Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2020, 00:35   #31
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Marcel obudził się nagle. W uszach jeszcze dudnił mu krzyk Stefani. Dobrze pamiętał cały sen, ale przede wszystkim końcówkę kiedy Pola próbowała wziąć od kobiety dziecko, jednak jej ręce przeszły przez nie niczym przez jakiegoś ducha. "Kobieta z czymś, co wyje" przypomniały mu się słowa Stańczyka. Czyżby błazen wiedział? A później pociąg zaczął osuwać się w bok aż zderzył się z taflą wody.

Zdał sobie sprawę, że Marta, która spała wtulona w jego ramię właśnie się obudziła. Odsunęła się, tylko na tyle by móc na niego spojrzeć. Wtedy Marcel przypomniał sobie, że sen o pociągu to nie jedyny sen jaki dziś mu się śnił. Zaczerwienił się na samo wspomnienie, krótkiego erotycznego snu w którym brała udział Marta i on sam. Jego scenografia zaczynała się w jego sypialni, na jego własnym łóżku. Marta znów była na górze, a on mógł podziwiać jej piękne kobiece ciało. Później jednak, sceneria zmieniała się na lecącą wśród leniwych białych obłoków biało-czerwoną awionetkę Cessnę 150 wewnątrz której się kochali. I chwilę po tej zmianie sen skończył się, na rzecz tego o pociągu.

W salonie byli sami. Panowała tu cisza i widok jak po imprezie: niepozmywane naczynia, puste butelki, papierki po chipsach i kartony po pizzy.

