Wątek: Lost Station
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2020, 16:04   #2
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Powiedzieć, że przebudzenie było paskudne, było sporym niedopowiedzeniem.
Tony miał za sobą parę dziesiątków skoków i co najmniej tyle balang i solidnych popijaw, ale sam przed sobą nie ukrywał, że nigdy nie czuł się tak parszywie.
I zupełnie tego nie rozumiał.
- Dotarliśmy, czy coś się stało? - spytał, bo stale miał wrażenie, że ktoś uruchomił procedurę awaryjną i 'rytuał' przebudzenia odbył się w przyspieszonym tempie.
- I jedno, i drugie. - Słowa stojącej obok krio-trumny Chris nie brzmiały uspokajająco.
Usiadł, a raczej spróbował usiąść, co udało mu się dokonać przy wydatnej pomocy Chris.
- A dokładniej? - Starał się być uprzejmy, nie zważając na to, że Chris była programowo odporna nawet na obelgi.
- Zabłądziliśmy.
Odpowiedź Chris nic nie wyjaśniała, a jedynie sprawiła, że Tony'ego jeszcze bardziej zabolała głowa.
- Jak "zabłądziliśmy"? To gdzie jesteśmy? - Tony usiłował dowiedzieć się czegoś konkretnego.
- Antares, panie kapitanie - padło wyjaśnienie, po którym Tony zerwał się na równe nogi i gdyby nie cybernetyczny refleks Chris wylądowałby z powrotem w hibernatorze.
- Kpisz, czy o drogę pytasz? - spytał.
- Nie zainstalowano we mnie aż tak rozbudowanego systemu, kapitanie.
- Pomóż mi dojść pod prysznic, potem do kajuty. I daj mi wszystko, co wiesz. Potem bierz się za pozostałych. Standardowo.

* * *


Tony siedział i przeklinał współczesną medycynę, która nie potrafiła wymyślić skutecznego remedium na kaca. Tabletki (a połknął już dwie), rewelacyjne ponoć, nie skutkowały. Może dlatego, że ból głowy nie miał swego źródła w nadużyciu wysokoprocentowych alkoholi, czego Tony szczerze żałował.
A przeklinał w duchu jedynie, chociaż garść soczystych przekleństw i rozbicie czegoś z pewnością rozładowałaby negatywne emocje, które wypełniały jego umysł i serca. ale cóż... Noblesse oblige, jak mawiano przed wiekami. Tony żadnym "noblesse" nie był, ale jako kapitan musiał dbać o to, by wlać nieco optymizmu w serca załogi.
Wypił łyk kawy (której smaku nie poczuł za grosz), po czym ponurym wzrokiem zaczął się wpatrywać w ekran, na którym widniał nie tylko przeogromny Antares, ale i migotało coś, co zwało się ponoć Archimedesem.
A złośliwy komputer twierdził, że w swych bazach Archimedesów ma na pęczki, ale żadnej stacji czy choćby rakiety o takiej nazwie. Nie mówiąc już o tym, że 550 lat świetlnych to było dużo za dużo jak na możliwości ziemskich statków kosmicznych. W tym i ich statku. Chyba że ktoś wymyślił podróże w czasie. Byłoby jak znalazł...
Uśmiechnął się krzywo.
Wyglądało na to, że nie jest to żaden paskudny sen ani inna rzeczywistość wirtualna. A to znaczyło, że trzeba się będzie wziąć do roboty. Na początek trzeba będzie sprawdzić komputery i relację z wejścia do Bramy i z wyjścia. A nuż da się znaleźć jakieś nieprawidłowości. A potem czekała ich króciutka podróż.
Skoro "Archimedes" tu dotarł... a kto wie, może znajdą tam odpowiedzi na parę pytań, w tym - jak wrócić do domu. Albo choćby do cywilizacji.
A z drugiej strony...
Z nagłym zainteresowaniem spojrzał w ekran.
Zawsze chciał się dostać do jakiejś załogi Dalekiego Zwiadu, lecieć tam, gdzie nie dotarł jeszcze nikt inny, No i proszę - trafiło się, jak ślepej kurze ziarno. Miał przed sobą cały ogromny układ planetarny. Tyle do zwiedzania, tyle do oglądania...
Ból głowy jakby nieco zmalał.

* * *

Był tu kapitanem i chociaż to nie on wpakował wszystkich w tę kabałę, to właśnie on powinien ich wydobyć z tych tarapatów. Problem polegał na tym, że nie miał zielonego pojęcia, jak to zrobić. Zapewne wszyscy o tym wiedzieli, ale i tak należało zabrać się do roboty. A on musiał znaleźć jakieś zajęcie dla każdego, zanim załoga dojdzie do wniosku, iż - skoro i tak zginą - lepiej nic nie robić lub oddać się rozrywkom różnorakim.

- Vicente, jeszcze raz sprawdzisz komputery. I Chris. Musimy wiedzieć, czy są w pełni sprawne i czy zapamiętały cokolwiek z chwili skoku, lotu i wyjścia. Ostatnie ułamki sekund przed tym, nim poszły spać. Dane z czujników zewnętrznych. Poszukaj też wirusów i wszystkiego, co tylko wymyślisz. To w końcu twoja działka.
- Zeeva, razem z Ryanem przeszukasz cały statek i zrobisz listę wszystkiego, co nadaje się na broń. Tudzież skafandry i inne drobiazgi, które mogą się przydać, gdy będziemy zwiedzać "Archimedesa".
- Alice, ty masz na karku naszą taksówkę. Nie polecimy na "Archimedesa" naszą łajbą. Zaparkujemy godzinę lotu od stacji.
- Seth, sprawdzisz dokładnie cała aparaturę medyczną i przygotujesz sprzęt medyczny na wyprawę.
- Agnes, znajdziesz nam ładną orbitę. A potem ty i Seth zadbacie o to, byśmy się tam nie zarazili jakimś paskudztwem.
- Jericho, ty będziesz zmieć najwięcej pracy. Musimy wiedzieć, czy coś jeszcze zniknęło z pokładu. Albo się pojawiło, nie wiadomo skąd.
- Pytanie, uwagi, pomysły?
- Spojrzał na zgromadzoną w mesie załogę.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 27-06-2020 o 16:07.
Kerm jest offline