Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2020, 12:13   #23
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ranek powitał Brana słońcem, wdzierającym się do pokoju. I odgłosami świadczącymi o tym, że nie tylko słońce wstało, ale i mieszkańcy gospody rozpoczynają swą działalność.
Zaklinacz zmył z siebie resztki snu, ubrał się pospiesznie a potem sprawdził, czy czasem nie zostawił jakiego drobiazgu. Było rzeczą jasną, że to, co zostawi się w gospodzie bardzo rzadko wraca do właściciela, zaś dużo częściej znajduje sobie nowego...

- Dzień dobry. - Słowem i uśmiechem powitał kręcącą się po pustej jeszcze sali panienkę z obsługi, po czym zamówił śniadanie. Dla wszystkich, bowiem każdy wiedział, że przed wyruszeniem w drogę należy się najeść.
Większość też wędrowców wiedziała, że przed wyruszeniem warto było zrobić zapasy jedzenia, szczególnie jeśli nie było wiadomo, jak długo wyprawa potrwa.
Zamówiwszy dla siebie jedzenie na trzy dni uiścił rachunek, a potem cierpliwie czekał, zastanawiając się, czy pierwsze będzie śniadanie, czy ktoś ze współtowarzyszy podróży.
Śniadanie wygrało.

- Nie podróżujemy nocą, więc nam stwory z dziwnymi szponami niestraszne - powiedział, gdy Archie podzielił się nowinami - ale po powrocie może warto by się tym zainteresować. Okazja do kolejnej przygody, a może i do zarobienia kolejnych sztuk złota...

* * *


Wszystko dobre, co się kończy... odpowiednio wcześnie. A ci, co o tym nie wiedzieli, płacili za to surową karę, czego ewidentnym przykładem był Willi, stanowiący równocześnie ostrzeżenie dla wszystkich, którzy - jak to trafnie określił karczmarz - nie umieją pić.
Bran wyśmiewać Willy'ego nie zamierzał, ale i żałować też nie miał zamiaru. Takoż mu i pomagać, jako że magiczne remdium na dolegliwości po tęgiej popijawie istniało li tylko w bajkach. A przynajmniej Bran się z takim nigdy nie spotkał.
Zaś szczęście w nieszczęściu polegało na tym, iż gnom mógł podróżować na grzbiecie muła, a nie na własnych, niezbyt sprawnych nogach.
No i była szansa, że zanim zaczną się kłopoty, czarodziej dojdzie całkiem do siebie. I że rzucając czary nie pomyli sojuszników z wrogami...

* * *

Droga, chociaż stara nie tylko z nazwy, nie sprawiła nieprzyjemnych niespodzianek, za to mniej przyjemne były napisy, wyryte na kolumnach.

- Porzućcie wszelką nadzieję, którzy tam schodzicie - powiedział. Tłumaczenie nie było dokładne, ale oddawało sens ostrzeżeń.

Zajrzał w dół.

- Przyda się jakieś światło, zanim tam zejdziemy, na ślepo - zasugerował.
 
Kerm jest offline