- Hej - szepnęła Marta.
- Hej - odpowiedział Marcel.
Przysunął się nagle i pocałował ją lekko w policzek. Skóra kobiety była bardzo delikatna i przyjemna w dotyku. Gdyby był poetą, nazwałby ją alabastrową. Potem jednak odsunął się, lekko zawstydzony. Nie wiedział, czy Marta w tej chwili miała na to ochotę. Uśmiechała się do niego, nie wyglądało by miała coś przeciwko.
- Ostatnio dość często nie zasypiam w moim własnym łóżku - rzucił żartobliwie.
Wstał i zaczął rozmasowywać obolałe ramię, na którym opierał się przez większość snu. Czuł się jak porażony przez zwyrodnienia staruszek, który każdego dnia najpierw musiał zrobić odpowiednią gimnastykę, zanim w ogóle odzyska zdolność poruszania się. Podszedł do kartonu, w którym znajdowała się jeszcze pizza. Wziął jeden kawałek i wgryzł się w niego. Obok był sos czosnkowy, ale jego nie ważyłby się już ruszać.
- Do czegoś doszłaś z Karolem i Wiktorią? - zapytał Martę. Następnie uśmiechnął się lekko. - To znaczy… mam na myśli, czy do jakichś wniosków albo nowych informacji - sprecyzował.
- Zagrzej w mikrofali, będzie lepsza - zaproponowała Marta.
Dziewczyna po krótkim przeciągnięciu się zaczęła szukać picia. Znalazła karton z resztą soku pomarańczowego i dopiła.
- Sama nie wiem. Coś tam rozmawialiśmy, ale to tylko kolejne hipotezy, żadna nie zapadła mi w pamięci na tyle by ją powtarzać - zielonowłosa sprawdzała właśnie kolejny karton, ale ten był pusty - może to, że dwie osoby, które poznała Pola a my nie, musiały przestać śnić ten sen, skoro Stańczyk uważał, że pociąg jest pusty. Zastanawiali się, jak pozbyli się snu. - Marta zrobiła pauzę sprawdzając kolejny karton. - Pójdę zrobić herbatę, masz tam w kuchni jakąś herbatę? Oooo… albo kawę. - Nie czekając na odpowiedź ruszyła w tamtym kierunku. - Ale nie wiem czemu pociąg nagle spadł. Słyszeliśmy krzyk. To u was?
- Tak - Marcel potarł oczy, idąc za kobietą. - Nie musisz wybierać. Możesz wypić i herbatę, i kawę. Ja tak robiłem swojego czasu rankami w czasie, gdy nie miałem weny. Najpierw jadłem powoli śniadanie, oglądając telewizję, potem powoli piłem kawę, ociągając się, a potem herbatę. To był taki powolny rytuał odwlekania obowiązków - mruknął.
Chwycił opakowanie, w którym znajdowała się cała pizza. Potem ruszył z tym do kuchni. Wyjął dwa talerzyki i zaczął grzać porcje zarówno dla siebie, jak i dla Marty. Na pewno ona również była głodna. Poza tym… to była pizza. Ją jadło się nawet wtedy, kiedy żołądek był pełny.
- Pola wzięła na ręce małe dziecko, tę Wandzię - rzucił Marcel. - Ale przeleciała jej przez dłonie, jak gdyby była duchem. Kompletnie tak, jak Stańczyk. Matkę natomiast można było dotknąć. Była materialna jak ja, czy ty - powiedział. - Nie wiem, co dokładnie to oznacza, ale nie mogę powiedzieć, żeby mi się to podobało. Może to niemowlę nie żyje, a matka o tym nie wie. Może nigdy nie istniało, co byłoby dużo bardziej… straszne. W każdym razie to sprawia, że tym bardziej chcę znaleźć Stefanię. Bo tak się nazywała. Stefania. Mam też jej nazwisko. Chcesz pobawić się ze mną w małych detektywów dzisiaj? - uśmiechnął się do niej lekko.
Podał jej talerz z dwoma kawałkami pizzy.
- Widzisz, jak próbuję cię przekupić? - mruknął, przymrużając oczy. - Działa? No pewnie, że działa… - uśmiechnął się leciutko.
- Odgrzewaną pizzą? Też mi przekupstwo - Marta mrugnęła do Marcela jednym okiem. - A może, to dziecko jeszcze się nie narodziło? Albo…
- Jest wspomnieniem - wpadł jej w słowo Stańczyk, który ni stąd nii zowąd pojawił się na blacie w kuchni.
Błazen wyszczerzył się w uśmiechu do Marcela. Po tym z pewnym zainteresowaniem zaczął próbować przesunąć leżącą na blacie niebieską paczuszkę, co oczywiście mu się nie udawało. Ze swojej perspektywy Marcel nie mógł być pewien co to za pudełeczko leży między deską do krojenia a błaznem.
- Jest wspomnieniem? Tak samo jak ty jesteś wspomnieniem pewnego innego Stańczyka, który długo już nie żyje? - zapytał Feliński.
Miał nadzieję, że nie przekazał właśnie błaznowi rewolucyjnych, nieznanych przez niego informacji, z powodu których zacznie teraz nagle panikować.
- Ona jest wspomnieniem tego samego rodzaju? - czy trochę innym?
Marcel odstawił talerzyk ze swoją pizzą, po czym ruszył w stronę tego blatu, przy którym znajdował się Stańczyk. Zerknął na niebieską paczuszkę. Jej obecność była tutaj szczególnie zaskakująca. Czy ktoś zostawił coś w trakcie imprezy? A może paczuszka sama w sobie była równie niematerialna, jak na przykład ubrania błazna? Bo chyba raczej nikt obcy nie zakradł się do ich mieszkania, kiedy spali? Marcel zadrżał i już zaczął się nakręcać.
Niebieskie opakowanie prezerwatyw firmy durex, wyglądało na puste. Czyżby, któryś z jego gości zaszalał? Może Iga? W każdym razie nie on…
- Hmmm… - zaczął błazen wciąż z tym samym uśmiechem patrząc na Marcela - innym - odpowiedział.
- Nie uśmiechaj się tak do mnie, bawiąc się pudełkiem po prezerwatywach - odpowiedział Feliński, odciągając wzrok.
Marta w tym czasie wstawiła wodę na herbatę czy kawę. Zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu czegoś. W końcu znalazła jakieś szklanki z którymi ruszyła w stronę zlewu.
Marcel tymczasem złapał swój kawałek teraz już ciepłej pizzy i zastanowił się.
- Ciekawi mnie tylko, czy było pełne, kiedy pojawiło się w tym mieszkaniu - parsknął śmiechem. - Ale chyba nie ma aż takiej kondycji.
Uznał, że pozostawienie tego tutaj nie było zbyt eleganckie, ale cieszył się, że przynajmniej nie były to zużyte prezerwatywy.
- To o czym mówiliśmy…? - zastanowił się przez moment, zerkając na Martę. - O tym dziecku, które jest wspomnieniem. W ogóle widziałaś kiedyś je wcześniej? Matkę i córkę? W jakimś poprzednim śnie?
Marta stała do niego tyłem, mając szklanki. Nie komentowała jego konwersacji ze Stańczykiem zanurzona we własnych myślach.

