Generalnie Ill mógł przewidzieć, że nawet żartobliwe grożenie bronią innemu drowowi [który zresztą nie pałał szczególną sympatią] grozi ciężkim uszczerbkiem na zdrowiu i nie pomogą tłumaczenia.
https://www.youtube.com/watch?v=2VybWlQ5c0I
Zmasowany atak Diritha i Xenomorphusa okazał się nie do odparcia. Frustracja Diritha i chęć Xenomorphusa do wykazania się świeżo po powrocie zaowocowały nie tyle rozbrojeniem i wybiciem broni z rąk, co dewastacją. To co miało być unieruchomieniem ramion przerodziło się dość w szybko w niekontrolowane natarcie, szarpaninę i „oj, coś trzasnęło…” Ill krzyknął tylko, Kiti obejrzała się kątem oka; Ill właśnie leżał-klęczał w dziwacznej pozycji pt. „przemieliło mnie i wypluło”, a obie jego ręce były wykrzywione i zgięte pod kątem, pod jakim nie powinny się normalnie zginać. Fajnie, nie ma to jak przeprowadzać egzorcyzm ekhym znaczy próbę egzorcyzmu [czy cień powinien się manifestować podczas egzorcyzmu i biegać wokół?...] podczas gdy wsparcie zbrojne leje się w tle między sobą. Ciekawe jak skutecznym wsparciem będzie ktoś z połamanymi rękami. Z drugiej strony, kleryk-wilk bez rąk całkiem daleko zaszedł, więc Ill nie ma wymówki. Jeśli uda się powstrzymać Xenomorphusa przed zapchaniem go w całości do swojej paszczy, powinno być dobrze. Generalnie jeśli Xenomorphus coś przeżuje i wypluje, to nie ma co zbierać, kwas wszystko spali. Ill miał to „szczęście”, że Dirith dopadł go pierwszy [to się nazywa oksymoron…
].
Póki co Kiti zdołała utrzymać opętanego na bezpieczną odległość okrzykami bojowo-religijnymi ale jak długo jeszcze zdoła uciekać czemuś co ma tyle rąk-nóg...?