Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-05-2020, 13:03   #36
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Słodki Pączek… wydawało się, że minęły miesiące od jej ostatniego pobytu tutaj. Jak ten czas leci. Weszła do knajpki wraz zakupami jeszcze o wczesnej porze. Cała trójka dziewcząt kelnerowała. A Karl stał za kontuarem i przywołał Elizabeth do siebie przyjaznym skinieniem dłoni.
- Pani Aelsvelt chce z tobą pomówić. Kazała mi się powiadomić, gdy się zjawisz.- rzekł cicho, gdy El podeszła do kontuaru.
To wyraźnie zaniepokoiło Czarodziejkę.
- Oczy..wiście. - Niepewnie zerknęła w kierunku przejścia na zaplecze. - Mogę u ciebie zostawić koszyk z zakupami?
- Tak.- uśmiechnął się półork, a tymczasem pozostałe dziewczyny spoglądały na El zaciekawione… zaś Króliczek była wyraźnie zaniepokojona.
Czarodziejka bez zwłoki ruszyła do pokoi szefowej. Była ciekawa co tak zaniepokoiło Króliczka. Ostatnio nie pojawiała się w Pączku nie nadużywała gościnności elfiej właścicielki. Czyżby stało się coś innego?
Choć Melisandrae zawsze nadzorowała swój interes, rzadko można było ją zobaczyć. Elfka była tajemnicą, nawet dla swoich pracownic. Krążyły o niej różne plotki i część z nich musiała być prawdziwa. Z pewnością Aelsvelt miała jakieś powiązania z Cycione, bo miejscowe gangi nie zaczepiały ani jej karczmy, ani jej pracownic, ani z pewnością jej samej.
Krążyły plotki o jej zdolnościach magicznych, acz… te mogły być tylko plotkami. El nie widziała, by elfka kiedykolwiek praktykowała magię.
Z taką wiedzą i podejrzeniami Elizabeth dotarła do zamkniętych drzwi gabinetu. Czarodziejka delikatnie do nich zapukała.
- Pani Aelsvelt.. to ja Morgan.
- Wejdź proszę. - melodyjny kobiecy głos odezwał się z gabinetu. Gustownie i skromnie urządzonego, bo elfka nie lubiła epatować bogactwem.
El weszła do środka i dygnęła.
- Wzywałaś mnie Pani? - Spytała niepewnie. Nie do końca rozumiała swoje położenie w Pączku. Niby nie była jego pracownicą, ale klientką też raczej nie.
- Tak. Wejdź proszę.- Melisandrae siedziała za biurkiem w pięknej i stylowej sukni, podkreślające piękno jej osoby, oraz jej dobry gust. Wskazała miejsce przed sobą. - Usiądź proszę.
Elizabeth zamknęła za sobą drzwi i posłusznie zajęła wskazane miejsce. Czułą się bardziej zestresowana niż przy spotkaniach z Waynecroft. Może dlatego, że nie chciała stracić kontaktu z przyjaciółką i resztę dziewczyn.
Elfka oparła podbródek na dłoniach i wpatrywała się w czarodziejkę z enigmatycznym uśmieszkiem.
- Słyszałam że ostatnio twoje życie miłosne rozkwitło. I nie myśl, że umknął mi fakt iż bałamucisz mi Melody.
- Ja… - El zarumieniła się. - Mel.. Mel to moja przyjaciółka. - Powiedziała niepewnie spoglądając na elfkę.
- To co robicie razem na pięterku wykracza nieco poza zwykłą przyjaźń. Dalia nieźle cię wyszkoliła w ciągu jednego spotkania.- skomentowała elfka.
- Ja... - El zawiesiła się zdając sobie sprawę, że znów zaczyna zdanie w ten sam sposób. Westchnęła ciężko. - Mel pragnie znaleźć męża i tak dalej. Jeśli nawet coś robimy.. to ma to raczej charakter przyjacielski. Nie wiem na ile Dalia mnie wyszkoliła, a na ile pobudziła ciekawość.