- Nie, nigdy ich nie widziałam. Dziś też nie. - Odpowiedziała odwracając się - gdzie jest herbata? - zapytała, przy okazji. - Widziałam jednak hmmm… kogoś o imieniu Wanda w śnie o pociągu. Była to dorosła osoba, jak ty czy ja. Umierała w tym śnie. Ale to chyba też nic dziwnego, powiedziałabym, że my umieramy w nim codziennie.
- A w sumie. Ale przez to, że ma to samo imię, co niemowlę, jej śmierć zdaje się bardziej podejrzana. Na razie tego nie pojmuję - mruknął. - Ale to tylko sprawia, że chcę rozwikłać tę zagadkę. Na razie jednak rozwikłam znacznie prostszą… Tu masz herbatę - odpowiedział na jej pytanie, otwierając szafkę. - Tak właściwie masz tutaj bardzo dużo herbat. Moja siostra wpadła kiedyś w fazę kupowania herbat z powodu tych ładnych opakowań, w których się znajdują. Ale za bardzo ich nie pije i toteż są tu składowane.
Był pełen wybór czarnych, zielonych i owocowych najróżniejszych marek. A także torebeczki tych kupowanych na wagę. Marcel w sumie był ciekawy, co wybierze Marta. Sam wziął zieloną jaśminową.
Marta chwyciła jedną z torebek herbat kupowanych na wagę, był na niej napis "japan sencha fukujyu".
Marcel uśmiechnął się pod nosem. Też lubił tę herbatę. Nazywał ją “japan sencha fuck you”.
- Czyli spróbujemy znaleźć Stefanie albo Wandę - podsumowała Marta - w rzeczywistości. Zaczniemy od fejsa tak jak Karol znalazł mnie?
- Tak. W ogóle najpierw chyba po prostu założę moje konto na tym serwisie - mruknął mężczyzna. - I może założymy grupową konwersację? W sensie całej naszej grupy? - zapytał. - Kontaktowałaś się z nimi, ale nie pamiętam, czy przez fejsa, czy na jakiejś innej platformie.
Następnie wstał i ruszył po schodach w stronę swojej sypialni.
- Zalej mi wodę, ja skoczę po laptopa - mruknął, chcąc go szybko wydobyć ze swojego pokoju.
Był bardzo stary, przynajmniej jak na sprzęt elektroniczny, bo miał ponad dziesięć lat. Jednak działał. A przynajmniej Marcel miał taką nadzieję. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz z niego korzystał. W dzisiejszych czasach zdawało się to nie do wyobrażenia, ale Iga zajmowała się większością rzeczy w internecie. Mężczyźnie zostało głównie płacenie rachunków, ale i to działo się samo ze względu na zlecenie stałe.

Marta zalała herbaty. Siedziała przy kuchennym stole próbując odgrzaną pizze.
- Też. Nikogo - mówił akurat Stańczyk, który został z nią w kuchni. Obydwoje spojrzeli na Marcela gdy wszedł.
- Wydaje mi się, że wszyscy mieli skype - powiedziała do Marcela Marta.
- A tam można tworzyć grupowe konwersacje? - zapytał. - Nie korzystam ze skype’a. Wierz mi lub nie. To w ogóle jest nadal popularne? - mruknął.
Podłączył komputer do prądu. Bateria była taka słaba, że wystarczyło pięć minut nawet przy pełnym naładowaniu i laptop by padł. Następnie mężczyzna nacisnął przycisk i zaczął ładować się ekran Windowsa Visty.
- Nie jest - przyznała Marta - teraz używa się Signala, a cała populacja nieznająca słowa "bezpieczeństwo" używa Messengera. Skypa używało się kiedyś. Widocznie zostały im jakieś przyzwyczajenia - zielonowłosa wzruszyła ramionami - słyszałam o ludziach używających nadal gg… - urwała, chyba dochodząc do wniosku, że nie ma co kontynuować. W końcu rozmawia z człowiekiem z Vistą. - W każdym razie dostosować się i zrobić skype to nie problem. Mogę? - wskazała palcem komputer.
- Tak, tak byłoby najlepiej - powiedział Marcel.
Podał jej laptopa.
- Uważaj tylko na kabel, bo jak go przegniesz, to przestanie działać - dodał.
Marta zauważyła, że szkło nad kamerką zostało zgruchotane. Niektórzy ludzie zaklejali je taśmą, Marcelowi to najwyraźniej nie wystarczyło.
- Mogą nas podsłuchiwać, więc uważaj, co mówisz - szepnął.
- Masz tu jakiegoś VPNa? DNSa? Hmmm… - rzuciła Marta, ale chyba nie spodziewała się twierdzącej odpowiedzi - może zrobię ci Skypa, żebyś mógł rozmawiać ze wszystkimi i FlowCrypta żebyś mógł rozmawiać ze mną. To będzie szyfrowane. Nikt nigdy tego nie posłucha. Co ty na to?
Oderwała skupiony na komputerze wzrok od sprzętu i spojrzała na Marcela. Uśmiechnęła się do niego zawieszając na nim spojrzenie.
Feliński zagryzł wargę i spojrzał na nią przymrużonymi oczami.
- Nie zrozumiałem ani jednego słowa, które do mnie powiedziałaś właśnie - rzekł. - Ale lepiej, żebyś sama nie wgrała mi żadnego oprogramowania szpiegowskiego - dodał.
Westchnął.
- Zrób to. Nawet nie wiem, na co się zgadzam, ale zrób to - westchnął. - I ustalmy ten wspólny kanał komunikacyjny z pozostałymi. Nie chcę z nimi konwersować specjalnie, bo już przed chwilą w śnie to robiliśmy. Ale dobrze, żebyśmy mieli platformę, na której moglibyśmy dzielić się tym, do czego doszliśmy - dodał.
Marta skinęła krótko głową. Zabrała się do instalowania wspomnianych rzeczy na komputerze Marcela. W międzyczasie podjadając pizzę.
- Czy możesz wyjąć fusy z herbat? - zapytała, po tym jak zerknęła na zegarek na komputerze. - Masz jakieś plany na dziś?
- Nie. Oprócz znalezienia Stefanii - powiedział Marcel. - No i też chcieliśmy razem spędzić z sobą czas… ale to nie musi się wykluczać. Swoją drogą, czy musisz wyjeżdżać z Warszawy tak szybko? Mogłabyś zostać chociażby na czas rozwiązania zagadki naszych snów? - zapytał. - Wydaje mi się, że lepiej będzie być z sobą razem… łatwiej i bezpieczniej. No i będę cię mieć na oku - dodał i to ostatnie zdanie zabrzmiało niechcący trochę jak ostrzeżenie.
Zielonowłosa przestała wpatrywać się w monitor i spojrzała na Marcela. Przez chwilę nic nie mówiła jakby analizowała jego słowa, albo jego samego.
- W poniedziałek muszę być w Szczecinie na kilka godzin. A później dopiero w przyszłą sobotę. Mogę pojechać z Wiktorią i z nią wrócić. Zdaje się, że zostało nam jeszcze pięć dni do daty… nie wiem właściwie czego, katastrofy pociągu? - Marta kliknęła coś kilka razy na komputerze, zauważywszy, że wyświetliło się jakieś okienko. - Dlaczego chcesz mieć mnie na oku?
- Czuję się niepewny… na przykład ostatnio obawiałem się bardzo twojego upadku. I myślałem, że wczoraj spadniesz z balkonu i serce mi stanęło na moment. Byłem wtedy bardzo na ciebie zły. Poza tym co noc śni nam się katastrofa pociągu jadącego do Szczecina i ty mówisz, że chcesz pojechać do Szczecina. A jeśli ten pociąg wykolei się z tobą na pokładzie, tyle że tym razem nie obudzisz się? Bo będziesz naprawdę nieżywa? Wiesz jakbym się czuł? Tak jak…
“...ty z powodu śpiączki twojego narzeczonego”, pomyślał Marcel. Ale zdawało mu się wspomnienie go w tym momencie nie na miejscu i w porę ugryzł się w język.
- Też chcę cię mieć na oku, bo niestety tak jestem stworzony, że muszę być podejrzliwy względem wszystkich osób, nawet tych, których bardzo lubię - powiedział. - Paranoja - wyjaśnił.
- Wiktoria mówiła, że pojedziemy jej autem. Może pojedziesz z nami? - zaproponowała Marta, która ze zmarszczonym czołem i pełną dozą spokoju wysłuchała słów Marcela.
- Może - odpowiedział Feliński. - Chociażby dla towarzystwa - zawiesił głos. - W każdym razie nie mam żadnych dobrych powodów, żeby nie jechać.
- I przepraszam za wczoraj. Nie miałam zamiaru spadać. Ani później gadać takich… głupot różnych. Z tego co pamiętam walnęłam przynajmniej jeden beton - zielonowłosa uśmiechnęła się ciut skrępowanie. - Masz skype - oznajmiła szybko zmieniając temat - dodam cię do grupy.
Marta sięgnęła po swój telefon, po chwili na komputerze Marcela pojawił się czat z Karolem, Polą, Wiktorią i samą Martą.
- Pójdę do toalety - powiedziała wstając i tym samym robiąc Marcelowi miejsce przy komputerze.

