Wątek: Lost Station
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2020, 21:12   #6
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
W poście krótki dodatek od kapitana do nawigatorki ;)

- No i po premii...albo i całej wypłacie - To były pierwsze myśli A.J. gdy dotarły do jej wymęczonego zbyt długim kriosnem umysłu informacje o obecnej sytuacji, w jakiej znalazła się załoga frachtowca.

Znajdowali się na krańcu znanego wszechświata, w miejscu, gdzie nie powinni przebywać, a czujniki statku wyłapały sygnał stacji kosmicznej, która również nie miała prawa tam istnieć? A jednak oba fakty były rzeczywistością, do tego zaś cały ten "Archimedes" odpowiadał im jedynie zwyczajowym sygnałem nadawczym. Pięknie…

Pijąc już trzecią kawę, i paląc drugiego papierosa, pomasowała prawą skroń. Łupało ją w tym miejscu zdrowo, mimo prochów jakie dostała od pokładowego lekarza, co nic a nic nie pomagało w logicznym przemyśleniu całej sprawy. A wcześniej było jeszcze gorzej, z wielokrotnym obściskiwaniem się z kibelkiem i prężenie jak kot, to z siadaniem na nim, i tak na zmianę, raz z góry, raz z dołu, leciało z niej równo… zdecydowanie za długo spali.

***

Coś się spierdzieliło, a ona jeszcze nie wiedziała co, i to ją najbardziej drażniło… a niech tylko ktoś wpadnie na durny pomysł zwalenia tego na nią!

Co do samej stacji, miała obawy. Brak załogi.. no dobrze, niektóre stacje były w pełni automatyczne. Ale nawet te, powinny ich przywitać standardowymi procedurami. Coś jej mocno śmierdziało, i nie były to chyba nogi towarzyszących im "karków", w końcu każdy brał już niejeden prysznic po wyjściu z kriokomór...

Rozpoczęły się kolejne, w miarę normalne już rozmowy(coraz mniej bełkotów "wyprutych" po stazie załogantów), kolejne szacowania sytuacji, naradzanie się, gdybanie, i pierwsze rozkazy kapitana. Alice odczekała grzecznie, co mają do powiedzenia inni, po czym w końcu i ona zabrała głos.
- Mamy kilka niegroźnych usterek, ale to nic poważnego, poradzę sobie ze wszystkim w ciągu paru godzin. A jak już wspomniał Seth, z ogrodem jest coś nie tak, panują tam według czujników warunki jak w jakiejś dżungli… wszystko się wielce rozrosło? - Wzruszyła wytatuowanymi ramionami, po czym zerknęła na kapitana, i minimalnie się uśmiechnęła - "Taxi" przygotuję, nie ma problemu… ale przy jednej, czy dwóch rzeczach to bym potrzebowała pewnej rady.
- W takim razie załatwimy to u mnie - odparł Tony. - Skoro to twoja działka, to nie będziemy tego zwalać na innych - dodał z czymś, co można by uznać za uśmiech.
- Agnes - zwrócił się do nawigatora i biologa w jednym - spróbuj ocenić, ile czasu trzeba, by ogródek zamienił się w dżunglę. I czy coś tylko bardzo urosło, czy też się zmutowało przy okazji.





.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline