Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-05-2020, 13:08   #10
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację

Spotkanie w karczmie minęło szybko i, co najważniejsze, bardzo przyjemnie, pozostawiając po sobie dobre wrażenie oraz budząc nadzieję na owocną współpracę. Yáraldiel przez większość czasu milczała, przysłuchując się pieśni mężczyzny zwanego Ulfurem. Jego głos, choć zupełnie inny od tych, do których była przyzwyczajona przez setki lat spędzonych w Złotym Lesie, był naprawdę piękny na swój szorstki, zaprawiony w boju sposób. Lecz choć pieśń była piękna i atmosfera w Domu Cepy raczej biesiadna, na twarzy Yáraldiel pojawił się wyraz zatroskania. W odczuwaniu rozciągającego się po Śródziemiu mroku nie różniła się niczym od swoich pobratymców, którzy zostali w lesie Lórien. Czuła to na każdym kroku. Dziwne, niepokojące uczucie w okolicach karku, które dawało o sobie znać w najmniej spodziewanym momencie.

Rozpogodziła się jednak, kiedy swoją uwagę zwróciła ku towarzyszącym jej przy stole osobom i ich rozmowie. Wydawało się, że wszyscy tworzyli dziwną zbieraninę i Yáraldiel przeczuwała, że nie tylko po jej głowie krążyła ta myśl. Czy zebrał ich razem przypadek, czy może było to coś zgoła innego? Możliwym było, że ich ścieżki już dawno zostały usypane w ten sposób, by właśnie tego dnia skrzyżowały się ze sobą w Edoras. Elfka uśmiechnęła się. To była całkiem pokrzepiająca myśl. Zupełnie jak pitny miód, który złocił się w jej kuflu.
Podniebienie elfiej panny przyzwyczajone było raczej do zupełnie innych trunków jakimi raczyli się elfowie ze Złotego Lasu. Po raz pierwszy miała okazję spróbować pitnego miodu rohirrimów i od razu się w nim zakochała. Kolorem przypominał jesień w Lothlórien, kiedy to liście drzew zmieniały swój kolor na złocisty i zostawały takie aż do wiosny.

Yáraldiel znów się zamyśliła, choć dalej część uwagi poświęcała rozmowom swoich towarzyszy. Myślami jednak powróciła do swojej ojczyzny, do królestwa Galadrieli i Celeborna. Przede wszystkim jednak do Haldira, któremu oddała swoje serce i za którym często tęsknie spoglądała w kierunku, gdzie znajdowało się Lothlórien. To dzięki niemu mogła teraz bez przeszkód porozumiewać się we wspólnej mowie. Ciekawym było, jak zawsze zazdrościła jemu i jego braciom wszelkich podróży poza granice lasu i dziwiła się, że wyruszali bardziej z obowiązku niż z przyjemności. Teraz, spędzając kolejny miesiąc w Edoras, zaczynała rozumieć ich postawę, bo samej jej było tęskno za leśnymi ścieżkami, kąpielami w jeziorach czy nocami spędzonymi pod rozgwieżdżonym niebem z wybrankiem jej serca.

Gdy towarzystwo ustaliło, że wyruszą wraz ze świtaniem, Yáraldiel dokończyła kufel złocistego miodu i wstała od stołu, prostując się dumnie jak to tylko elfowie potrafili. Uśmiechnęła się jednak łagodnie, co za każdym razem osładzało jej wizerunek.
- Zatem, skoro postanowione, udam się rozpocząć przygotowania do jutrzejszego poranka. Śpijcie dobrze i zaopiekujcie się Rhuném, by nie wypił zbyt wiele.
Jak powiedziała, tak też zrobiła. Poza spakowaniem niezbędnych rzeczy, przygotowaniem siodła i oporządzenia, miała zamiar zabrać Sirdala na wieczorną przejażdżkę, by rozprostował kopyta i był gotowy do jutrzejszej podróży.

 

Ostatnio edytowane przez Pan Elf : 21-05-2020 o 13:12.
Pan Elf jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem