Tłok się robił coraz większy i w końcu Astrid i Traivyr musieli usiąść bliżej siebie. Przeciwko czemu Traivyr nic nie miał, a nawet wprost przeciwnie.
Mniej zadowolona była Śnieżka, której przeszkadzał nie tyle tłok, co coraz głośniejszy gwar.
- Prawie cała wieś się zbiegła - powiedział cicho do Astrid.
Na widok Brunona Traivyr omal nie parsknął śmiechem.
Wioskowy postrach dzieci i młodzieży był tchórzliwym gnojkiem, który brutalnością rekompensował sobie wielkość przyrodzenia, a silny był siłą swych przydupasów. A nawet z nimi nie zaczepiał tych, co mogli mu się w jakikolwiek sposób odpłacić za ewentualne krzywdy.
Ale to nie jego obecność rozbawiła Traivyra. To właśnie jego widział kiedyś podkradającego się pod okienko Astrid... i biorącego nogi za pas, gdy przyuważył go Torvald. Traivyr nigdy nie przypuszczał, że Bruno potrafi tak szybko biegać... Nie zamierzał jednak o tym mówić - ani wtedy, ani teraz.
Z drugiej strony - trudno się było Brunonowi dziwić. Oczywiście jeśli chodziło o zainteresowanie dziewczyną. Trzeba by być ślepym by nie zauważyć, że parę lat temu Astrid w interesujący sposób zaokrągliła się tu i ówdzie.
Gwar rozmów przycichł, gdy w gospodzie pojawiły się najważniejsze osoby we wsi. No i wnet wyszło na jaw, że część plotek była typowymi plotkami, ale znaczna część okazała się zimnymi faktami. BARDZO zimnymi.
- Nic a nic nie zmądrzał - szepnął do ucha dziewczyny, gdy Bruno ponownie błysnął wybitnym intelektem. - Aż mi go żal... No, prawie. - Uśmiechnął się lekko.
Wiele racji kryło się w słowach Fergusa, jeszcze więcej w słowach Ionnii.
Co prawda ratowanie księżniczek dobre było w bajkach, a z wyciągania dziewic z opałów Traivyr wyrósł jakiś czas temu, ale w gruncie rzeczy nie chodziło o jakąś szlachciankę, ale o los całej wioski, w tym i tartaku. Na dodatek pytanie Ionnii zbiegło się w zadziwiający sposób z tym, o czym rozmawiali z Astrid.
Spojrzał na dziewczynę, a gdy ta skinęła głową wstał.
- Pójdziemy - powiedział. - Astrid i ja możemy wyruszyć sprawdzić, co się dzieje w Lesie Granicznym.