[media][/media]

Hej LIcze

Słowem wstępu, zastanawiam się, jaki byłby popyt na Role Gate'ową wersję kampanii, którą prowadzę przez roll20 i przy stole (na liczniku mamy obecnie 12 sesji i bawimy się świetnie).

Krótka historia świata Coś, co zostało później nazwane Korzeniem Chaosu, spadło z gwiazd, przynosząc zagładę Znanemu Światu. Świat regenerował się przez kolejne setki tysięcy lat. W końcu uzdolnieni magicznie odkryli moc Korzenia Chaosu. Zaczęli eksplorować nowe możliwości. Na szczycie Góry Gedwimor najzdolniejsi założyli szkołę dla czarodziejów, przyszłą Akademię Dziewięciu. Arcymagowie osiągnęli taką potęgę, że stanęli na czele wszystkich krain (za przyzwoleniem ich dotychczasowych władców lub nie), łącząc je w jeden wielki twór znany jako Magokracja. Nastała długa era pokoju. Tak spokojna, że nawet profesja Pogromcy przestała być potrzebna i odeszła w zapomnienie. Jednak eksperymenty arcymagów stały się coraz śmielsze, a sami czarodzieje coraz bardziej żądni mocy i przez to też paranoiczni, nieufni. W wyniku wewnętrznych tarć Magokracja rozpadła się na dziewięć niezależnych miast-państw. Rozpętała się straszliwa wojna domowa, w której wszystkie chwyty zostały dozwolone. Potężne zaklęcia sprowadziły Przedwiecznych z Odległej Dziedziny. Ich długotrwała obecność wypaczyła świat. Stał się on dziwny, przesiąknięty magią, wrogi życiu. Wybrani usłyszeli ciche wołanie Jedynego. Stali się pierwszymi prorokami Zakonu. W tajemnicy rósł on w siłę, aby w końcu uderzyć. Osłabieni prywatnymi wojenkami arcymagowie w akcie desperacji zawarli sojusz przeciw wspólnemu wrogowi. Wybuchła wojna o Górę Gedwimor. Bitwa o podziemne miasto Rhamsandronu zakończyła wojnę między Zakonem a Kręgiem Dziewięciu, rozpoczynając tym samym żmudne polowanie na pozostałych przy życiu arcymagów. Wykończeni bezowocną walką ostatni rycerze Zakonu opuścili Górę Gedwimor, aby spędzić resztę życia w ukryciu przed mściwymi czarodziejami. Czterech z Dziewięciu na gruzach dawnej Magokracji założyło nowe miasta-państwa, oferując schronienie przed niebezpieczeństwami Pustkowi w zamian za bezwzględne posłuszeństwo nowym królom-czarnoksiężnikom. Korzeń Chaosu nieoczekiwanie obudził się po wielu latach. Jego iglice pokryły całą Górę Gedwimor, a uzdolnionych magicznie zaczęły nawiedzać dziwne sny. Krasnolud Bailon-Darr wraz z kompanią awanturników odkrył popękane przez iglice pieczęcie Zakonu. Zapuścił się do opuszczonego wnętrza Góry Gedwimor. Założył tam osadę powszechnie nazywaną Enklawą, rozpoczynając w ten sposób eksplorację podziemi, które powinny pozostać zapomniane...

Setting w kilku słowach: Zatraceni Pogromcy, kosmiczny horror, inteligentna i wroga dzicz (Góra, Pustkowia), barter, niewolnictwo, fantastyczny inwentarz żywy, upadłe magokracje, magiczna katastrofa, miasto-państwo-schron, zapomniane technologie, Spelljammer.

System: D&D 5E mocno by the book i "na pełnej opcji", od pierwszego poziomu, moje doprecyzowania zasad.

Struktura sesji czy kampanii: Epizodyczna, jeden poziom, jedna przygoda lub jeden tier to jeden wątek na LI.

Miejsce i czas akcji: Wspomniana Enklawa, podziemia magicznej Góry Gedwimor, lata po zerwaniu pieczęci Zakonu.

Bohaterowie Graczy: Domyślnie chaotycznie dobrzy łowcy potworów, którzy właśnie zjawili się w dręczonej rozmaitymi problemami podziemnej osadzie awanturników, grotołazów, poszukiwaczy dawnej wiedzy.

Inspiracje: Wasted West z settingu Midgardu, Chrono Trigger, He-Man and the Masters of the Universe, Thundarr the Barbarian, Dark Sun, może trochę Final Fantasy, trochę Numenery.

Technikalia: Gramy mniej więcej tak jak przy użyciu Google Document, tyle że zamiast Google Document stosujemy Role Gate. Schemat przeze mnie przećwiczony tutaj. Codzienna, krótka aktywność zamiast długich odpisów. KP w dowolnym formacie. Historia, opis, backstory postaci najlepiej na jakieś 50-250 słów (więcej nie czytam) i zaczynająca się od "Zapytana/y o swoją przeszłość..." żeby wprowadzić trochę subiektywizmu.

Pytania, rozkminy, burze mózgów, pomysły na postacie, ogólnie zainteresowanie mile widziane.