Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-07-2020, 10:06   #2
Umbree
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Huldra prawie dwa tygodnie spędziła w gospodzie "Trzy Dzbany" w Absalomie i miała już powoli dosyć tej bezczynności. Ostatnie zadanie dla Organizacji nie było aż tak wymagające, żeby musiała siedzieć na dupie nie wiadomo, jak długo. Na szczęście opłacili jej pokój, więc przynajmniej tym nie musiała się przejmować. Od czasu do czasu obiła gębę jakiemuś podpitemu chamowi, któremu za dużo się wydawało, ale oprócz tego nie miała za wielu rozrywek. Dlatego, gdy goniec przyniósł list od kapitana Drenga, aż wyszczerzyła się do siebie, po jego przeczytaniu.
- No, kurwa, wreszcie coś się dzieje - mruknęła pod nosem.

Na spotkanie w siedzibie Pathfinderów z broni zabrała tylko topór do rzucania i sztylet. Szła, żeby pogadać o robocie, a nie na bitwę, więc pozostałą broń i resztę ekwipunku zostawiła w pokoju, uprzedzając karczmarza, że jak coś zginie, to będzie miał problem. Absalom jak zawsze tętnił życiem; niezliczona ilość ludzi na niezliczonych ulicach robiła niezliczone rzeczy. Huldra nie była przeciwna miastom, ale ta metropolia sprawiała, że gdzieś w środku czuła się ciągle poirytowana, gdy musiała przepychać się między ludźmi, którzy nawet nie patrzyli, gdzie idą. Zwykle jednak ponure spojrzenie Zmiennokształtnej, albo trącenie "z bara" wystarczało, żeby się ogarnęli i zeszli jej z drogi.

A trzeba było oddać, że Huldra wyróżniała się swoim wyglądem nawet w tak multikulturowym mieście. Od razu było widać, że pochodzi z dalekiej północy. Wysoka na ponad metr osiemdziesiąt, była potężnie zbudowaną kobietą z wyraźnie zarysowanymi mięśniami. Na całej długości obu rąk znajdowały się tajemnicze, mogące budzić niepokój tatuaże, miejsce przy oczach również było naznaczone niebieskim barwnikiem, jednym z symboli przynależności do klanu Wilczych Cór. Przeraźliwie jasny błękit oczu przywoływał na myśl śnieg i lodowce. Zdradzał siłę i determinację. W uszach kobiety można było dostrzec masę kolczyków, część włosów przefarbowana była na niebiesko i zapleciona w warkocze. Na szyi dyndały rzemyki z przeróżnymi ozdobami, najczęściej kłami potworów, które barbarzynka pozbyła się z tego świata. Ubranie stanowiła koszulka kolcza, płaszcz z kapturem, spodnie i porządne buty.

Gdy dotarła do siedziby Pathfinderów, poczuła tę samą ekscytację, co zawsze. Pojawienie się tutaj oznaczało dobrą przygodę, niebezpieczeństwo i walkę, od której Huldra była wręcz uzależniona. Lyda siedząca w holu na jej widok podniosła się, chcąc jak zwykle zaprowadzić ją na piętro, ale barbarzynka wskazała tylko palcem jej biurko.
- Nie podnoś tyłka, sama trafię - rzuciła.
Pod drzwiami biura kapitana czekały już trzy inne osoby; rudowłosa kobieta, która wyglądała na elfkę i dwóch mężczyzn, z czego jeden dość fircykowaty. No ale skoro Dreng również ich wezwał, to znaczyło, że coś sobą reprezentują.
- Huldra Týrsdottir z klanu Wilczych Cór - przedstawiła się pozostałym. Głos miała szorstki, pasujący do postury.

Zaproszona do biura wysłuchała przeziębionego kapitana, a potem jego przydupasa, któremu chyba za dużo się wydawało. Zadanie zapowiadało się ciekawie, dobrze będzie wrócić w rodzinne okolice. Po okazaniu im klucza i sakiewki, zgarnęła ten pierwszy.
- Klucz będzie ze mną bezpieczny - rzuciła i schowała go do kieszeni. - Wy możecie wziąć pieniądze.
Po czym spojrzała na przydupasa.
- Skoro to ważne dokumenty, pewnie ktoś będzie chciał położyć na nich swoje brudne łapska. Podejrzewacie, czego albo kogo możemy się po drodze spodziewać? - Zapytała. - A ten Skagni? Lokalni go szanują?
Na razie nie miała więcej pytań, więc wyciągnęła się na krześle z założonymi pod biustem rękoma i przysłuchiwała rozmowie.
 
Umbree jest offline