Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-05-2020, 23:51   #4
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację

Wyprawa tak daleko od królestwa Pani Galadrieli i Pana Celeborna była dla Yáraldiel czymś wyjątkowym. Nie tylko dlatego, że od dziecka marzyła o dalekich podróżach i poznawaniu świata poza lasem Lorien. Nie było to również dlatego, że był to wyśniony prezent na dwusetne urodziny, które nie tak dawno obchodziła jeszcze pośród drzew Lothlorien. Wyjątkowość tej wyprawy znajdowała się w jej celu. Yáraldiel została wybrana przez samą Panią Galadrielę, by udała się do Edoras, żeby poznać panujące tam nastroje, a także nowego króla. Pani Złotego Lasu była enigmatyczna w swych poleceniach i wiele więcej Yáraldiel nie udało się dowiedzieć, ale czuła, że kryło się za tym coś więcej niż tylko zwykła ciekawość i chęć bycia na bieżąco z wydarzeniami u sąsiadującego ludu. Niemniej Yáraldiel z dumą przyjęła ten zaszczyt i poprzysięgła godnie reprezentować swoją Panią poza granicami Lothlorien.

I tak oto przybyła zimą na okryte białym całunem nizinne tereny Rohanu. Wysoka, smukła i majestatyczna elfka wjechała dumnie na białym koniu do stolicy. Sirdal, biały rumak o długiej srebrzystej grzywie, parskał miarowo. Był to wierzchowiec piękny i budzący podziw, podarowany Yáraldiel specjalnie na czas jej misji, jakby nie było, zwiadowczej. Sama elfka, ubrana jeszcze wtedy w ciepły zimowy płaszcz z kapturem, mieniący się na srebrno, prezentowała się niezgorzej od swojego wierzchowca. Całą okazałość swej elfiej urody ukazała dopiero kiedy stawiła się na obowiązkowej audiencji u króla i królowej, by przedstawić swoje zamiary. Ubrana była w strój podróżny, choć na elfią modłę. Idealnie skrojona koszula i spodnie z srebrzystych jedwabi, na to dopasowana biała kamizelka i lejący się płaszcz sukienny przepasany srebrną szarfą. To wszystko ukryte było wcześniej pod grubym, zimowym płaszczem w podobnych barwach. Długie jasne loki okalały szczupłą twarz o wyraźnych, acz łagodnych, rysach i swobodnie opadały na ramiona i plecy.

- Mae govannen - przywitała się, stając przed królem i królową, obdarowując ich spojrzeniem niebieskich oczu i kłaniając się ledwo zauważalnie. - Nazywam się Yáraldiel, przybywam prosto ze Złotego Lasu jako emisariuszka Pani Galadrieli, która przesyła pozdrowienia i życzenia pomyślności dla nowego władcy Rohanu.
Jej głos był bardzo melodyjny, ale i spokojny. Nie śpieszyła się mówiąc, ważyła każde słowo, jakby było na wagę złota.

~ * ~

Zima minęła i naturalną koleją rzeczy nastała wiosna, a natura zaczęła budzić się do życia. Yáraldiel nadal gościła w Edoras, czerpiąc z tej wyprawy jak najwięcej. Interesowała ją historia ludu zamieszkującego te tereny. Starała się dowiedzieć jak najwięcej, jednocześnie nie nadużywając cierpliwości i gościnności. Sama podchodziła pobłażliwie do zainteresowania nią samą jak, bo zdawała sobie sprawę, że elfowie nie byli zbyt częstymi gośćmi w tych rejonach - jeśli w ogóle gdziekolwiek. Cierpliwie odpowiadała na pytania, nawet kiedy słyszała po raz dziesiąty identyczne. Często też wybierała się na przejażdżki ze swoim koniem, Sirdalem, ponieważ wiedziała jakie to ważne dla zwierzęcia, a poza tym sama chętnie chłonęła z tego doświadczenia jak najwięcej.

W końcu też nadszedł dzień, w którym Yáraldiel otrzymała niebywałą okazję na odwdzięczenie się królowi Thengelowi za gościnność, a także na poszerzenie swojego zwiadu dla Pani Galadrieli. Elfowie z Lothlorien już dawno zaczęli odczuwać nadciągający mrok, nawet Yáraldiel nie ominęło to uczucie niepewności. Z każdym kolejnym miesiącem spędzonym w Edoras, zaczynała coraz bardziej pojmować dlaczego tak naprawdę została wysłana na tą ekspedycję. Jej rola była znacznie ważniejsza niż tylko zapoznanie z nowym królem i przekazanie dobrych życzeń.
Stanęła nieco na uboczu, kiedy tłum zebrał się przed werandą domu rządcy. Nieświadomie, ale bardzo możliwe, że to właśnie było jej pisane, znalazła się obok kilku innych, z pozoru losowych, osób przez co zostali wzięci za jedną grupę. Yáraldiel nie znała tych ludzi, ale nie miała nic przeciwko. Czuła, że z jakiegoś powodu powinna dołączyć do tej wyprawy, a skoro los narzucił jej przyszłych towarzyszy - dlaczego nie skorzystać z takiego daru?

Tego dnia Yáraldiel miała rozpuszczone loki, zupełnie jak wtedy, kiedy przybyła do Edoras. We włosy miała wczepiony biały kwiat. Uśmiechnęła się łagodnie do osób, z którymi stała się jedną drużyną.

- Mae govannen mellyn nin. Witajcie, przyjaciele. Jestem Yáraldiel - przywitała się z pozostałymi i skłoniła głową ledwo zauważalnie. Elfowie nie byli znani ze zbyt wielkiej gestykulacji, wręcz przeciwnie. Wyraz twarzy jednak miała przyjazny, a spojrzenie niebieskich oczu bardzo łagodne. - Zaszczytem będzie dołączyć do was i choć w taki sposób będę mogła odwdzięczyć się królowi i królowej za ich gościnność.

- Sirdal będzie rad, że może rozprostować kopyta, jestem tego pewna - dodała, spoglądając w stronę stajni.


 

Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 06-05-2020 o 00:20.
Pan Elf jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem