Alex stał u szczytu schodów wykonując ćwiczenia oddechowe, aby uspokoić warujące serce. W końcu nie wytrzymał, za długo odmawiał sobie prowokacji, koniec końców był jedynie dzieckiem. Chciał pokazać dorosłym gdzie ich miejsce i żeby go doceniono. Chwycił za krótkofalówkę. - Jesteś sam. Emma i Robert mieli dość rozumu żeby cię zostawić widząc, że sprawa jest przegrana. Dzięki za zdradzenie ich imion. I co zrobisz teraz, zabijesz mnie żeby uniknąć świadków? A oglądałeś programy na Discovery? Zostawiliście tu tyle śladów włosów i naskórka, że i tak was znajdą malowany listonoszu, ale dawaj pokaż, że masz jaja! - Chciał go sprowokować do nieuważnego biegu, aby skręcił sobie kark albo, chociaż kostkę.
Mężczyzna spojrzał groźnie na chłopca. Nawet bardziej niż groźnie, wręcz widać po nim było rządzę mordu. - Ten dom i dowody pójdą z dymem. Gazety jutro napiszą jak dziecko zostało bez opieki i zginęło w pożarze - straszył mężczyzna, krocząc bardzo powoli w głąb domu.
Mimo wszystko, jeśli chciał on podpalić dom, nie musiał w tym celu najpierw złapać chłopca... Jednak Alex, swoimi wszystkimi poczynaniami sprawił, że złapanie go stało się dla złodzieja priorytetem. A o to mu właśnie chodziło.
Nagle mężczyzna odpuścił sobie powolny krok i rzucił się sprintem na schody. Alex zdążył cofnąć się tylko o kilka stopni, gdy mężczyzna znalazł się już po środku schodów. Był szybki i wyciągnął już rękę, aby złapać chłopca.
Nagle skrzywił się niezadowolony, a jego lewa noga wystrzeliła do góry. Tak się skoncentrował na celu, że nie zauważył wnyków ustawionych na schodach i zawisł do góry nogami.
W pierwszym odruchu Alex chciał rzucić się na Listonosza i poderżnąć mu gardło za to, co powiedział, a w tej pozycji szybko by się wykrwawił… Wziął głęboki oddech i zrezygnował z tego zamiaru. Dostałby się w zasięg silnych rąk przeciwnika i było to za duże ryzyko. Innym pomysłem byłoby zrobić lasso z żyłki i udusić go z większej odległości… Nie to też nie był dobry pomysł wróg pociągnąłby za lasso skończyłoby się jak z poprzednim pomysłem.
Złodziej zaklął pod nosem... A raczej nad nim, z uwagi na wiszenie do góry nogami.
Chłopiec uśmiechnął się do przeciwnika odsunął się odrobinę upewniając się, że jest po za zasięgiem “Listonosza” nawet, jeżeli się rozhuśta, wyciągnął telefon bezprzewodowy z kieszeni i pomachał nim, aby wróg wiedział, co się święci. - Sprytny jesteś, ale nie pomyślałeś o odcięciu prądu, telefonów ani zainstalowaniu zagłuszarki. Jakbyś to zrobił to Emma nie bałaby się, że zadzwonię. Pójdę na piętro i zadzwonię po policje i dziadka. Miałem cię zabić, ale składam ci gratulacje, zasłużyłeś na to żeby przeżyć. Teraz poczekaj tutaj na gliny niech ci trochę krwi do głowy spłynie - Powiedział i pobiegł na piętro, gdzie schował się za ostatnią pułapką. Przez chwilę zastanowił się, do kogo zadzwonić najpierw? Po telefonie na policję nie będą chcieli, aby się rozłączył, o ile w ogóle mu uwierzą, a gdyby dziadek do nich zadzwonił na pewną przyjadą, ale Alex potrzebował zabezpieczenia, jeżeli tamten się uwolni albo Emma zdecyduje się wrócić! Wystukał 911. |