Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-07-2020, 14:14   #8
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Thumbs up Odpis 2: Przemowa Siano, uratowanie Filipka, o chudości Sianopodobnych i fart graczy

---------------------------ODPIS MECHANICZNY--------------------------


Climbing Miras (10-3=7): 3 Critical Success (?!) - pozostali popatrzyli z niedowierzaniem jak Miras w swojej zbroi najpierw przemieścił się zwisając na rękach w stronę pnia, a potem jak jakiś Spider-Man bez problemu zszedł na ziemię. Wyglądało to trochę jakby tam stała drabina. Sam Miras nie miał wątpliwości, że mu się powiecie, ale zdziwiony był szybkością. Tak jakby wszystkie dziury w drzewie były dokładnie tam, gdzie sięgał stopami albo rękami. Niestety po zejściu spostrzegł, że było to jedynie złudzenie i niekoniecznie powtórzy ten wyczyn, gdyby chciał powrócić na drzewo.

Diagnosis Daniel (11-5=6): 4 Critical Success (randbetween chyba szwankuje, ale zobaczymy kolejny rzut) - dokładnie przyjrzałeś się ranie Filipa. Mężczyzna miał rozciętą głowę. Ostrze szabli przebiło się przez czaszkę, ale najwyraźniej nie uszkodziło mózgu (albo mózg miał trochę inne właściwości niż ludzki, bo Filip pozostawał przytomny), uszkodziło oczodół (oko raczej nie będzie do uratowania) i przecięło na wylot policzek. Pomimo drastycznego wyglądu rana na policzku nie powinna być groźna, choć to z niej wyciekło sporo oleistego płynu (krwi Siano). Gorzej wyglądała rana oczodołu i czoła. Jak już Miras przyszedł ze swoją apteczką pierwszej pomocy zorientowałeś się, że bardzo złym pomysłem byłoby używanie jakiegokolwiek płynu na tym oleju. Poradziłeś, żeby użyć suchego opatrunku co też Miras uczynił. Spostrzegłeś również, że chrząstka nosa Filipa wygląda dziwnie. Najwyraźniej Filip przeszedł bardzo dobrą operację plastyczną, która niemal nie pozostawiła śladów.

First Aid Miras (10-5=5): 4 Critical Success (wcześniej był rzut za Daniela niżej: 11, ale to Miras przyszedł z apteczką i w związku z tym ma pierwszeństwo, dziwne, że kolejny Critical Success) - po zejściu z drzewa zabrałeś swoją apteczkę leżącą na trawie i podszedłeś do Filipa i Daniela. Ten ostatni przestrzegł cię, żeby nie używać spirytusu, ani w ogóle jakiegokolwiek płynu. Pokazał ci, że krew Siano nie jest normalna, a mocno oleista i niewiadomo co stanie się przy zmieszaniu. Sprawność z jaką udzieliłeś pierwszej pomocy zaskoczyłaby profesjonalnych ratowników medycznych, ale taki już byłeś i taki był twój styl. Wyglądało na to, że bandaż wystarczył do zatamowania krwawienia, ale rana czoła była wyjątkowo paskudna. Miałeś wątpliwość, czy po prostu nie otworzy się jak kokos wylewając jego całą zawartość.

First Aid Daniel (14-5+2 (za udaną diagnozę) = 11): 11 - czujnie patrzyłeś co robi Miras, ale nie przerywałeś mu, bo dobrze sobie radził. Jedynie nie pozwoliłeś mu na użycie czegokolwiek innego niż bandaża. Wskazałeś mu, że w kontakcie z nieznaną substancją jaką jest krew Siano efekty użycia czegokolwiek innego niż zwykłego bandaża mogą być nieprzewidywalne.

Climbing Mały Filipek (8; 10 rzutów): 8, 14, 6, 6, 13, 12, 3, 4, 11, 9 - dziecko o tym samym imieniu co Siano dzielnie trzymało się gałęzi. Trochę uspokoił go Aleksander, który wraz z Bartkiem, krzątał się pod drzewem zbierając jak najwięcej miękkich mebli. Niestety to było tylko dziecko i sama dzielność nie wystarczyła. Osunął się i spadł na niższą gałąź. Tej mocniej przytrzymał się pozwalając pracującym na dole mężczyznom na działanie. Po chwili nastąpił kolejny kryzys. Filipek spadł prosto na bezgłowe zwłoki. Starając się chwycić czegokolwiek pochwycił porwaną szyję, z której buchnęła krew prosto na jego twarz. Zaczął krzyczeć, ale wówczas krew nalała mu się do gardła. Mimo wszystko - mimo paniki i grozy jaka opanowała jego serce - dłonie jeszcze bardziej ścisnęły ciało kobiety. Chłopiec wisiał na trupie, a wciąż ciepła krew ściekła po jego twarzy, mały torsie, nogach i stopach i spadała niżej na przygotowywane miejsce bezpiecznego upadku. Filip zaciskał dłonie jak tylko potrafił najmocniej. Czuł jak kości kręgosłupa kobiety przebijają mu skórę. Czuł jak opuszczają go siły, że już nie może i że to już koniec. I spadł.

Test specjalny:
Krew Siano k? - 3 - Hiper-Optymizm
- do odwołania Aleksander będzie miał bardzo dobry humor, a wszystko co złe z pewnością dobrze skończy się, a jeżeli to niemożliwe no to i tak nie jest tak źle, bo mogło być gorzej.

-------------------WSPOMNIENIE--------------------------------


Kilka tygodni wcześniej Miras został odwiedzony przez Siano. Sporo rozmawiali o rekonstrukcjach historycznych, a Siano wykazał się przy tym sporą wiedzą na temat fechtunku i jazdy konnej. Jego znajomość historii nie była jednak tak dobra. Znał podstawy, ale brakowało mu zdolności analitycznych jakie wydarzenia historyczne były ważne, a jakie nie. Miał jednocześnie zdolność niwelowania złego wrażenia jakie od czasu do czasu ujawniał. Był sympatyczną osobą, więc jego braku w wiedzy łatwo było tłumaczyć „to przecież tylko on”. Natomiast wracając do fechtunku i jazdy konnej to Miras był zadziwiony poziomem wiedzy teoretycznej i praktycznej. Tak jakby Siano całe dzieciństwo spędził na siodle z szablami i łukami w ręku. Jakby dzieciństwo spędził na Dzikich Polach opisywanych w Trylogii. A wszystko to wydawało się tym bardziej niesamowite, że Siano był strasznym chudzielcem - na granicy anoreksji, o którą niektórzy go podejrzewali.
Jadł jednak normalnie (jak na chudą osobę), nie cierpiał na bulimię (niektórzy obserwowali go czujniej podejrzewając to) i nie był słabeuszem.
- W mojej rodzinie wszyscy tacy chudzi. - mawiał czasami, gdy ktoś był zdziwiony, że to czy tamto bez problemu unosił pomimo niskiej masy mięśniowej.

Rzeczywiście w jego rodzinie wszyscy byli tacy chudzi. Podobnie jak niemal wszyscy przedstawiciele jego gatunku. Jedynie kilku „buntowników” decydowało się na ostry reżim diety i ćwiczeń - w takim przypadku jego pobratymcy wchodzili na ścieżkę stopniowo przemieniającą ich w górę mięśni. Gdzieś tam w połowie drogi upodabniali się do silnych ludzi, ale mogli ćwiczyć dalej, bo w przeciwieństwie do ludzi tego typu reżim nie tylko dodawał im masy mięśniowej, ale i wpływał na ich szkielet. Raczej trzymali się swojego towarzystwa, a czasem tworzyli niewielkie społeczności (czy raczej kulty) z ludźmi podobnie jak oni opętanymi fanatyczną kulturystyką. Filip Siano nie znał żadnego takiego „mięśniaka”, a w swoim życiu widział może kilku.

