Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2020, 20:10   #7
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Obrady po napadzie
Reszta karawany również odparła najazd bez poniesienia strat. Kilka osób było rannych, ale nie poważnie. Kilku z obrońców odgrażało się uciekającym łodziom wojownikom. Inni zajmowali się pokonanymi.
Wkrótce odnaleźli Ameiko rozmawiającą z Sandru, Shalelu i wyraźnie rozjuszoną Keldą.
- Nigdy nie zdarzyło mi się nic takiego w pobliżu Kalsgardu. - powiedział Sandru zmartwiony tym co zaszło.
- Czyli można wykluczyć przypadkową napaść i chęć rabunku… - odparła Ameiko lecz szybko przerwała jej wściekłe Kelda.
- Nie wiem kim jest ten głupiec, ale szanujący się Ulfenczyk nie śmiał by znieważyć Króla Sveinna napaścią na szlak, który jest pod jego ochroną. To, że to zrobił może świadczyć ,że jest głupcem szukającym śmierci lub szaleńcem!
- Wiesz, imperatorycza Abrogail jest straszniejsza od jakiegokolwiek Ulfena, a ludzie się w Cheliax buntują.
Stojąca na uboczu Shalelu nie odzywała się za to skinęła w ich stronę na powitanie, gdy tylko się zbliżyli.
- Moi drodzy - Kenji pozwolił sobie na wtrącenie się do dyskusji - udało mi się zauroczyć jednego z napastników. Stwierdził, że nie może nic powiedzieć. Potem umarł. Ktokolwiek za tym stoi musiał rzucić na atakujących klątwę, by pod groźbą śmierci milczeli. Wygląda mi to na jakąś grubszą sprawę i zorganizowany napad.
- To dosyć przerażające.
- Widocznie to nie byli ludzie honoru. Sprzedawczycy, ale chyba raczej najemnicy niż walczący dla swojego pana skoro tak szybko uciekli. - skwitowała kunoichi. - Komuś zależało by nas skrzywdzić, a przynajmniej zastraszyć. Jakieś pomysły kto?
- Wrogom Ameiko, tym gromom? -zasugerowała Bella.
- Chyba sztormom jak dobrze pamiętam. - odparła Amaya na słowa paladyn.
- To nie wykluczone, choć nie wyjaśnia jak znaleźli nas tutaj. - odparła jej siostra po czym kontynuowała - Pieczęć wciąż była w ukryciu. Kruk o którym wspominaliście zapewne jest też z tym związany. Tylko to by znaczyło, że nasz nieprzyjaciel może być bliżej niż nam się wydaje. Oczywiście, zakładając, że ta napaść to ich dzieło. Będziemy musieli zachować ostrożność w Kalsgardzie, by nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi. - tutaj rzuciła wymowne spojrzenie w stronę paladyn - A już zaczynałam liczyć, że nasze poszukiwania rodowego ostrza i przewodnika będą względnie spokojne. Nie spodziewałam się że tak szybko zadziałają, choć te wszystkie lata temu nie zawahali się zniszczyć Brinewall na drugim kontynencie tylko dlatego, że mój ojciec nieostrożne otworzył pudełko z pieczęcią...
-Czyli kontynuujemy naszą wyprawę, tylko bardziej… dyskretni - zaklinacz podkreślił ostatnie słowo i również spojrzał znacząco na Arabellę - Jeśli to jakiekolwiek pocieszenie, to muszę zaznaczyć, że choć wrogów było dużo, nie poczynili większych strat. Wydają się być względnie słabi. Czy ten fakt poprawia komukolwiek nastrój?
- Oczywiście, że ten kruk był z tym powiązany. Tylko jak zawsze wszyscy tylko kręcą głowami i wzdychają “Arabel , Arabel”. - dąsała się paladyni - Tak Rubi, na razie są słabi, ale w końcu wynajmą osiem ogrów albo co - była zaniepokojona i to okazywała.
- Czyli to było tylko ostrzeżenie… -skwitowała Hotarubi.

~~***~~
Zanim mogli kontynuować wypoczynek i opatrzyć rany należało uporządkować obozowisko i zająć się ciałami pokonanych wojowników. Przy okazji “wzbogacili” się o kilkanaście kolejnych złotych obręczy z wizerunkiem lwa.
Następnego ranka wrócili na szlak i szybko zaczęli napotykać inne karawany i wędrowców zmierzających do miast. Jak Sandru skomentował to że nie był to środek sezonu nie znaczyło że Kalsgard zamierał. W końcu miasto było znane z handlu oraz całkiem otwartego podejścia do przybyszów zwłaszcza w porównaniu z “gościnnością” oferowaną im w innych rejonach kraju.
Arabel machała do każdej karawany, i w końcu zapytała Sandru i resztę:
- Może wyślemy kogoś, aby z nimi napił, zjadł i dowiedział się co słychać, czy nic się nie wydarzyło i takie tam?

Kalsgard, Dzielnica Kości
Wkrótce znaleźli się w Dzielnicy Kości jak wytłumaczył im ich przewodnik, to tutaj domyślnie kierowano przybyszów z Varisi głównie na skutek Szczarni i złej reputacji tego kręgu przestępczego tutejsi mieszkańcy podchodzili ostrożnie do przybyszów z tamtych stron. Dzielnica wyglądała na dość biedną choć była też nowszą i wciąż dało się dostrzec wolne połacie terenu tu i tam nie zajęte przez zabudowę bądź obozowiska.
- Karawana zostanie tutaj łatwiej będzie się nam wmieszać w tłum przy tych wszystkich przybyszach. Jjeśli ktoś nas oczekuje to nie będzie pewien czy już tu jesteśmy. Przynajmniej przez jakiś czas. W między czasie będziemy szykować się do dalszej drog. Przeprawa nie będzie łatwa. Jeśli chcecie wynająć kwatery w tej bądź innej dzielnicy, to mogę wam polecić kilka przybytków. - Zaproponował Sandru.
- Uważam, że powinniśmy odszukać Fynna Snaevalda i rodowe ostrze, mam nadzieję że nie odsprzedał go przez te lata. - wtrąciła się Ameiko.
- Ja bym sugerowała popytać się czy ktoś nie kojarzy obręczy z wizerunkiem lwa. Może ktoś będzie wiedział czyje to insygnia i dojdziemy do tego kto odpowiada za napaść? - dodała jej siostra.
- Pozostaje kwestia przewodnika, szlak przez Koronę Świata nie jest łatwą przeprawą. Mogę zasięgnąć języka, ale byłoby dobrze gdybyście sami też o tym pamiętali może nadarzy się jakaś okazja. - wspomniał Sandru, spoglądając się na coś za nimi.
- To rasizm, nie uważacie? Traktują Varisian jakby byli jakimiś złodziejami, a ja nigdy nie spotkałam nikogo, kto by do tej Szczarni należał. Może w ogóle ktoś ją sobie uroił?! - oburzyła się paladyn - Może zorganizujemy konkur pijacki? Nie łatwo ze mną wygrać, a tłum będzie można przepytać.
- Nie Sczarni tak działają, łatwiej jest im znaleźć nowych rekrutów jeśli ci są przekonani, że nikt nie da im uczciwej pracy i nie zaufa... - Sandru splunął z pogardą po czym dodał: - No i nie żebym podważał twój talent do picia ale ci tutaj też nie wylewają trunków za kołnierz. No i chyba trzeźwa bardziej się przydasz.

Gdy się odwrócili dostrzegli Keldę zbierając swoje rzeczy jak gdyby szykowała się do dalszej drogi w końcu stanęła przed nimi w swoim rynsztunku.
- Wrócę do swojego klanu. Ale tak jak obiecałam otrzymacie należytą nagrodę za moje ocalenie, może nie dziś ale powinniście mnie znaleźć tutaj wtedy się rozliczymy. Moja rodzina zapewne będzie zaskoczona nagłym powrotem... - to mówiąc wręczyła im mapę miasta oraz notatkę z adresem siedziby jej rodu.
- Idziemy od razu do rodziny Keldy, czy szukamy przewodnika? Osobiście wolałabym najpierw dostać zastrzyk gotówki… - zasugerowała Hotarubi sprawdzając mapę.
- Do rodziny Keldy? A po co mielibyśmy iść do Keldy. Znaczy się, możemy iść do rodziny Keldy, rycerski razem, ja to rozumiem bo to uratowana niewiasta i wielu to no wiadomo ale uważam, że mamy inne cele…
- Nie mam preferencji odnośnie tego, gdzie powinniśmy teraz pójść. - przyznał Kenji - Co zaś do Keldy, to moglibyśmy ją odwiedzić na herbatkę, ale nie wiem czy chcę nagrodę pieniężną za jej ocalenie. Zrobiłem to, bo to była słuszna rzecz, nie dlatego, że chciałem uzyskać gratyfikację.
- No cóż… Kelda wygląda na zajętą rodziną, więc może pójdziemy popytać o ten miecz, który sprzedał dziadek Ameiko? O ile poprzedni nabywca jeszcze żyje… Dostojna Ameiko, czy zechcecie nam towarzyszyć? - kunoichi po zastanowieniu i widząc niezdecydowanie towarzyszy zmieniła zdanie.
-Oczywiście w końcu to sprawa rodzinna więc nie wypada was zostawiać z tym samych. - tutaj spojrzała się w kierunku Amayi, po krótkiej rozmowie obydwie siostry Kaijitsu udały się z nimi na poszukiwania rodowego ostrza i jego nabywcy.

Dyplomacja - Zbieranie informacji
Ameiko: 14+12=26
Amaya: 8+11=19



***
Wykorzystując swoją biegłość w zbieraniu plotek w zajazdach Ameiko szybko dowiedziała się że Flynn Snaevald wciąż żyje i ma się całkiem dobrze i pomimo swego podeszłego wieku wciąż pracuje jako niezależny handlarz bursztynem i wielorybim olejem. Jego rezydencja znajdowała się w Bursztynowej Dzielnicy i był znany w okolicy ze swego zamiłowania do kolekcjonowania różnych antyków z Tian.
W tym samy czasie jej siostra dowiedziała się czegoś na temat ich napastników i charakterystycznych obręczy znalezionych przy ciałach poległych czym podzieliła się z nimi w drodze na miejsce:
- Miejscowi nie byli zbyt chętni do rozmowy na początku ale z tego co się dowiedziałam się takie obręcze otrzymują zaprzysiężeni wojownicy. Jako znak rozpoznawczy od swego pierścienio-dawcy czyli pomniejszego watażki lub lokalnego właściciela ziemskiego. Niestety nie zdobyłam żadnego imienia, Zadawanie zbyt wielu pytań na raz mogło by zwrócić czyjąś uwagę. Choć znalezienie właściciela nie powinno być trudne, bo z tego co mówili lwy nie są popularnym motywem w tych stronach. Zazwyczaj preferują węże, smoki, tutejsze zwierzęta lub rośliny, więc prędzej czy później dotrzemy do właściwej osoby. Chyba jesteśmy na miejscu ?
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh

Ostatnio edytowane przez Guren : 14-04-2020 o 20:48.
Guren jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem