Wkrótce cała trójka opuściła dom El i skierowała się do przystanku tramwajów konnych. El p prawej, Fulla po lewej… a diabliczka w środku tuląc obie do siebie. Jej ogon majtał na boki wodząc raz po pośladkach panny Morgan, raz po Fulli wywołując mimowolny rumieniec u obu dam.
- To jakie mamy plany na ten wieczór? Popijawa ? Tańce? Damy się podrywać? - mówiła podekscytowanym tonem Frolica.- To sławny w Uptown lokal, sławny ze swoich skandali.
- Będziemy bardzo grzeczne i skupimy się na podziwianiu kostiumów artystek. - Morgan zaśmiała się i chwyciła na chwilę ogon diablicy by go dyskretnie pomasować. - Ponieważ mamy dwie wejściówki… może weszłabym do środka i zobaczyłą czy jest ciocia Fulli, może zorganizowałaby wejście dla jeszcze jednej osoby, a tak mogłybyśmy wejść też do przebieralni i co nieco pooglądać.
- Jestem za… a podziwianie kostiumów artystek, cóż… to nie zajmie nam aż tak wiele czasu.- wymruczała zmysłowo Frolica mocniej tuląc obie kobietki. Korzystała z tego, że u niskiej krasnoludzicy nie sięgała do bioder, więc palcami wodziła po biuście .- Dajcie spokój… to nasza noc. I jedyna taka szansa. Grzeczne możemy być rano!
- Ja nie bardzo wiem… co można robić w takich miejscach.- pisnęła cichutko czerwona na twarzy Fulla. Nie protestowała jednak i nie próbowała unikać dotyku podeskcytowanej rogatej.
- Napić się wina… najlepiej za czyjeś pieniądze. - El zerkała z zaciekawieniem na reakcje krasnoludzicy. Była ciekawa czy Frolicy uda się nieco “otworzyć” ich wspólną towarzyszkę.
- Chyba nie będziemy kraść?!- pisnęła zszokowana krasnoludka opacznie rozumiejąc słowa Elizabeth.
- Nie.. to na pewno nie. - Czarodziejka zaśmiała się. - Czasem gdy się ładnie uśmiechniesz, ktoś po prostu ci płaci.
- Bo uśmiechasz? - powątpiewała krasnoludka.
- Potrząśnięcie pupą i widok dekoltu też pomaga. - dodała z lubieżnym uśmieszkiem diabliczka i westchnęła wodząc wzrokiem po sobie i towarzyszkach. - Nie jesteśmy odpowiednio ubrane.
- Bo nie idziemy tam po to. - El z uśmiechem prowadziła swoje towarzyszki, starając się sobie przypomnieć drogę do Śrubki. Bez skutku… drogi nie znała za dobrze.
Więc nie znając jej musiały zdać się rozkład tramwajów i wybrać taki który podjeżdżał jak najbliżej placu przy którym ów słynny przybytek.
Kamienica z cegły barwionej na purpurę była duża i obwieszona latarniami, w który płonął magiczny ogień. Zapewnie rodzaj utrwalonej iluzji. Te magiczne latarenki świeciły różnokolorowymi płomieniami sprawiając że budynek, a zwłaszcza wejście do niego, rzucały się w oczy. Nad wejściem była powieszona olbrzymia śruba “ubrana” w koronkową kobiecą różową bieliznę. Niewątpliwie dobitnie pokazując jakie rozrywki kryją się za drzwiami pilnowanymi przez dwóch rosłych mięśniaków półorczej rasy. Także
damy i
dżentelmeni wchodzący do środka prezentowali śmiałe kroje… i bogactwo. Budynek i jego zawartość zaplanowana była dla bogatych skandalistów.
A gdy spoglądały na niego i dwójkę wikidajłów przed nim, diabliczka zwróciła się cicho do El.
- Powodzenia.
Czarodziejka wydobyła z kieszonki dwa bilety jeden dała dziewczynom.
- Zaraz wrócę. - Mrugnęła do nich i okazała bilet wikidajłom.
Mężczyźni spojrzeli na nadchodzącą kobietę i zmierzyli ją wzrokiem. Wyższy i starszy podszedł do niej, gdy się przybliżyła.
- Wybacz kwiatuszku, ale na wejście bez bileciku trzeba się bardziej postarać przy stroju.- rzekł uprzejmie.
- Mam bilet. - El okazała jeden z prezentów od cioci. - Zaprosiła mnie Amaralde.
- No…- wykidajło zmrużył oczy przyglądając się biletowi. I gwizdnął.- Sama gwiazdeczka? Proszę więc do środka.
- Nie wyglądam, co? - El zaśmiała się i uśmiechnęła do mężczyzn. - Wiecie gdzie mogę ją znaleźć?
- Eeee.. na zapleczu.- mężczyzna trzymając bilet ruszył przodem naokoło budynku.- Za mną proszę.
- Dziękuję. - El podążyła za nim czując lekki niepokój, że pozbawiono ją biletu.
Oboje doszli do do ukrytych w cieniu drugiego budynku małych drzwiczków. Mężczyzna pięścią walnął w nie kilka razy.
Odsunęła sie mała zasuwka i pokazały podejrzliwe oczy.
- Co jest.- usłyszeli oboje.
- Klientka ViP chce na zaplecze.- odezwał się jej przewodnik i wsunął bilet przez szparę.
- Musi sprawdzić.- wyjaśnił El.
Czarodziejka przytaknęła ruchem głowy.
- Bardzo dziękuję za pomoc.
- Taka moja robota.- odparł osiłek. Po chwilę bilet został zwrócony, a drzwi się otworzyły lekko.
- Następnym razem uderzaj od razu tutaj, zamiast do głównych drzwi.- z tymi słowami wykidajło oddał bilet El.
- Dobrze. - Czarodziejka przytaknęła i weszła do środka.
Od razu znalazła się w innym świecie. Wąskie korytarze skąpe tancerki ganiające tam i z powrotem od toaletek do wieszaków z kostiumami. Ludzie, gnomy i elfy przenoszące elementy dekoracji, naprawiające coś w pośpiechu i lub ćmiące papierosy. Wysoki
gnom z cygarem w dłoni i laseczce w drugiej poganiający, przeklinający i próbujący zapanować nad tym całym chaosem. To było jak… mrowisko… gdyby mrówki były pijane. I nic dziwnego że nikt nie zwracał większej uwagi na El. Każdy miał coś do zrobienia.
Czarodziejka zaczepiła jedną z tancerek.
- Przepraszam, gdzie znajdę przebieralnie Amaralde? - Uśmiechnęła się przepraszająco do dziewczyny.
- Tym korytarzem na prawo, w górę, na lewo trzecie drzwi od końca z gwiazdą. - wyjaśniła pospiesznie z kobieta i ruszyła dalej w kierunku stojaka z kostiumami.
Czarodziejka podziękowała cicho i ruszyła szybkim krokiem we wskazanym kierunku. Nie chciała kazać dziewczynom na zewnątrz zbyt długo czekać.
Przedzieranie się przez ten “kurnik” wymagało trochę wysiłku i trochę rozpychania się łokciami nim udało się wejść na schody, po schodach i w końcu korytarzem do drzwi z gwiazdką i napisem