-------------------UPADEK FILIPA KAŁUŻY--------------------------------

- Gotowi, czy nie - nadchodzę! - przypominał się tekst z gry w chowanego. W tym przypadku sprawdzana była gotowość Bartka i Aleksandra na upadek dziecka z drzewa. Dziecko w ubraniu przesiąkniętym krwią, z krzykiem, spadło. Przeleciało obok gałęzi, na której wisiał wcześniej Miras i upadło na przygotowane meble. Nie można powiedzieć, że to był profesjonalny sprzęt do wyłapywania spadających ludzi. Właściwie to nie był to dobry pomysł, ale lepszy taki niż żaden.
Niestety obaj mężczyźni nie mieli pojęcia co robią. Wszystko było mocno improwizowane, a z resztą i tak nie mieli czasu na głębszy pomyślunek. Czasem prowizorka pozwala jednak na dużo. Mocno zmachali się przenosząc meble (no, w sumie Bartek przeniósł dużo więcej, ale zmęczenie rozłożyło się niemal po równo - na koniec obaj byli wykończeni), ale kluczem do sukcesu był koc. Mimo wszystko ten materiał wytrzymał upadek dziecka i tym samym go uratowali.
Aleksander przewrócił się niemal natychmiast, ale chwila utrzymywania się na nogach wystarczyła. Dziecko było całe. Niestety chwilę później pojawił się kolejny problem - tylko Bartosz miał okazję zareagować.

DX-2 Bartosz (10-2=8): 6 - wyglądało jednak na to, że wszystko szło po waszej myśli. Bartosz bez problemu odskoczył w bok wciąż trzymając dziecko w kocu akurat, żeby na głowę Filipka nie spadły zwłoki kobiety. To mogło zaboleć, ale nic złego nie stało się.

Filipek w wielkim szoku, opanowany przez grozę bycia brudnym od czyjejś ciepłej krwi i z mocno poranionymi dłońmi żył. Oprócz dłoni nic mu fizycznie nie było. Psychicznie to inna historia. Aktualnie nie będzie potrafił wydukać z siebie nic logicznego.

-------------------MIRAS WCHODZI DO WODY--------------------------------

Nie tracąc czasu Miras natychmiast zrzucił z siebie zbroję i rzucił się do wody po swoją szablę (i ewentualnie inne rzeczy). Woda miała zwyczajną temperaturę jak na lipiec. Była również niezwykle czysta.

Swimming Miras (10): 3 Critical Success (nawet nie jestem zaskoczony, to staje się niepoważne, w kolejnym odpisie zamiast randbetween(3;18) zrobię trzy randbetween (1;6), choć teoretycznie nie powinno być żadnej różnicy, ech) Miras odzyskał swoją szablę, a także znalazł swoje: koc, minilatarkę, zestaw skryby, termos z herbatą i piłę. Znalazł również wózek Aleksandra, ale to raczej nie do wyciągnięcia... po chwili poczuł jak wózek jest ciągnięty w dół (choć spoczywał na dnie, gdy Miras do niego przypłynął), więc puścił go i wypłynął z wody. Wokół niego pojawiło się mnóstwo bąbli powietrza. Miras dostał się na brzeg, gdzie wcześniej wyrzucał znalezione rzeczy.

