05-06-2020, 10:52
|
#238 |
Administrator | Sytuacja zmieniła się diametralnie - na korzyść tych dobrych (jeśli, oczywiście, dobrymi można było nazwać tych, co podrzynali gardła bezbronnym).
Przeciwnicy padali jak muchy - jedni uśpieni, inni martwi, w końcu na placu boju pozostał tylko najgroźniejszy z przeciwników, bugbear.
Jako Amosowi i Draugdinowi walka wręcz szła całkiem nieźle, więc Bran postanowił poczekać i nie wtrącać się do walki. No chyba że ataki kompanów nie do końca by się powiodły. W końcu Draugdin był ranny...
Gdyby po usiłowaniach towarzyszy bugbear stał jeszcze na nogach, zaklinacz miał zamiar poczęstować oponenta garścią magicznych pocisków.
W nic innego nie zamierzał się angażować, a jedynie pilnować, by nikt inny nie zaskoczył dzielnej drużyny.
Ostatnio edytowane przez Kerm : 05-06-2020 o 10:57.
|
| |