Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-05-2020, 14:34   #3
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację
Mhograah "Mmho" Haragha z plemienia Złotego Węża zwana Tą Która Zdobyła Serca Króla


Mmho puściła włosy dziewczyny w chwili, kiedy ta przestała jęczeć. Z zadowoloną miną i wypiekami na twarzy, widocznymi na zielonej cerze, klepnęła ją jeszcze w nagi, już i tak czerwony pośladek. Jej kochanka opadła na poduszki z wyraźnie zadowoloną miną.
Pół-orczyca, bez słowa zaczęła ubierać swoją bieliznę a później całą resztę. Dzień dopiero się zaczynał. Lubiła takie intensywne początki.

"To będzie dobry dzień" pomyślała zielonoskóra wychodząc z namiotu i przeciągając się.

Miała na sobie strój z brązowej skóry z krótką spódnicą, oraz mithrilowy napierśnik. Wszystko idealnie dopasowane, zdobione i kobiece. Pasowało do Mmho, która mimo swojego pochodzenia była urodziwa. Przypięła do pasa długi miecz. Na plecy założyła plecak, kołczan ze strzałami a na koniec swój ukochany łuk. Nazywała go pieszczotliwie "postrachem elfów" lub "zabójcą króla". Właśnie on, stanowił dosłownie przedłużenie jej ramienia. Kiedy trzymała go przed sobą napięty do granic możliwości wyglądali razem groźnie, wręcz zabójczo. Widok ten dopełniał piękny tatuaż orczycy. Złoty wąż wijący się przez całą jej rękę, którego otwarta paszcza kończyła się na jej dłoni.

Powitał ją codzienny widok. Obozowisko, które teraz było jej domem budziło się do życia. Córki plemienia Złotego Węża powoli wychodziły ze swoich namiotów i zajmowały się swoimi codziennymi czynnościami. Niektóre z nich zwracały uwagę na ubraną Mmho. Dawno nikt nie widział jej w kompletnym stroju, jakby gotową do drogi. Teraz, kiedy orczy synowie zasiedli na ludzkich tronach a wojna dobiegła końca, Mmho ubierała się tak tylko wtedy gdy czekała ją podróż na kolejne zebranie Rady Starszych. Zawsze miała wtedy niezadowoloną minę. Dziś było inaczej.

Pół-orczyca ruszyła przed siebie. Jej celem było centrum obozowiska, tam po środku niczym pomniki, niezmącone znakiem czasu stały wbite w ziemię pale. Z dwóch najwyższych zwisały puste teraz klatki. Z czterech niższych obroże i zapięcia na nadgarstki.

"Płonęły ogniska i płonęły knieje
Elfy krzyczały, że aż strach
Ach tak"


Mmho przypomniała sobie fragment pieśni barda Fila z Milo i uśmiechnęła się sama do siebie na to wspomnienie i kilka innych wspomnień. Ta chwila sprawiła, że na miejsce dotarła uśmiechnięta.


- Mhograah Haragha z plemienia Złotego Węża zwana Tą Która Zdobyła Serca Króla, Starsza, Radczyni Rady Międzyplemiennej, Matka K…
- Daruj sobie Szamanko… - powiedziała oschłym tonem, zahaczającym o cień groźby. Szamanka, Złota Pokusa umilkła.
- Błogosławieństwo… - zaczęła znów mówić dopiero po chwili.
- W rzyci chędożonej elfki mam błogosławieństwo… - odparła gardłowo łuczniczka.
- Mmho… - Szamanka zachowywała spokój i wyrozumienie godne podziwu. Cóż, znała ją doskonale.
- W dupę, dobra, śpiewaj… - Mmho, dała za wygraną. Wolała nie wdawać się w dłuższe dyskusje ze Złotą Pokusą. Obawiała się, że mogą zakończyć się próbą dowiedzenia się, dlaczego ostatnie kilka nocy spędziła w namiocie u Hoo.
Szamanka zaczęła błogosławieństwa od wszystkich bogów, pana Ognia, pana Chaosu, pani Matki i pani Ziemi. Darowała sobie pompatyczny wstęp. Mhograah śledziła ją wzrokiem.
- Wiesz, że jak będą mnie doprowadzać do szaleństwa, to jeszcze dziś z nimi wrócę? - zapytała Szamankę, gdy ta skończyła, patrząc prosto w jej żółte oczy.
- Wiem - odpowiedziała cicho Złota Pokusa, po czym obydwie przeniosły spojrzenie na czekające kilka kroków dalej młódki. Każda w skórzanej zbroi, z mieczem i łukiem.
- Po prostu spróbuj. Możesz nauczyć je więcej niż ktokolwiek…
- Albo zabić szybciej niż ktokolwiek… - Mmho znów weszła jej w słowo. Nie miała dziś ochoty na długie monologi szamanki, wolała ukrócić niespodziewaną chęć pożegnania jej i ruszać w drogę.

Jej nowe podopieczne przebierały nerwowo nogami. Bały się jej. Widziała ten strach w ich oczach.
- Idziemy - rzuciła do młódek - i lepiej postarajcie się nadążyć. Każdą, której się to nie uda zostawię na pożarcie wilkom - zagroziła.

***

"Płonęły ogniska i płonęły knieje
Elfy krzyczały, że aż strach
Ach tak
Uginały się pod Mhograah stopami
połacie kalin gdy nieśpiesznie szła
Och szła…"


Mmho podśpiewywała w myślach, starając się uspokoić i nie zrugać dziewczyn tylko za to, że oddychają. Ich obecność ciążyła jej, równie mocno jak myśl, że ma zostać ich mentorką. Szamanka nalegała, a ona miała do stracenia co najwyżej kilka godzin dobrego seksu z Hoo, albo Lho, albo Fushi, albo…
Albo, kilka kolejnych siwych włosów do kolekcji.

Odwróciła się, by spojrzeć która z młódek została najbardziej w tyle. Planowała ją za to później ukarać. Gdy znów spojrzała przed siebie, tuż przed nią wyrósł portal…

 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline