13-07-2020, 16:55
|
#12 |
| Ulfeński szlachcic jej nie obchodził i starała się go unikać przez kolejne trzy tygodnie rejsu, by przypadkowo nie wszcząć jakiejś zadymy. Z Tirianem rozmawiała może ze dwa razy i nie były to jakieś długie pogaduchy z prostego powodu - Huldra nie lubiła za dużo gadać i w jej przypadku bardziej mówiły za nią czyny, niż słowa. Jakoś się jednak przemęczyła, spędzając większość podróży w swojej kajucie i ćwicząc, by utrzymywać ciało w optymalnej formie. No i mieć oko na skrzynię. Co prawda Eladamri rzucił na nią jakieś zaklęcia, ale ona nie ufała tej całej magii.
Po zejściu z pokładu z przyjemnością zaciągnęła się ostrym, rześkim powietrzem i omiotła okolicę wzrokiem. Była w domu. Co prawda dość daleko stąd było do miejsca, w którym sie urodziła i wychowała, ale te klimaty i ci prości ludzie byli jej dużo bliżsi niż postępowość i dwulicowość "ynteligentów" z cieplejszych stron świata. Kalsgardzkiego szlachetkę odprowadziła tylko wzrokiem i ruszyła z pozostałymi do "Kła". Ona ze swoim wyglądem bez problemu wtapiała się w otoczenie, czego nie można było zbytnio powiedzieć o pozostałych, ale nie obchodziło jej to.
Gospoda wyglądała całkiem w porządku a zawalona była jeszcze lepiej. Barbarzynka posłała zebranym ponure spojrzenie i podeszła do baru. Z typową serdecznością karczmarka próbowała im wcisnąć pokój i posiłek, więc nie było powodu, żeby nie skorzystać.
- Wezmę dwójkę. Razem z moją towarzyszką - wskazała na Laugę, posyłając przy okazji Tirianowi paskudny uśmiech. Ich małżeńska przykrywka przestała obowiązywać, więc Huldra zamierzała z tego korzystać. - Kolacja też niech będzie. I dzbanek gorzałki do tego. I powiedz nam jeszcze, dobra kobieto, jak najszybciej dotrzeć do Trollheim?
- Najszybciej będzie barką. Pytajcie z samego rana w porcie, w tamtą stronę zawsze ktoś płynie, to was zabierze, jak zapłacicie - odrzekła Sarya.
- A o niejakim Rognvaldzie Skagnim słyszała? - Huldra spojrzała jej w oczy.
Sarya zastanowiła się krótko i pokręciła przecząco głową.
- Nie znam człowieka.
Nie zaskoczyła jej odpowiedź, ale zapytać było warto. Kalsgard był wielkim miastem, a Skagni nie dość, że tutaj nie mieszkał, to z pewnością też nie wyświetlał się ze swoją działalnością dla Organizacji. Zajęła miejsce przy stoliku w rogu sali, czekając na swojego łososia i alkohol.
- Czyli jutro z rana zbieramy się do portu i pewnie jutro będzie po sprawie ze Skagnim. Jak na razie najprostsza misja, na jakiej byłam. No ale jak to mawiają: nie ma co chwalić dnia przed zachodem słońca. Zobaczymy, jak już będziemy z powrotem w Absalomie - rzuciła.
Zjadła kolację, a potem poczekała, aż rozkręcą się zawody, o których mówiła Sarya. Miała zamiar wziąć udział w przeciąganiu liny połączonym z piciem piwa, a potem iść spać. Z rana czekała ich podróż do Trollheim, więc wolała nie przesadzać z alkoholem. |
| |