Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-04-2020, 15:37   #9
Pieczar
 
Pieczar's Avatar
 
Reputacja: 1 Pieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputacjęPieczar ma wspaniałą reputację
Część wspólna

Czas mijał. Wieczór miarowo zmieniał się w noc a świece, które swym nikłym światłem rozjaśniały mrok ładowni na krypie powoli się dopalały. Versana czuła delikatne kołysanie, lecz pomimo, że puchar już dawno stał pusty bujało łajbą a nie Jej głową. Nie miała jednak ochoty na dolewkę. Lubiła zachować świeży umysł w ważnych sytuacjach jaką niewątpliwie było dzisiejsze zebranie. Ustalali wszak plan działania związany z odbiciem tajemniczej kobiety zamkniętej w lochach kazamat a dokładnie z jego pierwsza częścią polegająca na zebraniu potrzebnych informacji od pijanego w sztok strażnika więziennego. Wdowa zaś zdawała sobie doskonale sprawę z tego jak fundamentalne są zawsze pierwsze kroki na drodze do sukcesu. Pamiętała, też że w domu czeka na Nią gorąca kąpiel i jej ulubione wino, które Greta ma przygotować na Jej powrót. Była jednak taka myśl która sprawiała Jej jeszcze większą przyjemność niż wizja ciepłej kąpieli, dobrego wina i żarzącego się drwa w kominku. Był to fakt, że Sam Starszy wyraził zadowolenie z Jej pomysłu. Bardzo Jej to schlebiało i motywowało do dalszej, jeszcze intensywniejszej pracy. Starała się też nie siadać na laurach, bo było na to zdecydowanie za wcześnie. Wszak jedną z reguł, którą kieruje się w życiu jest: "Wpierw obowiązki, później przyjemność". To wtedy dopiero zwycięstwo smakuje najlepiej i ma się na upajanie nim zdecydowanie więcej czasu. Versana uważnie słuchała słów Starszego starając się dostrzec chociaż drobny szczegół mimiki pojawiający się na Jego twarzy, którą skrzętnie zakrywała zdobiona maska. Jakieś drobne mrugnięcie okiem lub chociaż mały uśmieszek. Przy świetle letniego słońca mogłoby to stanowić nie lada wyzwanie a co dopiero w ledwo oświetlonej ładowni. Gdy ich przywódca zdawał się już zmierzać ku końcowi Swojej przemowy prosząc Silnego na stronę Versana wstała i zabrała głos:

- Aaronie. Wspominałeś, że masz już na oku kryjówka, która nada się na nasze miejsce kontaktowe. - spojrzała na czarodzieja - Przekaż proszę na koniec naszego dzisiejszego zebrania Kornasowi bardziej szczegółowe informacje jak tam się dostać. Ja z oczywistych przyczyn nie będę chciała się tam kręcić. - uśmiechnęła się i ponownie rozejrzała po zgromadzonych - Ustalmy też może Bracia i Siostro z grubsza plan tygodnia. Wypadałoby też wyznaczyć porę dnia, do której zobowiązujemy się pozostawiać fanty bądź informacje w ów kryjówce aby nie musieć do niej latać jak kot z pęcherzem. - Versana zwróciła wzrok na ulicznika - Strupasie. Myślisz, że do Wellentagu byłbyś w stanie wytypować odpowiedniego kandydata na mojego przyszłego-niedoszłego kochanka, zebrać potrzebne informacje i przekazać szczegóły z nim związane Aaronowi? - odwróciła głowę w stronę trzeźwiejącego towarzysza - Przyjacielu. Czy Ty miałbyś również do tego dnia wszystko już dopięte na ostatni guzik? Dobrze by było w nocy z Aubentag na Marktag przystąpić do działania by w razie jakiegoś nieprzewidzianego problemu móc spróbować kolejnego podejścia. - Versana spojrzała na okazałego "człowieka interesu" - Karliku. Pytanie jeszcze czy Tobie starczy te kilka dni aby zorganizować i dostarczyć do umówionego miejsca potrzebne nam fanty? Zdaje sobie doskonale sprawę z tego o czym wspomniałeś wcześniej, więc gdybyś miał problemy. Proszę daj nam znać abyśmy mogli przesunąć termin rozpoczęcia naszego przedsięwzięcia. - kontynuowała - Jeżeli jednak napotkasz na Swojej drodze przeszkodę. Nie przejmuj się. Zrobimy tak jak radził Starszy i dopilnujemy aby klawisz nie doczekał ranka. - wyszczerzyła ząbki - Dobrze by było również aby każdy z nas pozostawiał jakiś charakterystyczny tylko nam znany przedmiot na znak odbioru przesyłki, bądź problemów które napotkaliśmy w trakcie realizacji przydzielonych nam zadań. Może to być cokolwiek. Rupieć, symbol na kartce czy pordzewiały klucz. Tak więc jednej nocy zostawiałoby się ów drobiazg a następnym razem go zabierało, bądź chowało w innym miejscu. Z mojej strony jako sygnał potwierdzający odbiór pozostawiać będę podkowę a jako znak ostrzegawczy niedopaloną świecę. Mamy jeszcze chwilkę gdyż zapewne Starszy będzie chciał z każdym z nas zamienić parę słów, więc zastanówcie się nad tym i przekażmy sobie tą informacje przed rozejściem. Póki co - Versana obrzuciła wyznawce Nurgla spojrzeniem - Strupasie. Mogę Cię prosić teraz na bok. Chciałaby wykorzystać moment w którym Starszy jest zajęty rozmową z Silnym i spytać Cię o coś.

Rozmowa Versany ze Starszym

Gdy rozmowa Śmierdziela i Wdowy dobiegała już powoli końca kobieta wpierw poczuła dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa a następnie dostrzegła kątem oka jak Starszy spogląda na Nią i gdy tylko odwróciła Swoją śliczną twarzyczkę w Jego stronę Ten wezwał Ją do Siebie delikatnym ruchem dłoni. Miał w Sobie jakąś niewytłumaczalną moc. Powodowała ona, że niczego nieświadomy człowiek, który stawał się obiektem Jego spojrzenia mógł wręcz poczuć oddech Starszego na Swojej szyi. Na Jej reakcje nie musiał czekać długo.
- Wrócimy jeszcze do tematu. - rzekła do Strupasa i lekkim skinieniem głowy wskazała lidera ich zgrupowania - Mistrz mnie wzywa a kobieca intuicja podpowiada mi, że szykuje dla mnie coś specjalnego. - uśmiechnęła się szyderczo i ruszyła w stronę zamaskowanego mężczyzny.
- Miałam rację. Jest ostro obłąkany i z dnia na dzień jest coraz gorzej. Choroby musiały trawić nie tylko Jego powykręcane ciało ale i umysł. - pomyślała zmierzając w kierunku Starszego – W każdym razie raczej lepiej mieć go po Swojej stronie. Trzeba po prostu patrzeć Mu na ręce. Nurgle Jeden wie gdzie je wcześniej trzymał. - roześmiała się skrycie – Dziś przekonałam się również, że to nie ze wszami dyskutuje, gdy zagląda pod pazuchę.
Kiedy doszła do Starszego uśmiech wciąż nie zniknął z Jej twarzy. To co jednak zdziwiło Ją to fakt, że zdawała się go również dostrzec spod maski mężczyzny. Następnie zaczął z Nią rozmawiać. Mówił do Niej tak jak przemawia ojciec do swego ukochanego dziecka a rzeczy o których wspominał nie dawały Jej powodu do zmiany nastroju.
- Nareszcie! - pomyślała – Starszy w końcu da mi szansę, zatańczyć z tymi małymi zołzami według naszych zasad. Nie dość, że zaspokoję swoje prywatne rządze to będę mogła wykazać się dla zboru i awansować nie tylko w oczach Starszego ale i w hierarchii.
- Dziękuje za miłe słowa. Wiele dla mnie znaczą. - odezwała się kiedy opiekun skończył mówić – Mogłaby teraz rzecz dość oklepane stwierdzenie, że zrobiłam to co do mnie należy i nie skłamałabym wtedy. Lecz chcę również zaznaczyć, że nie mam zamiaru dzielić losu kobiety którą poszukujemy. - Versana spojrzała głęboko w oczy Starszego a raczej w otwory na oczy w Jego masce – Nie rozchodzi się tu jednak o strach przed okrytymi zła sławą kazamatami a o moje ambicję. Po prostu fakt, że mogłaby wpaść przez jakiś głupi błąd czy udział w nieprzemyślanej akcji byłby dla mnie gorszy niż sama wizja odsiadki. - kiedy to mówiła mężczyzna przystanął aby się Jej przyjrzeć a następnie ruszył ponownie Swoim powolnym krokiem. Versana zaś podążyła za Nim i kontynuowała – Co do mojego snu to muszę przyznać, że dysponujesz Mistrzu doskonała pamięcią. Tyle czasu minęło a Ty wciąż pamiętasz takie szczegóły. Zaznaczę jednak, że tytuł tej najpiękniejszej to raczej narzędzie bądź mała stacja – uśmiechnęła się szeroko - na drodze do prawdziwego celu jakim jest władza w tym ponurym mieście. Mierzę wysoko a apetyt rośnie w miarę jedzenia. Starszemu chyba też by było na rękę gdyby w Swoich szeregach miał ludzi obstawiających najwyższe stołki w tej dziurze. - spojrzała ponownie na mężczyznę, gdy ten stanął i mogłaby poprzysiąc, że zauważyła uśmiech dobiegający spod maski – Nie chciałabym też być źle zrozumiana. Nie mam zamiaru być uzurpatorką w stosunku do Ciebie Panie a jedynie pilną uczennicą podążającą śladami swojego nauczyciela i wspinającą się po szczeblach hierarchii poprzez ciężką pracę na rzecz kultu. - Versana powoli uniosła flakonik, który otrzymała od Starszego i ponownie skupiła na nim wzrok wbijając Swoje śliczne ślepiota w jego zwartość. Dało się w tym dostrzec fascynację i radość. Trzymając w trzech palcach za górną część zamieszała z gracją płynem krążąc delikatnie dnem menzurki. Zdawało się jakby przez ułamek czasu nie widziała świata poza flakonikiem wykonanym z ciemnego szkła. Chwilę później tak samo szybko jak zapatrzyła się na prezent od Starszego wróciła spojrzeniem na Niego i kontynuowała – Obiecuję, że Cię nie zawiodę Mistrzu i wykonam powierzone mi zadanie tak byś był ze mnie w pełni zadowolony. - zamaskowany mężczyzna wrócił do spaceru po ładowni - Mam jednak dwa pytania. - w głosie Jej dało się wyczuć zaciekawienie – Czy mam spodziewać się wystąpienia jakiś efektów ubocznych? Pytam gdyż wolałabym zawczasu się przygotować oraz czy mogłabym użyć tego na innych osobach? - tym razem to Starszy spojrzał na Nią z widocznym zainteresowaniem, pozwalając Jej jednak na dokończenie myśli – Mianowicie pod mym dachem prócz eunucha goszczę jeszcze dwie kobiety o których zapewne już słyszałeś. Ta Młodsza, Brena, która dba o porządek w mojej kamienicy. Jest strasznie we mnie wpatrzona. Chętnie wykonuje moje prośby i strasznie imponuje jej świat arystokracji. – wdowa uśmiechnęła się delikatnie – Często też powtarza, że wiele byłaby w stanie zrobić aby poczuć smak takiego życia. Czasami w napływie emocji zdarzy się Jej rzucić, że byłaby w stanie zaprzedać duszę aby tego dopiąć. Ja zaś mam do Niej wielki sentyment, gdyż jest sierotą i traktuje mnie niemal jak Swoją matkę. Widzę w Niej po prostu wiele pokrewnych ze mną cech. Dlatego od dłuższego czasu chodzi mi po głowie niecny plan aby i Ją wprowadzić w nasze szeregi. Nie mogłam jednak wpaść na pomył jak tego dokonać ale dzisiaj wszystko stało się dla mnie prostsze. Tak jak odnajdujesz Panie sens i odpowiedzi na pytania które nas męczą w snach które nam towarzyszą tak i dzisiaj podałeś mi rozwiązanie, którego długo szukałam. - Versana wlepiła w Starszego wzrok z tak samo wielkim zainteresowaniem jak i niepewnością co do Jego zgody – Ty mi ofiarowałeś tą niezwykłą substancje, Ty nami kierujesz i to Ty możesz ułatwić tej małej duszyczce poznać prawdziwą potęgę chaosu. Wystarczy tylko Twoje jedno słowo a ja resztą się zajmę. W końcu wyjaśniłeś mi już jak ten płyn działa. - arystokratka nie spuszczała wzroku z Mistrza oczekując na Jego odpowiedź.

Rozmowa Versany z Łasicą

Spotkanie dobiegało już końca. Karlik sprzątnął ostatnią półmisę ze stołu i zaczął powoli gasić świece, których knoty paliły się jeszcze niewyraźnym płomieniem. Deski pod stopami kultystów skrzypiały sprawiając wrażenie jakby miały zaraz popękać pod ich ciężarem. Zmierzając ku wyjściu Versana spostrzegła, że Strupas skończył rozmowę ze Starszym więc podeszła do Niego na chwilę informując go o tym, że realizację Jej wcześniejszej prośby będą musieli przełożyć na kiedy indziej, i że zwróci się z nią ponownie do Niego osobiście, gdy tylko nadarzy się odpowiednia okazja. Następnie skierowała się w stronę Kornasa i powiedziała aby dziś to On wyszedł jako pierwszy i upewnił się, czy na zewnątrz panuje względny spokój i czy żadne wścibskie oczy nie obserwują kei przed krypą oraz aby poczekał na Nią na rogu pobliskiej kamienicy gasząc uprzednio samotną latarnie, która mogła jeszcze jakimś cudem się tlić. Miała też prośbę aby już po wyjściu na zewnątrz to Ona szła dziś przodem w drodze powrotnej. Eunuch potwierdzająco potrząsną głową i ruszył. Versana zaś w tym czasie złożyła płaszcz zarzucając jego ciężki kaptur na głowę. Odczekała parę chwil i żegnając się z reszta kultystów opuściła pokład. Było zimno i za każdym razem gdy wydychała powietrze z Jej nozdrzy wydobywała się para niczym z buzującego imbryka. Gdy zdążyła oddalić się od Starej Adele o kilka kroków wrota łajby ponownie zaskrzypiały. Wdowa odwróciła głowę i spostrzegła schodząca po drabinie damską sylwetkę. Zastanawiała się co się stało, że Łasica wyszła tak wcześnie, gdyż miała w zwyczaju opuszczać krypę jako jedna z ostatnich. Dziś jednak już chyba nic nie było w stanie Jej zaskoczyć. Przełożony termin zebrania, prezent od Starszego który miał pomóc Jej utorować drogę do sukcesu oraz bezwietrzna noc, która o tej porze roku była niezwykle rzadkim zjawiskiem. Myliła się jednak, ponieważ w chwilę po tym jak minęła swojego ochroniarza czekającego na nią we wcześniej umówionym miejscu zrównała się z Nia Łasica i zagaiła do Niej. Mówiła o tym jak Silny działa Jej na nerwy i zwróciła się do Wdowy z prośbą o pomoc w zwerbowaniu pewnej kobiety w zamian za informację odnośnie poszukiwanej przez Versanę areny. Zubożała arystokratka zamyśliła się na chwilę i rzekła:
- Oczywiście, że Ci pomogę kochana. My kobiety powinnyśmy zawsze trzymać się razem w tym zdominowanym przez mężczyzn świecie. - uniosła lekko kąciki ust w delikatnym uśmiechu – Z resztą zawsze uważałam, że tacy jak Silny stanowią tylko narzędzie w rękach takich jak my Siostro. - zachichotała – Powiedz mi proszę jednak coś więcej o tej kobiecie. Kim jest? Kiedy i gdzie ją spotkałaś? Jak dowiedziałaś się o Niej oraz jak miałoby wyglądać to zapewnione przeze mnie „zabezpieczenie”? Po prostu lubię wiedzieć na wprost kogo może przyjść mi stanąć. No i najważniejsze. Którego dnia byłabym Ci potrzebna? - odparła – Natomiast jeżeli chodzi o arenę. Hmmm. Jestem wdzięczną za Twoje zainteresowanie moją sprawą jednak, póki co mam kilka tropów, które chciałabym zbadać na własną rękę. Twoja pomoc jest zaś nieoceniona i byłabym wielce wdzięczna gdybym mogła z niej skorzystać w innym czasie. Nie chce byś mnie źle zrozumiała i odebrała to tak, że gardzę Twoimi dobrymi chęciami, bo tak nie jest. Zapewniam Cię o tym. - szły ramie w ramię widząc przed sobą jedynie postać eunucha skąpaną w gęstej mgle – Po prostu mam Cię za naprawdę ambitną osobę i uważam, że Twa pomoc mogłaby przydać się mi bardziej w innym momencie. - Versana spojrzała serdecznie na współkultystkę – Mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe Siostro.
Mijały kolejną kamienicę zostawiając za Sobą opuszczoną część portu, który już dawno zniknął zalany przez mleczną mgłę. Przez chwilę milczały i jedyny dźwięk, który dochodził ich uszu wydobywał się spod ich butów. Versana wiedziała, też że zaskoczyła Swoją odpowiedzią najwyżej usytuowaną kobietę w hierarchii kultu jednak była dobrej nadziei. Wszak kto lepiej zrozumie kobietę jak nie druga kobieta. Z drugiej zaś strony tak wiele je łączyło. Szły tak jeszcze przez chwilę po czym Łasica odwróciła głowę w stronę wdowy...
 
Pieczar jest offline