Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2020, 07:36   #10
Draugdin
Wiedźmin Właściwy
 
Draugdin's Avatar
 
Reputacja: 1 Draugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputacjęDraugdin ma wspaniałą reputację
Lepiej w kapturze niż robić hałas w tych koturnach i ciągnącą się po ziemi szatą, która może się o coś w każdej chwili zahaczyć. Pomyślał Draugdin jednak już nie skomentował. Wierzyć musiał, że trafił na profesjonalnych poszukiwaczy przygód i każde z nich wie jak się zachować i jaki ekwipunek jest najlepszy. Tym bardziej, że niestety posiadane przez niego informacje były bardzo skromne i sam mimo doświadczenia nie wiedział co ich spotka i z czym mogą mieć do czynienia. Jednak to przecież stanowi też jeden z głównych jego zdaniem elementów dlaczego parali się tym, a nie innym zadaniem. Dreszczyk emocji, niebezpieczeństwo, adrenalina i przygoda. No i chęć wzbogacenia się oczywiście. Jednak trzeba też było przeżyć, żeby potem ewentualnie mieć szansę cieszyć się zdobytymi skarbami.

Wsłuchując się we wzajemne przekomarzania nowo poznanych towarzyszy uśmiechnął się pod nosem. Początki są zawsze trudne i nigdy też nie wiadomo, czy przerodzi się to w przyszłości w przyjaźń i owocną współpracę czy w ledwie konieczność działania razem i wzajemną rywalizację. Wojownik wiedział, że tylko czas pokaże jak to się skończy. Nigdy też jeszcze nie był przez dłuższy czas członkiem jednej drużyny i nigdy się nawet nad tym nie zastanawiał jak to może być pracować z grupą sprawdzonych przyjaciół i towarzyszy broni, ale przecież życie potrafi nas najbardziej zaskakiwać. Czas pokaże.

Noc minęła szybko. Gdy elka i człowiek zeszli na śniadanie Draugdin siedział już nad pustym talerzem i dopijał grzane piwo. Milena na pewno zeszła lecz Delamros raczej spełzł ze schodów, a w oczach widać było kowalskie młoty walące gdzieś pod kopułą czaszki. Kac jak nic. Zimowe mroźne powietrze go otrzeźwi. Może nie pomoże na ból głowy, ale na pewno otrzeźwi, a pić to trzeba umieć. Po twarzy, a raczej pysku dragonborna nie dało się nic poznać, w końcu każdy jest odpowiedzialny za swoje czyny. W sumie nie ma to większego znaczenia dopóki nie trzeba na sobie wzajemnie polegać, a w szczególności w walce.

Ruszyli krótko po śniadaniu. Niewiele rozmawiali ze względu na dość niesprzyjające warunki pogodowe. Było zimno i mroźno, na szczęście po ostatniej burzy ustał wiatr i opady śniegu. Niewiele też nowego tak właściwie Draugdin miał do powiedzenia o całym tym zleceniu gdyż sam niewiele więcej wiedział, a i tak jak zazwyczaj sprawę najlepiej zbada się na miejscu.
Po niecałych dwóch godzinach Milena już wiedziała dlaczego nie mogli użyć koni. Droga była zasypana, a przy tym cały czas pięła się w górę do widoczne z oddali przełęczy wiodącej do Złotej Doliny. Według informacji od dragonborna tuż za granią przełęczy było czynne schronisko i to był cel ich dzisiejsze wyprawy. Dotrzeć tam, ogrzać się i posilić i następnego dnia rano już będą schodzić do celu ich podróży, do Złotej Doliny.



Gdy do przełęczy brakowało im około pięciuset metrów na ścieżkę przed nimi wyszły dwa wilki. Co prawda od dłuższego czasu tu i ówdzie, to bliżej, to dalej słychać było ich wycie jednak chyba żadne z nich nie spodziewało się, że zwierzęta będą tak zdeterminowane, żeby zaatakować trójkę podróżników. Widocznie zima była cięższa niż zakładano.
Dwa wilki wyszły każdy ze swojej strony zasypanego szlaku, warcząc i szczerząc zęby krok po kroku zbliżały się w stronę drużyny.
Na czele szedł Draugdin który zdążył już sięgnąć po broń. Za nim w oddaleniu kilku kroków szła Milena, a pochód zamykał Delamros. Niestety nie byli na tyle blisko od schroniska aby liczyć na ewentualną pomoc. Nadszedł czas próby.


Wilki wyszły na ścieżkę tak nagle, że zmęczeni już wędrowcy niemalże zostali zaskoczeni. Jedne z wilków, ten z lewej strony wyglądał na odważniejszego i bardziej zdeterminowanego, gdyż pomimo, że trzymał się blisko swojego towarzysza to wyraźnie był bliżej i nieustannie czujnym krokiem przybliżał się to idącego na czele Draugdina warcząc i obnażając zęby.
Dragonborn na szczęście był czujny. Nim ktokolwiek zareagował dobył miecza i zaatakował gdy tylko wilk znalazł się w zasięgu.
Niestety zmęczenie i panujące zimno, w którym przecież przebywali od wczesnych godzin rannych spowodowało, że prawdopodobnie niewystarczająco określił odległość od celu gdyż ostrze miecza jedynie świsnęło w odległości kilku centymetrów przed pyskiem wilka.
Zasłoniwszy się tarczą i z mieczem gotowym do ponownego ciosu zdążył tylko uprzedzić pozostałą dwójkę, żeby szykowali się do walki.
 
__________________
There can be only One Draugdin!

We're fools to make war on our brothers in arms.

Ostatnio edytowane przez Draugdin : 13-04-2020 o 17:02.
Draugdin jest offline