Wątek: Lost Station
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-07-2020, 23:09   #7
Azrael1022
 
Azrael1022's Avatar
 
Reputacja: 1 Azrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputacjęAzrael1022 ma wspaniałą reputację
Do zanurzonego w żelu ciała najpierw dotarły bodźce czuciowe. Przez półpłynną substancję zaczęły przebijać się drgania, które kilka chwil później mózg zaczął łączyć z dudniącymi wrażeniami akustycznymi. Ktoś przechadzał się po stalowej kratownicy znajdującej się zaraz obok kapsuły do kriosnu. Następnie poszła znana Ryanowi procedura. Spuszczanie żelu, odłączanie rurek i w końcu wymięty i słaby jak dziecko wypadł na zewnątrz, wprost w ramiona pięknej blondynki. Osoba odpowiedzialna za wygląd synków z pewnością znała się na rzeczy. Bo Ryan nie chciałby będąc w takim stanie wpadać w ramiona kogokolwiek innego. Ochroniarz był słaby jak dziecko. Brakowało mu koordynacji, jakby mięśnie od nowa musiały uczyć się jak przemieszczać ciało. Błędnik pracował ospale, informował o zmianie położenia dopiero w momencie zaliczania gleby. No i problemy z systemem trawiennym – Ryan nie próbował powstrzymywać wymiotów, wiedział że na nic się to nie przyda . Kiedy wyrzucił z żołądka ostatnie resztki kriożelu, Chris podała mu pierwszą partię leków stymulujących pohibernacyjną regenerację. –Dzięki mała. Jestem twoim dłużnikiem. Mogę w zamian zaprosić cię na kawę.
-Ryan, zdaje się już ci kilka razy tłumaczyłam – nie umawiam się z istotami innych gatunków. Po co cały czas o to pytasz?
– zapytała, wywołując na twarzy grymas lekkiego zdziwienia.
-Sama wiesz, masz dwie możliwości odpowiedzi. Albo się zgodzisz, albo nie – Ryan uśmiechnął się nieco złośliwie. –Jest tu gdzieś moje ubranie?

W mesie dało się wyczuć dobre jedzenie i dziwne napięcie. Ochroniarz przysłuchiwał się rozmowie o podróżach międzygwiezdnych i zrozumiał, że w ich przypadku chyba coś nie pykło. Właściwie, to nic nie pykło. Byli tak astronomicznie daleko od jakichkolwiek innych zamieszkałych planet, tak daleko, że trudno było to sobie wyobrazić. Co gorsza, nie wiadomo jak tu się znaleźli, ile lecieli, dlaczego ani na czyj rozkaz.
-Myślałem o jakiejś korporacji, która odkryła jedną z bram, zdolną przenosić statki na tak niesamowite odległości. Trzymali to w tajemnicy, aby móc eksploatować z zasobów naturalnych inne galaktyki. Zbudowali tą stację, zebrali potrzebne surowce i się wynieśli. Tylko z drugiej strony, w znanej części kosmosu jest tyle surowców, że dla każdego starczy, więc po co ryzykować takie wyprawy. – przełknął kolejny kęs dziwnie wyglądającej ale pożywnej papki.
- Nie wiemy ile lecieliśmy bo nie ma o tym informacji w żadnym z komputerów. Może damy radę wywnioskować coś na podstawie tego jak urosły rośliny w ogrodzie. Jakieś liczenie słojów drzew albo cos takiego. Ustalenia będą nieprecyzyjne, ale to najlepsze co teraz mamy. – Ryan wyczyścił talerz kawałkiem chleba i rozejrzał się za dokładką, która niebawem trafiła na stół.
- Śniło wam się coś? - zapytała Chris.
Ryan spojrzał na syntka i powstrzymał się od co najmniej trzech sprośnych komentarzy.
Ochroniarz słuchał wypowiedzi innych i próbował jakoś ogarnąć umysłem nieciekawą sytuację w jakiej się znaleźli. Byli w czarnej dupie a co gorsza – w czarnej dupie na krańcu wszechświata. O ile ten miał krańce.

Po sprawdzeniu sprzętu, który miał w swojej kajucie Sheaffer przeszedł się do siłowni. Nic się w niej nie zmieniło. Przynajmniej niczego nie ubyło ani nie przybyło. Wystarczyło poprawić sztangi na uchwytach, podnieść kilka zrzuconych hantli czy pozbierać maty, które spadły z haków.
Aby spędzić czas robiąc coś pożytecznego w miłym towarzystwie, zlokalizował Zeevę i zaproponował wypełnienie prośby kapitana – pełną inwentaryzację broni i pancerzy balistycznych znajdujących się na statku.
 
Azrael1022 jest offline