Wątek: DEA
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-04-2020, 23:05   #25
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 13 - 2020.02.14; pt; g 21:30

Czas: 2020.02.15; sb; g 21:30
Miejsce: Los Angeles, night club “Red Parrot”
Warunki: jasno, ciepło, sucho, klubowy hałas na zewnątrz noc, ziąb, sł.wiatr i zachmurzenie






O tak, w “Red Parrot” potrafili zadbać o prawdziwego mężczyznę. Taki na pewno się tutaj nie nudził. Kolorowe światła, kolorowe drinki, kolorowe dziewczyny. Głośna lub przytłumiona muzyka, w zależności gdzie się usiadło. Do tego gwar rozmów rozbawionych gości. Gdzie spora część pewnie przyszła by skorzystać z uroków sobotniej nocy i poznać kogoś bez zbędnego szukania i zobowiązań. Do tego obsługa lokalu to też z reguły były przyjemne dla oka panie. Te za barem, te co chodziły z zamówieniami między stolikami i te które zmysłowo kołysały się na różnych scenach kusząc swoimi wdziękami. Jedne tancerki tańczyły na małych scenkach wzniesionych ponad głowami gości tańczących poniżej niczym jakieś muzy nadające ton i rytm zabawie gości. Inne w nieco mniejszych salkach wiły się przy chromowanych rurach stopniowo pozbywając się swoich seksownych ciuszków by stopnowo odsłonić swoje seksown wdzięki gdy na klienci stopnowo rzucali im coraz większe nominały. Więc tak, pod względem zabawy w Czerwonej Papudze można było sobie poużywać do woli. Zwłaszcza, że pomniejsze alkowy można było odciąć zasłoną od reszty zamykając się we własnym lub wynajętym gronie a jeszcze były pokoje dla VIP-ów gdzie odbywały się zamknięte imprezy pewnie w towarzystwie klubowych dziewczyn.





No ale jak ktoś przyszedł tutaj w sprawach służbowych to mógł mieć nieco inny pogląd na tą klubową atmosferę i scenerię. Jakiś tuzin agentów federalnych ubranych po cywilnemu z półtorej godziny temu opuściła siedzibę DEA. Jechali na niewiele mniej samochodów. Ed wraz z kolegami był w grupie wewnętrznej która miała spenetrować lokal od środka. Drugie pół tuzina zostało na zewnątrz. Trudno było powiedzieć która grupa trafiła lepiej.

Ci wewnątrz lokalu mogli zanurzyć się w dekadenckim, nowoczesnym klubowie chaosie. Przynajmniej było ciepło. Z drugiej strony było głośno i kolorowo a do tego mnóstwo bodźców mogło odciągnąć uwagę. Do tego najzwyczajniej w świecie było tłoczno. Jak to w nocnym klubie w najlepszą noc weekendu. Więc jak się szukało kogoś konkretnego to było trudno. Do tego na nich właśnie spoczywał obowiązek namierzenia “Śliskiego” i jego kuriera. A ten pewnie wszedł by do klubu to nie wyróżniałby się na tle innych gości i nie bardzo było wiadomo kim on jest póki nie spróbowałby się skontaktować z managarem klubu. No i sześciu agentów musiało się obyć bez odznak i broni. Co znacznie utrudniało wszelkie służbowe interwencje sprowadzając ich właściwie do roli obserwatorów.

Ich broń i odznaki były za to w brązowej, nijakiej furgonetce w jakiej rezydowała Żelazna Anna. Tam właśnie było centrum dowodzenia ich operacją. Furgonetka była zaparkowana przy chodniku, kilkadziesiąt metrów od głównego,klubowego wejścia. Reszta grupy zewnętrznej też miała broń i odznaki. Obsadzali oni okolicę głównego i tylnego wejścia oraz samochody które mogły dalej śledzić podejrzanego lub ruszyć w pościg. Gdyby potrzebna była interwencja stróżów prawa wewnątrz klubu oni też mieli jej dokonać. No ale tam w ten wieczór panował nieprzyjemny ziąb, zwłaszcza jak ktoś miał posterunek obserwacyjny nie w samochodzie tylko na zewnątrz właśnie.

Nawet wewnątrz klubu sześciu agentów musiało rozproszyć się po różnych zakątkach klubu więc nie bardzo mieli ze sobą kontakt wzrokowy. Sam Ed widział z reguły tylko jednego lub dwóch z nich jak gdzieś siedzieli czy przechodzili przez salę. Tych na zewnątrz nie widział w ogóle. Jedyną jego bronią i kontaktem z resztą grupy był smartfon.

- Spójrzcie jakie cudo! - Ed a właściwie wszyscy w obu grupach mogli obejrzeć fotkę przesłaną przez agencyjnego śmieszka.





- E tam! Zobaczcie jaką ja mam na namiarze! - Ricky zrewanżował się prawie natycmiast wysyłając podobną fotkę chociaż tym razem dziewczyna siedziała przy barze więc pewnie była to jakaś klientka.





- To też pewnie któraś z dziewczynek tylko pewnie jeszcze nie zaczęła swojej zmiany. - Stan zawyrokował błyskawicznie oceniając atuty i walory blondynki na zdjęciu.

- Skupcie się do cholery! Nie jesteście tam dla przyjemności! - syknęła na nich zirytowana szefowa tej operacji.

- Wyluzuj mamuśku, wszystko pod kontrolą. Po prostu wtapiamy się w tłum nie? A naszego zagubionego kolegi na razie nigdzie nie widać. - Tucker nie dał się zmyć szefowej i pozwolił sobie na bezczelną odpowiedź. Przynajmniej w tej chwili był poza jej bezpośrednim zasięgiem.

- Widzę jakiegoś faceta z walizką. Neseser. Nie wygląda mi na biznesmena. - w dyskusję wdarł się skupiony chociaż trochę niepewny głos Martina.

- Gdzie go widzisz? Opisz go. - Paul który był najwyższy szarżą wśród klubowej grupy zareagował od razu wcześniej nie ingerując w żarciki i zabawy kolegów. Czasem jedynie kontrolnie pytał czy wszystko w porządku.

- Tylko przeszedł obok mnie. Chyba Latynos albo jasny czarny. Złoty łańcuch, fioletowa marynarka. Poszedł w głąb sali. Mam za nim iść? - młody zameldował co dostrzegł i zapytał zwierzchnika co ma dalej robić.

- Zostań na miejscu. Nie wiemy czy to ten na którego czekamy. Chyba go widzę. Jakiś ulizany. Żeluś albo ma jakieś dredy czy warkoczyki. Ed, chyba będzie zaraz cię mijał. - Paul szybko doprecyzował opis i przekazał tą obserwacyjną sztafetę dalej. No rzeczywiście już parę takich alarmów mieli. Co prawda większość gości nie miała żadnych waliz, toreb czy plecaków bo w zabawie tylko przeszkadzały. Ale na taki tłum to jednak się zdarzały. Tucker i Stan mieli właśnie obserwować jednego gościa z podejrzaną torbą co przyszedł jakiś czas temu ale na razie siedział przy barze. Też się zastanawiali czy to może być ten Pablo na jakiego czekali czy nie. No a teraz ten którego dostrzegł Martin.

Ed po chwili rzeczywiście wyłowił podejrzanego. Facet miał chyba te warkoczyki czy dredy zaczesane mocno do tyłu. Karnacja w tym półmroku była trudna do stwierdzenia czy to Czarny czy Latynos bo była względnie jasna. No ale miał na szyi podobny złoty łańcuch jak Ed, fioletową marynarkę i ten neseser co niespecjalnie pasował do reszty wizerunku. Bez niego bardziej by się wpasował w klimat lokalu. Facet szedł spokojnym ale pewnym krokiem jakby doskonale wiedział dokąd zmierza. Podszedł do baru i powiedział coś do kelnerki. Ta wysłuchała go, pokiwała głową, powiedziała coś do koleżanki i zaczęła szykować mu drinka. Koleżanka zaś wyszła na zaplecze znikając agentowi z widoku. Facet we fioletowej marynarce położył sobie neseser na kolanach gdy czekał na swojego drinka który zresztą szybko został zrobiony i podany przez uśmiechniętą barmankę.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline