Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2020, 21:27   #5
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację

Ash

Ze snu ocuciło go ciche pukanie do drzwi. Nieśmiało narastało, kiedy się wybudzał. Las również już nie spał, co dało się poznać po mnogim świergocie ptactwa. Kiedy otworzył drzwi, czekał tam młody chłopak, którego dzień wcześniej w żarcie próbował nastraszyć. Widać było po nim, że wolałby nie przebywać w towarzystwie Asha zbyt długo. Było to jednak spowodowane niecodziennym wyglądem pół-elfa, nie jego słowami. Pell przekazał mu wraz z kubkiem zaparzonej mięty i garścią owoców zapowiedziany list. Był zalakowany, a w środku dało się wyczuć, coś na kształt monety.

Powietrze pachniało rześko, dzięki nocnej burzy, a nad ściółką unosiła się lekka mgiełka. Kiedy opuszczał posiadłość, Sokół spał jeszcze wyczerpany wczorajszym dniem. Corwin wskazał Ash'owi drogę do Phandalin i na odchodne życzył bezpiecznej podróży. Wąska ścieżka prowadziła na południe. Miał nią dotrzeć do bardziej cywilizowanego szlaku Triboar.

Zagrożenie - pasywna percepcja: oblany!
Ash - pasywna percepcja: oblany!

Podróż przez las minęła mu niczym nie zakłócona i już wkrótce dotarł do szlaku. Szlaku, który wcale nie był tak często uczęszczany, jak twierdził starszy przyjaciel Sokoła. Kiedy nastał wieczór był mniej więcej w połowie drogi do Phandalin...

Ash - sztuka przetrwania: zdany!

Bez trudu odnalazł wystarczająco wygodne i bezpieczne miejsce, by odpocząć po znoju podróży. Tej nocy towarzyszyły mu jedynie nieliczne świetliki przyozdabiające i tak niezwykle gwieździste niebo.



Było już późne popołudnie, gdy trakt skręcał w lewo do Phandalin. Przemierzywszy blisko milę w tym kierunku na horyzoncie dostrzegł niewielką karawanę. Z przodu podążała zaprzęgnięta w konie, zadaszona karoca. Za nią ciągnął się wóz asystowany przez dwa woły. Ładunek, który ciągnęły woły musiał być niezwykle ciężki, bowiem ich mięśnie prężyły się z wysiłku. Ash na widok podróżnych schował swoją twarz głębiej pod kapturem. Woźnicami byli ludzie. Jednak w środku siedziała najdziwniejsza istota, jaką dane było mu oglądać od wielu, wielu dekadni. Okna karocy były przysłonięte zasłoną, lecz na chwilę szponiasta, ptasia "dłoń" odsłoniła tkaninę i przedziwna krucza "twarz" wyjrzała na szlak, by zlustrować niebo nad nimi.


Ash po raz pierwszy spojrzał na Phandalin, kiedy trakt opuścił porośnięte lasami i krzewami wzgórza i poprowadził go w dół doliny. Na miasteczko składało się z cztery tuziny domostw. W przewazającej większości zbudowano je na dawnych kamiennych ścianach podwalinowych. Nowe budynki mieszały się ze starszymi kamienicami. Mury w wielu miejscach były strzaskane i porośnięte bluszczem oraz dziką różą. Polna droga przeobrażała się w szeroką, piaszczystą ulicę otoczoną ze wszech stron zabudowaniami. Pierwszym obiektem jaki zauważył był przybytek Artykuły Barthena, gdzie można było zakupić przeróżne towary. Dalej była kuźnia, a za nią świątynia Tymory. Po drugiej stronie było to, czego szukał każdy podróżnik w Phandalin - Zajaz u Stonehilla. Sad Edermatha znajdował się na uboczu, za resztkami warstwowego, kamiennego muru. Gdyby Ash zagłębił się wgłąb miasteczka, doszedłby do szerokiego placu i z pewnością zwróciłby uwagę na ratusz przy którym sołtys umieścił tablicę ogłoszeń.


To i wiele więcej czekało na niego w tym spokojnym miasteczku zwanym Phandalin...

 
Rewik jest offline