Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2020, 10:30   #5
druidh
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Krasnoludy spółkowały z kozami. To wiedzieli wszyscy. Ale czy elfie dzieci rodziły łanie? O życiu intymnym krasnoludów Agatha dowiedziała od pewnego ulicznego mędrca, gdy przez krótki czas mieszkała w Averheim. Dobre sobie. Mieszkała. Tułała się po ulicach i żebrała o jedzenie. W mieście bowiem ziół raczej zbierać się nie da, a i te co są w okolicach, są jakości niskiej. Nikogo tym raczej nie wyleczysz, czasem wręcz możesz zaszkodzić. Jak się ten mędrzec nazywał? Wiedział też dużo innych ciekawych rzeczy. Jak rodzą się smoki i czym je karmić. Jak wygląda życie rycerzy oraz jakie są obowiązki damy dworu. Walczył w trzech wojnach, doradzał Imperatorowi oraz potrafił rozpoznać, czy przedmiot ma w sobie magię. Twierdził, że znał także kilka recept zielarskich, które Agatha kupiła od niego za kilka miedziaków. Sprawdziła je wszystkie. Po przetestowaniu wiedziała, że jego nalewka wzmacniająca powoduje rozwolnienie, a ta pozwalająca czuwać całą noc - halucynacje. Efektem ubocznym maści na oparzenia był okropny świąd. Recepty szeptuch robiły to co robić miały. To zaś niby mądry człowiek, a prostych przepisów nie potrafił zapamiętać. No ale o krasnoludach raczej wiedział wszystko. Mieszkał z nimi przecież kilkanaście lat, a i nie tylko on powtarzał te historie o kozach. Co jednak z łaniami i elfami?

Agatha krzątałą się po kuchni układając rzeczy, podlewając rośliny, które nie lubiły zimna oraz rutynowo przeglądając porządek na półkach z dziesiątkami słoików, butelek, glinianych garnków i drewnianych skrzyneczek. O poranku miała zawsze wiele obowiązków. Jeden błąd, jedno przeoczenie tego, czy innego zadania i jej wielomiesięczny wysiłek mógł pójść na marne. Wszystko robiła jednak odruchowo. Każda czynność prowadziła do następnej i w zasadzie Agahta wolała w tym czasie rozmyślać o różnych sprawach pozwalając rękom i nogom prowadzić jej ciało. Wzięła pusty talerz po kaszy do ręki i rozglądnęła się. Czegoś zapomniała. Potarła palcami o siebie. No tak. Nie wytarła stołu, bo szmata wczoraj przypadkiem wylądowała w palenisku. Odcięła kolejny kawałek tkaniny i wytarła stół. Następnie przez chwilę przymierzała na głowie cztery plecione kosze. Chałupniczym sposobem wynalazła ochronę głowy przed pszczołami. Potem pozbierała miskę, kilka butelek, swój ulubiony kozik, siekierkę, płaszcz, rękawiczki i ruszyła na łąkę i w las.

Czy więc elfy spółkują z łaniami? Bochen to wykrzykiwał wczoraj, gdy leżał półprzytomny z bólu i ugryzień. Wyklinał też wszystkie elfy, krasnoludy, magów. Z Bogami się tylko powstrzymał i słusznie, bo pomimo jego okropnego stanu Agatha solidnie zdzieliła by go kijem w łeb. Zarzekał się jednak, że razem z Głupim Hanslem widzieli elfa w lesie zeszłej jesieni. Widzieli jak się do sarny dobierał. Aghata wiedziała, że Bochen jest o elfa okrutnie zazdrosny, bo trzy córki Georga gapiły się na niego jak wół na malowane wrota. Nie miały zaś krzty podziwu dla bochnowych łap, którym to właśnie sam Bochen zawdzięczał swój przydomek. Bochen był do do tego natarczywy, wredny i skłonny do bitki raczej niż do myślenia o jej konsekwencjach, a do robienia wszelkich głupot i złośliwości wykorzystywał Głupiego Hansla. Agatha złoiła Bochna dwa razy kijem, aby mu wybić z głowy gadanie takich głupot. Ostatnie czego potrzebowali teraz, to kolejna awantura i skakanie sobie do gardeł. Dodała jednak, że jak zamknie swoją jadaczkę, to pogada z Georgiem o jego córkach, a z elfem o tym co ludzie gadają. Bochen zaś miał na tyle rozumu, że głową pokiwał. Wiedział, że sam sobie forów u panien nie załatwi. Jak wyzdrowieje, ma z Hanslem pomóc Georgowi stodołę po zimie naprawić. Tępe te chłopy okrutnie, skoro nie wiedzą jak przychylność innych się zdobywa. Z elfem też musiała pogadać. Nie są elfy dla ludzkich panien. Tak postanowili Bogowie i grzechem jest występować przeciw temu. Sama nie wiedziała jednak jak przekazać mu, że panny się oglądają. I co niby miałby zrobić? Piękny był jak to elf, a do tego mówił tym swoim śpiewnym językiem i nigdy nie było wiadomo, czy się na coś nie obrazi. Skoro jednak kozy rodziły kransoludzkie dzieci to czy elfom nie matkowały łanie? Agatha lubiła rozmyślać co by było gdyby. Nawet jeśli miałoby to być zupełnie od rzeczy.

Kobieta w tym czasie zdążyła opłukać miskę w strumieniu i umyć się trochę. Potem zebrała niedźwiedziego czosnku, którego siewki znalazła dwa dni temu w jednym z zagajników. Odwiedziła miejsca, gdzie wczoraj zostawiła butelki na sok z brzozy. Zdjęła je i założyła trzy nowe na kolejnych drzewach. Szybkim krokiem przespacerowała się po sobie tylko znanych miejscach wysiewu kwiatów, aby ocenić stan roślin. Cały czas też uważnie obserwowała pszczoły i inne owady. Pszczoły nie chorowały w ten sposób, coś więc musiało je napędzać do agresji. Może w okolicy pojawiło się jakieś źródło zła, o którym jeszcze nic nie wiedzieli? Musiała zebrać więcej informacji i przekonać Gerwainę, aby posłała po jakąś pomoc. Chłopi nie walczyli z chaosem. To było zadanie dla rycerzy i kapłanów.

Wróciwszy do domu odlała trochę octu ze żmijowca, a do miseczki nakapała maceratu z dziurawca. Zdobycz z ostatniego lata. Macerat był naprawdę przyzwoity. Udało jej się znaleźć wyjątkowo ładne okazy i nie pomyliła się przy obróbce. Zapach octu przebił się jednak przez inne zapachy roznoszące się po kuchni. Ocet nie był tak dobry, jak te z poprzednich dwóch lat, ale zapasy tamtych były na wykończeniu, a na Bochna i resztę chorych Agatha nie zamierzała marnować swoich najlepszych wyrobów. Zaczesała włosy, umyła ręce i spakowała się do drogi. Przed spotkaniem z kobietami zamierzała zaglądnąć do pogryzionych. W ostatniej chwili złapała jeszcze wielki słój i nakapała do niego odrobinę miodu. Może gdyby złapali kilka okazów wściekłych pszczół mogliby się im przyjrzeć? Może mają jakieś mutacje?

Postanowiła, że jeśli Bochen jeszcze raz wspomni o elfach i łaniach użądlenia będą jego najmniejszym problemem.
 
__________________
by dru'

Ostatnio edytowane przez druidh : 11-05-2020 o 19:56.
druidh jest offline