Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2020, 07:10   #39
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Przejazd tramwajem konnym, przekomarzenie i rozmowy o wszystkim i niczym. Brzmiało to jak przyjaźń. Diabliczka wszak była grzeczna i nie przekraczała granic, ogon mając całkiem owinięty wokół pasa. Jej swobodny ton i zrelaksowana postawa nabierała nerwowości, gdy zbliżały się do domu Elizabeth. Diabliczkę zaczęła pożerać trema. Czarodziejka także się nieco denerwowała, ale starała się by nie było po niej tego widać. Opowiadała o swoich kłopotach z młodszymi braćmi i o nadopiekuńczym tacie. Aż w końcu doszły do drzwi i nie było odwrotu dla żadnej z nich.
El otworzyła je i od progu zawołała. - Cześć! To ja! - Z zaciekawieniem zaglądając czy coś się zmieniło.
- Hej! - odpowiedziała jej Fulla z kuchni kręcąc się przy piecyku. - Twoja mama przyjmuje właśnie klieen…-
Spłoszyła się i zawstydziła widząc wchodzącą wraz z Elizabeth diabliczkę. Odruchowo próbowała się schować, ale nie bardzo miała gdzie.
- Kto to?- zapytała, a diabliczka próbowała przełamać lody wyciagając dłoń. - Jestem Frolica.
- Frolica jest moją współlokatorką. Pracujemy razem. - El przedstawiła swoją towarzyszkę. - To Fulla, mieszka obok i teraz pomaga mojej mamie gdy zmieniłam pracę.
- Hej.- mruknęła krasnoludka podając nerwowo dłoń do uściśnięcia rogatej.- Twoja mama wspominała że przyjdziesz z przyjaciółką. Niewiele jednak podała… detali.
El machnęła ręką.
- Pewnie sama się z tym jeszcze nie oswoiła. Ale zżyłyśmy się z Frolicą. - Czarodziejka uśmiechnęła się do diablicy. - I chciałam by was poznała. O i kupiłam ciasto na deser. Niestety nie ma tam pieca, by coś upiec.
- Zżyłyście się? To miło.- odparła Fulla naiwnie się uśmiechając.
- O tak… bardzo się zżyłyśmy. Ale Elizabeth nie wspominała, że ma tak uroczą sąsiadkę.- rzekła diabliczka z dwuznacznym uśmiechem i lubieżnym pomrukiem.
- Och.. nie? Fulla jest niesamowicie zgrabna ale i bardzo nieśmiała. - Morgan darowała krasnoludzicy własnego lubieżnego uśmieszku. - A tata i bracia? Są w warsztacie?
-Tak. - potwierdziła krasnoludka wracając do sprawdzania pieczeni w piekarniku.- Twoja mama powinna zaraz zejść, a ja muszę pilnować by pieczeń się nie przypaliła. I zrobiłam własny komplecik. Z cekinami. Moje pierwsze dzieło.
- Ma zgrabną pupę. Miałaś okazję ją poczuć pod palcami?- szepnęła tymczasem diabliczka wprost do ucha Elizabeth, pośladki czarodziejki macając dłonią.
- Później ci powiem. Choć zostawimy rzeczy u mnie. - El ułożyła na stole kupione ciasto. - Zostawiam to tutaj, zaraz wrócimy.
- Dobrze… i cieszę się że zjawiłaś się. Co obiad zgadują jak ci się układa życie na uczelni i się martwią.- mówiła pochylona Fulla w pełni skupiona na swoim zadaniu.
Tymczasem obie przyjaciółki już ruszały po schodach do sypialni Elizabeth.
- W głębi jest warsztat, pracownia mamy jest na piętrze. - El opowiadała diablicy o domu prowadząc ją na poddasze. - Sypialnie są na samej górze, a łazienka obok pracowni.

Wdrapała się na samą górę i uchyliła drzwi.
- A to...mój pokoik. Obok śpią bracia.- Powiedziała nieco niepewnie pokazując ciasne pomieszczenie. - Rodzice mają pokój po drugiej stronie korytarza.
- Uroczo… nie będę miała potrzeby szukać wymówek, by cię pieścić.- odparła półżartem półserio diabliczka, już lekko ściskając pośladek czarodziejki.- Coś jeszcze powinnam wiedzieć?
- Przez ścianę słychać czasem rodziców Fulli i to chyba tyle. - El weszła do środka i odłożyła swoje rzeczy. - Wybacz im… nigdy nie widzieli diablicy.
- Nie szkodzi. Przywykłam. Choć w Downtown częściej można na nas trafić.- Frolica odłożyła swój bagaż, podeszła do łóżka, usiadła na nim. A potem się położyła.- Ledwie się zmieścimy razem… dobrze że nie muszę trzymać rączek przy sobie.
