Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-04-2020, 20:26   #34
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Dyskomfort jaki wywołała wczorajsza próba na nowym polu figlowania sprawiła, że El obudziła się wcześniej. Dzięki temu miała czas na przygotowanie zaklęć, tym bardziej iż czuła że jej talent ostatnio zaczął się rozwijać. Wstała delikatnie wyswobadzając się z objęć Frolicy i przysiadła obok swojego łóżka, jak zwykle z dwoma książkami, tą od Clarice i swoją własną, księgą czarów.

Powoli wybierała zaklęcia do zapamiętania, zastanawiając się co może jej się przydać przy nowym zadaniu, zaś gdy skończyła postanowiła pójść się wymyć. O tak wczesnej porze, była pierwsza w łazience i obmyła się bez kłopotów.
- Hej… tooo… do kogo idziemy po śniadaniu wpierw?- mruknęła Frolica budząc się, gdy Elizabeth wróciła z łazienki.
- Może dla odmiany skończymy u starszego Maga? Najpierw podglądacz, a potem tamta czarodziejka.
- Przyznaj się… korci cię sprowokować mnie, bym cię obmacała na jego oczach.- zaśmiała się diabliczka oblizując językiem wargi i unosząc się z pościeli.- Może być. Idę się umyć, a ty przyszykuj śniadanie.
- Jak mówiłam, zrobimy tylko to na co będziesz miała ochotę. - El skończyła się ubierać. - Będę grzeczna.
- Pfff…- machnęła ręką diabliczka sięgając po szlafrok.- … kto powiedział, że chcę byś była grzeczna.
Ruszyła do drzwi ubierając się po drodze.
El tylko pokręciła z niedowierzaniem głową i zabrała się za robienie śniadania. Przy okazji odsłoniła okno by przez nie wyjrzeć. Była ciekawa czy podglądacz znów je obserwował,czy podobało mu się to co widział? Czy to dlatego miały u niego sprzątać? Tyle pytań, na które nie miała odpowiedzi. Nucąc zabrała się za robienie kanapek.
Diabliczka wróciła po paru minutach i zabrały się za pałaszowanie posiłku, a potem za ubieranie… pobranie sprzętu sprzątającego i do roboty.


Czyli do mieszkania podglądającego ich maga.
- Jadalnia i łazienka. Ja znów łazienkę co?- spytała diabliczka sprawdzając zlecenie, a gdy weszły odpowiedź El nasunęła się sama. Wszak na stole jadalnym leżały porozrzucane notatki i papierzyska, inkaust z piórem i duża księga.
Tymczasem uszy Frolicy wyłapały coś z sypialni, bo podeszła do drzwi prowadzących do niej i przytknęła ucho.
- Coś się stało? - El spytała szeptem podchodząc do niej i nasłuchując.
Zza drzwi słychać było dość głośne męskie sapanie.
- Gospodarz chyba jest…- mruknęła niemal bezgłośnie Frolica.- … i jest zajęty.
- Posprzątajmy. - Czarodziejka obejrzała się na notatki. Musiała przyznać że potwornie kusiło ją by zajrzeć do środka. Jednak.. czy powinna to robić przy Frolicy? Wróciła do stolika i zabrała się za zbieranie kartek, zerkając na wynotowane na nich słowa.
Były tam jakieś notatki dotyczące wykładu na temat przywoływań stworzeń, mętne i pokreślone. Najwyraźniej mag przygotował wykład i szło mu kiepsko. O wiele ciekawszy był otwarty tom. Była to bowiem księga czarów z zapisanymi zaklęciami.
Diabliczka oderwała ucho i podeszła do El.
- Jak zwykle łazienka dla mnie? - zapytała wprost.
- Chyba.. że bardzo nie chcesz. - Czarodziejka poskładała kartki zostawiając na razie księgę.
- Mnie tam wszystko jedno.- oceniła Frolica i wzruszyła ramionami.- A jak tu skończysz pójdziesz mi pomóc.
- Jasne. - El uśmiechnęła się. - Nie ma tu dużo do ogarnięcia.
- To do roboty. - odparła wesoło diabliczka i ruszyła do łazienki.
Czarodziejka przez chwilę zbierała kartki i czyściła rozlany tusz, czytając zawartość księgi. Jednak nie mogła powstrzymać odruchu nasłuchiwania tego co działo się za drzwiami.
Niewiele jednak mogła dosłyszeć z takiej odległości, natomiast wiele mogła zobaczyć. Była to bowiem akademicka księga czarów. Zaklęć tu co prawda nie było zbyt wiele i były one raczej mało imponujące, ale… mogła teoretycznie przepisać parę z nich… no jedno przynajmniej, by potem wpisać je do swojej księgi czarów. Jedno… bo nie wiedziała co mag robi w swoim pokoju i tym bardziej kiedy z niego wyjdzie. Przyłapana na przepisywaniu czaru miałaby trudności z wytłumaczeniem tego co robi. Nie chcąc ryzykować, przygotowała jakąś czystą kartkę i tusz, po czym podeszła do drzwi i rzuciła znane sobie zaklęcie umożliwiające podejrzenie tego co było za drzwiami.
Zaklęcie zadziałało… szybko pojawiła się rosnąca dziurka w drzwiach, coraz większa i większa. I co najważniejsze nie wyglądała podejrzanie. Ot szczelina. Sapnięcia dochodzące przez nią były głośniejsze, a co najważniejsze… El pochylając się lub kucając mogła podejrzeć to co się działo w sypialni maga. To też zrobiła wmawiając sobie że chce jedynie ocenić ile ma czasu.

Właściciel mieszkania siedział nagi na łóżku, lekko pochylony. W dłoni trzymał znane czarodziejce pisemko, drugą sięgając między swoje uda i wodząc powoli po swoim fleciku… tam i z powrotem. Dyszał ciężko, wyraźnie i mocno pobudzony tym co oglądał. El nie wiedziała czy to pisemko akurat zawiera zdjęcia Króliczka. Możliwe że tak…
Nie mogąc się oprzeć skupiła wzrok na męskości gospodarza. Szybko jednak przypomniała sobie po co użyła zaklęcia, i szybkim krokiem wróciła, do przygotowanych do notowania materiałów.
Niestety przepisywanie czaru wymagało skupienia i uwagi. Tu nie chodziło tylko o przerzucenie tekstu z jednej kartki na drugą. Zajmowało to czas i…
- Co ty tam robisz?- rzekł czarodziej wychodząc w szlafroku z komnaty i przyłapując El na tej niefortunnej sytuacji.
- Ja… ja przepraszam. - El zrobiła zrozpaczona minę. - Chyba zalałam jedną z kartek tuszem.. chciałam naprawić.
- Księga czarów to nie jest zabawka i nie powinna amatorka zabierać się za jej kopiowanie. To antyczna magia i smoczy język.- mruknął mężczyzna mocniej owijając się szlafrokiem i podchodząc do Elizabeth. Wodził spojrzeniem po jej ciele. I dodał już pobłażliwiej.
- Nic się wielkiego nie stało.- podszedł bliżej i zerknął na notatki.- I tak nadają się do kubła. Właśnie szukałem inspiracji do napisania wykładu od nowa.
- Ja.. nie wiedziałam, że to księga zaklęć. - El udała wystraszoną. Szybko zamknęła księgę i podała ją magowie, korzystając z okazji by pozwolić mu zajrzeć w swój dekolt. - Nie rozumiałam tylko.. kopiowałam znaki.
- No już już…- ten pogłaskał ją po policzku, zamkniętą księgę odkładając na stół.- Jak masz na imię moja śliczna?
- Elizabeth. - Wyszeptała, udając onieśmielenie.
- Jesteś bardzo urocza Elizabeth.- odparł mag zerkając jej w dekolt, podczas gdy “onieśmielona” czarodziejka zerkała w dół przekonując się, że nie wszystko w nim umarło. Było ożywienie pod szlafrokiem.- Na imię mi Henric i mam wrażenie, że cię ostatnio często widuję.
- Codziennie u Pana sprzątam. - Czarodziejka uśmiechnęłą się i powróciła do sprzątania papierów. - Zgodnie z poleceniem Pani Waynecroft.
- No tak oczywiście… codziennie.- Henric bezczelnie wodził po pośladkach pochylonej Elizabeth delektując się tym widokiem.
Podnosząc kartki El pozwoliła sobie na to samo zagranie co u starszego maga i niby niechcący odsłoniła udo, a co za tym idzie, krawędź pończochy.
- Mam nadzieje, że nie jest Pan rozczarowany moją pracą.
- Zdecydowanie nie jestem.- stwierdził rozpalonym głosem Henric. Brakowało mu klasy faworyta Frolici. Ale entuzjazmem mu dorównywał.
- Zaraz powinnyśmy skończyć. - El ułożyła kartki i tusz na stole i sprzątnęła jakieś paprochy. - Jeśli Pan pozwoli, pomogłabym mojej towarzyszce z łazienką.
- No tak… oczywiście.- przysunął się jednak do niej i lekko przycisnął ją do stołu. Szepnął cicho do jej ucha.- Wiem skąd cię pamiętam. Widywałem wieczorami… widziałem co przy oknie wyczyniasz.
- Och… - El udała speszoną. - Musi pan mieć bardzo dobry wzrok. -
Niby niechcący otarła się pupą o jego krocze.
- Jestem magiem. Mam swoje metody.- mruknął jej do ucha Henric, jednocześnie dłońmi chwytając za jej pośladki.- Jesteś nieprzyzwoita… gdy jesteś u siebie, prawda Elizabeth?
- Ja.. przepraszam jeśli to co Pan widział było dla pana przykre. - El spróbowała się odsunąć, choć wiedziała, że blokuje ja stół.
- Nie było… chciałbym byś kiedyś… była nieprzyzwoita dla mnie… albo ze mną.- szeptał błagalnie czarodziej ściskając mocno miękkie pośladki czarodziejki.
- To… służba nie powinna. Czarodzieje… jesteście Panie zbyt dalecy dla nas. - Szeptała nerwowo zerkając na łazienkę. Gdzie była Frolica w tej chwili?
- Nie powinnaś podczas godzin pracy… ale co robisz po pracy i z kim. To chyba twoja prywatna…- ścisnął mocniej pupę pochwyconej ofiary. Oboje usłyszeli dźwięk otwierających się drzwi.
- Przemyśl to proszę.- szepnął pospiesznie mag i odsunął się od El.
- Do licha ile będziesz jeszcze…- Frolica zamarła widząc maga i dodała.- Przepraszam.
Oboje byli na tyle od siebie oddaleni, że nie wyglądało to podejrzanie.
- Właśnie do ciebie szłam. - El uśmiechnęła się do diablicy, odsuwając się od stołu.
- Acha… no dobra.- rogata zawróciła i poszła z powrotem do łazienki.
- Przemyślę to. - Czarodziejka spojrzała na mężczyznę, przesuwając wzrokiem po jego ciele. - Pozwoli Pan, że pomogę towarzyszce.
- Tak...no…- odpowiedział mag nie wiedząc jak się zachować. Ogólnie najwyraźniej nie miał żadnych umiejętności socjalnych. Nic dziwnego, że oglądanie było jego głównym zajęciem.

Tymczasem w łazience, Frolica szorowała kafelki wybrudzone jakąś czerwoną cieczą… w postaci namalowanych na ścianach symboli magicznych. El podeszła do niej biorąc ścierkę. Przyjrzała się symbolom zastanawiając się co właściwie się wydarzyło w łazience.
- Przepraszam i.. dziękuję. - Szepnęła. - Prawie mnie tam wykorzystał.
- Co? Czyżby próbował cię siłą?- zasyczała gniewnie diabliczka i spojrzała karcąco na El.- Mówiłam że jest dziwny.
- Dociskał mnie do stołu i macał po tyłku. - Wyszeptała do ucha znajomej, zabierając się za szorowanie ściany. - Co to za cholerstwo? - Dodała głośniej, gdyby gospodarz miał w planie je podsłuchiwać.
- Nie krew na szczęście. Jakiś rodzaj śluzu zmieszany z barwnikiem, albo farba olejna.- odparła głośno diabliczka i dodała ciszej. - Możesz się poskarżyć Waynecroft na niego.
- Później pogadamy.. wyszorujmy to. - Czarownica nie chciała ryzykować rozmów z magiem za ścianą i skupiła się na oczyszczeniu ściany.. z dziwnego śluzu.
Po sprzątnięciu łazienki mogły wreszcie opuścić mieszkanie maga i minęły go w jadalni, gdzie skupił się na notatkach na wykład. Gdy wyszły na korytarz i ruszyły nim Frolica przyglądała się El czekając, aż ta się odezwie.
- Przyłapał mnie jak zerkałam na jego księgę, wolałabym by nie poruszył tego przy Waynecroft. - Powiedziała cicho czarodziejka idąc korytarzem.- A do tego… wydaje mi się.. słaby z charakteru.
