Mała relacja wrzucona z forum Star Wars ale zawsze coś
Na konwent dojechałem sam bez mojego opiekuna i Mistrza* Calacha. To była zapowiedź następnych wydarzeń.
Po dotarciu do Wrocławia zwanego Głównym przy tablicy zobaczyłem jakże paskudne gęby Kim Bo i Calacha
Po kilku minutach stania i przeklinania zobaczylismy Ruyvena i ALuma. W wesołej gromadce ruszyliśmy przed siebie. Etap podróży pominę, wspominając tylko ,że tylko ja i niesławny Miami ulegliśmy i skasowaliśmy bilety oraz pania która siedziała w samochodzie, znalazła coś ciekawego w nosie i robiła z tego pocisk balistyczny w kształcie kuli
Po dotarciu na miejsce ukazała się nam leśnica. Niezbyt zachwycający widok :P
Po dwóch godzinach stania w kolejce za bru...metalami i fanami mangi i anime(którzy maluja paznokcie na czarno i różowo i ubierają sukienki...) dostaliśmy wejściówki. Wpakowaliśmy się na góre, przywitaliśmy i...wtedy go zobaczyłem. Stał taki smukły i duży a jednocześnie smutny i opuszczony. Pokazałem go Kimowi i razem udaliśmy się w stronę komputera Rusisa. Znaleźliśmy tam coś co pozwoliło nam przetrwać konwent (nie, nie browary) - GTA:San Andreas
Po kilku godzinach grania zaczęły się prelekcje. Wtedy postanowiliśmy poprosić niezbyt lubianego Leonidasa(m.in za rzucanie butami Jedi przez rowy z wodą :P)żeby zawiózł nas do szkoły. Która znajdowała (a może jeszcze znajduje) się z 10 minut drogi piechotą od Zamku. Po wrzuceniu śmieci do szkoły, szofer odwiózł nas z powrotem do Zamku. Reszta relacji w skrócie:
Czwartek wieczór: zacznynamy pić
Czwartek noc: Wracamy do szkoły i szukamy miejsca na nocleg. Znajdujemy salę "zamkniętą" w której rozbili się fani bitewniaków. Wchodząc do śpiwora o 1, zasnąlem o 4...
Piątek rano
alach ucieka oprowadzać wycieczki po Kłodzku, budze Kima i idziemy grac w san andreas.
Piątek wieczór:Znowu pijemy. Idąc po %Moc% gonimy za jakimś dziadkiem który przewrócił strażnika. Jest fajnie. Potem dalej pijemy... :P
Sobota rano:nie za bardzo pamietam co sie działo. ALe chyba tez gralismy w SA :P Chyba dostałem awans na Jedi Membera
Sobota wieczór: Chlejemy na całego. Strzelamy do dzieci z ASG. Freedon chce bic sie z Ruyvenem i Oolvem
Gadam z Kim Bo. Chyba gadaliśmy coś o rodzinach i życiu. Nie pamiętam :P
Niedziala rano: Zabieramy rzeczy i idziemy do Zamku. Mamy grać ale zaczyna się konkurs SW. Udział biorą 4 osoby: Kim Bo, Pax, Ki-Adi Mundi vel "Griwjóz", Vengar. Zajmuje 3 miejsce i wygrywam "Niesamowite przekroje"
Niedziela popołudnie: Wracam do domu. Od 18 do 24 gram w San Andreas.
*z awansem Calach przestaje byc moim mistrzem. yeeeeah!
Jak widać konwent był bardzo, ale to bardzo udany. Zwłaszcza w sferze chlania i grania w San Andreas. :P