Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2020, 16:37   #9
Cooper
 
Cooper's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputacjęCooper ma wspaniałą reputację
Kevin przechodził swoiste załamanie nerwowe. James nie był psychologiem ani tym bardziej typem faceta który usiądzie obok i klepnie go po ramieniu szepcząc do ucha jakieś miłe słówka. Nie. I tak zrobił za dużo oddając w jego ręce butelkę drogocennego alkoholu. Kto wie czy nie ostatniego w swoim rodzaju jaki został wyprodukowany. W dobie takiego kryzysu i apokalipsy nikt nie będzie bawił się w produkcję wielokrotnie filtrowanego whisky.
Pomysł James'a jaki urodził się w głowie był więc taki, żeby szybko stąd uciec, osiedlić się blisko jakiejś fabryki alkoholi i czerpać z zasobów do końca swojego życia. Piękna wizja. Krzepiąca. Poprawiająca mu nieco humor. Bo póki co to znajdował się w tym barze z parą histeryków i ciemnowłosą która chyba pomyliła Amerykę z Meksykiem. Żeby było śmiesznie na razie jej tego nie uświadomi.

Nie przedłużając.
James nie rozumiał zachowania kobiet. Najpierw Ciemnowłosa starała się pokrzepić faceta, przypominając mu że każdy decyduje za siebie i że po coś nosi tą odznakę. James w tym samym momencie po prostu zabrał butelkę alkoholu z rąk Kevina. Policjant był w takim stanie że nawet nie wiedział że ją trzyma.
- Dawaj to. - mruknął tylko pod nosem i przechylił butelkę do ust wlewając w siebie whisky. Oddalił się od tej dwójki wciąż rozglądając za potencjalną bronią. Mogła to być strzelba na ścianie, przyczepiony tam młot, czy siekiera ewakuacyjna za szklaną szybką. Cokolwiek co miało koniec do trzymania, było dłuższe od jego kieszonkowego noża i mogło spowodować ból.
Średnio wierzył w te bajki o tym że śmierć powoduje wyłącznie uderzenie w głowę. Miało by to jednak sens wskazując że mózg znajduje się właśnie tam. Mózg to jednak organ ruchomy. Przykładem może być wybiegający z kuchni rudzielec wskakujący prawie na kolana funkcjonariuszowi. Mózg Kevina w tym właśnie momencie znacząco zmienił swoje położenie i nie był już tam gdzie podręczniki na to wskazują. Przemierzył drogę w dół, przez gardło, pomiędzy płucami zatrzymując się między nogami. Facet w mniemaniu James'a nie myślał już logicznie.
Jeśli ktoś nie wytrzyma tempa, naturalnym będzie że odpadnie. Ryzyko jest jeszcze gorsze od bezmyślności. Przygłupa to przynajmniej masz szansę przekonać by zrobił to czego Ty właśnie chcesz.
Tak James był skurwysynem myślącym jedynie o sobie. Całe życie miał tylko siebie i robił wszystko dla siebie. Przelotne łóżkowe znajomości nie znaczyły dla niego nic więcej oprócz chwilowego momentu ekscytacji. Nie ma więc teraz co kłamać i udawać że Cooper nagle poczuł więź z tymi ludźmi, stał się o nich troskliwy jak zapłakany Kevin i gotowy za nich zginąć. Zaufanie to ciężka rzecz którą James obdarza tylko nielicznych. Kto wie czy niecodzienna sytuacja która ich teraz spotkała czegoś w nim nie zmieni. Na razie jest jak jest.

Stojąc z boku nie bardzo w tym wszystkim uczestniczył.
Zaraz też obok niego znalazła się Ciemnowłosa która chyba też była lekko zażenowana wspólnym płaczem odbywającym się obok. Lekko krzywiąc się spojrzała na niego a On na nią. Był już gotowy na jakiś tekst który obrazi jego wygląd i zapach. Usłyszał natomiast jej imię. Muchacha jak dla niego brzmiało lepiej.
- Cooper - mruknął. Niechętnie dzielił się alkoholem ale byli ostatnią dwójką która jeszcze się nie rozpłakała. Podał jej butelkę. - Może też znajdziemy sobie jakiś cichy kącik, aby wspólnie się wypłakać albo najebać? - dodał wcale nie mając tego na myśli. To było zwykłe satyryczne podsumowanie sytuacji.
- Po jaki sprzęt? - zapytał po chwili Yazmin. Plan tej kobiety wydawał mu się bardzo dobry. Krótki i treściwy bez zbędnych udziwnień. Nie chciał jednak ryzykować gdyby " sprzętem " okazała się kosmetyczka, para sandałków i piesek chihuahua który od rana nic już nie jadł.
Zaraz odezwała się też Leah, wstając z policjantem wspólnie do pionu. Nawet chyba złapali się za ręce. James rzucił więc instynktownie okiem w kierunku zaplecza i ruszył w tamta stronę. Zatrzymał się przy drzwiach do zaplecza i otworzył je przytrzymując ręką. Miał zamiar puścić przodem funkcjonariusza i jego małą towarzyszkę a sam z Muchachą ubezpieczać tyły. Czuł że jeśli zostanie tutaj dłużej, to jego alkoholizm w końcu z nim wygra.
- Idziemy czy nie? - dodał zachęcając pozostałych.
Rzucił również raz jeszcze na salę okiem, czy aby na pewno nie znajduje się na niej nic wartego uwagi, czego nikt z obecnych nie zauważył do tej pory i czego również sam w jakiś sposób nie dojrzał.
 

Ostatnio edytowane przez Cooper : 01-06-2020 o 19:42.
Cooper jest offline