- Nie o to mi chodzi. Zawsze patrzyłam z pobłażaniem na twoje pojawianie się w moim przybytku, gdyż miałam na ciebie oko moja droga. Uważałam, że mogłabyś zostać naprawdę cenną pracownicą Pączka.- odparła Melisandrae z pobłażliwym uśmiechem.- Od pierwszego spotkania wiedziałam, że będziesz pięknym kwiatem kiedyś. Jak i że masz… potencjał na dołączenie do mojej trzódki. Niestety, Cycione mnie ubiegli.
- To.. prawda. - Morgana zamyśliła się na chwilę. Czyżby naprawdę nadawała się na prostytutkę… sądząc po tym co robiła z Davidem w dorożce pewnie tak. - Ze względu na zdrowie moich rodziców, chyba lepiej że pracują na Uczelni… chyba by umarli od smutku lub.. spalili ten lokal.
- Pomyślałabym nad obejściem tego… problemu. Odrobina makijażu, odrobina magii, odrobina tajemnicy.- mruknęła zagadkowo elfka spoglądając wprost w oczy El. Wzruszyła ramionami.- Ale teraz jesteś pokojówką, więc moja oferta nie może być aktualna. Niemniej chciałabym, byś wiedziała że chętnie wezmę cię pod moje skrzydła, jeśli okoliczności ulegną zmianie.
- D.. dobrze.- El poczuła ulgę. Przez chwilę wpatrywała się w siedzącą naprzeciwko elfke. - Czy naprawdę, tak atrakcyjna jestem?
- Oczywiście. Wątpisz w moje poczucie piękna? Albo Dalii? - mruknęła lubieżnie Melisandrae.- Jestem pewna, że bez wahania zaciągnęłaby cię teraz na pięterko.
Czarodziejka zaśmiałą się.
- Tak.. Dalia z jakiegoś powodu traktuje mnie jak wyzwanie. - El uśmiechnęła się do elfki. - Dziękuje.. to.. wiele dla mnie znaczy. Dziewczęta są naprawde piękne.
- Dobieram swoje pracownice starannie, dlatego wybrałam i ciebie. Nie masz za co dziękować. Urodziwa wszak jesteś. - mruknęła zmysłowo elfka.
- Obiecuję, że jeśli tylko z jakiegoś powodu Cycione ze mnie zrezygnują, a ja nie będę miała własnego warsztatu.. pojawię się tutaj. - Morgan skłoniła się lekko siedząc, chcąc tak okazać swoją wdzięczność.
- Nie musisz obiecywać. Wiedz że zawsze znajdzie się tu dla ciebie miejsce.- mruknęła zmysłowo elfka i dodała.- To wszystko co miałam zamiar ci powiedzieć. Pewnie masz już swoje plany… nie będę cię zatrzymywać.
El wstała z krzesła.
- Jeszcze raz dziękuję. - Morgan uśmiechnęła się do Melisandrae i opuściła pokój kierując się do kontuaru po swoje rzeczy.
Tam już wszystkie trzy dziewczyny na nią czekały, Czarna Dalia z lubieżnym uśmiechem, zaciekawiona Melody, oraz lekko zdenerwowana Amelia.
El podeszła i uściskała je wszystkie.
- Cześć. Jak zwykle wyglądacie pięknie. - Uśmiechnęła się ciepło do wszystkich.
- Ty też… jak się rozmawiało z szefową? Coś ci proponowała ?- zapytała Dalia, a Króliczek chwyciła za rękę Elizabeth ciągnąc ją i domagając się cicho, acz stanowczo.- Możemy porozmawiać na osobności?
- T.. tak. Zaraz przyjdę, dobrze? - El spojrzała na pozostałych i dała się Króliczkowi pociągnąć na zaplecze. - Co się stało?
- O co pytała szefowa? Podejrzewa coś? - zapytała cicho Amelia niemal tuląc się do El, żeby nikt nie podsłuchał przypadkiem ich rozmowy.- Wiesz… o moich eskapadach?
- Nie… w ogóle nie poruszyła tego tematu. - El uśmiechnęła się starając się dodać otuchy króliczkowi.
- Ale nie powiedziałabym jej… toż nie działasz na szkodę Pączka, prawda? Nawet pozując do obrazkowych pism. - Wyszczerzyła się przy tej uwadze do króliczka.
Blondynka zbladła, a potem zaczerwieniła się i pisnęła cicho i gniewnie.- A skąd ty o tym wiesz?
- Widziałam jeden egzemplarz u jednego z magów. - El delikatnie położyła dłoń na ramieniu Króliczka. - Nie martw się naprawdę nic nikomu nie powiem. Ładnie wyszłaś.
- Oczywiście że ładnie. Jestem słodka… faceci padają mi stóp liżąc je, by zasłużyć na więcej.- odparła dumnie drobna blondyneczka.
- Chodźmy do reszty. - Morgan ujęła Króliczka pod ramię. - Wiesz… nadal mam nadzieję, że kiedyś mnie pouczysz.
- Pozowania?- odparła blondynka szczerząc równe białe ząbki w bezczelnym uśmiechu i dając się prowadzić przyjaciółce.
- Powiedzmy. - El zaśmiała się i pomachała reszcie. - Wróciłyśmy.

- Co to za knucie na boku? W co ty ją wplątujesz Króliczku?- spytała podejrzliwie Mel przyjmując postawę zagniewanej kwoki. Dalia zaś uśmiechała się lubieżnie i spytała zaciekawiona.- Dała ci szefowa temat do rozmyślań, czyż nie?
- Zaoferowała mi pracę tutaj. - El przyznała się do tej kwestii nieco niepewnie. - No ale na razie mam inną… no i… nie wiem czy bym dała radę.
- Podszkoliłabym cię w niej. - mruknęła Dalia, a sama Melody była zafrasowana.- El… to nie jest takie łatwe. To trzeba lubić. Pójść z obcym mężczyzną, oddać mu się, spełniać zachcianki. Trzeba mieć… ochotę na taką robotę. W innym przypadku może ci ona zniszczyć.
- Teraz mam pracę na uczelni i całkiem dobrze mi tam - El uśmiechnęła się do dziewczyn i spojrzała na Karla. - Czy… nikt mi moze nie zostawił wiadomość? - Spytała mając nadzieję, że był tu Simeon.
- Tak.- podał karteczkę wyciągniętą z kieszeni. Data i miejsce. Za dwa dni, wieczorem przy targu rybnym w Downtown. Mel zaś jej wypowiedź przyjęła z ulgą, Dalia z rozczarowaniem.
- Dziękuję. - El schowała karteczkę. - Mel… miałabyś dla mnie chwilkę?
- Oczywiście. Przed wieczorem ruch jest i tak mały.- wskazała gestem dłoni, na ledwie kilka obsadzonych stolików. I żadna z tych osób nie była znana czarodziejce.
El przyjęła koszyczek od Karla.
- To… pójdziemy do ciebie? - Spytała nieco niepewnie.
- Chodźmy.- odparła wesoło Mel i ruszyła przodem kierując się ku schodom, na których nieświadomie kręciła pupą, przy każdym schodku. El nauczyła się zauważać takie detale. Nie pamiętała tylko kiedy…
Odruchowo zaczęła też się tego uczyć. Choć teraz powstrzymywała się by nie naśladować przyjaciółki. Schody, pokój przyjaciółki… szybko znalazła się na miejscu. Melody usiadła na łóżku pytając przyjaźnie.- Tooo o czym nie chcesz rozmawiać przy dziewczynach.
- Oj…. Po prostu mam coś dla ciebie. - El wydobyła z koszyka muffinka i podarowała go Mel. - Dostałam premię i była w rewelacyjnej cukierni.
- No tak… Króliczek zgarnęła by wszystko dla siebie.- zaśmiała się Melody i pochwyciła jedną z nich w palce. Spróbowała.
- Bardzo dobra.- oceniła.
El zaśmiała się i usiadła na łóżku.
- No i...stęskniłam się. Jak sobie radzisz?
- Klientela ostatnio mało interesująca. Ale zawsze chętna i hojna.- zachichotała Melody opierając się dłońmi o łóżko.- Myślę o zrobieniu sobie jakiejś przerwy. Tak z dzień może. Trochę uzbierałam, a mojego księcia jeszcze nie znalazłam, więc wydam trochę na ciebie. A jak tam na uczelni? Nie nudzi cię szorowanie podłóg i zmienianie pościeli?
- Mam fajną współlokatorkę, poznałam też sympatyczną bibliotekarkę. Więc na razie się nie nudzę. - El z zachwytem przyglądała się Mel. - A co planowałaś na ten dzień wolny?
- A fajnych przystojnych czarodziei nie poznałaś?- zaśmiała się Melody i kiwnęła głową.- Z drugiej strony masz swojego “narzeczonego” i jakiś mroczny typ się o ciebie wypytał u Karla.
- Tak… - El zarumieniła się. - To...mój kochanek. - Przyznała się przyjaciółce.
- A ten miły chłopiec to też twój kochanek?- zapytała Melody i zachichotała.- Ty mała figlarko, tak sobie okręcać mężczyzn wokół paluszków.
Wzruszyła ramionami. - A co do dnia wolnego, to sama wiesz… buty, jakaś bielizna ładna, może coś niedrogiego z biżuterii. Dzień na zakupach.
- Tak… to też mój kochanek. - El przyjrzała się niepewnie przyjaciółce. - Jakbyś miała ochotę… mogłabym do ciebie dołączyć po pracy i wspólnie wybrać się na zakupy… o ile dostanę pensję. - Westchnęła ciężko.
- Przecież wam chyba płacą nieprawdaż?- zapytała podejrzliwie Melody i kiwnęła głową. - Dam znać ci jak już wezmę sobie dzień wolny.
- Płacą, ale raz na jakiś czas. - El przyjrzała się przyjaciółce. - To czekam na wiadomość.
- Nie mów o tym Dalii, bo zacznie się przekonywać do roboty tutaj.- odparła z łobuzerskim uśmiechem Melody.
El westchnęła ciężko.
- Ech.. chetnie napiłabym się z tobą wina i pogadala o glupotach.. jeśli masz chwilkę.
- Możemy pogadać o głupotach. Wino też mam… dla klientów, więc… jesteś moją klientką w takim razie.- zaśmiała się Melody podchodząc do ukrytego pod oknem małej szafki, skąd wyjęła karafkę wina i dwa cynowe kubki. - Więc o jakiej głupotce pogadamy? O facetach, o przyjaciółkach, o ciuszkach?
Elizabeth zaklęła w myślach. Tak na pewno nie zdobędzie bielizny przyjaciółki. Wydobyła z koszyka majtki, które uszyła przed rozpoczęciem pracy na uniwersytecie i pokazała je przyjaciółce.
- Jak ci się podobają?
- Śliczne. Bardzo szykowne. Na dość wąski tyłeczek, więc nie twoje.. ty masz chyba trochę większy?- rzekła półżartem Mel przyglądając się bieliźnie.
- W sumie szyłam je z myślą o was… Pomyślałam, że obdaruję każdą, ale jak chcesz możesz wybierać jako pierwsza. - El uśmiechnęła się ciepło. Cóż miała poradzić.. miałą tą figurę niepokojąco przypominajacą klepsydrę.
- Dzięki… są naprawdę śliczne.- odparła Melody podając kubek z winem przyjaciółce.
- Wybierz sobie spokojnie. - El zaśmiała się i upiła wina. - Prawda jest też taka, że… miałam ochotę na mała wymianę, ale chyba wyjdę na zboczucha.
- Tak. Masz rację to brzmi dziwnie.- zaśmiała się w odpowiedzi Mel upijając nieco trunku i zamyśliła się. - Znajdę majtki dla ciebie… zboczuszku.
- Używane? - El zaproponowała niepewnie. - tak wiem jak to brzmi.. ale naprawdę mam coś ładnego.. jeśli się zgodzisz.
- Czemu byś chciała moje używane majtki?- zapytała zupełnie zaskoczona i zdziwiona tymi słowami Melody.
- Wiesz… tęskno mi. - Mruknęła cicho El, rumieniąc się.
- W takim razie… tylko dla ciebie.- westchnęła ciężko Melody podchodząc do przyjaciółki i zaczęła podwijać spódnicę w górę. Łydki, uda, wreszcie dotarła do koronkowych cudeniek na biodrach. - Ale sama będziesz musiała je zdjąć.
Czarodziejka przesunęła dłońmi po biodrach kochanki.
- Chcesz tylko bym je zdjęła? - Spytała wsuwając palce pod koronkę.
- A nie chcesz zdjąć?- zapytała zadziornie Melody drżąc pod dotykiem.
- Po prostu… - El przysunęła się i pocałowała przez materiał kobiecość kochanki. - ..mogę zrobić coś jeszcze.
- Figlarka…- jęknęła rozpalonym głosem Mel, ale nie miała sił ni ochoty oponować.
Czarodziejka zaczęła całować i lizać kwiat kochanki przez koronkę, z której zrobione były jej majtki.
- Nie śpiesz… się…- wymruczała coraz bardziej rozpalona przyjaciółka, co zresztą czarodziejka miała się okazję przekonać smakując.
- Yhym. - Elizabeth pieściła Mel powoli, czując jak ją samą cała ta sytuacja podnieca.
- No i skończ… yły… się pogadsz…- żart utkwił w gardle Melody zastąpiony po chwili głośnym jękiem. Wierciła przed siedzącą kochanką, przestępując z nogi na nogę.
Elizabeth zsunęła majtki i przywarła ustami bezpośrednio do kobiecości przyjaciółki.
Poczuła dłoń Mel głaszczącą leniwie jej włosy, biodra przyjaciółki napierały na twarz domagając się więcej i więcej uwagi.
Czarodziejka opuściła majtki na ziemię i jedną z dłoni sięgnęła do kobiecości Mel. Zaczęła się zatracać w tym zajęciu jednocześnie poruszając palcami we wnętrzu kochanki jak i językiem po jej kwiecie.
Głośne jęki aprobaty potwierdzały skuteczność tych działań, Melody wiła się… spódnica upadła na głowę czarodziejki, zakrywając dookoła świat, gdy kochanka miała dość sił, by ją trzymać. Jej głośny finał wszak zbliżał się dużymi krokami, bo ona sama wiła się nerwowo drżąc. Elizabeth zwolniła nieco by przedłużyć ten moment. Wiedziała jak bardzo on jest dla niej przyjemny. Tak żałowała, że spódnica zasłania jej widok na Mel.
Oddech kochanki był nierówny, jej ciało się wiło. Jej kobiecość świadczyła o dużym pragnieniu i nieuchronnie zbliżającym się finale. Jęki robiły się coraz częstsze i coraz głośniej, aż w końcu, w końcu El poczuła aż kochanka dochodzi na szczyt… i usłyszała też.
Czarodziejka zwolniła jeszcze ruchy palców i języka, pozwalając przyjaciółce jeszcze przez chwilę cieszyć się tym czego doświadczyła. Dopiero gdy oddech Mel się nieco uspokoił, odsunęła się.

- A miałyśmy… plotkować.- rzekła z trudem Melody łapiąc oddech po niedawnych doznaniach i głaszcząc ukrytą pod spódnicą głowę kochanki.
- Nie protestowałaś. - El wyłoniła się spod spódnicy wraz ze swoją zdobyczą. Koronkowymi majtkami Mel. - Po za tym nadal możemy poplotkować, prawda?
- O czym chcesz plotkować? Na przykład zdradzisz swoje plany względem mojej bielizny?- zapytała zadziornie Melody poprawiając strój.
- Byś mogła sobie wyobrażać, mnie leżącą na łóżku na Uniwerku i dotykającą się z twoją bielizna przy nosie? - Czarodziejka wyszczerzyła się i sięgnęła do koszyka. - Obiecałam, że to wymiana. - Wydobyła z niego wypraną bieliznę od Almais.
- Ładna… markowa… droga i…- niestety Mel miała oko do bielizny, co udowodniła mówiąc żartobliwie.- ...używana. Też ją wąchałaś?
- Nie. - El zaśmiała się. - Ją nosiłam.
- Doprawdy? - mruknęła zaskakująco zmysłowo Melody rozciągając palcami majtki.- Zgrabna kształtna pupa. Osoba która nie wstydzi się pokazywać swojego ciała. Także w bieliźnie… ktoś śmiały i bezpruderyjny. Ładna jest? Podniecająca?
- Pytasz o moją pupę czy poprzedniej właścicielki? - Czarodziejka z rozbawieniem przyglądała się swojej kochance. - Moja pupa jest chyba całkiem zgrabna.. mogę ci pokazać. Co do poprzedniej właścicielki… Tak to ewidentnie osóbka bezpruderyjna.
- Pokaż ten tyłeczek.- zaśmiała się Melody z lubieżną nutką w spojrzeniu.
El wstała z łóżka i obróciwszy się tyłem do przyjaciółki uniosła ku górze krótką spódnicę, prezentując swoje pończochy, podwiązki i pupę przyozdobioną dopasowanymi koronkowymi majtkami.
Pokusa której Melody się nie oparła wodząc palcami lewej dłoni raz po jednym raz po drugim wypiętym pośladku.
- Więc jak je zdobyłaś? Te majteczki?- zaciekawiła się.
- Podobnie jak.. twoje.. - El zadrżała z przyjemności. Czuła, że jej bielizna jest przemoczona. - Tylko nie musiałam ich zdejmować.
- Wiem wiem… okropna jestem…- zachichotała Melody wodząc palcem pomiędzy pośladkami przyjaciółki.- Oprzyj się dłońmi o łóżko wypnij bardziej. Melody zajmie się twoimi potrzebami… - zamruczała zsuwając bieliznę Elizabeth do połowy uda.-... chyba że nie chcesz?
- Wyglądam… jakbym nie chciała? - EL oparła się o łóżko wypinając mocno.
- Nie… nie wyglądasz.- palce kochanki sprawnie muskały spragniony dotyku kwiatuszek ukryty między zgrabnymi udami czarodziejki.
El czuła jak palce kochanki ślizgają się po jej wilgotnej kobiecości. Z jej ust wyrywały się ciche jęknięcia.
Jednakże Mel planowała bardziej podstępną napaść. Palce pokryte pożądanie czarodziejki przesunęły się po ciele Elizabeth, aż dotarły do obszaru między pośladkami i zanurkowały tam. Panna Morgan poczuła ruchy śliskich palców tam gdzie powinna, poruszające się zwinnie i dostarczające lubieżnych doznań o dużej intensywności.
Czarodziejka jęknęła głośno. To nie była taka napaść jak ogona diablicy jednak… Mocno zacisnęła dłonie na pościeli. Melody miała więcej wprawy niż diabliczka i jej napaść była subtelna, ale każdy ruch jej palców El czuła całym ciałem, każdy ruch wywoływał drżenie. Do tego… El chyba się przyzwyczajała. Niemal czuła jak jej ciało woła o więcej! Tylko czy… czy podoła?
- Je.. jeszcze. - Jej rozgorączkowany głos z trudem opuścił gardło. Mel zachichotała złowieszczo i ruchy palców zaczęły poruszać się mocniej i szybciej podbijając jej niegrzeczny zakątek. Na dodatek przyjaciółka zaczęła lizać i całować zgrabną pupę El. Czarodziejka starała się tłumić coraz głośniejsze jęki, ale niezbyt jej to wychodziło. Po chwili doszła z cichym okrzykiem, opadając twarzą na łóżko.
- To o czym chcesz jeszcze pogadać?- spytała wesoło Mel dając mocnego klapsa w wypięty pośladek czarodziejki.
Elizabeth opadła na łóżko i obejrzała się na przyjaciółkę. - Jak.. jak się czujesz mając tyle kochanków?
- To klienci, nie kochankowie. Paru nawet lubię, ale to jest interes. Nawet jeśli przyjemny czasami… często. Ale przecież pracę trzeba lubić.- zachichotała Melody i dodała.- Oni wiedzą, że płacą za mój czas, moje piękno i moje umiejętności. Nie za uczucia. To czysty interes… zawsze daję im do zrozumienia, że nie ma za tym uczuć. Nawet jeśli czasem są.
Morgan westchnęła ciężko i obróciła się, kładąc się plecami na łóżku.
- Ja… mam tez kochanki. - Mruknęła cicho przyznając się do tego faktu nie tylko przed Mel, ale i przed sobą. - Lubię ich wszystkich.. ale… chyba nie ma w tym nic więcej.
- Wiem, wiem. Sama szukam tego jedynego.- zamruczała ciepło Melody i położyła się obok czarodziejki głaszcząc ją po włosach.- I pewnie kiedyś znajdę. Ale póki co… czemu nie rozkoszować się młodością i urodą?
- Najbardziej szkoda mi Charlesa… on jest… dobry. - El przymknęła oczy ciesząc się dotykiem przyjaciółki. - Czasem mam wrażenie, że ma wobec mnie większe plany, a ja nawet nie potrafię być mu wierna.
- No tak… zakochani. Ileż to ja już miałam oświadczyn. Ile to serc złamałam.- zamyśliła się Melody i westchnęła głośno. - Po prostu nie pozwalaj mu sądzić, że będzie czymś więcej niż towarzyszem do łóżka. I to powinno wystarczyć, jeśli dalej będzie się łudzić to już jego wina.
Elizabeth przytaknęła ruchem głowy.
- Ale wspomniałaś, że czasem są uczucia… spodobał ci się ktoś? - Uśmiechnęła się ciepło do przyjaciółki postanawiając, że będzie postępować zgodnie z jej radą.
- Hmm… paru. Nic nadzwyczajnego, po prostu są bardziej mili a czasem bardziej sprawni.- mruknęła rozleniwionym głosem.- To tylko sympatia wynikająca z przyjemnie spędzonego czasu. Nic więcej.
El usiadła na łóżku i spojrzała z góry na przyjaciółkę.
- Czyli… nadal jestem na pierwszym miejscu. - Rzuciła żartobliwie.
- Nie wiem. Nie wiem…- zamyśliła się Melody prężąc przy tym prowokująco.- Ostatnio trafił mi się bardzo miły klient. I bardzo hojny. I całkiem… sprawny.
- Och… szkoda. - Elizabeth przyjrzała się przyjaciółce z zaciekawieniem. Po chwili roześmiała się. - Cieszy mnie to.
- Naprawdę zależałoby ci by być moją faworytą? Status najlepszej przyjaciółki już ci nie wystarcza?- zapytała zaintrygowana Melody przyglądając się twarzy Elizabeth.
Czarodziejka pogładziła włosy przyjaciółki.
- Szczerze… osobiście uważam, że bycie twoją przyjaciółką jest więcej warte niż bycie faworytką. - Uśmiechnęła się ciepło. - A co to za bogaty szczęściarz?
- Nazywa się Reginald Emm… a czemu cię to ciekawi?- zapytała podejrzliwie Melody bacznie wpatrując się w oblicze czarodziejki.
- Będę wiedziała na kogo polować, gdy sprawi ci przykrość. - El roześmiała się. - Nie martw się… mam dość problemów z własnymi kochankami…. No i chyba i tak nie potrafię wyciągnąć z tego żadnych pieniędzy.
- On nie sprawi mi przykrości. To tylko interes moja droga. A jakby zapomniał zapłacić, to szefowa umie sobie radzić z takimi delikwentami.- przypomniała jej Mel.
- To dobrze. - Elizabeth wstała z łóżka i poprawiła opuszczone podczas zabawy majtki. - Powinnam uciekać nim znów skończę na dywaniku i szefowej. Już zwróciła uwagę, że nasze relacje nieco się zmieniły.
- Nie wątpię. Może jej nie widać zazwyczaj, ale ma na wszystko oko.- zaśmiała się Mel ciepło.
Elizabeth starannie złożyła swoją zdobycz i schowała ją w przyniesiona w koszyku chustkę. - Och… i naprawdę wybierz sobie jeden. - El wskazała na leżące na łóżku trzy pary majtek. - Naprawdę uszyłam je dla was… jak sama zauważyłaś mój tyłek się nie zmieści.
Przyjaciółka wybrała swojego faworyta, oczywiście najładniejszy i najbardziej udany egzemplarz.
Czarodziejka spakowała dwie pozostałe sztuki by wręczyć je Dalii i Króliczkowki.
- To czas na mnie… pisz do mnie i… daj znać kiedy będziesz planowała dzień wolny. - Poprawiła jeszcze swój strój,narzuciła płaszcz i chwyciła koszyk. Była gotowa do wyjścia.
- Nie boisz się, że będziesz dostawała miłosne liściki od dziewczęcia? A co będzie jak się twój narzeczony dowie?- zapytała żartobliwie Mel zakładając nowe majtki na swoją pupę.
- Cóż. Ochmistrzyni też ma na mnie oko… chyba moja reputacja już dawno została zrujnowana. - Czarodziejka zaśmiała się. - Będzie mi bardzo miło.
- Postaram się więc jak najczęściej pisać.- zachichotała kurtyzana i oboje zeszły na dół.
 
Aiko jest offline