Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2020, 22:06   #70
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Poszukiwacze stanęli naprzeciw kolejnych wrót, za którymi ponownie czekało nieznane.
Rashad, zadowolony, że póki co omijali pułapki bez większych strat, przyjrzał się wrotom, zainteresowany czy znajdują się nich jakieś wskazówki. Wrota wydawały się być zabezpieczone tym samym rodzajem zamka co poprzednie, jednak negatywny wpływ mrocznej energii uniemożliwił szlachcicowi poznanie jak mógłby je otworzyć.
-Nikt nie powiedział, że będzie prosto - mruknął Orryn i znów zaczął badać piktogramy na drzwiach, lecz tym razem nawet gnomi mag miał problem z rozwiązaniem zagadki.
- Jak panu idzie, mistrzu Orrynie? - spytała bardka, również przyglądając się wrotom. Im dłużej się przypatrywała, tym bardziej była pewna, że w jednej z zasłyszanych wcześniej pieśni już słyszała o historii, którą mógłby przedstawiać hieroglif. Eladrinka wystąpiła do przodu przeciskając się między Orrynem i Rashadem. Ruch za ruchem zaczęła przesuwać elementy układanki jeden po drugim, aż ułożyły się w obraz, który opowiadał o dalszych losach spoczywającego w grobowcu maga - historii maga, który wreszcie zdobył wiedzę bogów i klucz do wiecznego życia.



[media]https://i.pinimg.com/474x/fe/55/ca/fe55caf108a3e76318fbdf4ae29028af.jpg[/media]

Wrota ustąpiły i poszukiwaczom ukazała się komnata szeroka na jakieś dwadzieścia metrów, gdzie na przeciwległej ścianie stały dwie, ponuro wyglądające zbroje wojowników. Sufit pomieszczenia podtrzymywany był kolumnami, podobnie jak w sali, którą zostawili za sobą.

-Te zbroje pewnie nas zaatakują gdy podejdziemy, może uderzymy pierwsi? -Rashad ponuro wpatrywał się w żelastwa.
- Może najpierw niech magowie sprawdzą, czy nie czują od nich jakiejś magii. - zasugerowała bardka.
- Nie rozwalajmy wszystkiego jak leci, to jednak grobowiec.
Amira zaczęła się powoli szykować do rzucenia zaklęcia kuli ognia w zbroje.
Orryn zaś uznał, że pomysł eladrinki jest warty rozważenia i rozpoczął inkantację do rytuału, mogącego wykryć w okolicy magię. Gdy czar w końcu został aktywowany, a mag podszedł wystarczająco blisko, wyczuł że posągi faktycznie emanują magiczną energią, w tym moc szkoły odpychania, przyzywania i nekromancji.
-Hmm...wydaje mi się, że Rashad może mieć rację. Przy układaniu planów wojennych lepiej jednak zdać się na wojownika - pokiwał głową - są magiczne, i są tu nałożone zaklęcia, które sugerują, że posągi mogą zacząć się ruszać. I najpewniej nie będą przyjazne. Być może Tet mógłby powiedzieć coś więcej. Wyczuwam sploty nekromancji, a w tej on jest tu ekspertem - Czarodziej spojrzał na wężowego konfratra - wyglądają na golemy.
-Tak też myślałem, jak nikt nie ma nic do dodania, to proponuje zaatakować te golemy magią i bronią dystansową…-skwitował Rashad.
- Rashadzie, pochopne decyzje niejednego władcy przyniosły mu zgubę, a Ty jeszcze nawet nim nie jesteś - skrytykował Tet - Słuszna uwaga mistrzu Orrynie, to mogą być golemy. Niestety animacja zwłok, a stworzenie golema to zupełnie inny poziom magii i nie jest moją specjalnością, choć przyjrzę się jeszcze temu - Yuan-ti podszedł do Orryna by zbadać wzrokiem tak posągi, jak i całą komnatę. Pomimo negatywnego stanu, pod którego wpływem się znalazł czarodziej skupił swą uwagę na inspekcji pomieszczenia i metalowych postaci. Był przekonany, że sama komnata nie kryje przed nimi niczego szczególnego (przynajmniej nie w zasięgu jego wzroku). Zbroje nie poruszyły się nawet na milimetr, lecz po krótkiej inspekcji ich ramion, Tet zauważył że nie były do niczego przytwierdzone i mogłyby się poruszać gdyby jakaś siła nimi kierowała.
Tet odwrócił się do reszty kompani i spoglądając w stronę Rashada stwierdził:
-Rashadzie, jeśli to faktycznie golemy, to wierz mi, nie chcemy ich aktywować. Poruszajmy się wzdłuż ścian... i miejmy nadzieję, że cokolwiek je aktywuje, znajduje się na środku komnaty.
- Zgadzam się z Tetem. Walka nie jest wyjściem z każdej sytuacji. - przytaknęła mu bardka. Nie podobało jej się to, że Rashad prawie zawsze szuka rozwiązania problemu na końcu ostrza jego miecza.
- Jeszcze tylko dodam, że wszelkie konstrukty, animowane magią najczęściej strasznie ciężko zwalcza się magią. Potrzeba brutalnej, fizycznej siły, lub potężnych, zaklętych broni, aby czasem nawet uszkodzić taki konstrukt - przestrzegł czarodziej.
Amira skinęła głową Orrynowi:
- Nie widzę powodu, dla którego przyszły sułtan miałby narażać swoje życie, chodźmy Mistrzu Orrynie.
Rashad uniósł brew na słowa Andraste.
- Oczywiście, że nie chce niepotrzebnych walk, ale nie chce też by te zbroje zaatakowały nas na przyklad od tyłu. A zaklętą broń mam…. ale dobrze, posłucham się moich doradców. Czyli sugerujecie by po prostu ostrożnie koło nich przejść? - Spojrzał na Orryna i Teta.
Drużyna zawróciła w stronę drzwi i zaczęła poruszać się dalej w głąb pomieszczenia, trzymając się blisko ściany. Gdy zbliżali się do końca komnaty, po drugiej stronie, ledwie widoczne w niknącej poświecie ich źródła światła, znajdowały się kolejne kamienne wrota.

- Ostrożnie, nie zdziwiłbym się gdyby te zbroje nas zaatakowały, gdy dotkniemy tych wrót... - Rashad, osłabiony zaklęciem pułapką, nie miał dobrego nastroju, rozglądał się czujnie wokół siebie.
-Ale otworzyć je jakoś musimy. - stwierdziła bardka, ostrożnie podchodząc do wrót i przyglądając się im. Drzwi podobne były do poprzednich, jednak układ elementów układanki nie przynosił eladrince nic na myśl.
- Eh… to mi nic nie mówi, ale podeszłam do drzwi a zbroje się nie ruszyły. Zawsze jakiś plus. - stwierdziła.
- Mistrzu Orrynie, Tet, może wy coś zdziałacie? - spytała spoglądając na magów.
Nekromanta ruszył w stronę wrót, ostrożnie stawiając kroki na kamiennej posadzce.
- Zobaczmy… - szeptał pod nosem, przyglądając się układance. Czarodziejowi pomimo negatywnego wpływu mrocznej energii, dzięki godzinom spędzonym wcześniej na znalezienie wszelkich wzmianek o historii grobowca, udało się ułożyć kolejną z układanek pozwalających otwarcie kamiennych wrót.


[media]https://i.pinimg.com/236x/40/26/f0/4026f077f8956dcc0612b6b604f8b208.jpg[/media]

Kamienna płyta ustąpiła, lecz milczący strażnicy wciąż stali w bezruchu. Korytarz, który się przed nimi ukazał, nie był długi - mógł mieć najwyżej sześć metrów - lecz blokował dalszą drogę kolejnymi wrotami.
- Konstruktorzy tego grobowca musieli kochać kamienne wrota. Wygląda to tak, jakby cały ten loch był jedną wielką...układanką - Orrynowi omal nie wypsnęło się inne słowo, które miał na myśli. Niesłychanie groźne słowo, o którym myślał patrząc na kolejny korytarz. Schylił się aż do samej podłogi i skupił wzrok, starając się dostrzec jakieś szczegóły na posadzce. Potem bardzo dokładnie obejrzał obie ściany, na szczęście nie dostrzegł niczego niepokojącego.
- Chyba można ruszać. Puściłbym dla pewności jednego z tych, tam… - Orryn wskazał na jednego z nieumarłych Teta.
Za późniejszym rozkazem swojego pana, zombie ruszył odważnie do przodu, narażając swą egzystencję, byle tylko zapewnić reszcie swych kompanów bezpieczne przejście. Chociaż był to czyn godny najwyższego szacunku i miejsca w jednej z pieśni, które pisała Andraste, żadne niebezpieczeństwo nie spotkało dzielnego sługi, który bez uszczerbku na ciele dotarł pod same kolejne wrota. W ślad za nim poszedł gnomi mag by móc przyjrzeć się kolejnej zagadce, która służyła za zamek do drzwi. Bez trudu odgadł rozwiązanie i ponownie drzwi ustąpiły.

 

Ostatnio edytowane przez Lord Melkor : 03-05-2020 o 22:12.
Lord Melkor jest offline