Cytat:
marta_jakubowska: dodała do czatu grupowego marcel_felinski
marta_jakubowska: hej wszyscy, jak tam wyspaliście się dziś? :P
carlo_amarone: Hej Nic a nic...
carlo_amarone: Czy ktoś wie, co tym razem się stało?
Pola_poladance: Normalnie, most się zawalił… Wandzia, to dziecko nie jest realna. jest duchem.
carlo_amarone: Poprzednio się zawalił gdy wyszłaś przez okno. A teraz co było przyczyną?
Pola_poladance: dotknęłam dziecka, a raczej moja ręka przeszła przez nie na wylot. Matka zaczęła krzyczeć.
marcel_felinski: potwierdzam. rzeczywiście jest raczej duchem. Stańczyk określił ją jako “wspomnienie”
marcel_felinski: cześć, swoją drogą
carlo_amarone: Witaj
carlo_amarone: A czy matka też była duchem?
Pola_poladance: Matka była realna. Choć teraz myślę , ze wydawała się naprawdę trzymać to dziecko
marcel_felinski: też odniosłem takie wrażenie… może dla niej jednej było materialne, bo by chyba zauważyła, gdyby jedynie lewitowało w jej ramionach… w każdy razie dziecko na pewno zwyczajne nie było, ale matka tego raczej nie zauważyła
Pola_poladance: Mówiła, że nazywa się Stefania Olszewska. Miała nie więcej niż 30 lat. Dziecko to Wanda. Może da się coś wyszperać w necie?
marta_jakubowska: Będziemy próbować.
Marta wróciła…
Marcel uśmiechnął się do niej lekko.
- To nawiązaliśmy kontakt przynajmniej z pozostałymi. I rzeczywiście spróbujmy ją znaleźć.
Wpierw wpisał nazwisko Olszewskiej do google, potem na facebooka. Miał o tyle ułatwione zadanie, że wiedział jak wygląda. Liczył na to, że rozpozna jej na jakimś zdjęciu.
Google na hasło "olszewska" pokazało kilkanaście różnych biur, klinik, ginekolożek, przedsiębiorczyń… nic co naprowadziłoby na poszukiwaną Olszewską.
Zaś wpisanie tego samego hasła do Facebooka dało wysyp różnych Olszewskich.
- Może wpisz też imię? - zaproponowała Marta, stając za Marcelem i kładąc mu ręce na ramionach. Pochyliła się, a on mógł poczuć jej oddech tuż nad jego głową.
Było łatwo się zdekoncentrować, mając nad sobą Martę. Marcel coraz mniej myślał o poszukiwaniu Olszewskiej, a coraz bardziej o bliskości zielonowłosej.
- Mhm… tak, tak zrobię. Zaraz - mruknął Feliński.

Cytat:
carlo_amarone: Można spróbować, chociaż takich jest zapewne na pęczki. Nawet nie wiem, jak ona wygląda.
carlo_amarone: Marcel, zrób szybki portret i prześlij.
Jej telefon zapikał nagle i znów wyprostowała się. Odczytała na głos wiadomość od Karola.
- No tak… a więc tylko ty i Pola jesteście w stanie ją rozpoznać - podsumowała. Po czym schowała telefon do kieszeni nic nie odpisując. Chwyciła w ręce kubek z herbatą i przyglądała się temu co robił Marcel na komputerze.
- W sumie szkoda jednak, że wszyscy do niej po prostu nie poszliśmy. Bo zdaje się, że ty, Wiktoria i Karol nic nie osiągneliście, zostając tam sami. A przynajmniej zobaczylibyście kobietę i łatwiej byłoby przeprowadzić poszukiwania. Zaraz zrobię portret, tylko skończę przeszukiwania.

Stefani Olszewskich na facebooku było jak na lekarstwo. Z fotografii uśmiechały się do nich głównie osoby po pięćdziesiątce. Żadnej z nich Marcel nie potrafił przypisać do kobiety, którą spotkał w pociągu.
- Cholera, to nie wygląda zbyt dobrze - Feliński mruknął. - Kto w dzisiejszych czasach jest aż tak nieuchwytny w internecie? Mam na myśli… nawet mnie można byłoby w nim znaleźć. Nawet mnie… - zaśmiał się lekko. - Może spróbujemy w takim razie Wandę. Bo mówiłaś, że zmienia wiek?
- Mówiłam, że śniła mi się dorosła Wanda, ale czy to ta sama Wanda? Nie wiem - powiedziała Marta - Więc, nie zakładam tak z góry. Ale spróbujmy.

Wanda Olszewska na facebooku miała bardzo podobny rezultat. Głównie uśmiechnięte starsze panie. Marcel kliknął "wyświetl wszystkie" i skrolował w dół.
- Stój - powiedziała Marta, kiedy jedno ze zdjęć profilowanych pokazało młodą blondynkę, pewnie po dwudziestce.


- Pokaż ją - poprosiła Marta, znów pochylając się nad Marcelem.
- Jest… zjawiskowo piękna - mruknął Feliński. - Myślisz, że to ona? - zapytał. - Jeśli tak, to wyślemy do niej wiadomość. Nie wiem na razie jaką - zagryzł wargę.
Potem wstał, pozwalając Marcie przybliżyć się nieco do ekranu.
Marta zaczęła przyglądać się dłużej dziewczynie i jej profilowi na fejsbuku.
Marcel w tym czasie ruszył w stronę drukarki i wyjął kilka kartek A4. Ołówek znalazł przy notatniku w kuchni. Następnie wrócił ze zdobyczami do Marty i zaczął rysować Stefanię tak, jak ją zapamiętał. Miał nadzieję, że uda mu się dobrze ją odwzorować.
Zielonowłosa odwróciła wzrok od monitora by popatrzeć jak Marcel rysuje. Szybko wystukała wiadomość na telefonie.
- Nie jestem pewna czy to ją widziałam. Chyba tak. Dziewczyna jest z Poznania i ma dwadzieścia cztery lata. Lubi Pyrkon. Nic więcej nie jestem w stanie o niej powiedzieć. I nie wiem co do niej napisać.
- Nie ma nic więcej? Ze stron, które polubiła? - mruknął Marcel.
Dalej rysował. Myślał.
- Może napisać do niej z zapytaniem, czy zna może Stefanię Olszewską? Bo chcielibyśmy się z nią skontaktować. Wiemy, że ma krewną Wandę i w ten sposób szukamy tej Stefanii przez facebooka. W sensie ty tak napisz, bo jak ja sobie stworzę konto specjalnie w tym celu i zobaczy, że jest zero znajomych, to może być nieufna względem mnie. Chyba nie musimy oszukiwać, możemy powiedzieć prosto. Niekiedy najprostsze rozwiązania są najlepsze.
- Jak zobaczy moje konto, to też na pewno będzie chętna by odpisać - zaśmiała się Marta - chyba potrzebujemy kogoś kto będzie wyglądał bardziej… normalnie? Napiszę do Karola. On też jest z Poznania. Może się zgodzi. - Marta od razu wyjęła telefon i zaczęła skrobnać na nim wiadomość.

Cytat:
marta_jakubowska: Marcel już rysuje. Ale nic nie znaleźliśmy o Stefani Olszewskiej co by pasowało.
carlo_amarone: Jak nic nie znajdziemy, to czeka nas kolejna noc w pociągu.
marta_jakubowska: Karol? Znasz może tę laskę: /link do profilu na FB/

Zdjęcie:
https://i.imgur.com/hZI9i2u.png
Profil: Wanda Olszewska
Miejscowość: Poznań
Lat: 24
Polubione: Pyrkon, jakieś filmy z Netflixa, z aszdziennik, nic specjalnego pewnie większość nie jest publiczna, zero innych zdjęć

carlo_amarone: Znać to za dużo powiedziane. Widziałem ją wczoraj w sklepie. Kupiła ostatnie pudełko 'naszego' ptasiego mleczka.
carlo_amarone: Ona raczej nie wygląda na małą dziewczynkę, niemowlaczka, za to wyglądała na całkiem żywą.
Marta znów przeczytała Marcelowi na głos czat wspólny.
- Ciekawe, czy dziś kupi wino - powiedziała Marta z przekąsem. - Mam mu napisać, że chyba mi się śniła, czy tylko poprosić żeby zagadał do niej o Stefanie? - Marta zapytała z niepewnością w głosie.
- Możesz mu przekazać wszystko. Czemu mielibyśmy coś kryć przed Karolem. I zapytaj go też, czy może nie mają wspólnych znajomych. Niech napisze do niej w związku ze Stefanią - powiedział Marcel. - I zasugeruj mu, żeby dużo kręcił się przy tym sklepie, w którym ją widział. Bo to znaczy najpewniej, że mieszkają gdzieś blisko… Choć w sumie niekoniecznie. Ten sklep był w centrum, czy na obrzeżach miasta. Bo jak na obrzeżach, to większa szansa, że tam mieszka lub ma w pobliżu uczelnię albo pracę. Jak w centrum, to nic nam to nie daje. Sam bym do niego napisał, ale chcę dobrze narysować Stefanię. Ciekawi mnie, czy ta Stefania jest jej matką - powiedział Marcel. - Bo na to wskazuje sen, ale z drugiej strony czy ta Stefania wyglądała na tyle staro, że mogłaby mieć dwudziestoletnią córkę?
Marcel sam zastanowił się, bo Marta nie mogła mu odpowiedzieć na to akurat pytanie. Spojrzał na rysunek i zastanowił się, jak wiele zmarszczek powinien domalować kobiecie.
- Nie widziałam jej, więc nie odpowiem, ale na twoim obrazku wygląda jak przed trzydziestką - powiedziała Marta. - Już mu napisałam. Ale on coś nie brzmi na chętnego do warowania pod sklepem - odparła Marta - pisze, że mogła do tego sklepu przyjechać równie dobrze z końca miasta.

Cytat:
marta_jakubowska: Ta dziewczyna śniła mi się, że jedzie z nami pociągiem. Chyba ta. Sprawdź proszę, czy nie macie wspólnych znajomych. Może napiszesz do niej w związku ze Stefanią? Marcel mówi, żeby zasugerować ci żebyś dużo kręcił się przy tym sklepie, w którym ją widziałeś. Bo to znaczy najpewniej, że mieszkacie gdzieś blisko.
marta_jakubowska: Za chwilę będziemy mieć portret.
marta_jakubowska: Ładny
carlo_amarone: bez krwi w kącikach ust i morderczego błysku w oku?
carlo_amarone: Mogła przyjechać z końca miasta. A tobie kto się w końcu śnił? Wanda czy Stefania, bo się zaczynam gubić.
marta_jakubowska: Ty, Wiktoria, Pola, Marcel, Stańczyk, jakaś blondynka o imieniu Wanda, wydaje mi się, że to ona, chociaż w moim śnie chyba była jeszcze starsza niż na tym profilowym, jakaś kobieta i mężczyzna, których nie znam imienia. Wszyscy w pociągu w jednym przedziale. Wanda śpiewała kołysankę a chwilę później…
marta_jakubowska: Nie zgadniesz…
marta_jakubowska: Bul bul bul…
marta_jakubowska: Pola? W twoim pierwszym śnie też były inne osoby?
marta_jakubowska: Karol, tak, bez krwi i innych :P
Marta znów przeczytała Marcelowi na głos wszystko co było na czacie.

Feliński słuchał, rysując. Zazwyczaj rysowanie było dla niego relaksujące, ale teraz, kiedy musiał coś wiernie odwzorować, czuł się nieco spięty. Tu nie chodziło o jego kreatywność oraz piękno obrazu, a wręcz policyjną dokładność. Nigdy w ten sposób nie rysował.
- Wiesz, my nie wiemy, co to były za zakupy. Jeżeli spotkał ją w sobotę w centrum miasta w jakimś auchan, no to na pewno to nic nie daje, bo mogła specjalnie tam przyjechać. A jeśli spotkał ją o siódmej rano, jak niepomalowana i rozczochrana kupowała bułki i parówki w osiedlowej żabce, a przy tym chwyciła ptasie mleczko, to raczej nie przyjechała z drugiego końca miasta, aby zrobić poranne zakupy w tym akurat miejscu. Rozumiesz, co mam na myśli? - zapytał Martę. - I to nie do końca tak, że prosiłbym go, aby porzucił wszystko co robi i tylko stał tam pod tym sklepem przez cały dzień. Tylko bardziej, że jeśli miałby robić gdzieś zakupy, to najlepiej, gdyby wracał do tamtego akurat sklepu w podobnych godzinach, bo a nuż na siebie znowu wpadną. Karol jest przystojny, mógłby wyjebać scenę jak z komedii romantycznej, wpaść na nią i pozbierać jej zakupy - Marcel powiedział pół żartem, pół serio.
Zerknął na rysunek. Czy był już gotowy?
- Wygląda ekstra. To teraz zamiana, napisz to wszystko co chcesz Karolowi a ja zrobię zdjęcie rysunkowi - zaproponowała Marta wstając od komputera.
- Świetnie - powiedział Marcel i przysiadł do komputera.
W trakcie gdy Marcel pisał, Marta zamiast robić zdjęcie przyglądała się narysowanej przez niego Stefani w milczeniu.

Cytat:
marcel_felinski: Skończyłem rysować, Marta robi właśnie zdjęcie. Karol, a w jakich okolicznościach spotkałeś tę dziewczynę? Wiesz, jeśli na przykład kupowała w osiedlowej Żabce o szóstej rano bułki, ser na śniadanie i zgarnęła do tego ptasie mleczko, to można wnioskować, że może mieszkać gdzieś blisko. Natomiast jeśli widziałeś ją w jakimś supermarkecie w centrum miasta, to nam to rzeczywiście nic nie daje.
carlo_amarone: Daleko ode mnie to nie było, ale sklep był dość spory. Pokaźnych rozmiarów Lidl. Chyba robi tam częściej zakupy, ale to tylko przypuszczenie. Równie dobrze może tam bywać raz na miesiąc, półciężarówką
marcel_felinski: Ech… miałem nadzieję na mały sklepik osiedlowy. Ale to nieważne. Zamierzasz do niej napisać? Razem z Martą doszliśmy do wniosku, że wydajesz się najbardziej z nas poprawny, no i mieszkasz w Poznaniu. Chodzi o to, żeby ustalić, czy zna jakąś Stefanię i czy jest jej matką.
- Czemu nie robisz zdjęcia? - zapytał Marcel. - Hmm… Karol mówi, że to dość spory sklep. Taki Lidl.
Odwrócił się do niej. Patrzył, jak spoglądała w milczeniu na rysunek.
- Widziałaś już ją kiedyś? Rozpoznajesz ją? Czy podziwiasz moje zdolności? - zapytał pół żartem, pół serio.
- Ja chodzę zawsze do tego samego Lidla, najbliżej mojego mieszkania - powiedziała Marta, i dopiero po tych słowach oderwała wzrok od rysunku. Ułożyła go na stole, odsuwając wszystkie przedmioty w okolicy. - Już robię - wyciągnęła telefon i najpierw spojrzała krótko na Marcela, a później zabrała się za robienie zdjęcia. - Nie znam jej - dodała przy tym.
- Ale? Zawsze jest jakieś "ale"... - mruknął Stańczyk - nie muszę być sobą, wystarczy widzieć jak przeglądasz się temu obrazkowi. No powiedz nam, umieramy z ciekawości.
- Bo jest ładny? - odparowała Marta ciut zirytowana podejrzeniami Stańczyka - Przyglądam się, żeby mieć pewność. Wygląda równie znajomo co pospolicie.

Marcel nie do końca zrozumiał. Najpierw Marta powiedziała, że nie znała narysowanej kobiety. Potem, że wyglądała według niej równie znajomo, co pospolicie.
- Czyli wcale nie wygląda pospolicie? - Feliński doszedł do wniosku. - Jak dla mnie nie wyróżnia się niczym szczególnym. W sensie nie zwróciłem uwagi na nic konkretnego, kiedy zobaczyłem ją w pociągu. Pola też raczej nie, bo chyba by o tym wspomniała. Dziękuję za komplement co do rysunku - Marcel uśmiechnął się lekko. - Też się zgodzę, że mi wyszedł. Da się go zamieścić na tym czacie? - zapytał Martę. - A, da się - powiedział, kiedy zauważył zdjęcie na ekranie monitora.
- Da się, da - potwierdziła odkładając telefon na blat w kuchni. - Pospolicie - powtórzyła - jeśli spotkałabym ją wczoraj na zakupach to na pewno bym o tym nie pamiętała. Mówię o Stefani z obrazka.
Marta zerknęła przez ramię Marcela na komputer.

Cytat:
carlo_amarone: Ona matką Stefanii czy na odwrót?
marcel_felinski: To właśnie chcemy ustalić Bo we śnie niemowlak Wandzia była tylko wspomnieniem, więc możemy założyć, że nie umarła, ale wydoroślała i jest teraz tą dziewczyną. Dlatego twoim questem jest właśnie zapytanie jej czy ma matkę Stefanię. Może to jest pomieszane czasowo i Stefania jest na przykład jej córką. Nie zdziwiłbym się, gdyby okazało się, że ma roczne dziecko o imieniu Stefania. Pola ma rację, to nie jest popularne imię dla młodej osoby, ale teraz rodzice różnie nazywają dzieci. Na przykład ten bum na Antonich.
Marcel spojrzał na Martę.
- To co teraz robimy? - zapytał. - Może sprawdźmy, czy kiedyś w przeszłości wykoleił się pociąg na tym moście - rzekł. - Być może to całe wykolejenie jest wspomnieniem. Wiesz, jak to wpisać w Google? Jak ten most się nazywa?
- Most kolejowy w Szczecinie? Tak bym wpisała. Nie słyszałam nigdy o takim wydarzeniu, ale to super myśl - powiedziała Marta. - Może "most kolejowy szczecin katastrofa" na początek.
- Ooooo mamy gościa - odparł Stańczyk wychodząc z kuchni do salonu. Trzy uderzenia serca później ktoś zapukał do drzwi wejściowych od domu. - Ja bym nie otwierał - dodał błazen.

Marcel przez chwilę surfował w internecie. Na jego twarzy pojawiły się wypieki.
- Ej… tu na serio coś jest… - rzekł do Marty.
Następnie zaczął pisać szybko na czacie oraz wklejać linki.

Cytat:
marcel_felinski: GOD FUCKING DAMNIT
marcel_felinski: https://pl.wikipedia.org/wiki/Most_k...d_Parnic%C4%85
marcel_felinski: http://encyklopedia.szczecin.pl/wiki...ym_(Szcz ecin)
marce_felinski: w pierwszym linku jest napisane, że były dwie katastrofy, a link do drugiej pokazuje katastrofę, ale pociągu towarowego. szukam informacji na temat tej drugiej, może od początku byliśmy wszyscy w wizji przeszłości, a nie przyszłości! albo… i tego, i tego.
marcel_feinski: “Maszynista próbuje hamować, ale na zatrzymanie pociągu jest już zbyt późno. "Lokomotywa zakreśla duży łuk w powietrzu i znika w Odrze. Za nią stacza się wagon osobowy i dziewięć wagonów towarowych". Do tej katastrofy doszło w kwietniu 1947 r. przy Dworcu Głównym.” https://szczecin.wyborcza.pl/szczeci...szczecina.html
marcel_felinski: ktoś ma prenumeratę wyborczej, żeby odblokować pełen dostęp do artykułu? XD
Następnie wstał i ruszył do drzwi.
- Tylko sprawdzę kto to - szepnął. - Nie wydzierajcie się teraz, najwyżej udam, że nikogo nie ma - rzekł i na palcach skierował się w stronę drzwi, aby wyjrzeć przez Judasza na zewnątrz.
 
Ombrose jest offline