- Jeszcze przez chwilę musisz jeśli chcesz dotrzymać naszej umowy. - El zaśmiała się. - Chodź może klientki już nie ma to pokażę ci pracownię.
- Jeszcze jesteśmy w twoim pokoju. Jeszcze nie jesteś bezpieczna.- odparła diabliczka wystawiając długi jezor z uśmiechem. Po czym usiadła na łóżku i spojrzała na Elizabeth lubieżnie.- I jeszcze masz tą kuszącą bieliznę.
- Mam się przebrać? - Morgan zaśmiała się. - Choć uwodzicielko, popościsz jeszcze chwilę.
- Masz zdjąć majteczki i chodzić dziś bez nich. Skoro ja mam być grzeczna, to ty możesz trochę nie być…- odparła żartobliwie Frolica wstając z łóżka.
- No dobrze… - El zawahała się, ale po chwili namysłu zdjęła bieliznę z pupy i wrzuciła ją do kosza przeznaczonego na pranie. Poczuła jak przyjemny dreszcz przebiegł po jej ciele. - To… idziemy?
- Chodźmy…- odparła z uśmiechem rogata obserwując cały proces i uśmiechając się lubieżnie, gdy czarodziejka świeciła gołą pupą przez chwilę.
- Prowadź. - dodała.
El poprowadziła swojego gościa piętro niżej i zatrzymała się przy drzwiach pracowni nasłuchując czy matka ma jeszcze klienta.
Cisza za drzwiami świadczyła o tym, że matka już musiała skończyć poprawki i zapewne teraz nadzorowała kulinarne obowiązki Fulli lub całkiem zastąpiła przy nich krasnoludkę.
Czarodziejka uchyliła drzwi i widząc, że w środku jest pusto wprowadziła diablicę.
- Tu się uczyłam i pracowałam z mamą. - Poczuła odrobinę tęsknoty do czasów spędzanych w pracowni i pracy nad delikatnymi elementami garderoby.
- Ładnie… i czysto. - Frolica nie bardzo wiedziała co powiedzieć, bo wszak nigdy nie widziała pracowni krawcowej. Diabliczkę raczej nie było dotąd stać na takie usługi. Rozglądała się więc ciekawsko majtając na boki ogonem.
- Potem cię oprowadzę. Jest przymierzalnia. Te drzwi obok. - El wskazała na sąsiednie wejście. - To magazynek i stara przebieralnia. Ale chodźmy przedstawię ci moją mamę i guru.
- No to chodźmy. - zgodziła się diabliczka, a jej dłoń zacisnęła się na pośladku czarodziejki przypominając jej o braku bielizny pod spódnicą. - Masz jeszcze dla mnie jakieś rady przed spotkaniem z twoją mamą?
- Hm.. - El ni to zamruczała ni to wydała odgłos zamyślenia. - Po prostu staraj się być normalna.. no i jak napomkniesz o bieliźnie już będzie twoja.
- O twojej… bieliźnie mam napomknąć?- ścisnęła mocniej pośladek czarodziejki masując go zaborczo, gdy szły w kierunku kuchni w której to już było słychać głosy Adelaide i Fulli. Oraz chłopaków.
- Wspomniałam o zachowywaniu się normalnie? - El chwyciła diablicę za dłoń i pociągnęła na parter.
Gdy znalazły się przy drzwiach kuchennych, stanęła w nich.
- Cześć. - Przywitała się radosnie z rodziną.
- Witaj kochanie. Tęskniliśmy. Jak sobie radzisz? Dobrze się odżywiasz? Magowie nie sprawiają ci kłopotu? Nie narzucają się? Słyszałam opowieści o swobodnych zachowaniach jakie zdarzają się na uczelni. Nikt chyba nie narzucał ci jakichś nieprzyzwoitych propozycji ?- Adelaide zarzuciła swoją pierworodną pytaniami, natomiast bracia… ich bardziej ciekawiła diabliczka i jej ogon.
- Zaraz na wszystko odpowiem. - El zaśmiała się. - To Frolica, współlokatorka, o której wspominałam. Moja mama Adelaide Morgan i bracia Edwin… - wskazała na starszego chłopaka- i Harold. - Skinęła na młodszego, który już rozważał złapanie ogona diablicy.
- Miło mi.- odparła stremowana diabliczka.
- A więc to ty pilnujesz mojej kochanej córeczki. Nie pakuje się aby w kłopoty?- zapytała z uśmiechem Adelaide.
- O żadnych nie wiem i pilnuję, by zasnęła wraz ze mną. - odparła Frolica dwuznacznie i uśmiechnęła się do czarodziejki.
