Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2020, 08:28   #22
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Wieczór upłynął każdemu z Was inaczej, ale i nie było się co dziwić, skoro spotkały się charaktery o różnym podejściu do życia. Najdłużej w głównej sali zabawili Archi i Willi, a gnom tak się spił, że co wdrapał się na pierwszy schodek prowadzący na górę, to się z niego zwalał na podłogę i mruczał jakieś dziwne rzeczy. Ostatecznie jakaś młoda służka ponaglona przez zapracowanego Rorgana pomogła małemu czarodziejowi dostać się do swojego pokoju i zostawiła mu przy łóżku zbawienie wszystkich przesadzających z alkoholem - wiadro z wodą i drugie puste, gdyby procenty postanowiły jednak wrócić wraz z naleśnikami od karczmarza. Elora, Bran, Amos i Draugdin spali już wtedy w najlepsze, regenerując ciało i umysł przed jutrzejszą wyprawą, a Archi położył się kilka minut wcześniej od gnoma w dobrej formie i nastroju. Niedługo potem zgiełk w karczmie ucichł i cały budynek pogrążył się we śnie.

* * *

Ci z was, którzy profesjonalnie podeszli do zleconego przez Kerowyn Hurcele zadania, obudzili się rześcy i wyspani. Najgorzej miał oczywiście Willie, który nie dość, że na śniadanie dotarł jako ostatni, to wyglądał, jakby miał za chwilę zejść z tego świata. Nie umknęło to uwadze Rorgana podającego do waszego stołu pysznie pachnącą jajecznicę na boczku.
- Mówiłem, panie Rockwell, żebyś pan nie przesadzał z trunkami. Pić to trza umić! - krasnolud zarechotał rubasznie i zostawił was samych. Archi przy śniadaniu opowiedział o dziwnych sytuacjach z bydłem, o których zasłyszał w czasie swojego wczorajszego występu, porozmawialiście, po czym kto miał, pozałatwiał jeszcze ostatnie sprawy w miasteczku przed wyruszeniem w drogę.

Gdy zebraliście się w końcu, by udać się w stronę Cytadeli, Rorgan wskazał wam Starą Drogę, która biegła między dwoma domami znajdującymi się w południowo-zachodniej części miasteczka.
- Ta dróżka was doprowadzi do tej zapomnianej twierdzy - powiedział krasnolud. - Po prostu trzymajta się jej cały czas, aż dojdzieta do rozległego parowu z paroma połamanymi kolumnami. Wtedy będzieta wiedzieć, żeśta na miejscu. Powodzenia, niech wasi bogowie mają was w opiece.

Pożegnał się z wami i niedługo później byliście już w drodze. Pomimo dość wczesnej pory słoneczko przyjemnie grzało, a orzeźwienie dawał lekki wiatr. Pogoda była świetna a piękne, niebieskie niebo po którym nie sunęła żadna chmura dawało do zrozumienia, że w dalszej części dnia będzie tylko cieplej. Nie była to dobra informacja dla Williego, który pomimo tego, że siedział w siodle zawieszonym na swoim mule, posapywał od czasu do czasu i przecierał zroszone potem czoło, walcząc z objawami kaca. Gdy dróżka zaprowadziła was do sporego, gęstego lasu, od razu zrobiło wam się chłodniej i przyjemniej.


Koło południa zatrzymaliście się w cieniu drzew, by coś przekąsić, a potem wyruszyliście dalej, wijącą się serpentynami ścieżką. Niedługo później zostawiliście las za sobą i znaleźliście się na rozległym, otwartym terenie pełnym porzuconych, zaniedbanych pól uprawnych, zieloncyh polan i zrujnowanych chałup. Najwyraźniej w zamierzchłych czasach
mieszkali tu rolnicy, którzy postanowili wynieść się z tych ziem być może po tym, co stało się z Cytadelą. Lub z innych powodów, tego nie byliście w stanie rozstrzygnąć.

Po kolejnych dwóch godzinach marszu dotarliście w końcu na miejsce. Stara Droga przechodziła tu na wschód od wąskiego parowu. W miejscu znajdującym się najbliżej szczeliny kilka połamanych, kamiennych kolumn wystawało z ziemi tam, gdzie parów poszerzał się, otwierając się w coś podobnego do głębokiego, lecz wąskiego kanionu. Dwie z kolumn wciąż trzymały się w miarę prosto, reszta pochyliła się ku ziemi. Część była połamana w różnych miejscach, a kilka najwyraźniej wpadło w osłonięte mrokiem głębiny. Parę podobnych kolumn zauważyliście po przeciwnej stronie parowu.

Elora i Bran zwrócili uwagę na dziwne zapiski znajdujące się na kilku kolumnach - ktoś w koślawym krasnoludzkim umieścił na nich groźby i ostrzeżenia dla potencjalnych intruzów mających zamiar zejść na dół. Przechadzający się po terenie nieopodal Amos i Draugdin odkryli natomiast, że w obrębie i okolicy kolumn rozpalono kilka ognisk - niektóre wyglądały na dość świeże. Ktoś ewidentnie podjął jednak wysiłek, by ukryć ślady po obozach przed pobieżnym badaniem.

Oprócz tego, wszyscy zauważyliście solidną linę z węzełkami, przyczepioną do jednej z pochylonych kolumn. Sznur zwieszał się w rozciągającą się poniżej ciemność. Biorąc pod uwagę dobry stan liny, nie mogła zostać powieszona tu dawniej, niż dwa, trzy tygodnie temu. Być może należała do grupy Talgena. Zerkając w przepaść, łatwo też można było dostrzec stare i podniszczone uchwyty na ręce i nogi wykute w ścianie klifu. Slońce oświetlało część zapadliny, jednak nie docierało do najdalszych jej części.

 
Ayoze jest offline