-------------------SIANO PRZEMÓWIŁ--------------------------------


Po krótkiej chwili, Filip Siano przytrzymał swojego opatrunku na oku i usiadł. Daniel - wykazując oznaki troski medycznej - był trochę zaniepokojony. Ewidentnie nie miał do czynienia z człowiekiem, ale mimo wszystko była to istota biologiczna z ciężką raną głowy. Powinien leżeć. Filip jakby przez moment zastanowił się nad tą troską i położył się. Mówił tak, żebyście wszyscy słyszeli.
- Nie powinniście tutaj trafić. A tamta dwójka nie powinna zginąć. - wskazał na bezgłowe ciało kobiety i topielca w jeziorze - Od dokładnie dwudziestu sześciu lat próbowałem wrócić do domu, więc wiem jakie to uczucie być w obcym świecie. Ściągnęła mnie do was ciekawość. Z własnej woli wskoczyłem w tunel w nieznane, ale nie wiedziałem, że jest jednokierunkowy. Pracowałem wiele nad powrotem, zaplanowałem wszystko, ale tego nie przewidziałem - coś musiało wzmocnić, jak wy to nazywacie, zaklęcie i wciągnęło was wszystkich. Dobrze, że nie przeniosło całego budynku. - następnie Siano przestał mówić po polsku, Daniel wyraźnie widział jak jego usta są zsynchronizowane z ledwo słyszalnymi słowami, na których nałożył się głośniejszy głos jakby polskiego lektora (głos Siano) - Jednocześnie rzuciłem drugie zaklęcie na trójkę osób, które pomogły mi się tu dostać. Ono najwyraźniej też dotknęło was. Będziecie rozumieć języki istot świadomych, a oni będą rozumieć was. Ten efekt pozostanie przez dłuższy czas, nie wiem dokładnie ile, ale rzędu kilku dekad, minimum jednej.

- Wiem, że macie wątpliwości. To miejsce przypomina jakiekolwiek pojezierze w waszym świecie, ale to jest inny świat o innej historii. Myślę teraz jak moglibyście wrócić. Zasadniczo są trzy drogi. Mędrcy Taumary są o wiele bardziej biegli w magii niż ja, ale dotarcie do nich może być problematyczne. Cenią zupełnie inne wartości niż wy i choć to moje miejsce pochodzenie - inne niż ja. Taumara leży na zachodzie. Niedaleko z miejsca, gdzie jesteśmy z jeziora wypływa rzeczka, która łączy się z inną rzeką i tak można dopłynąć do Morza Małp. Wokół niego istnieje społeczeństwo trochę przypominające Imperium Rzymskie z waszej historii, ale są izolacjonistyczni i w ich centrum (znajdującym się na północnym wybrzeżu) zamieszkuje bóstwo, które spełnia ich życzenia za służbę i dary. Nie wiem za jaką cenę, ale być może odesłałoby was do domu. Wiem jak to brzmi, trochę inny koncept Boga został wam wpojony - to bóstwo nie jest wszechwiedzące, ale, z tego co słyszałem, wszechmogące. No i jest jeszcze podwójne społeczeństwo na wschodzie, które przypomina wasze średniowiecze, ale zarządzane przez kilkusetletnie istoty o cudownych mocach - może odeślą was. Nie wiem... co do południa. Tam jest wiele różnych plemion, a część z nich jest bardzo agresywna. Według legend gdzieś na dalekim południu są ruiny Pierwszej Taumary, a jeszcze dalej port, który przed wiekami był skarbnicą wiedzy, ale aktualnie to pewnie tylko ruina.

- Przepraszam. Po prostu chcę pomóc. Chodźmy do Hoer, tamtej wioski za jeziorem. Zobaczycie, że to ani nie Mazury, ani żadne miejsce w waszym świecie. Ćwierć wieku temu mieszkali tam ludzie tacy jak wy... - zastanowił się przez chwilę nad czasem jaki upłynął, a następnie skierował wzrok na Filipka. Chłopiec w ogóle nic nie słuchał z przemowy jego starszego imiennika. Wciąż pozostawał w stanie kompletnego szoku. Siano pokiwał głową i rozejrzał się po was:
- Hoer w tamtym czasie był najbardziej na zachód wysuniętą częścią podwójnego społeczeństwa Bosz-Herw, o którym już wspomniałem. Przez wioskę przechodziły karawan ze wschodu na zachód i z zachodu na wschód, a czasem pojawiali się również osoby z północy. Z tego co widzę (a niestety słabo widzę) to Hoer rozbudowało się przez te lata jak mnie tu nie było. Chyba, że teraz macie jakieś pytania?
 
Anonim jest offline