Wątek: DEA
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2020, 07:58   #24
Arthur Fleck
 
Arthur Fleck's Avatar
 
Reputacja: 1 Arthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputacjęArthur Fleck ma wspaniałą reputację
- Ok Ann, to wprowadzisz mnie w końcu w szczegóły akcji? - poprosił Ed, który bez wahania przyjął propozycję koleżanki. Ostatnimi czasy zasiedział się za biurkiem a nalot na melinę był miłą odmianą dla żmudnej, detektywistycznej roboty.

- Jasne, siadaj. - Annie wskazała mu miejsce aby rozsiadł się wśród tych co były wolne. Jeszcze doszła potem jedna czy dwie osoby i Ed zorientował się, że chyba wszystkich zna mniej lub bardziej. W końcu to byli koledzy i koleżanki z tego samego biura. Łącznie poza nim i agentką prowadzącą tą odprawę i akcję było kilka osób. Z czego ze dwie to chyba Ann ściągnęła do pomocy podobnie jak jego.

- To skoro są już wszyscy to możemy zaczynać. Bardzo dziękuję wszystkim za przybycie. - Moore wstała ze swojego miejsca i podeszła do tablicy której często używano podczas odpraw by wspomóc prezentację.

- Od jakiegoś czasu rozpracowujemy sprawę narkotyków pojawiających się na rynku. Dokładniej w okolicach “Red Parrots”. - na wyświetlaczu pojawiło się wejście do jednego z klubów. Czerwony neon zdobił nazwę oraz obrys ptaka od jakiego dał nazwę.

- To nasi stali klienci. Dziwki, alkohol, narkotyki i te sprawy. Zazwyczaj ogarniają to chłopcy z metro ale od czasu do czasu albo nas wzywają albo my mamy tropy które nas tam ciągnął. - brzmiało trochę jak siedlisko grzechu. Czyli popularny nocny klub gdzie można swobodnie przyjść i spuścić trochę pary, zostawiając gotówkę. Zwłaszcza w weekendy. A przecież zbliżał się sobotni wieczór. Ed kojarzył lokal i tego, że przewijał się czasem w raportach chociaż do tej pory sam żadnych spraw związanych z nim bezpośrednio jakoś nie miał.

- Tak było i tym razem. Wszystkie tropy prowadzą do tej dziury. Możliwe, że na rynku pojawił się jakiś nowy narkotyk. Ale możliwe, że nie. Nie mamy żadnej próbki do zbadania a tylko niejasne plotki. - gdy Moore skończyła streszczać ogóły o co chodziło w tym lokalnym kolorycie przeszła do konkretów.

- Prawdopodobnie w sprawę są zamieszane dziewczynki z tego klubu. Nie wiemy czy ktoś jeszcze ani czy wszystkie. Ale wszystko wskazuje na to, że albo one rozprowadzają towar, zapewne wśród swoich klientów, albo on jakoś przechodzi przez ich ręcę. Na razie wciąż to sprawdzamy. - Annie dalej streszczała mając widocznie sporą wprawę w prowadzeniu odpraw bo mówiła wyraźnie, rzeczowo i pewnie. Ale z tego co mowiła wyniało, że sprawa jest na dość wczesnym etapie. Takim w jakiej jest pełno ciemnych i szarych plam.

- Ale to co zamierzamy zrobić z tym dzisiaj? - zapytał jeden z agentów ściągniętych do pomocy tak samo jak Hoover. Tak samo jak on pewnie niewiele wiedział o tej sprawie w jakiej mieli dzisiaj pomóc.

- Już mówię. Dowiedzieliśmy się, że dzisiaj spodziewają się dostawy. Zapewne będzie to ktoś z jakąś torbą, teczką czy plecakiem. Niestety nie wiemy kto to ani jak wygląda. Mamy tylko imię lub ksywę. Pablo. - agentka wskazała na tablicę na której była zaczerniona sylwetka głowy z wymalowanym znakiem zapytania i podpisany ową ksywą czy imieniem. To chociaż ten detal się wyjaśnił.

- Wiemy też, że powinien się spotkać z tym człowiekiem. - tutaj uruchomiła pilot i rzutnik wyświetlił fotografię meżczyzny w marynarce, krawacie i szklaneczką w dłoniach.
- To Tim Robinson. Zwany “Śliski Timmy”. Już trzy razy udało mu się wyślizgać w sądzie. Jest managerem tego lokalu i prawą ręką właściciela. Prawdopodobnie jeśli to nie on wszystkim kręci no to pewnie wie bardzo wiele ciekawych rzeczy. Ale nie on jest naszym celem na dzisiaj. Musimy zidentyfikować Pablo. I sprawdzić dokąd pojedzie po wizycie w klubie. Możliwe, że jeśli się nie zorientuje, że ma ogon to zaprowadzi nas w ciekawe miejsca. Drugorzędnym celem operacji jest dowiedzenie cię czegokolwiek nowego o tym syfie, dziwkach i co tam jest właściwie grane. Ale priorytetem jest Pablo. Nie chcemy go spłoszyć ani uprzedzić Śliskiego, że znów interesujemy się jego lokalem. Pytania? - Żelazna Anna szybko przedstawiła najważniejsze szczegóły dzisiejszej operacji. Wyglądało to na to, że trzeba zinwigilować teren tak aby teren się tego nie domyślił. No i powinno się obyć bez dymu aby nie wzbudzić podejrzeń w klubie.
- Wszystko jasne Annie – odpowiedział Hoover – Jak to robimy? Wchodzimy jako klienci i dyskretnie obserwujemy lokal?

- Tak. Obstawimy lokal. Część będzie na zewnątrz, część wejdzie do środka. Dwa samochody muszą być w pogotowiu aby w każdej chwili pojechać za tym Pablo. Ale najpierw trzeba go namierzyć. Dlatego musimy pilnować Śliskiego. Zapewne będzie trzymał rękę na pulsie skoro ma się spotkać z dostawcą. - Annie szybko odpowiedziała na to pytanie agenta i rozejrzała się czy jeszcze on albo ktoś jeszcze chce coś ustalić przed wyjazdem do klubu.

Ed w klubach i barach czuł się jak ryba w wodzie, towarzystwo dziwek dla samotnego singla mieszkającego w LA też nie było niczym nowym, nie powiedział jednak tego głośno przy Ann i chłopakach.
- Ok. Mogę rozejrzeć się w środku – zaproponował.

- Świetnie. Ktoś jeszcze ma jakieś preferencje? - szefowa operacji zaplanowanej na ten wieczór z uśmiechem zadowolenia przyjęła zgłoszenie Hoovera. A potem rozejrzała się po pozostałych. Jeszcze paru kolegów i koleżanek zgłosiło się do różnych zadań ale wykreowały się dwie podstawowe grupy, zewnętrzna czekająca w samochodach i jaka miała na siebie wziąć śledzenie już namierzonego Pabla a także stanowić ogólną rezerwę “w razie czego” dla tych wewnątrz. Tudzież kordon chociaż przy szczupłości sił raczej dość symboliczny. Grupa wewnętrzna miała zaś udawać standardowych klientów klubu i spróbować zlokalizować tajemniczego kuriera i jego równie tajemniczą przesyłkę.

- No to teraz skoro wszystko jasne to zapraszam do garderoby. - Annie klasnęła w dłonie i wskazała na drzwi wyjściowe. Nie dosłownie za nimi ale też na tym piętrze były magazyny z ciuchami i całą masą gadżetów jakimi mogli dysponować agenci jacy mieli działać w terenie. Różnorakie tereny, środowiska i subkultury wymagały różnorodnych przebrań dlatego popularnie nazywano ten magazyn garderobą.

Ed długo zastanawiał się nad doborem odpowiedniego stroju, który nie wzbudzałby sugestii co do pracy jaką wykonywał. Niektórzy dilerzy, dziwki czy alfonsi mieli radar w oczach i potrafili bezbłędnie rozpoznać gliniarza czy federalnego działającego pod przykrywką, nawet jeśli jego wygląd wcale nie był oczywisty. Hoover „Red Patriots” kojarzył tylko ze słyszenia, bywał czasem jednak w podobnych klubach, więc miał wyobrażenie jak wyglądają przeciętni klienci takiego lokalu. Nie chciał się wyróżniać z tłumu, więc postawił na t-shirt, złoty łańcuszek, jasną sportową marynarkę, spodnie w kant z w tym samym odcieniu i brązowe buty z czubem. Włosy zaczesał do tyłu brylantyną, na nadgarstku wyeksponował podróbkę Rolexa.
- Kurwa, Hoov, ale się odpierdolił! – zaśmiał się Tucker, jeden z agentów biorących w akcji Ed odpowiedział mu uśmiechem i pokazał środkowy palec – Chłopaki ktoś mu już powiedział, że „Red Patriots” to nie jest klub dla pedziów?
Ricky Martinez i Stan Krasicky zarechotali. Will Tucker robił w biurze za klasowego śmieszka i agent zdążył się już przyzwyczaić do jego niewybrednego poczucia humoru.
- Wiesz Tucker, idę na randkę z twoją matką, więc muszę wyglądać jak człowiek – odgryzł się Ed. Tym razem to Will musiał się zmierzyć się z szyderczym śmiechem kolegów. Wyszczerzył swoje śnieżnobiałe zęby, kontrastujące z jego czarną skórą.
Wiecznie zamyślony Paul Foster przebierał się w milczeniu i nie reagował na słowną szermierkę kolegów z biura. Martin,najmłodszy stopniem agent, niemal świeżak, był zbyt zestresowany akcją by uczestniczyć w rytuałach samców. Gdy Ed w końcu uzupełnił ostatnie elementy stroju wyszedł i dołączył do Ann. Postanowił przezornie nie zabierać ze sobą ani broni ani odznaki, gdyż nie był pewien czy przy wejściu do klubu nie zostanie przeszukany przez ochroniarzy.
 
Arthur Fleck jest offline