- Cóż…- westchnęła ciężko diabliczka i podrapała się po rogu. - Nie wydawał się szczególnie groźny. Może sobie odpuści.
- A może coś mi da, jak będę miła. - El mrugnęła do Frolicy. - Na pewno nie zrobi mi nic przy tobie. Do tego uzyskałam pewność, że nas obserwuje.
- Może ci coś da… jak będziesz bardzo miła. Ale wtedy lepiej by było, gdyby mnie nie było w pobliżu.- odparła Frolica wystawiając język i dodała.- Więc koniec pokazów przy oknie… nie nakręcajmy jego apetytu.
- Zgadzam się, jestem ciekawa jak na to zareaguje. - El zamyśliła się. - Czemu lepiej by cię nie było?
- Bo wtedy mógłby nie utrzymać swojego węża w spodniach.- odparła ironicznie rogata.
- Teraz też miał problem. - El parsknęła. - Czasem nie rozumiem… tyle tu pięknych czarodziejek.. zapewne i uczennic.
- Niektórzy nie potrafią złowić kolacji w słoiku ze złotymi rybkami.- przypomniała jej Frolica.
- Więc polują na tą, pływającą w jeziorze? - Czarodziejka parsknęła. - Chodźmy posprzątać u pani nadętej.
- Jesteśmy służbą El, to daje im pozór władzy nad nami. Czasami prawdziwej.- przypomniała jej rogata. I wzruszyła ramionami.- A ty go prowokowałaś… ja to wiem i ty to wiesz.
Dodała wystawiając język.- Znam cię.


Łazienka, jadalnia, sypialnia… zwłaszcza jadalnia. Brudne naczynia, plamy porozrzucane rzeczy. Pani nadęta urządziła sobie przyjęcie i im przyszło je sprzątać. Na szczęście jej samej tu nie było. Pokojówki były bez nadzoru.
- Nie planowałam go uwodzić. - El zakasała rękawy. - Po prostu.. chciałam odwrócić jego uwagę. - Chwyciła wiadro i zaczęła zbierać do niego porozrzucane śmieci.
- Wczoraj w nocy też.. i wcześniej?- zapytała Frolica zabierając się za sprzątanie i pochylonej El dała mocnego klapsa ogonem.- Igrasz z ogniem, więc przywyknij do faktu, że możesz się sparzyć.
El pokazała jej język.
- Wczoraj w nocy robiłam do głównie dla ciebie i chcę ci przypomnieć, że ty moja pani kazałaś mi podejść do okna. - Wyszczerzyła się do Frolicy. - Czyżby ci się podobał nasz podglądacz?
- Nie… wcale nie. To następny nasz klient mi się podoba… czuć od niego charyzmę.- odparła Frolica i dodała z uśmiechem.- Mam ochotę go rozpalić… o ile będzie w domu.
- Tylko potem mi nie wypominaj, że cię uwodziłam. - Elizabeth roześmiała się.
- Uwodziłaś mnie już wcześniej.- przypomniała jej rogata wystawiając język.
- Ale u maga mogę być bardzo grzeczna. - El zrobiła niewinną minkę.
- Możesz… ale czy będziesz… czy dam ci być.- mruknęła Frolica z drapieżnym uśmieszkiem i przyglądając się El, zamyśliła się i rozglądając dookoła podeszła do czarodziejki.Bezczelnie zaczęła podciągać jej spódnicę w górę.- Na pewno dobrym pomysłem było nazywanie mnie swoją panią?
- Nie… podobało ci się. - El na wszelki wypadek odstawiła wiadro. - Co robisz, piękna?
- No… zamierzam ściągnąć ci majtki… na wypadek, gdybyś chciała pokazać bieliznę… to niestety nie będzie jej jak pokazać.- zachichotała diabliczka, gdy spódnica została podsunięta do góry odsłaniając bieliznę kochanki.- A tobie? Nazywanie mnie swoją panią?
- Podoba mi się sprawianie ci przyjemności. - El pokręciła pupą. - Komu… miałabym pokazywać bieliznę?
- Naszemu następnemu klientowi… i potrafisz mi sprawiać przyjemność bez nazywania mnie panią.- stwierdziła z uśmiechem Frolica. Powiew powietrza na gołej pupie, gdy diabliczka zsunęła ją w dół.
- A tak… mam jeszcze tą możliwość. - El zadrżała, czując delikatny chłód na swej kobiecości. - Pani.
- I nie kusisz mnie, co? Może powinnam zrobić to co twój podglądacz? - spytała Frolica wstając i chwytając zaborczo palcami ściskając namiętnie pośladki czarodziejki.
- Tylko… tak później dotrzemy do twojego ulubieńca. - El obejrzała się na diablicę. - Nie robiłam jeszcze.. nic prowokującego Pani.
- Nic. A teraz wyjdź z majtek, żebym je mogła schować do kieszeni.- odparła Rogata kucając.
El grzecznie wyszła ze swojej bielizny.
- To… bierzemy się do pracy… czy moja Pani ma jeszcze jakieś życzenia? - Jej głos przypominał nieco pomruk. Do tego El musiała przyznać, że świadomość braku majtek była całkiem podniecająca.
Rogata schowała majtki kochanki do kieszeni i speszyła się przyglądając czarodziejce. Jej ogon wił się na boki. Podeszła do sypialni i dodała wskazując na łóżko. - Skorzystamy z niego, skoro i tak mamy je sprzątnąć. To znaczy… ja skorzystam z ciebie do zapewnienia sobie przyjemności. Bo ty jesteś od służenia swojej pani.- odparła diabliczka wystawiając język i chcąc zapewne pokazać Elizabeth czym jest taka służba.
El wrzuciła jeszcze kilka rzeczy z podłogi.
- Jak tego pragniesz, pani? - Czarodziejka zostawiła wiadro i podeszła do diablicy.
- Władczo…- diabliczka podeszła do łóżka, podwinęła spódnicę aż na biodra odsłaniając własne majtki. Usiadła na łóżku i rozchyliła szeroko nogi, lekko odchyliła bieliznę.- … klęczącą ciebie przede mną i doprowadzającą mnie językiem. I nie wolno ci się dotykać.
Zaczerwieniła się zarówno z ekscytacji jak i zawstydzenia.
Czarodziejka przez chwilę zastanawiała się, co w niej może wywoływać takie pragnienia. Tylko chwilę. Podeszła do kochanki przyklęknęła przed nią układając dłonie na kolanach diablicy sięgnęła wargami do jej kobiecości. Nabrała ostatnio dużej wprawy w tych zabawach, więc głaskana po głowie przez diabliczkę słyszała jej coraz głośniejsze jęki aprobaty… aż w końcu Frolica doszła z cichym krzykiem i szepnęła cichutko i wstydliwie.
- Przepraszam… ale sama rozumiesz… bywam impulsywna i nie zastanawiam się nad tym co robię.-
- Widzę. - El oblizała się, pomału. - Czy teraz jest na tyle dobrze byśmy mogły posprzątać?
- Mhmm… tak.- pokiwała rogata i pogłaskała Elizabeth po policzku.- Dziękuję.
Czarodziejka uśmiechnęła się i podniosła z klęczek. Wyciągnęła dłoń do diablicy, by pomóc jej wstać z łóżka.
I zabrały się za sprzątanie. Diabliczka była nieco zakłopotana tym co się stało. Poszło im dość sprawnie i szybko. A pod koniec roboty Frolica wyraźnie się ożywiła i dobry nastrój jej wrócił. Pewnie dlatego, że następnie miały sprzątać u jej ulubionego maga. To musiało wprawić ją w dobry nastrój… i rzeczywiście wprawiło.


Do czasu aż przyszły na miejsce. Miały do posprzątania tylko łazienkę i sypialnię. A gospodarza ku rozczarowaniu diabliczki nie było.
- Tooo… jak zwykle? Ty sypialnię, ja łazienkę?- zapytała rogata ukrywając w głosie rozczarowanie.
- Może chcesz się zamienić? - El rozejrzała się tęsknie po pokoju ciekawa czy może udałoby się jej coś tu znaleźć. Tym razem jednak gabinet był zamknięty. Jeśli coś ciekawego kryło się, to w sypialni.
- Mogę…- mogę odparła bez entuzjazmu Frolica.
- Wolisz łazienkę? - El spojrzała na nią zaskoczona i podeszła do Frolicy. - Nie martw się może będzie tu następnym razem.
- Ja już przywykłam do łazienek.- stwierdziła diabliczka wzruszając ramionami.
Czarodziejka objęła w pasie diablicę i pocałowała ją w policzek.
- No to biegaj do łazienki. Obiecuję, że jak tu będzie następnym razem to nadal jestem twoja. - Uśmiechnęła się lubieżnie.
- Wiem wiem…- zaśmiała się rogata machając wesoło ogonem i ruszyła do łazienki.
Elizabeth poluzowała kołnierzyk i zabrała się za sprzątanie wchodząc do sypialni. Za wiele tam sprzątania nie było (tylko odkurzyć tu i tam oraz zaścielić łóżko), acz… znajdowała się na łóżku drewania miseczka z czekoladkami i bilecik przy niej. Elizabeth uniosła karteczkę uśmiechając się.

Cytat:
Dla pracowitych pszczółek.

Ten krótki tekst zdobił bilecik. Nic dziwnego że diabliczka lubiła tego maga. Czarodziejka wzięła miseczkę i ruszyła z nią do łazienki. Frolica ewidentnie miała lepszy gust od niej.
- Dostałyśmy prezent. - Weszła do łazienki pokazując swojej towarzyszce miseczkę ze słodyczami.
- Uuuu…- oblizała się zaskoczona diabliczka przyglądając czekoladkom.- Smakołyki.
- Chyba mu się spodobałyśmy. - El wzięła jedną czekoladkę i postawiła miseczkę obok Frolicy z ułożonym na nich bilecikiem. - Może mógłby cie wybrać jako swoją pokojówkę gdybyś się postarała.
- Mógłby… ale wtedy my nie widywałybyśmy się za często.- diabliczka brała czekoladkę w palce, otwierała usta i wysuwałą długi język, który owijał się wokół zdobyczy… a potem zaciągał ją w otchłań jej ust.
- Na pewno wieczorami i w nocy. - El mrugnęła do niej. - Wracam do sprzątania.
- No… zapominasz jaką bym była pokojówką. Noce też mógłby rezerwować dla siebie.- odparła Frolica ze śmiechem i wystawiła język.
- Prawda… - Czarodziejka spojrzała na diablicę. Byłoby jej tęskno do współlokatorki jednak... były tutaj właśnie po to, czyż nie? Uśmiechnęła się i wróciła do sprzątania sypialni.


Ostatni przystanek na dziś stanowiła mieszkanie panny Leatheres. Drzwi do niego okazały się być… zamknięte, mimo że miały tam sprzątać.
El spojrzała zaskoczona na Frolicę, po czym zapukała do drzwi.
- Przepraszam.. przyszłyśmy posprzątać. - Odezwała się na tyle głośno by było ją słychać wewnątrz. Musiały chwilę poczekać nim drzwi się otworzyły lekko i właścicielka wyjrzała przez sporą szczelinę. Włosy w nieładzie, oczy lekko podkrążone, blada jak upiór… na szyi ślady pazurów.
- Co? A tak… sprzątać? Odwołuję… nic nie trzeba sprzątać.- wyszeptała lekko zachrypniętym głosem.
- A nie potrzebuje Pani nic z kuchni? - El szczerze zatroskała się o kobietę. Czyżby to był jeden z jej eksperymentów? - Może… jakiejś pomocy?
- Przynieście wody… we wiadrach i coś do picia. Whisky. Tak… przyda się trochę whisky.- rzekła w końcu kobieta po chwili wahania.
Elizabeth przytaknęła.
- Zaraz wrócimy. - Czarodziejka spojrzała na diablicę. - Skoczę po whiskey.
- A ja po wiadra. - odparła rogata odruchowo dygając.
Czarodziejka puściła się szybkim krokiem w kierunku kuchni.

Załatwianie alkoholu okazało się drogą przez mękę. Kucharka dojść podejrzliwie odnosiła się do tego żądania, niemniej po krótkich negocjacjach El zdobyła ów trunek obiecując wrócić do kuchni i chuchnąć, na dowód że sama alkoholu nie wypiła. Czarodziejka wróciła szybkim krokiem do panny Leatheres. Teraz jednak bardziej uważając by nie potłuc butelki.
Po drodze napotkała Frolicę z wiadrami. Diabliczka skomentowała sytuację z sarkastycznym uśmieszkiem. - Musiała albo bardzo narozrabiać, albo mocno zabalować.
- Obawiam się, że to pierwsze. - El zapukała ponownie do drzwi. - Wróciłyśmy.
- Wejdźcie.- odparła kobieta otwierając drzwi i wpuszczając je do środka.- Postanowiłam przedekorować salon…-
Zniszczone meble, ślady pazurów na ścianach, kilka wypalonych kręgów na podłodze. Krew i inne płyny na ścianach.
Sama magiczka otulała się płaszczem próbując ukryć, to co miała pod nim.
- Postawcie na stole i możecie iść.- rzekła… cóż na resztkach stołu zapewne. Bo wszystkie nogi były wyłamane i powbijane w ściany.
El postawiła whiskey na stole i pomogła Frolicy z wiadrami. Spojrzała jednak na Laventę Leathers niepewnie.
- Może.. pomogę z . - Wskazała na szyję czarodziejki. - Jeśli oczywiście tego sobie życzysz Pani.
- Nie. Nie trzeba. Poradzę sobie.- kobieta mocniej otuliła się płaszczem.
- Rozumiem. - El dygnęła.
- Czekajcie tu…- rzekła po chwili namysłu i ruszyła do sypialni. Zamknęła za sobą drzwi. Wróciła po paru minutach z portfelem, wyjęła z niego kilkanaście banknotów i wcisnęła po dwieście dolarów każdej z nich.
- A nikomu ani słowa na temat tego co tu widziałyście, zrozumiano?- rzekła złowieszczym tonem.- Dowiem się jak wygadacie.
El ugryzła się w język i przyjęła banknoty.
- Oczywiście. - Odpowiedziała dygając ponownie.
- Teraz idźcie stąd.- Laventa wyprosiła je, po czym zamknęła za sobą drzwi.
- No to było łatwe zadanie i krótkie i dochodowe.- stwierdziła rogata chowając swój dodatkowy zarobek w dekolcie.- I zyskałyśmy sporo czasu.
- Zajrzałabym do mojej znajomej bibliotekarki i oddała jej książkę. - El ruszyła korytarzem.
- A ja posprzątam i uporządkuję nasz pokoik. Wolę by nikt nie miał powodu by tam sprzątać. I pewnie coś zjem. Znajdziesz mnie w naszej jadłodajni.- odparła z uśmiechem rogata.
- To chodźmy tam razem.. nieco ci pomogę i tak muszę zgarnąć książkę z pokoju. - Czarodziejkę objęła w pasie diablicę.
- Tylko sprzątanie.- zażartowała Frolica, choć jej ogon wsunął się pod jej spódnicę i zaczął wodzić po łydkach.
El zaśmiała się.
- Jesteś pewna? - Delikatnie stuknęła swoim biodrem biodro kochanki
- Wolę nasze wieczory czynić wyjątkowymi. Poza tym głodna jestem. - zaśmiała się diabliczka.

Sprzątania nie było za wiele i Frolica zabrała się za nie energicznie nie czekając, aż El wróci ze swojej “inspekcji” u kucharki. Rogata lubiła tą robotę, nawet prywatnie. Czarodziejka wpadła do pokoju i przebrała się w prostą sukienkę. Po chwili namysłu psiknęła się też perfumami od Almais i zgarnęła książkę od Clarice.
- Pomóc ci? - Zerknęła co jeszcze pozostało do zrobienia Frolicy. - Wyskoczyłabym też dziś do Downtown i kupiła nam coś na śniadanie.
- Nie… poradzę sobie. Wyciągnij tylko ciuchy do prania, wezmę jej ze sobą do pralni.- odparła rogata i dodała. - Mnie się nigdzie nie chce dziś wychodzić, więc dam ci listę z zakupami dla mnie. Za tą niespodziewaną premię którą dostałyśmy… możemy zaszaleć.
- Jasne. To może jakieś wino? - El przygotowała swój koszyk, planując po wizycie udać się na zakupy i.. do pączka. Była ciekawa co tam u dziewcząt.
- Ha… twoja wyobraźnia jest malutka. Są smakołyki w Uptown, których cena jest równie duża jak ich sława. Magicznie aromatyzowane lody na przykład i ciasta faszerowane urokami.- odparła rogata ujawniając swoje łakomstwo.
- Na lody to powinnyśmy się wybrać. - El zaśmiała się. Prawdą jednak było, że nie wiedziała o takich przysmakach.. o wielu rzeczach z Uptown nie wiedziała.
- Jak widzisz są więc różne okazje na wydanie takich sum. Jak choćby kabaret. -Frolica chętnie mentorowała kochance.
- Do jednego kabaretu mam nawet wejściówki. - Elizabeth zaśmiała się. - No już daj tą listę, bo nic nie załatwię.
- Masz…- rogata podała listę sprawunków.- A jak wrócisz od bibliotekarki będę miała dla ciebie to ekstra zamówienie.
- To może podaj mi je teraz… - EL zawahała się nie była pewna czy kręcić się w kółko po uczelni.
- Ugh… wiele ode mnie wymagasz. Dopiero co dostałam pieniądze.- odparła Frolica i zamyśliła się.- Już wiem. Ty mi kup coś miłego za moje pieniądze.
El roześmiała się.
- Kupię ci coś za swoje. - Po chwili namysłu wydobyła z szafy dokończone majtki, których nie miała okazji dostarczyć i te które dostała od Almais. - Przy okazji dostarczę do klientek.
Diabliczka przyglądała się przez chwilę rozważając słowa przyjaciółki.- No dobrze. Niech ci będzie. Sama też zrobię ci taki prezent. Kiedyś… wkrótce.
- Jak będzie okazja. - El mrugnęła do diablicy i wrzuciwszy książkę Clarice do koszyka udała się na spotkanie z bibliotekarką.


W bibliotece jak zwykle był ruch… choć trzeba przyznać, że tłoku nie było. Elizabeth podążając ku Clarice zauważyła Almais zajęta czytaniem ksiąg w towarzystwie młodego adepta sztuk magicznych. Elizabeth widziała niedużą kolejkę do odbierającą książki Clarice i kilku uczniów i tam zajmujących się studiowaniem tomów.
Czarodziejka zatrzymała się i rozejrzała szukając wzrokiem Clarice. W prostym stroju z koszyczkiem znów nieco przypominała inne uczennice.

I stanęła za dwie uczennicami, w kolejce do bibliotekarki. Musiała chwilę tak stać i czekać, bo magowie mieli zwykle do oddania więcej niż jedną książkę. El nie przejmowała się tym jednak nazbyt, cały czas zerkając przez kolejkę na znajomą bibliotekarkę. Clarice zachowywała się bardzo profesjonalnie i bardzo poważnie. Podchodziła bardzo odpowiedzialnie do swoich obowiązków. Gdy zaś zjawiła się przy niej El… momentalnie zarumieniła i jej wzrok wodził po strategicznie odsłoniętych nogach pokojówki.
- Jak mogę.. pomóc?- spytała starając się brzmieć profesjonalnie.
- Czy mogłabym Pani zająć chwilę…. chciałabym coś oddać. - El uśmiechnęła się ciepło do bibliotekarki. Jak na razie zachowanie Clarice nie odbiegało od chwil, gdy nie miała na sobie perfum.
- Oczywiście.. po to tu jestem.- Clarice wyciągnęła dłonie ku El, zapewne by wziąć książkę.
Czarodziejka poszukała przez chwilę w koszyku lektury pochylając się przy tym nieznacznie, po czym podała owiniętą chustką książkę z prywatnej kolekcji bibliotekarki.
- Dziękuję… to była bardzo ciekawa lektura.
- Cieszy mnie to…- palce Clarice leniwie wodziły po dłoniach Elizabeth przedłużając to przekazywanie książki.-... musimy potem pomówić.
- Teraz jadę do miasta… ale mogę postarać wrócić się wcześniej i do Pani zajrzeć. - Czarodziejka poddała się temu dotykowi. To już było bardzo śmiałe jak na Clarice. Ciekawe… czy do czegoś mogłoby między nimi dojść.
- Postaraj się jak najszybciej… mam dobre wieści dla ciebie.- szepnęła cicho bibliotekarka przedłużając dotyk ich ciał. Aż w końcu spłoszona, przez czyjeś kroki odsunęła dłonie zabierając książkę.
- Postaram się. - El dygnęła grzecznie i obróciła się by odejść. Wtedy jakby sobie o czymś przypomniała. - Ach.. a czy kojarzy może Pani jakieś cukiernie? Może… bym nabyła coś…
- “Słodkie Marzenie” pana Hopkinsa jest dość blisko uczelni, zaledwie kilka przecznic.- przypomniała sobie Clarice.
El uśmiechnęła się szeroko i skłoniła bibliotekarce, pozwalając by sukienka odsłoniła nieco większą część jej nóg.
- Dziękuję. - rzuciła radośnie i oddaliła się, planując zacząć zakupy od cukierni.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 27-05-2020 o 12:54.
Aiko jest offline