- Witaj kochana - Maria położyła bagaże na podłodze i objęła siostrę. Nic nie mówiła, przynajmniej na razie. Od tak dawna chciała pocieszyć się rodziną...
Smutek objął obie i przytulił, oplatając tęsknotą za nieobecnymi. W takich chwilach rodzina, ta która została, jest najważniejsza. I najcenniejsza.
- Przygotowałam Ci łóżko - bezpłciowo powiedziała gospodyni, a Mama Bertollo - chwilowo zwykła Maria Cervo -położyła na nim torbę, walizkę podróżną i altówkę.
- Chodź do kuchni - powiedziała Maria, proponując rodzinną nasiadówkę w miejscu które było sercem domu - ty nam zaparzysz herbaty, ja dokończę szydełkowanie i powiesz mi o wszystkim.
__________________ Bez podpisu. |