Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2020, 18:58   #8
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Bursztynowa Dzielnica różniła się znacznie od Dzielnicy Kości po zabudowaniach i licznych kramach mogli stwierdzić, że była centrum wyrobnictwa w mieście. Ulice były zatłoczone i pełne ludzi targujących się lub porównujących dobra. Posiadłość Flynna znajdowała się w bocznej uliczce oddalona od zgiełku głównej ulicy. Patrząc na nią mogli stwierdzić, że handel bursztynem i olejem musiał być dochodowym zajęciem, ale z drugiej strony kolekcjonowanie antyków nie było tanim hobby.

- Powinniśmy chyba wejść, nie sądzicie? - zapytał Kenji. Podszedł do drzwi wejściowych i w nie zapukał.

- Kogo przyniosła droga na mój próg i w jakiej sprawie ? - usłyszeli po chwili z wnętrza domu głos starca.

- Dzień dobry Panu. - powiedział grzecznie zaklinacz - Lata temu kupił Pan pewne ostrze, jesteśmy ciekawi, czy dalej znajduje się ono w Pana posiadaniu. Czy możemy wejść i porozmawiać? - spytał.

Dyplomacja 11+13=24

Przez chwilę panowała cisza po czym usłyszeli, jak ktoś otwiera zamki w drzwiach wkrótce ujrzeli mężczyznę w średni wieku zapewne sługę za którym stał starzec.

- Skoro o tym nieszczęsnym mieczu mowa to zapraszam. Choć wypadało byście się chociaż przedstawili. - odparł.

Hotarubi lekko się skłoniła przed gospodarzem. Przy okazji próbując wypatrzeć cokolwiek w jego zachowaniu co mogło zaniepokoić. A przynajmniej bardziej niż jego wiek- oby nie umarł na miejscu przy wypytywaniu, ani nie cierpiał na starczą demencję.


Starzec był całkiem wysoki o smukłej sylwetce, zmarszczki widoczne żyły na ramionach i szyi mogły sugerować, że dawno już nie był w sile wieku, ale mimo to całkiem żwawym krokiem zaprowadził ich do jednego z pokoi. Tam ugoszczono ich podając chleb i trunki oraz inny poczęstunek.

- Więc czemu akurat sprawa mojego dawnego zakupu sprowadza was tutaj. Bo skoro tu jesteście to wiecie kim jestem ale ja nie wiem nic o was.

Hotarubi uznała, że starzec nie jest groźny. Skłoniła się uprzejmie przed nim:
- Witam mistrza. Nazywam się Hotarubi Seiren. To Arabella i Kenji. A oto dostojna Ameiko. Oraz jej siostra Amaya. Podobno ich dziadek sprzedał mistrzowi miecz.

- Cześć, właśnie tak, Arabel a ten w szatach to Kenji i w ogóle to ten miecz jest taką pamiątką i wspaniała Ameiko byłaby zaiste radosna mogąc go odzyskać. - paladynka musiała przyznać, że kupiec wyglądał, jakby miał rozewrzeć szczęki i pochłonąć ich dusze.

Kenji przywitał się z Fynnem skinieniem głowy, ale słysząc co znowu plotła Arabel znów odkrył, że brak mu słów.

Ameiko westchnęła ciężko gdy gdy Arabel i Hotarubi zaczęły ją tytułować.

- A ja nie jestem dostojna ? - dodała Amaya, jej siostra chciała coś odpowiedzieć z cieniem obawy na twarzy że poczuła się urażona przez jej przyjaciół ale szybko sobie uświadomiła teatralny ton jej pytania.

- Ahem, tak jak nasi przyjaciele wyjaśnili nasz dziadek Rokuro Kaijitsu sprzedał panu lata temu miecz rodowy. Chciałabym wiedzieć czy jest nadal w pańskim posiadaniu i czy byłaby możliwość jego odkupienia. - zaczęła tłumaczyć Ameiko.

- I dlaczego nieszczęsny? - dodała pod nosem Amaya.

Starzec na wspomnienie o ostrzu znacznie się ożywił i zaczął opowiadać o tym jak je zakupił i w swoich młodszych latach próbował dzierżyć broń. Choć jak sam określił zawsze, gdy brał je do ręki miał nieprzyjemne uczucie, które nie pozwalało mu się skupić. Tak więc postanowił umieścić ostrze na honorowym miejscu nad kominkiem, gdzie mogło się godnie prezentować, tutaj wskazał na pustą ścianę…

- Widzicie parę tygodni temu ktoś włamał się do mego domu, gdy byłem poza miastem zabijając moich służących. I z całej mojej kolekcji został skradziony tylko ten miecz choć wszystko inne też ma niemałą wartość. Tak więc rozumiecie moje zaskoczenie gdy pojawiliście się dziś pytając właśnie o ten miecz… Ciekawy “zbieg okoliczności” nieprawdaż?

- Tak, bardzo ciekawy… - przyznał Kenji. Poszperał przez chwilkę w swoich rzeczach i wyjął lwią obręcz, jedną z tych, które odzyskali od swoich tajemniczych napastników - Proszę się przyjrzeć. To jedyny ślad, który mamy po tym, jak zostaliśmy zaatakowani przez nieznanych sprawców. Czy spotkał się pan już z tym kiedykolwiek?

- Ty też jesteś dostojna Amayo, oczywiście, nikt nie powinien zaprzeczać tylko w mniej olśniewający sposób. Proszę pana, czy są jacyś świadkowie tej napaści? Którzy przeżyli?

- Czy pokój z którego wykradziono miecz pozostał w stanie nienaruszonym po kradzieży? -spytała Hotarub rozglądając się za drzwiami. - I jak dawno temu wróciliście do miasta?

Starzec całkiem zwinnie zerwał się na równe nogi i prawie wyrwał obręcz z dłoni Kenjiego przyglądając się jej przez chwilę i mamrocząc coś pod nosem.

- Stary, a głupi ! Czemu żem o tym wcześniej nie pomyślał. Nie wiem skąd to macie, ale wiem czyj to pierścień. Asvig Longthews - ma w swych runach rodowych lwa to jeden z jego pierścieni. Myślałem, że to było majaczenie konającego, ale jeden ze służących dychał jeszcze, gdy wróciłem do domu. Nim wyzionął ducha powiedział tylko że przywódca rabusiów był bardzo wysoki oraz że “powinienem odpłacić się lwu”. A wiecie jaki przydomek ma Asvig ? Zwą go “Długim” ze względu na wzrost. Nie wiem czym się kierował, ale zgaduję, że jego napaść może być związana z waszą wizytą. Widzicie w naszym prawie i tradycjach pokrzywdzony ma prawo do rekompensaty ze strony winowajcy. Teraz wiem kto zawinił, ale zapłaty nie zaoferowano przez ostatnie tygodnie. Tak więc mam teraz prawo do ogłoszenia krwawej zemsty. Tyle że za stary na to jestem, ale zgaduję, że może to być w waszym interesie. Zgaduję, że zależy wam na tym ostrzu a i sami zapewne będziecie chcieli poznać powody tej kradzieży. Staniecie w obronie honoru tego tutaj starca i ukażecie winowajców a ostrze będzie wasze, co wy na to ?

- Myślę, że to uczciwy układ - stwierdził Kenji - Chyba żadne z nas nie będzie oponować, czyż nie? - spytał dla formalności swoich przyjaciół.

- Czyli nie możemy zajrzeć do miejsca napaści? - spytała Rubi. Czyżby starzec coś kręcił. Za bardzo się jak dla niej nakręcał do zemsty. Jakby wyczekiwał na dobry moment.

- Postaramy, aby sprawiedliwości stało się zadość. - rzekła paladyn ostrożnie. Coś tu brzydko pachniało.