- No to siadajmy do posiłku. A ty Elizabeth opowiadaj… bo w końcu udało ci się wrócić do domu, choć na chwilę.- zadecydowała Adelaide.
El wskazała Frolicy krzesło i sama zajęła miejsce przy stole.
- To odpowiadam po kolei. Radzę sobie dobrze, poznałam Frolicę i jeszcze taka miłą bibliotekarkę, która pożycza mi książki. - Uznała że napomknięcie o Clarice jest bardziej niż bezpieczne, bo to bardzo pruderyjna osóbka. - Odżywiam się dobrze, choć karmią tam dosyć tłusto. szefową kuchni jest półorczyca, a magowie są różni. Niektórzy bardzo mili i kulturalni, a inni coś kombinują, ale nasza przełożona Panna Waynecroft nas pilnuje.
- To mnie cieszy. Już się bałam że wizyty w Pączku będą miały na ciebie zły wpływ. - odparła Adelaide z uglą. I zwróciła się do diabliczki.- To może opowiesz coś o sobie?
Rogata stropiła się, ale zaczęła po chwili opowiadać to co El już wiedziała. Ot historia o sierocińcu oraz późniejsze losy. To że była doświadczoną pokojówką znającą się na swoich fachu i doświadczeniu po paru pracodawcach. O których tylko wspomniała półgębkiem. Fulla siedząca obok Elizabeth szepnęła tymczasem.
- Tęskniłyśmy za tobą. Twoja mama i ja.
- Ja też.. ale mam teraz kilka okazji dorobić. - El uśmiechnęła się do krasnoludzicy. - Trochę sprzątania po godzinach. Mam szansę odłożyć nieco pieniędzy.
- Mhmm… wiemy, ale bez ciebie jest tu nudniej.- odparła cicho Fulla nie przeszkadzając Adelaide w uprzejmym maglowaniu diabliczki.
- Bo nikt nie rozrabia? - El zaśmiała się. - A ty jak tam, znalazłaś sobie kogoś?
- Ja? Nie. Zresztą nie mam po co. Ojciec mi kogoś znajdzie. Jakiegoś statecznego starszego nieco ode mnie krasnoluda.- odparła cicho, po czym spytała zerkając na biust Elizabeth. - A ty? Wpadł ci jakiś mag w oko?
- Oj może sama też byś mogła kogoś wypatrzeć. - El zaśmiałą się cicho i pokręciła przecząco głową. - To przystojniacy.. naprawę, ale nie.. jakoś żaden nie przypadł mi do gustu.
- Nie przystoi mi.- oburzyła się krasnoludka i wzruszyła ramionami.- A twoja mama ma same klientki. Żadnych krasnoludów. No i co… mam się na biusty gapić. Mój tak przeważnie większy od reszty…- zażartowała na koniec nieśmiało. Jakby nie była pewna, czy to co powiedziała, jest w ogóle śmieszne.
- To z pewnością. - El zaśmiała się cicho i upewniła się czy nie musi ratować Frolicy.
Diabliczka wiła się jak robak na haku dociskana kolejnymi uprzejmymi pytaniami Adelaide. Najwyraźniej nie chcąc wyjawić na swój temat więcej informacji. Starała się być uprzejma, acz już powoli… szukała wymówki do zmiany tematu. Bezskutecznie.
- Och zjedliście? - El rozejrzała się po rodzinie. - Kupiłam deser. - Czarodziejka wskazała na stojące na środku ciasto. - A jak tam w domu? Działo się coś ciekawego?
- Ojciec dostał poważną i dobrze płatną fuchę w Uptown. Była jakaś poważna awaria…- zamiast Adelaide odezwał się Edwin Henry sięgając już dłońmi do ciasta A Adelaide dokończyła.- Pożar w warsztatach tkackich. Zniszczone zostały materiały i uszkodzone maszyny tkackie. Ponieważ to duża hala, najęto fachowców spoza gildii. W tym i Henry’ego. Fabrykantowi zależy na szybkim przywróceniu produkcji więc płaci sporo, ale i wymaga pracy po godzinach.- po tym wyjaśnieniu dodała. - Dlatego nie ma go tu z nami.
- Szkoda… myślałam, że po prostu ma teraz klienta. - El spojrzała w kierunku drzwi. - Ja jak wam idzie z Fullą?
- Jakoś jakoś.- westchnęła Adelaide zerkając krasnoludkę.- Ma upór i cierpliwość. Brak jej wprawy i to bardzo. Brak jej też fantazji… albo może… muzy? Jej projekty są bardzo proste i konserwatywne. I identyczne
- Muzy?- diabliczka zerknęła na Elizabeth wodząc znacząco wzrokiem po jej ciele.
- Bielizna wymaga inspiracji… jeśli ma być wyjątkowa. Fulla jest dobrą rzemieślniczką, ale na razie nie wykazuje iskry by być artystką.- wyjaśniała dalej Adelaide nie zauważając ukrytych podtekstów w zachowaniu rogatej. Bracia zaś porzucili zainteresowanie rozmową dorosłych jak i diabliczką, by opychać się ciastem.
- Może wizyta na występie twojej cioci by pomogła? - Zaproponowała El spoglądajac na Fullę. - To niezbyt przyzwoite miejsce, ale za to mają tam podobno niesamowite kostiumy.
- Wolałabym… nie… -pisnęła Fulla kuląc się nieco.
- Weź ją do Pączka raczej. Tylko zachowujcie się właściwie tam.- stwierdziła Adelaide.- Nieprzyzwoite miejsca nie są dla młodych panienek. Zwłaszcza niezamężnych. Po nieprzyzwoitych miejscach krążą niemoralni kawalerowie.
- Wiesz mamo… w Pączku dziewczyny są jednak poubierane. Ja znam ich bieliznę, bo ją szyłyśmy. - El nie była przekonana by ciągnąć Fullę do Pączka. - Myślisz, że coś takiego by ją zainspirowało?
- Ona jej nie zna. A poza tym skoro się z nimi przyjaźnisz to z pewnością pokażą Fulli zawartość swoich szaf z ubraniami. - oceniła Adelaide.
- A inspiracja nie powinna płynąć, ze strojów na ciele?- zasugerowała diabliczka, a matka El zmroziła ją wzrokiem. Westchnęła jednak po chwili.- No dobrze. Idźcie we trzy i nie rozdzielajcie się i uważajcie by nie wpakować się w kłopoty. I trzymajcie się z dala od mężczyzn.
- Czyli idziemy do Śrubki? - El spojrzała na diablicę i krasnoludzicę.
- Uuu… a czy nas tam wpuszczą? Do drogi lokal. Skandaliczny acz z klasą. - odparła z uśmiechem Frolica. Krasnoludka zaś zaczerwieniła się mocno na twarzy i tylko kiwnęła głową szepcząc.- Ale nic nie mówcie moim rodzicom.
- Coś wymyślimy. - El wolała nie wspominać przy mamie o tym, że dostała wejściówki do lokalu. - To.. chciałabyś się przebrać Fullo? Możemy się spotkać za chwilę, a ja bym chciała na chwilę wyrwać mamę do pracowni.
- Nie bardzo wiem jak się przebrać.- odparła Fulla spuszczając wzrok w dół.
- Och… jakbyś szła na obiad do kogoś… albo do restauracji? - Zaproponowała El. - Nie musi być nic dziwnego.
- Nie chodzę do restauracji, ale spróbuję coś znaleźć.- odparła krasnoludka.
- Najwyżej przyjdę za chwilę do ciebie, jakbyś nie była w stanie wybrać, dobrze? - El uśmiechnęła się ciepło i położyła pocieszająco dłoń na ramieniu krasnoludzicy.
- Dobrze. - odparła z uśmiechem Fulla.
- Mamo, pokażemy Frolicy pracownię? - El wstała ze swojego miejsca, pozostawiając dokończenie ciasta swoim braciom.
- Oczywiście… chodźmy.- odparła z uśmiechem Adelaide i dodała. - Nie martw się. Ojciec wróci wieczorem. Zobaczysz się z nim zanim udacie się w miasto.
Następnie wstała od stołu i ruszyła do pracowni. A córce i jej przyjaciółce pozostało udać się w jej ślady.
El dała znak diablicy by się przyłączyła i podążyła za matką. Odezwała się jednak dopiero jak znalazły się w pracowni.


- Przyznaję, że chciałam ci pokazać coś inspirującego mamo… jeśli Frolica się zgodzi. - El uśmiechnęła się do przyjaciółki nieco zadziornie. - Pierwszego dnia pomyliłam nasze kostiumy i zauważyłam, że ubrania Frolicy muszą mieć dziurki na ogon. Byłam bardzo ciekawa jak się w takiej sytuacji trzyma bielizna. Pomysł sam w sobie jest rewelacyjny, po prostu ma zapięcie, ale pomyślałam ile to możliwości dla normalnej bielizny. - W głosie czarodziejki pojawiało się coraz więcej ekscytacji. - Jeśli Frolica zgodziłaby się pokazać…
- Mogę pokazać.- zgodziła się cicho i wstydliwie Frolica.
- Wpadłaś już na jakiś pomysł?- zaciekawiła się Adelaide pytając córkę, gdy wszystkie trzy weszły do pracowni.
- Pomyślałam o podobnych zapięciach w gorsecie. Musiałby być robiony idealnie na wymiar ale za to o ile szybszy do nakładania! - El uśmiechnęła się do matki. - Niby można by zrobić sznurowanie, które zawiązuje się raz, a potem już tylko zapina na kilka paseczków. Zastanawiałam się też czy taka bielizna z otworkami nie byłaby popularna. Tak to tylko wycinamy coraz mocniej, przez co coraz słabiej się to trzyma, a tak możnaby spinać bieliznę paskami i odsłaniać to co klientka chce pokazać.
Czarodziejka podeszła do niewielkiego podestu, na którym brały z matką miary.
- Stanąłbyś tutaj i pokazała? - Zwróciła się do Frolicy.
- Ja… stanę… - zgodziła się nieśmiało diabliczka drżąc na ciele i wodząc drżącymi palcami po spódnicy.- Ale nie starczy mi odwagi by ją zadrzeć.
To była gra z jej strony. Obie to wiedziały. Rogata miała smykałkę do takich żartów.
- Och… możesz zdjąć w przebieralni. - El uśmiechnęła się zadziornie wskazując na pomieszczenie z kotarą.
- Nie starczy mi odwagi, by z niej wyjść… może gdyby nie sama pokazywała majtki?- stwierdziła trwożliwie Frolica.
- Jesteśmy profesjonalistkami i kobietami.- próbowała ją przekonać Adelaide. Ale bez skutku. Diabliczka była “zatrwożona”.
- To wskakuj, podwinę ci tą spódnicę. - El poklepała podest.
Diabliczka zgrabnie wskoczyła na podest i grzecznie wypieła pośladki. Jej ogon wił się leniwie, a podchodzącą kochankę powitała lubieżnym uśmiechem przez ramię. Na szczęście zaciekawiona nietypową bielizną Adelaide nie zauważyła tych detali. Czarodziejka podwinęła spódnicę diabliczki, nieco ją nawet unosząc na plecy, by odsłonić zapięcie nietypowych majtek. Na nieszczęście dla Frolicy teraz naprawdę była w trybie zawodowym.
- Co sądzisz? - Spojrzała na pochylająca się obok mamę.
- Intrygujące.- oceniła Adelaide przyglądając się odsłonietej bieliźnie i po chwili zaczęła wymieniać uwagi ze swoją córką na temat jej pomysłu. El w tym czasie, dłonią ukrytą pod materiałem spódnicy delikatnie masowała skórę tuż powyżej ogona diablicy.
- Tylko materiał bielizny nie może być wtedy bardzo cienki, bo obawiam sie, ze paski by go naderwały.
- To zniechęci elegantki. Nie lubią za dużo dźwigać. - oceniła matka, gdy diabliczka wypinając mocniej pośladki pomrukiwała cicho z zadowolenia poddając się dotykowi czarodziejki.
- Chyba, że byłby to jedwab… wytrzymały i delikatny zarazem. - El drażniła przyjaciółkę dalej, przesunęła nawet dłonią po pasku i na chwilę odpięła pasek. - Wybacz Frolico.. to tak tylko prezentacyjnie.
- Nie szkodzi…- mruknęła pobudzonym i zawstydzonym tonem głosu diabliczka.
- Jedwab jest drogi niestety. - odparła Adelaide pocierając podbródek.- Tu w Downtown mało kogo na niego stać. No chyba że ma się koneksję wśród skośnookich.
El zapięła pasek z powrotem i opuściła spódnicę Frolicy.
- Mogę popytać. Może ktoś by się skusił na nieco droższy komplet. Jedna czarodziejka na uniwerku ma dosyć drogą bieliznę. - Amanda uśmiechnęła się do matki. - Można by przetestować na mnie i sprzedać z niezłym zyskiem, co myślisz?
- Można by zaryzykować. Ja tylko ojciec dostanie pierwszą wypłatę.- zgodziła się z nią Adelaide.
- Ja już dostałam, mogę założyć ze swoich… zobaczę czy wystarczy. - El nawet sekundy nie zastanawiała się nad propozycją. - Macie tu pewnie inne wydatki niż moje szalone pomysły.
- To prawda, acz nasze finanse nieco się poprawiły. Z uwagi na uczennicę.- odparła z uśmiechem Adelaide.- Nie dość że Fulla jest coraz bardziej pomocna, to jeszcze dostajemy pieniądze za jej naukę.
- Cieszę się. Spróbuję ją zachęcić by nieco poobserwowała inne kroje. - Czarodziejka wyciągnęła dłoń do Frolicy by pomóc jej zejść z podestu.
Ta zeskoczyła zgrabnie i zaczęła poprawiać swoją spódnicę. Czerwony kolor skóry mógł przed Adelaide maskować emocje i pobudzenie rogatej, ale czarodziejka subtelne różnice odcieni już potrafiła wyłapać.
El uśmiechnęła się zadziornie do przyjaciółki i spojrzała na matkę.
- A miałaś mamo jakieś fajne zlecenia?
- Pomijając to od ciotki Fulli to nie.- stwierdziła kobieta wzruszając ramionami. - Żadnych wyzwań. Wszystko ma być… klasycznie.- ostatnie słowo wręcz wypluła z pogardą.
- To postaram się załatwić to zlecenie. - El uśmiechnęła się. - Fulli jeszcze nie ma… może jednak pójdę jej pomóc.
- Dobrze kochanie.- odparła z uśmiechem Adelaide i zwróciła się do Frolicy.- Pokażę ci moje projekty.
- Może pójść z tobą?- diabliczka próbowała się wymknąć z tej sytuacji.
- Nie chciałabym robić kłopotów Fulli. Jej rodzice są bardzo konserwatywni. - El uśmiechnęła się przepraszająco.
- Nie martw się. Nie pójdą bez ciebie. Nie puszczę ich. Gdy będziecie w trójkę każda z was będzie robiła za przyzwoitkę dwóch pozostałych.- dodała Adelaide i El wymknęła się sama z pracowni.
Czarodziejka zeszła na dół i przeszła wspólnym podwórzem do domu Fulli, tam weszła jak zwykle do swojej sąsiadki, bez pukania i ruszyła do jej pokoju, którego lokalizację nazbyt już dobrze znała. Dopiero w drzwi do niego zapukała.
- Fulla? - Odezwała się na tyle głośno by krasnoludzica mogła ją usłyszeć.
- Co?- poza pytaniem El słyszała też głośne sapanie przyjaciółki, które przypomniały jej o innej nocy, gdy podobne odgłosy towarzyszyły jej i Simeonowi.
- Mogę wejść? - Czarodziejka oparła się o drzwi nasłuchując. czyżby to naprawdę była Fulla?
- Ttaak… możesz…- odparła między sapnięciami.- Prze… ęty…
El weszła do środka ciekawa z czym walczy krasnoludzica.
- Mogę pomóc?
- Jeśli… chcesz…- po otwarciu podziwiać mogła buciki na obcasie, co prawda solidnym ale dużym. Stopy w nich uwięzione, pończoszki naciągnięte pośpiesznie. Pulchną okrągłą gołą pupę drżącej Fulli, która sapała głośno. I sprawdzę jej odgłosów. Gorset z którym walczyła, bo drań nie chciał pomieścić jej obfitego biustu.
- Pozwól… mam wprawę. - El podeszła do krasnoludzicy i uśmiechnęła się. - Będę musiała go dotknąć, dobrze? - Wskazała na biust Fulli.
- Uważaj… jest wrażliwy. - pisnęła cichutko krasnoludka.- Ostatnio coraz bardziej.
- Yhym… - El ujęła biust krasnoludzicy na tyle na ile pozwalała jej dłoń i pomagając sobie ręką wsunęła krągłość w gorset. Nie wyjęła jednak dłoni od razu. - Byłaś kiedyś w “Poduszeczce”?
- Nie. I nie powiedziałam też mamie gdzie idziemy. Tylko że na przedstawienie.- westchnęła Fulla rumieniąc się. - Dziwnie jak ktoś inny ci… dotyka.
Jej oddech lekko przyspieszył.
- Dziwnie przyjemnie? - El pochyliła się by spojrzeć na krasnoludzicy w oczy i sięgnęła do jej drugiej piersi, ułożyła na niej dłoń zwlekając z włożeniem krągłości do gorsetu. - Bo wiesz… jestem niemal pewna, że cię słyszałam w Poduszeczce.
- A co niby miałabym robić w knajpce dla złodziei i tych… no… elementu, jak to mówi… taata. - jęknęła cichutko i potrząsnęła rudymi puklami.- Dziw… nie… przyje… mnie.
- Sądząc po odgłosach.. coś takiego. - El delikatnie zaczęła miętosić pierś krasnoludzicy. - Myślałam, że staramy sobie wszystko mówić.
- Przecie… przecie… mówię… szybk… wszystko…- zaczęła się plątać w słowach, gdy jej miękka pierś zaczęła być ugniata. Spojrzała zarumieniona na twarzy wodząc rozpalonym spojrzeniem po licu El.- Co ty... robisz... to nie pomaga.
- Jest przyjemna w dotyku. - Czarodziejka jeszcze nieco miętosiła pierś krasnoludzicy i wsunęła ją w gorset, po czym sięgnęła do sznurowania by je z wprawą zacisnąć
- Twoja pewnie też…- mruknęła Fulla wodząc spojrzeniem po piersiach El a potem rozejrzała się dookoła. - Tylko gdzie ja wcisnęłam te majtki.
- Tego to nie wiem. - El zaśmiała się. - Dla mnie możesz iść bez. - Czarodziejka przysiadła na stołeczku czekając aż krasnoludzica skompletuje garderobę. - Nie chciałam mówić w domu, ale.. mam kogoś. Byłam z nim i słyszałam ciebie.
- Och…- speszyła się krasnoludka kucając i wciskając pod łóżko. Gdyż dostrzegła swoją bieliznę. - A ja nadal jestem dziewicą. Nawet gdybym chciała to i tak nie miałabym z kim, ani kiedy. Nie opuszczam domu po zmroku. Nigdy.
- To było przed zmrokiem. Po zmroku muszę być na uniwersytecie. - EL uśmiechnęła się do Fulli. - A ty.. myślę, że z łatwością byś sobie kogoś znalazła.
- Niby jak? Nie El… to nie mnie nie słyszałaś. Nawet gdybym wyrwała się z domu, co jest niemożliwe, to… nie wiedziałabym co robić.- odparła Fulla cofając się z wypiętym gołym zadkiem.- Ja się nawet nie całowałam.
- No dobrze… - Morgan jakoś ciężko było w to uwierzyć, ale może to był ktoś o bardzo podobnym głosie? - Znalazłaś?
- Tak.- odparła i wstała prezentując swoje pantalony… króciutkie pantalony. I bardzo śmiałe… jak na Fullę. I obcisłe.
Powoli zaczęła naciągać je na swoje pośladki.
- Nie wierzysz mi ?- spytała cicho.
- To brzmiało tak samo jak teraz gdy próbowałaś założyć gorset. - El uśmiechnęła się. - Identycznie.
- To jak mam ci udowodnić, że mówię prawdę? - zapytała krasnoludka wydymając wargi jak mała dziewczynka.
Czarodziejka zaśmiała się.
- Nie musisz. - El oparła podbródek na dłoni obserwując Fullę. - Może to po prostu ktoś o bardzo podobnym głosie… identycznym.
- Może ktoś z klanu mojego ojca… albo rodzina matki. Raczej rodzina matki.- wymruczała zawstydzona Fulla i spytała.- Jak to jest… z mężczyzną?
- Cudownie. - El nieco nieświadomie zrobiła rozmarzoną minę, przypominając sobie tajemniczego Simeona i ich schadzki. Zobaczy się z nim już jutro.
- Acha… niewiele mi to mówi o małżeńskich obowiązkach. - zaśmiała się nerwowo krasnoludka i już ubrana w bieliznę zaczęła mocować skórzany pas na brzuchu, by przypiąć pończochy do niego.
- Za pierwszym razem nieco boli, ale jak partner jest ostrożny po chwili jest już tylko przyjemnie. - El uśmiechnęła się do krasnoludzicy. Może to rzeczywiście nie była ona? Tylko wtedy, kto?
- Acha… - Fulla nieco spochmurniała i zbladła. Kiwnęła głową i po zapięciu pończoch przysiadła, by spleść włosy w jeden długi warkocz.
- Coś cię zaniepokoiło? - El przyglądała się krasnoludzicy z zaciekawieniem.
- Ostrożność i delikatność to nie są cechy dobrego krasnoludzkiego męża. - wyjaśniła swoje obawy Fulla.
- Widziałam krasnoludzką robotę. - Czarodziejka uśmiechnęła się. - Jesteście silni, ale potraficie w stali wyrzeźbić cuda. Wykuć misterne szczegóły nawet w delikatnych metalach. Jeśli tylko potraktuje cię jak stal, którą trzeba ukształtować, rozgrzać do odpowiedniej temperatury i potem przekuć na kochankę to wierzę, że będzie to dla ciebie bardzo przyjemne.
- To duże JEŚLI Elizabeth. - zaśmiała się nerwowo Fulla wybierając ciasną spódnicę do kolan z guzami po boku.
- Ale zawsze jest szansa, prawda? - Morgan przyglądała się krasnoludzicy, zastanawiając się jak sama wyglądałaby w takim stroju. - Zawsze mu też możesz nieco zasugerować.
- Zasugerować?- Fulla nie bardzo zrozumiała słowa przyjaciółki. Zresztą skupiła się na dobieraniu koszuli, z falbanami na końcach, długimi rękawami i oczywiście zapinana pod szyją na kameę.
- Mężczyźnie trzeba pokazać co ci się podoba, prawda? - Mimo sposobu w jaki El sformułowała pytanie, była niemal pewna, że krasnoludzica zaprzeczy. Była ciekawa jak tych wszystkich krasnoludzkich zasad mają się odgłosy, które zdarzało się jej słyszeć we własnej sypialni.
- Nie wiem co mi się podoba .- odparła Fulla zawstydzona. - Już ci mówiłam. Nawet się nie całowałam.
El zaśmiała się.
- Możesz mnie pocałować. - Uśmiechnęła się do przyjaciółki. - Ale wiesz.. jak przyjdzie co do czego zawsze można po prostu reagować, prawda? Ja tak robię.
- Pocałować niewiastę? Nie bądź niedorzeczna. - zaśmiała się Fulla jakby ten koncept był dla niej absurdalny. I wzruszyła ramionami dodając. - Pewnie jak przyjdzie co do czego to spanikuję. Tak mi się zdarza.
- Jestem ciekawa jak ci pójdzie szukanie muzy wśród niewiast. - El wstała z niskiego zydelka. - Chodźmy zanim moja mama wykończy Frolicę.
- Nooo… ty wyglądasz ładnie w bieliźnie.- odparła krasnoludka ze śmiechem i westchnęła ciężko dodając. - To był twój pomysł. Ja byłam przeciwna.
- Wybacz interesowność, ale chcę byś była jak najlepszą pomocą dla mojej mamy. - El mrugnęła do Fuli.
- Wybaczam.- odparła łaskawie Fulla poprawiając swój strój i fryzurę przed lusterkiem, a potem wybrała narzutkę na ramiona. - I jestem wdzięczna za pomoc.
- Nie mów mojej mamie o tym co ci tu powiedziałam, dobrze? - Morgan podeszła do drzwi gotowa ruszyć z odsieczą na pomoc Frolicy.
- Nie powiem. Nie martw się.- odparła krasnoludka dobierając jeszcze kapelusz, który założyła na głowie. - No i ? Jak wyglądam?
- Elegancko i skromnie. - El położyła dłoń na klamce, jednak nim je otworzyła dodała jeszcze. - Ale najładniej ci było w samym gorsecie.
- No coś ty? Wtedy wyglądałabym lubieżnie i bezwstydnie. - zawstydziła się i nieco oburzyła. A po czym dodała podejrzliwie. - I… żartujesz sobie ze mnie, co?
- Nie. - El wyszła z pokoju i ruszyła w kierunku schodów.
Minęła chwila nim krasnoludka podążyła za czarodziejką i nic nie mówiąc zrównała się z nią. Wstydliwa Fulla, nawet jeśli chciała poruszyć ten temat, to z pewnością nie wiedziała jak zacząć.
Znów podwórzem przeszły do domu Morgan, gdzie czarodziejka skierowała swe kroki od razu w stronę pracowni.
Adelaide i Frolica popijały właśnie winko przy niedużym koszu pełnym ubranek dla dzieci i pamiątek. Zgroza ogarnęła El, bo… diabliczka musiała podstępnie użyć słabości każdej matki. Ich sentymentalnej miłości do dzieci. Adelaide, jak każda matka miała pełno pamiątek po córce. Z każdą pamiątką było związane wspomnienie, a także historia. Z czego dwie trzecie uroczych historyjek było kompromitujące dla czarodziejki. Frolica już pewnie dowiedziała się ileż to razy i w jakich okolicznościach mała Ellie popuściła w majtki, o jej dziecinnym zauroczeniu i planach małżeńskich dotyczących Pana Kota (ulubionej maskotki z dzieciństwa) i… innych takich “uroczych” opowiastkach.
- Och… - El oparła się o framugę drzwi. - Widzę, że dobrze się bawicie, więc może udam się do śrubki tylko z Fullą?
- Nie. Nie… chętnie pójdę. Poza tym i tak już zajęłam ci czas. - diabliczka od razu “otrzeźwiała”.
- A może ja pójdę z wami?- zaproponowała Adelaide.
- Prawdziwa wycieczka. - El zaśmiała się. Prawdą było, że i tak planowała być grzeczna, skoro szły z Fullą. Trzeba było jednak wyjawić w końcu pewien sekret. - Ciocia Fulli co prawda zaoferowała mi dwie wejściówki…. mysiałybyśmy dokupić jeszcze dwa bilety.
- Och… to nie… nie chcę was obciążać za bardzo.- odparła Adelaide zniechęcona tym wyznaniem.
- Jak chcesz mamo, ja tam nie mam nic przeciwko i tak wyglądasz jak moja siostra. - El wyszczerzyła się rzucając mamie zakamuflowany komplement.
- Nie nie. Bawcie się dobrze i nie róbcie niczego niewłaściwego.- odparła z uśmiechem Adelaide.
- To zaczekajcie na mnie, tylko skoczę po płaszcz. - Morgan ruszyła na górę by wziąć magiczne okrycie. Miała nadzieje, że nie spotka w Śrubce nikogo znajomego.
 
Aiko jest offline