Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2020, 20:23   #40
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację



Wkrótce cała trójka opuściła dom El i skierowała się do przystanku tramwajów konnych. El p prawej, Fulla po lewej… a diabliczka w środku tuląc obie do siebie. Jej ogon majtał na boki wodząc raz po pośladkach panny Morgan, raz po Fulli wywołując mimowolny rumieniec u obu dam.
- To jakie mamy plany na ten wieczór? Popijawa ? Tańce? Damy się podrywać? - mówiła podekscytowanym tonem Frolica.- To sławny w Uptown lokal, sławny ze swoich skandali.
- Będziemy bardzo grzeczne i skupimy się na podziwianiu kostiumów artystek. - Morgan zaśmiała się i chwyciła na chwilę ogon diablicy by go dyskretnie pomasować. - Ponieważ mamy dwie wejściówki… może weszłabym do środka i zobaczyłą czy jest ciocia Fulli, może zorganizowałaby wejście dla jeszcze jednej osoby, a tak mogłybyśmy wejść też do przebieralni i co nieco pooglądać.
- Jestem za… a podziwianie kostiumów artystek, cóż… to nie zajmie nam aż tak wiele czasu.- wymruczała zmysłowo Frolica mocniej tuląc obie kobietki. Korzystała z tego, że u niskiej krasnoludzicy nie sięgała do bioder, więc palcami wodziła po biuście .- Dajcie spokój… to nasza noc. I jedyna taka szansa. Grzeczne możemy być rano!
- Ja nie bardzo wiem… co można robić w takich miejscach.- pisnęła cichutko czerwona na twarzy Fulla. Nie protestowała jednak i nie próbowała unikać dotyku podeskcytowanej rogatej.
- Napić się wina… najlepiej za czyjeś pieniądze. - El zerkała z zaciekawieniem na reakcje krasnoludzicy. Była ciekawa czy Frolicy uda się nieco “otworzyć” ich wspólną towarzyszkę.
- Chyba nie będziemy kraść?!- pisnęła zszokowana krasnoludka opacznie rozumiejąc słowa Elizabeth.
- Nie.. to na pewno nie. - Czarodziejka zaśmiała się. - Czasem gdy się ładnie uśmiechniesz, ktoś po prostu ci płaci.
- Bo uśmiechasz? - powątpiewała krasnoludka.
- Potrząśnięcie pupą i widok dekoltu też pomaga. - dodała z lubieżnym uśmieszkiem diabliczka i westchnęła wodząc wzrokiem po sobie i towarzyszkach. - Nie jesteśmy odpowiednio ubrane.
- Bo nie idziemy tam po to. - El z uśmiechem prowadziła swoje towarzyszki, starając się sobie przypomnieć drogę do Śrubki. Bez skutku… drogi nie znała za dobrze.


Więc nie znając jej musiały zdać się rozkład tramwajów i wybrać taki który podjeżdżał jak najbliżej placu przy którym ów słynny przybytek.
Kamienica z cegły barwionej na purpurę była duża i obwieszona latarniami, w który płonął magiczny ogień. Zapewnie rodzaj utrwalonej iluzji. Te magiczne latarenki świeciły różnokolorowymi płomieniami sprawiając że budynek, a zwłaszcza wejście do niego, rzucały się w oczy. Nad wejściem była powieszona olbrzymia śruba “ubrana” w koronkową kobiecą różową bieliznę. Niewątpliwie dobitnie pokazując jakie rozrywki kryją się za drzwiami pilnowanymi przez dwóch rosłych mięśniaków półorczej rasy. Także damy i dżentelmeni wchodzący do środka prezentowali śmiałe kroje… i bogactwo. Budynek i jego zawartość zaplanowana była dla bogatych skandalistów.

A gdy spoglądały na niego i dwójkę wikidajłów przed nim, diabliczka zwróciła się cicho do El.
- Powodzenia.
Czarodziejka wydobyła z kieszonki dwa bilety jeden dała dziewczynom.
- Zaraz wrócę. - Mrugnęła do nich i okazała bilet wikidajłom.
Mężczyźni spojrzeli na nadchodzącą kobietę i zmierzyli ją wzrokiem. Wyższy i starszy podszedł do niej, gdy się przybliżyła.
- Wybacz kwiatuszku, ale na wejście bez bileciku trzeba się bardziej postarać przy stroju.- rzekł uprzejmie.
- Mam bilet. - El okazała jeden z prezentów od cioci. - Zaprosiła mnie Amaralde.
- No…- wykidajło zmrużył oczy przyglądając się biletowi. I gwizdnął.- Sama gwiazdeczka? Proszę więc do środka.
- Nie wyglądam, co? - El zaśmiała się i uśmiechnęła do mężczyzn. - Wiecie gdzie mogę ją znaleźć?
- Eeee.. na zapleczu.- mężczyzna trzymając bilet ruszył przodem naokoło budynku.- Za mną proszę.
- Dziękuję. - El podążyła za nim czując lekki niepokój, że pozbawiono ją biletu.
Oboje doszli do do ukrytych w cieniu drugiego budynku małych drzwiczków. Mężczyzna pięścią walnął w nie kilka razy.
Odsunęła sie mała zasuwka i pokazały podejrzliwe oczy.
- Co jest.- usłyszeli oboje.
- Klientka ViP chce na zaplecze.- odezwał się jej przewodnik i wsunął bilet przez szparę.
- Musi sprawdzić.- wyjaśnił El.
Czarodziejka przytaknęła ruchem głowy.
- Bardzo dziękuję za pomoc.
- Taka moja robota.- odparł osiłek. Po chwilę bilet został zwrócony, a drzwi się otworzyły lekko.
- Następnym razem uderzaj od razu tutaj, zamiast do głównych drzwi.- z tymi słowami wykidajło oddał bilet El.
- Dobrze. - Czarodziejka przytaknęła i weszła do środka.
Od razu znalazła się w innym świecie. Wąskie korytarze skąpe tancerki ganiające tam i z powrotem od toaletek do wieszaków z kostiumami. Ludzie, gnomy i elfy przenoszące elementy dekoracji, naprawiające coś w pośpiechu i lub ćmiące papierosy. Wysoki gnom z cygarem w dłoni i laseczce w drugiej poganiający, przeklinający i próbujący zapanować nad tym całym chaosem. To było jak… mrowisko… gdyby mrówki były pijane. I nic dziwnego że nikt nie zwracał większej uwagi na El. Każdy miał coś do zrobienia.
Czarodziejka zaczepiła jedną z tancerek.
- Przepraszam, gdzie znajdę przebieralnie Amaralde? - Uśmiechnęła się przepraszająco do dziewczyny.
- Tym korytarzem na prawo, w górę, na lewo trzecie drzwi od końca z gwiazdą. - wyjaśniła pospiesznie z kobieta i ruszyła dalej w kierunku stojaka z kostiumami.
Czarodziejka podziękowała cicho i ruszyła szybkim krokiem we wskazanym kierunku. Nie chciała kazać dziewczynom na zewnątrz zbyt długo czekać.
Przedzieranie się przez ten “kurnik” wymagało trochę wysiłku i trochę rozpychania się łokciami nim udało się wejść na schody, po schodach i w końcu korytarzem do drzwi z gwiazdką i napisem

  Amaralde Alverac

 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline