Ludzie Gustawa mieli już dość. Niby byli zaprawionymi w bojach wojakami i pewnie wytrzymają jeszcze długo, ale należał im się odpoczynek. Jednak okazja nadarzała się właśnie na przetrzepanie tyłków Granicznym i odsunięcie łuczników, którzy podeszli na pewniejszy dl nich zasięg.
Walka toczyła się u Granicznych i albo Krasnoludy zaatakowały lub zielonoskóre ścierwo, w to ostatnie wątpił.
- Loftus. Dasz radę po odpoczynku czarami zrobić coś, żeby myśleli, że są też z drugiej strony otaczani? Na przykład parę kamieni się obsunie, czy niewyraźny dziwny odgłos, jakby dawania znaków?- Sierżant miał nadzieję, że jak zawsze mag coś wymyśli i ponownie Gustaw będzie szczęśliwy, że nie był od początku źle nastawiony na Loftusa jak większość obywateli Imperium.
- Przegońmy ich od naszych linii. Niech łucznicy ichni się cofną poza swój zasięg a jak pokażemy khazadom, że też potrafimy walczyć to złapiemy trochę chwili na odpoczynek i przegrupowanie.- Zachęcał Gustaw najemników do jeszcze jednego zrywu.
- Nie przeginajcie z fantazją i trzymajcie się w ciszy. Może uda się ich zaskoczyć.- Dodał.
Gustaw chciał doskoczyć do Granicznych i ci atakowani z dwóch stron spodziewał się, że cofać się zaczną jeszcze dalej a on odzyska utraconą przewagę zasięgu broni dystansowej.
Po nocnym rajdzie, który jak będzie zbyt męczący lub nie da efektów nakaże wrócić na pozycję i uda się do Brocka by przedyskutować plan działania.
Zamierzał także posłać gołębia pocztowego w raportem i prośbą o szybkie działanie gdyż wróg może się wymknąć.