Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-05-2020, 15:54   #129
Jaracz
 
Jaracz's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputacjęJaracz ma wspaniałą reputację
Z braku lepszego pomysłu, Esmond ruszył w ślad za towarzyszem, po drodze raz jeszcze próbując pozbyć się natarczywego insekta.

- Chwila… - utopiec zatrzymał towarzyszy. - nić ciągnie się do tej dziury… zapomnienia - rzekł Hektor z braku lepszego określenia. Chcemy przecież uniknąć pochłoghrnięcia wszystkich wspomnień. Powinniśmy znaleźć sposób by to zatrzymać…
Mówiąc to Hektor chwycił za nić i pociągnął za nią jakby wyciągał ją z tej dziury.

Gveir poczuł się jakby ktoś mu dotknął palcami wnętrza jego jestestwa. Nić się napięła, a rycerz musiał wytężyć swoje mięśnie… tylko czy we śnie ma się mięśnie? Nić zaczęła go ciągnąć w stronę dziury. Sam na pewno jej nie zatrzyma.

- Uch… pomóżcie. Może to jest aż i tylko takie proghrste - rzekł utopiec łapiąc nić obiema dłońmi i ciągnąc w stronę Gveira.

Esmond doskoczył do rycerza, łapiąc nić.
Czując opór mocno zaparł się nogami i raz jeszcze z całych sił pociągnął za nić.

- To zły pomysł - zawyrokował Gveir, który, mimo tego, złapał za nić.

Jeśli jednak to był jego umysł, to… Musiał mieć jakąś kontrolę nad tym, co tutaj się działo. Czy istniała jakaś inna metoda leczenia jego umysłu? Choć sam uważał magię i wszystko z nią związane za wariactwo, postanowił zrobić coś niespodziewanego. Choć nie uważał, że to coś da, to właśnie zrobił to, co uważał za nonsens: Wyobraził sobie, że nić odwraca kierunek.

Esmond wraz z Hektorem zaparli się próbując wyciągnąć nić. Gveir tymczasem spróbował innej metody. Z początku nie wydawało się aby jego intencje cokolwiek dały. Gveir myślał jednak prosto i po chwili wszyscy zobaczyli jak poszczególne postacie z pamięci wojownika zaczęły biec do nici i ją złapać.
- Tak! Dobrze! To jest dobry pomysł! Gveir skoncentruj się mocno - Izabela przyklasnęła na pomysł. - Podejdę bliżej i spróbuje oddać ci to co twoje. Może zmniejszy to wyrwę.

Magini zniknęła i pojawiła się bliżej wyrwy. Choć była daleko każdy widział dokładnie co robi. Wyglądało to dość niepokojąco. Kobieta sięgnęła do swojej głowy. Jej dłoń zanurzyła się w jej bujnych włosach i zaraz sięgnęła tak głęboko, że było to niemożliwe aby nie pojawiła się gdzieś z drugiej strony. W końcu zaczęła coś wyciągać. Z początku nikt nie był w stanie powiedzieć co to. Po chwili jednak wszyscy zrozumieli, że była to jakaś postać. Wyrzucona z głowy magini zrobiła kilka kroków w tył. Rozglądała się przez moment bez zrozumienia a potem dostrzegła Gveira.
- Chłopcze! Co ty wyprawiasz? Nie tak się walczy! - mężczyzna o kręconych, siwiejących włosach nakrzyczał na niego i Gveir sobie przypomniał. Artamen.

Po pojawieniu się postaci dziura jakby się ustabilizowała. Jej krawędzie przestały być tak rozmyte, a wspomnienia dookoła niej tak wymieszane. Co ciekawe Esmond jak i Hektor doznali nagłego wrażenia, że również znają tego człowieka. Nie potrafili jednak powiedzieć skąd i czy nie był to wpływ trzymania nici wspomnień. Ta jednak pomimo wspólnego trzymania nagle wszystkich szarpnęła do przodu przewracając na ziemię. W dziurze stał mężczyzna trzymający drugą stronę nici. Miał niemożliwie czarne włosy, przejrzyste oczy niczym niebo w letni dzień i uśmiechał się niepokojąco.
- Naprawdę myślicie, że możecie powstrzymać… mnie? - zapytał i zaczął wiać ciepły wiatr.

- Oj... - stęknął Hektor podnosząc się. - Gdy ciepły wiatr wieje… - zaczął ale urwał patrząc na nieznajomego. W sercu drgnął niepokój - Pan Snów?
Rycerz sięgnął po miecz.

Wstający ociężale Esmond cofnął się odruchowo, gdy zdał sobie sprawę z kim ma przyjść im się mierzyć.
-Na Pustkę… Bandyci i bestie to jedna sprawa, ale próbować się z Panem Snów..?

Gveir na początku nie wiedział, kim jest ten starzec. Po paru chwilach jednak, zrozumiał, że był to jakby kształt kogoś innego, kogoś z innego wcielenia Gveira, niemalże kogoś z zupełnie innego życia. To był jego dawny mistrz, Therion!

Zamrugał, jeśli to tylko było możliwe w śnie. Wydawało się, że sztuka, którą przekazał mu jego mistrz, powoli zaczęła do niego wracać. Jej zasady. I jego umiejętności. W międzyczasie zdało mu się, że dziura zaczyna zanikać, robić się mniejsza. A może była to tylko senna mara?

Gveir przypominał sobie rzeczy, które zapomniał podczas dokonania paktu z demonem. Wspomnienia były zamazane i nie wszystkie miały sens. Wyłoniły się jakby z mgły. Jedno jednak było szczególnie wyraźne. Artamen.

- Wynocha z mojej głowy! - zakrzyknął Gveir, dobywając swoich ostrzy.

Jeśli istniała jakaś szansa pokonania Pana Snów tutaj - jak sądził Gveir - była ona przypomnieniem sobie tego wszystkiego, co próbował wykraść mu bóg. Skoncentrował się… I przed nieuchronną bitwą, spróbował sobie przypomnieć jeszcze więcej.

Nić napięła się mocno, przez moment wyglądało jakby zaczynało to działać. Część z niej wyrwała się z rąk Siewcy. Ten się jednak pobłażliwie uśmiechnął. Zacisnął dłoń i mocno pociągnął. Tym razem Gveir się przewrócił.
- Śmiertelniku… naprawdę myślisz, że możesz się ze mną mierzyć? Naiwne - pokręcił głową a jego włosy zafalowały.
- Mógłbym zmienić ten umysł w pustkę nie do rozpoznania… ale mam dla was propozycję.

Gveir nie miał wątpliwości - jakakolwiek by nie była propozycja bóstwa, będą z tego same kłopoty. Wolał chyba jednak posłuchać go, zanim zaatakuje.

- No? - zapytał. Zdało się, że ostrza same chciały wyskoczyć z jego rąk i zatopić się w jego ciele.

- Nie słuchaj go Gveir… - ostrzegł rycerz. - On…
Utopiec urwał bo sam nie wiedział skąd i dlaczego czuje taką niechęć do Siewcy. Nie było to uczucie które mógłby pojąć… zrozumieć. Po prostu było. A może był to efekt, tego że częściowo był w umyśle towarzysza?
Skupił się na myślach o swoim dawnym życiu. O tym gdy był człowiekiem… o tej części ludzkiej układanki, którą ujrzał dopiero tutaj. Dlaczego tak bardzo nie ufał Siewcy? Czy to historie, które o nim opowiadano, czy może to ogólna niechęć do… Nich.

-Możemy na tym skończyć gorzej niż na pakcie z demonem - dokończył Esmond, szczerze wierząc w to co mówi.
Nie sądził by mieli szanse w starciu z Panem Snów, ale przystawanie na jego propozycje mogło nieść ze sobą równie mroczne zakończenie.

- Niewykluczone - Siewca posłał kolejny uśmiech niby łagodny uśmiech, ale budzący niepokój. - Ten, z którym podróżujecie, który was prowadzi… długo unikał naszych spojrzeń. Za długo... A teraz próbuje uciec kiedy jego magia przestaje działać. Mam wrażenie, że wam co innego powiedział… prawda? Może jest w tym krztyna prawdy, nie jest to jednak ważne. Chcielibyśmy aby mu się to nie udało. Znalezienie człowieka za zasłoną jest takie problematyczne. Jak to zrobicie, to istnieje szansa, że wybaczymy wam wasze grzechy. Zostaną przeoczone i spotka was łaska Czystej Karty.
 
Jaracz jest offline