Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2020, 19:32   #35
Rewik
 
Reputacja: 1 Rewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputacjęRewik ma wspaniałą reputację
Rok 1481 Rachuby Dolin, 25 Eleint
Agnis


Został posłany w obce krainy. Bez wiedzy dokąd i tak naprawdę bez wiedzy dlaczego akurat tutaj. Deszcz opłukiwał jego pełne bólu i zmęczenia wspomnienia. Mimo iż był tu całkiem sam, przeczuwał, że teraz jego życie będzie inne. Lepsze...

Szedł w deszczu, zupełnie obojętny na spadające krople, mimo że nie był to dla niego wcześniej częsty pejzaż. Widok gasnącego z pożaru lasu i zapach wilgoci, która przezwyciężała zapach spalenizny koił wspomnienia. Szedł w jednym kierunku. Bez określonego celu.

Las rzedł z każdą przebytą milą i stawał się nieco podmokły. Uparcie kroczył w tym samym kierunku. Wreszcie wraz z przecierającym się dniem dostrzegł przejaśnienie między drzewami, który zwiastował początek polany.


Kiedy wyszedł za linię drzew, dostrzegł na horyzoncie niewielkie miasteczko. Wedle tego co dowiedział się potem, był to Leilon. Miasteczko u Wybrzeży Mieczy.

Choć było to miejsce na długo opuszczone i zapomniane, z daleka widać było kilka unoszących się dymów, świadczących o czyjejś bytności. Leilon niegdyś pełnił funkcję miasteczka górczniczo-portowego. Dostarczało miedź, srebro oraz nikiel do Waterdeep, ale także zarabiało na przeładunku statków na barki, by następnie przebrnąwszy przez płytkie i bagniste nabrzeże wysłać towar do Phandalin, Conyberry, czy Triboar oraz innych miast na Wybrzeżach Mieczy. Straż Leilonu dbała także o bezpieczeństwo na szlaku prowadzącym na południe do Waterdeep w pobliżu słonowodnego Jeziora Martwych Ludzi. Jezioro, a właściwie bagnisko zyskało swą niechlubną nazwę od wydarzeń, które miały miejsce wieki temu, jednak to długa opowieść na inny czas...

Leilon dzisiaj był ledwie cieniem swej niegdysiejszej postaci. Miasto było w opłakanym stanie, lecz znać było, że w miasteczku od niedawna ruszyły prace renowacyjne. Na południu, czyli od strony z której przyszedł rozstawiony był obóz rekonstruktorów. Na dokach przechadzało się kilku rybaków. Były tam też niewielkie stragany, na których oporządzano i sprzedawano ryby oraz można było wypożyczyć łódkę, jeśli ktoś tego zapragnął. W cieniu wieży w centrum miasta znajdował się punkt sprzedaży znalezisk, zaś przy samej wieży przesiadywało kilkoro strażników z pelerynami Straży Neverwinter. Była tam też odnowiona świątynia Lathandera, a także główny plac, na którym kilka podróżnych osób rozbiło swoje prywatne obozowiska, a jeśli mieli coś na sprzedaż, dumnie pokazywali towary każdemu przechodzącemu.

Leilon miał też swoje historie. Na jedną z nich natknął się prędko, bowiem zatroskana starsza kobieta, gdy tylko przekroczył obóz budowniczych obsypała go pytaniami o swojego zaginionego męża-rybaka.

Interesującym miejscem były wyspy, a ściśle jedna z nich z trzema obeliskami pośrodku. Wedle opowieści, którą zasłyszał - w nocy, jeśli ktoś się na nią uda i potrafi słuchać, usłyszy głosy przepowiadające przyszłość.

Kiedy oglądał najwynioślejszą konstrukcję - wieżę, był świadkiem pewnej rozmowy z której za wiele nie zrozumiał, jednak nawet jej skrawki wzbudzały wyobraźnię. Posłyszał wymianę zdań strażników z Neverwinter. Jeden z nich oskarżał resztę, że wiecznie chowają mu najróżniejsze przedmioty. Inny zaś stwierdził, że dopiero co świeża złowiona ryba zepsuła się jednej nocy, a chleb porósł pleśnią. Jeszcze jeden opowiadał, że to pewnie coś z wieżą jest nie tak, bo widział jak pies jednego z podróżnych ujada ilekroć się tu zbliża.


Rok 1481 Rachuby Dolin, 25 Eleint
Gugliermo, Ash


Z lekkim zaskoczeniem Norbus i Dazlyn spojrzeli po Tomenie, Jedynce i Ashu. Zwłaszcza na Ashu zawiesili wzrok. Kilka kropli krwi uderzyło w ołtarz, a czas jakby zwolnił odliczając sekundy miedzy kolejnymi uderzeniami czerwonych drobinek.

Dazlyn wyglądał jakby bił się z myślami. Jakby przestraszony. Norbus zaś rzekł coś cicho, co brzmiało jak...
- Grådighed er god...

... i sięgnął po nóż. Raniwszy się upuścił krwi. Ta zmieszawszy się z krwią pół-elfa podążyła niewielkimi żłobieniami, które łączyły się w jedno i spływało do miejsca, pod którym leżała gliniana misa zakończona z jednej strony lejkiem.

- Mrocznie się zrobiło, pewnie wystarczyłoby tam wody wlać - Tomen jak zwykle nie do końca poważny wzruszył ramionami i mimo że nie był krasnoludem dodał kilka kropli od siebie. - Mamcia zawsze mówiła, że krew to ja mam chyba krasnoludzką. - Tomen skrzywił się obserwując, jak misa napełnia się. - Ja bym tego nie chciał...

- No dobrze, dobrze... - Gdy Tomen zawinął swoją ranę, Norbus odchrząknął i śpiesznie podniósł misę, jakby chciał mieć to już za sobą i wlał jej zawartość do otworu. W miarę jak nalewał, co bardziej czujny słuch wyłapywał kolejne ciche uderzenia kamienia o kamień. Nagle gruchnęło głośno, gdy kamienny blok opadł gwałtownie pociągając za sobą łoskoczące łańcuchy. Gdy nagromadzony wiekami kurz opadł, ich oczom ukazał się zakręcający w prawo korytarz.

W miarę jak podążali tunelem, do ich oczu zaczęło docierać coraz więcej przedziwnego światła. Korytarz prowadził ich do dwóch pomieszczeń z lewej i prawej strony, kończył się zaś potężnym rumowiskiem, przez które przedzierał się szeroki promień światła.

Norbus powoli podszedł do rumowiska tak, że jego twarz oświetlało owe światło.
- Usunięcie rumowiska zajmie dziesiątki godzin pracy. - w jego głosie słychać było zmartwienie, ale także nieznoszącą sprzeciwu determinację. - Weźmy się do pracy.


Pomieszczenie na lewo wyposażone było w spróchniała szafę, w której ktoś przechowywał niegdyś czerwone skórznie i szaty. Dziś, ze starości były już niezdatne do użytku.

Zaś pomieszczenie na prawo...
- Mamy gościa - Tomen zaglądał własnie do komnaty po jego prawicy. Leżał tam odziany w identyczne szaty szkielet. W zasadzie widzieli tylko tułów, bowiem miednica i nogi pogrążone były pod kolejnym zawaliskiem.

 
Rewik jest offline