Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-07-2020, 18:22   #1
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Thumbs up [Podróż za jeden uśmiech] Gdybyś tylko wiedział

Informacja ogólna:
  1. Witajcie w pierwszej części kampanii „Podróż za jeden uśmiech” rozgrywanej w systemie GURPS zatytułowanej „Gdybyś tylko wiedział.” Zgodnie z zapowiedzią z tematu rekrutacji niniejsza gra będzie prowadzona powolnym (jak na mnie) tempem z możliwością światotworzenia przez graczy. Z uwagi na tempo mile widziane dłuższe wypowiedzi, choć oczywiście w przypadku dialogu polecam pisanie krótkich wypowiedzi. Gra ma przede wszystkim służyć nam w zabawie.
  2. Sposób pisania wiadomości standardowy w moich grach, czyli: zwyczajnie piszemy akcje i myśli postaci (myśli mogą być w cudzysłowie), słowa wypowiadane piszemy kursywą (w tej grze gracze będą mogli odgrywać niektórych BN - będą oni wskazani wraz z zakresem ich wiedzy), a ewentualne drobne komentarze i zwrócenie uwagi innych graczy na zwracanie się do ich postaci pogrubieniem. Odmiennie niż w moich standardowych sesjach tutaj polecam czytać wszystko.
  3. Z uwagi na specjalny tryb gry wiedza was jako graczy i waszych postaci może dość mocno rozmijać się. Jako gracze będziecie wiedzieć o wiele więcej. Mam nadzieję, że nie będziecie mieli z tym problemów. Poza tym wasze postacie nie będą miały pojęcia, że kontrolujecie niektórych BN i światotworzycie. Proponuję, abyście komentarze umieszczali na początku wypowiedzi w grze i rozdzielać je od deklaracji graczy. Podobnie jak ja piszę odpisy przed akapitem komentarza napiszcie „Komentarz: ” - jak nie przyjmie się to będziemy pisać w temacie komentarzy, który też założę.
  4. Dodatkowo na końcu każdego odpisu będą pojawiać się informacje pomocne przy światotworzeniu. Z jednej strony sesja dzięki temu będzie ubarwiona, a z drugiej - przynajmniej w moim zamierzeniu - zachowamy porządek i zarys fabularny.
  5. Postacie rudaad (Karolina Liwa) i archiwumx (Krystyna Wielicka) istnieją i być może dołączą do kampanii w dalszym terminie. Skontaktuję się z nimi w przypadku potrzeby uzupełnienia (lub powiększenia) składu i jeżeli chcieliby to mają pierwszeństwo. Karolina i Krystyna nie wypadły z Ostatecznej Drogi za Filipem Siano, a ich los będzie zawieszony do czasu wejścia tych graczy do gry.

Prolog:
- Gdybyś tylko wiedział. - Filip Siano usłyszał głos swojej matki, gdy wokół niego zaczęły pojawiać się wyładowania energii. Trzaski i błyski otoczyły go, a następnie wystrzeliły we wszystkie kierunki różnokolorowymi pseudo-błyskawicami. Część z nich uderzyła w trójkę jego pomagierów, ale wcześniejsze środki zapobiegawcze obroniły ich przed wciągnięciu w wir dalszych wydarzeń. Filip zobaczył wyginającą się czasoprzestrzeń i formujący się przy tym horyzont zdarzeń. „To jest to!” - pomyślał przypominając sobie w jaki sposób dostał się na ten świat. Horyzont rozszerzył się i buchnął z niego lodowaty wiatr. Filip wskoczył do środka uważając siebie za jedynego podróżnika - dokonał poświęcenia swojego życia w tym świacie, aby móc ponownie zaistnieć w miejscu swego pochodzenia. Według planu po tym akcie horyzont powinien zamknąć się za nim, ale stało się coś innego.
Los zakpił z Filipa przyprowadzając do cukierni znajdującej się bezpośrednio pod jego mieszkaniem - pod miejscem przeprowadzania rytuału - kobietę, która niedawno miała do czynienia z innym światem. Wchłonąwszy materię z zapomnianych czasów ku swojej niewiedzy stała się wzmacniaczem energii magicznej. Światło o milionie kolorów, których w znacznej mierze ludzkie oko nie mogło nawet uchwycić, uderzyły w nią. Doszło do sprzężenia zwrotnego. Horyzont zdarzeń zamiast zniknąć po poświęceniu Filipa stał się większy zabierając ze sobą wszystko sprzęty z mieszkania. To wciąż było za mało, żeby zakończyć rytuał. Błyskawico-podobne wiązki protonów i elektronów związanych ze sobą w szalonym, chaotycznym i atomowym tańcu podążyły niczym wygłodniałe psy za kolejnymi ofiarami. Trafieni przez nie ludzie stali się pokarmem dla drapieżnego kosmosu. Pożarci przez ostre zęby przestrzeni, czasu i nienazwanych wymiarów dryfowali w bezmiarze nieskończoności, a ich umysły doznawały na przemian olśnień geniuszu i mroków szaleństwa. W oderwaniu od logiki ich pamięć nie mogła funkcjonować, a zmysły przestały cokolwiek rejestrować.

Wszyscy:
Odczuliście jakby minął zaledwie ułamek sekundy. Jakby nagle światło zgasło, zrobiło się rześko, a podłoga stała się śliska niczym lód. Przez moment przebywaliście w ciemnościach i nie ruszyliście się jakby w oczekiwaniu na odzyskanie wzroku. Jakoś przed wami odezwał się znany wam Filip Siano. Miał bardzo spokojny głos. Najpierw mówił coś w języku, którego nie rozumieliście. Po chwili jego głos płynnie przeszedł w język polski, ale z dziwnym efektem jakby echa. Jak w telewizji, gdy poza głosem lektora słychać głosy aktorów. W tym przypadku głos lektora i aktora był ten sam i należał do Filipa Siano. Po chwili i ten efekt ustąpił, a wasz znajomy mówił po prostu po polsku.
- Spokojnie. Wszystko będzie dobrze, ale musicie zachować spokój. Doszło do wypadku i zostaliście pociągnięci za mną na Ostateczną Drogę. Pomogę wam wrócić, gdy dotrzemy do celu, ale musicie... - przerwał nagle. Mimo wszystko nie byliście spokojni. Pojawił się w was strach, który zaczął powoli was pochłaniać. Siano odezwał się jeszcze raz jakby zobaczył coś w tych kompletnych ciemnościach.
- Uciekajcie! Nie dajcie się pochłonąć przez strach! - Siano był gdzieś przed wami. Słychać było jego kroki na lodzie. W tych ciemnościach ciężko było nawigować w związku z czym wszyscy rzucili się w stronę, z której wydawało im się, że słyszą Siano. Ciężko było utrzymać równowagę na lodzie, ale najlepiej radziła sobie tancerka. Niestety wpadła na przeszkodę i przewróciła się. Aleksander Sowa poczuł jak ktoś uderzył w jego wózek i pchnął go do przodu. Chwilę później wszyscy usłyszeli krzyk upadającej kobiety, ale tylko Sowa dokładnie wiedział do kogo on należał: do Karoliny. Nie mógł jej pomóc. Nawet jakby chciał to nie mógł zatrzymać się.

I stało się światło. Granica była ostra i niewidoczna z ciemności, w której wcześniej przebywaliście. Wypadliście w powietrzu, ale nie było widać właściwie z czego. Tak jakbyście pojawili się znikąd. Siła rozpędu ucieczki po lodzie zadziałała i w tych nowych okolicznościach. Nie było czasu na rozglądanie się, a poza tym wciąż byliście oślepieni przekroczeniem granicy. Wzrok powoli odzyskiwaliście, ale było już za późno. Uderzyliście w wielkie, liściaste drzewo i wśród trzasków łamanych gałęzi spadaliście w dół, aż koziołkując kilkoro z was spadło do jeziora. Niektórzy skończyli swoją podróż na gałęziach.

Wszystko działo się bardzo szybko. Pchani jedynie siłą woli Bartosz i Daniel uratowali się z wody i wydrapali na błotnisty brzeg poprzecinany wystającymi korzeniami wielkich drzew aktualnie górujących nad ich głowami. Byli brudni, zmęczeni i potłuczeni. Spojrzeli w górę i zobaczyli wiszącego na gałęzi Mirasa w zbroi jakby urwał się z planu zdjęciowego do Pana Wołodyjowskiego, czy innego Ogniem i Mieczem. Najwyraźniej żelastwo, które miał na sobie obroniło go przed przebiciem, ale i doprowadziło do iście niebezpiecznej sytuacji. Nawet z jego wzrostem upadek do jeziora realnie groził utonięciem mając na względzie jego zbroję.

Miras spojrzał w górę i zobaczył coś co i znajdujący się na brzegu również dostrzegli po chwili. Jakaś kobieta miała mniej szczęścia niż oni. Dla niej nie skończyło się na siniakach i zadrapaniach. Jej bezgłowe truchło wisiało na jednej z gałęzi przebite w okolicach brzucha. Głowy nigdzie nie było widać, ale ubranie świadczyło, że została porwana jak i wy. Kolejne zwłoki trójka zaobserwowała na jeziorze. Tym razem był to mężczyzna w krótkich spodenkach i żółtej koszulce, którego ciało unosiło się na wodzie.

Jezioro miało kształt przypominający owal. Wydawało się jakby jęzor wody stosunkowo niedawno wdarł się w stronę drzew i wytworzył zatoczkę, do której wcześniej Bartosz i Daniel wpadli. Sama zatoczka była aż nadnaturalnie głęboka. Po dwóch, trzech metrach od brzegu znajdowała się granica wielkiej dziury. Niedługo dalej zatoczka kończyła się i rozpoczynała się dalsza część jeziora o kształcie przypominającym owal, a długim na jakieś dwa kilometry i szerokim na kilometr. W oddali - właśnie wspomniane dwa kilometry - majaczyła drewniana osada. Niektóre drewniane domki były dwupiętrowe, ale dominowała zabudowa drewniana. Z resztą może to na wyrost powiedziane - chodziło o kilka położonych obok siebie drewnianych domostw.

Wtem spod wody wynurzyły się dwie postacie: Aleksander Sowa i Filip Siano. Siano pomagał Sowie dopłynąć do brzegu, gdy z nieba spadła szabla uderzając pierwszego z nich prosto w twarz. Wzrok Bartosza i Daniela powędrował na Mirasa - to była jego szabla i choć wcześniej podejrzewali, że to jakaś replika to okazała się być ostra jak brzytwa. Filip i Aleks momentalnie zanurzyli się pod wodę, a po chwili wypłynęli. Siano był nieprzytomny i tym razem to Aleks ciągnął go do brzegu - z resztą pozostali już wówczas ocknęli się z szoku i pomogli.

Filip Siano wyglądał inaczej. Okazało się, że naturalnym kolorem jego skóry była szarość. Początkowo trójka zebranych przy nim osób podejrzewała, że to brud, ale woda nie zmywała tego koloru. Poza tym jego krew nie wyglądała naturalnie. Była czerwonawym, bezwonnym płynem podobnym w konsystencji do oleju. Jego przecięte oko ujawniało dodatkową błonę, a policzek był niepokojąco cienki. Nie trzeba było specjalisty od anatomii, żeby uznać go za jakiegoś mutanta. Wtem Siano otworzył zdrowe oko i odezwał się spokojnym głosem:
- Nie jestem mutantem.

Informacja światotworzeniowa (Aleksander Sowa):
Aleksander Sowa odzyskał czucie w nogach i może nimi poruszać. Słabe mięśnie sprawiają, że nie może samodzielnie chodzić (nawet z kulami byłoby bardzo ciężko mu ustać), ale z punktu widzenia współczesnej medycyny to cud. Niekoniecznie sobie to jeszcze uświadomił. Aktualnie leży wyczerpany na wybrzeżu i ma w zasięgu wzroku wiszącego na drzewie Mirasa, zwłoki kobiety zawieszone wśród wyższych konarów drzewa, a obok niego leży ciężko ranny Siano.

Informacje światotworzeniowe:
  1. Filip Siano jest telepatą. Słyszy wasze myśli, nie będzie tego ukrywał i na głos odpowie na wszystkie wasze pytania (wypowiedziane lub pomyślane) o ile będzie wiedział. Czuje, że umiera, ale ma nadzieję na pomoc medyczną z waszej strony. Jest zbyt słaby, żeby zdominować waszą wolę, dlatego liczy na wasze miłosierdzie. Jego rana głowy wygląda paskudnie, dodatkowo ma zwichniętą nogę w kostce (czego sam jeszcze nie czuje).
  2. W przypadku, gdyby ktoś chciał spróbować krew Filipa Siano - efekt pojawi się w kolejnym odpisie.
  3. W tej kolejce możecie wprowadzić do gry dziecko porwane z waszego świata. Znajdowałoby się bardzo wysoko nad ziemią - dużo wyżej niż Miras i znajdujące się nad nim zwłoki. Jeżeli ktoś z was wprowadzi tą postać to niech to dziecko opisze. Będzie krzyczało o pomoc po akcji nurkowania po ekwipunek, ale jeżeli nikt nie przedstawi sensownego planu ratunku to dziecko spadnie i prawdopodobnie zabije się (będzie rzut kościami).
  4. Jak tylko będę miał czas to będę na bieżąco odpowiadał na pojawiające się pytania do Siano. Dodatkowo jak tylko pojawią się pomysły i ich realizacja jak ściągnąć z drzewa Mirasa to będzie rozstrzygnięcie tych akcji. Scenę zakończymy za około tydzień, więc dobrze byłoby jakbyście do tego momentu podjęli decyzję gdzie dalej zmierzać.
  5. Sporo z waszego ekwipunku wpadło w nadnaturalną toń zatoczki znajdującej się przy drzewie. Napiszcie trzy rzeczy - oprócz waszego ubioru - które koniecznie chcecie zachować. Niestety wózek Aleksandra i szabla Mirasa z przyczyn fabularnych już wpadły do jeziora. Możecie próbować nurkowania w zatoce i odzyskania dodatkowych rzeczy. Będzie to zadanie dość trudne - najłatwiej (ale wciąż niełatwo) można odzyskać szablę Mirasa.
  6. Las wokół was jest mieszany z przewagą drzew liściastych. Klimat jest umiarkowany, po temperaturze i stanie roślinności można wywnioskować, że jest lato. Chmur niemalże nie ma (jak w centralnym Mazowszu 1 lipca). Wszystko wygląda tak jakbyście zostali przeniesieni nad jakieś jezioro w Polsce. Zwierząt w pobliżu nie ma - jeśli jednak chcielibyście to coś może pokazać się. Nic co świadczyłoby, że jesteście poza granicami Polski.
  7. Jakby to do czegoś wam się przydało możecie światotworzyć meble z mieszkania Filipa Siano. Nic nadzwyczajnego, ale mogą być porozrzucane w obrębie kilkudziesięciu metrów - coś nawet może pływać na powierzchni jeziora.
 

Ostatnio edytowane przez Anonim : 01-07-2020 o 18:53.
Anonim jest offline