- Miejsce napaści ? Przecież jesteśmy na miejscu, miecz wisiał nad tamtym kominkiem by ładnie się prezentować. Napastnicy dostali się przez boczne wejście do domu. Jak mówiłem wiedzieli czego szukali. Ale w końcu nie ukrywałem broni, więc kilkoro z moich gości mogło o niej wiedzieć. Możesz się rozejrzeć, choć to było już kilka tygodni temu, więc nie jestem pewien co panienka chce znaleźć. Zgłosiłem straży, ale nic z tego nie wynikło. Rozejrzeli się zadawali pytania czy kogoś podejrzewam lub czy mam wrogów. Przygotuję niezbędne dokumenty byście nie mieli problemów że obcy są wykonawcami mojej woli. - to mówiąc starzec udał się do pobliskiego pomieszczenia, zapewne swego biura skąd doszło do ich uszu charakterystyczne skrobanie pióra.

Wyczucie Pobudek:
Hotarubi 18+9=27

Hotarubi słuchając starca mogła stwierdzić że nie miał on raczej ukrytych motywów ani nie próbował zataić żadnych informacji o rabunku, bardziej zainteresowany był obroną swego honoru i zemstą za zamordowanych wiernych służących.

Hotarubi westchnęła. Nawet jeśli starzec wydawał się niczego nie ukrywać, teraz i tak będzie musiała rozejrzeć się po pokoju. Dla samej zasady. Nawet jeśli niczego nie znajdzie. Nie ma jak się wycofać po tym jak zrobiła za dużo zamieszania.

Jasne pokój mógł zostać uprzątnięty, ale istniały szanse, że służba coś przeoczyła Wciąż pozostawała szansa na ślady krwi pod meblami. Rysy po przesunięciach mebli. Przegapione kawałki naczyń. Rysy i dziury na meblach po broni. Jeśli zaś pokój pozostawiono nienaruszonym, w stanie jak po walce- to też o czymś świadczyło. O strachu służby, Finna.

Percepcja:
Hotarubi: 13+7=20
Amaya: 8+4=12

Hotarubi przystąpiła do oględzin choć po takim czasie większość śladów została zatarta jedynie co znalazła to parę zaschniętych kropel krwi przeoczonych przez służbę podczas sprzątania oraz niewielkie ślady po napaści choćby bruzdę w framudze drzwi gdzie zapewne jeden z napastników zawadził swą bronią podczas mordowania służby. Zresztą nie tylko ona wykorzystała przyzwolenie gospodarza, Amaya również rozglądała się po pokoju oglądając miejsce nad kominkiem gdzie wisiała broń i … wnętrze kominka ?

Wkrótce Fynn wrócił wręczając im odpowiednie poświadczenie, że są wykonawcami jego woli i kary za krzywdy, pożegnał ich życząc im szczęścia w poszukiwaniach i prosząc o wieści gdy dotrą do sedna sprawy.

- W sumie powinnam się spodziewać, że to nie będzie takie łatwe. Nawet nie pokazałyśmy kopii umowy dziadka którą wygrzebałaś z domowego archiwum… - Ameiko westchnęła gdy udali się w drogę powrotną - Amaya słuchasz mnie ?
Jej siostra od wyjścia wyglądała na zamyśloną postukując palcem w policzek w końcu wyrwana z zamyślenia odparła.

- Hmm ? Ta nie mogło być tak prosto. Po prostu zastanawiałam się nad czymś. Zależało im na mieczu, więc mogli to zrobić w miarę dyskretnie, do tego pokoju można byłoby łatwo wejść przez okno. Raczej nie brakuje w takim mieście ”specjalistów” od takich rzeczy czemu więc zdecydowano się na bezpośredni rabunek ? Ograniczone środki, pośpiech, brak odpowiednich ludzi do takiej roboty ? Czy może umyślne działanie dla zmyłki lub też wiedzieli że mogą sobie na to pozwolić bo nawet tak zuchwałe postępowanie nie spotka się z konsekwencjami ? Co myślicie ?

- Hm… - Kenji również się zamyślił - Coś jest na rzeczy. Znaczy, ci ludzie nie wyglądali mi na zbyt subtelnych, ale nie wiemy przecież kto jest ich zleceniodawcą, czyż nie? Na pewno był jakiś powód, tylko jaki? Z pewnością jeszcze o czymś nie wiemy. Ciężko wyrokować, mamy zbyt mało informacji, ale trzeba będzie Twoje wątpliwości Amayo mieć w pamięci gdy będziemy starali się to wyjaśnić.

- Może to rzeczywiście ściema i chcą nas no… wykorzystać.

Hotarubi zamyśliła się. Po chwili podjęła:

- Raczej nie kłamali co do samej napaści. Widać, że służba wolała się po tym nie zbliżać do miejsca zbrodni. Ani, że pokój nie był po napadzie zbytnio używany. Stąd pozostałości śladów krwi. Z jednej strony napadu mogli dokonać amatorzy, którzy nie wiedzieli jak się do sprawy zabrać. Z drugie zaś strony mogło zginąć coś poza mieczem… Coś mniejszego. A miecz ukradziono dla niepoznaki, by nie zwrócono uwagi na inne braki

- Jesteś prawie jak ten niziołek-detektyw! Artemis Ulm! - rzkła Arabel z podziwem.

- Możliwe że to zbieg okoliczności, ale raczej wątpliwe, że zaginął miecz którego właśnie poszukujemy. No i fakt że tak jak mówił starzec straż miejska raczej niespecjalnie się starała w poszukiwaniach winnych. Tak czy inaczej pasowało by odnaleźć tego Asviga. - Amaya odparła.

- Cóż zawsze możemy się popytać, czy ktoś go zna. A przy okazji zobaczyć co miasto ma do zaoferowania. Sandru zachwalał tutejsze rynki i przybytki. A zapewne przyda nam się trochę rozrywki po długiej podróży.- odparła jej Ameiko.

- Obawiam się, że takie pytania przyciągną niepożądaną uwagę. Wolałabym mieć przewagę na tym polu.

- A niech wiedzą że wcale się nie boimy i jesteśmy na ich tropie! - Ameiko uniosła pięść jakby groziła niewidzialnemu przeciwnikowi na co jej siostra tylko westchnęła ze zrezygnowaniem.

- Straż miejska z reguły słynie z wątpliwej kompetencji. Przyda się uzupełnić sprzęt - powiedziała Hotarubi lustrując swoje paznokcie. Krew Rakashy zapewniała jej mocne paznokcie. Nie szpony, ale wymagały dłuższej pracy, by je spiłować. Może znajdzie na targu jakiś przybytek na poprawienie urody? Mogłaby też sprzedać różne bibeloty, które zebrała jeszcze z Brinnewall. Jak ta maska bojowa. Mogłaby też poszukać lepszej zbroi. Najlepiej w towarzystwie Arabelli.

A i Arrowa przydałoby się wypuścić, by rozprostował skrzydła. Trudno było go wypuścić na dłużej w trakcie podróży.

Ogólnie planowała spędzić popołudnie przyjemniej niż u tego starca Finna. Towarzystwo Amayi też nie było szczególnie zachęcające.

- No przydałoby się coś kupić. Na przykład ja potrzebuję chyba wzmocnić miecz i może jakieś amulety… i dziennik!

- Amulety, to dobra myśl! przyznała kunoichi. W duchu ucieszyła ją myśl, że ma okazję spędzić trochę czasu z paladynką. - Może znajdę też nową zbroję?

- Raczej nie chcę niczego kupić, choć mogę się przejść po targu, może coś mi wpadnie w oczy - stwierdził Kenji - Bardziej jednak od zakupów interesują mnie wydarzenia bieżące. Chcę rozwikłać tę zagadkę.

Pierwszym co Arabel postanowiła kupić był niewielki magiczny flakonik do ogrzewania ogniska oraz płaszcz chroniący przed warunkami pogodowymi i wreszcie pas dający siłę.

Kenji w czasie przechadzki zakupił naszyjnik który miał wzmacniać siłę osobowości noszącego oraz poręczną sakwę mieszczącą w sobie więcej niż powinna na pierwszy rzut oka.

Hotarubi postanowiła uzupełnić swoje wyposażenie o zaklętą koszulkę kolczą którą łatwo dało się ukryć pod ubraniem. Oraz pas który poprawiał i tak już jej niezwykły refleks i zwinność.

Tymczasem Arabel poszła z Hotarubi, bo choć miała nową i cudowną zbroję, ale była ciekawa co teraz można kupić.

Hotarubi bardziej niż zakupy cieszyło towarzystwo paladynki. Nawet potrzymała ją za ramię.

Były kolczugi w stylu molthuńskim, Płytówki Cheliackie i Taldorskie, ładne błękitne brygantyny z andoru (ładnie by wyglądała w błękicie?), ale w końcu trrafiła na coś czego nie ogarniała.
- Rubi, czy to jakaś specjalna zbroja dla mnichów z Tian-xia? - zapytała wskazując na zbroję której ochrona skupiała się głównie na klatce piersiowej. Była to “Absalońska zbroja wybiegowa”.

- Nie jestem pewna co do Tian-xia… Ale na pewno ci w niej do twarzy - powiedziała kunoichi. Liczyła, że nie oblała się przesadnie szkarłatem.

Przy tej okazji Ameiko i Amaya spróbowały zasięgnąć języka poszukując kogoś kto znał Asviga na tyle dobrze by udzielić im konkretnych informacji o potencjalnym adwersarzu. Nieoceniona w tym przedsięwzięciu okazała się pomoc Kenjiego który nie tylko znalazł kupca który robił interesy ze wspomnianym ufeńczykiem, ale wskazał im też wytyczne jak trafić na jego farmę. Z tego co wytłumaczył Asvig mieszkał poza miastem. Tak około dwóch godzin drogi piechotą na południowy wschód od cywilizowanych regionów co zapewniało mu prywatność. A z tego co tłumaczył, to gościnnością on nie grzeszył. No chyba, że ktoś był jednym z jego zaprzysiężonych wojów obdarowanych jednym z jego pierścieni. A z tego co wytłumaczył kupiec miał całkiem liczne grono popleczników około czterdziestki oraz licznych Thrali. Plotki mówiły, że nie traktował on najlepiej swoich zniewolonych sługusów, lecz odległość od miasta utrudniała któremukolwiek złożenie skargi u lokalnych włodarzy. Z tą informacją mieli już jakiś trop i zapewne plany na następny dzień obecnie mogli skorzystać z reszty dnia na odpoczynku po trudnej podróży….

- To tu jest niewolnictwo? A Ulfeni tak chwalą się umiłowaniem wolności. Może... eee przekonamy jakoś któregoś by nas wpuścił? zapytała Bella.

- Cóż widocznie mieli na myśli tylko wolność dla właściwych obywateli. - przez Hotarubi przemówił sarkazm.

- Z tego co słyszałam i co Sandru mówił większość Ulfeńczykow raczej tego tak nie nazywa i może się za to obrazić. Poza tym nie jest to “dożywotnia służba”, a tylko przez określony przez ich prawo okres. Większość to pokonani i pochwyceni w bitwie wojownicy lub częściej kryminaliści ukarani tak za przewinienia odpowiednio do winy kradzież i zniszczenie mienia. Mogłoby oznaczać może rok służby, ale mord lub złamanie przysięgi już kilka… Ulfeńczycy poważnie traktują składane przysięgi choć trochę surowa kara jak dla mnie. - zaczęła tłumaczyć Ameiko.

- W porównaniu z tym co jest w Cheliax tutejsze prawo jest łagodne, choć raczej większość wygląda ładnie gdy w tamtych stronach możesz skończyć jako niewolnik i twoje dzieci też bo nie doczytałeś drobnego druku w umowie… - wtrąciła jej siostra krzywiąc się na wspomnienie swego pobytu w Cheliax.

- W tych stronach dzieci Thralli są wolne no i mają swoje prawa zwłaszcza do składania skargi gdy ich pan jest niesprawiedliwy lub okrutny, zazwyczaj kończy się wtedy odebraniem prawa do Thralli i wielką hanbą dla winowajcy. Choć tacy ludzie potrafią być mściwi… - dodała bardka.
 
Kaworu jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem