| W zawodach nikt na nią nie stawiał. Nikt, oprócz Tiriana, jak się okazało, więc tym bardziej chciała pokazać, kto dzisiaj będzie rządził w przeciąganiu liny. Dali jej od razu jakiegoś całkiem dużego przeciwnika, ale Huldra nauczona od małego fizycznej pracy siły miała więcej, niż na to wyglądało. No i dała radę, ku zniesmaczeniu większej części stawiających, jak i samego oponenta. No a Tirian wygrał sobie trochę złociszy i - czym ją zaskoczył - nie schował od razu wszystkiego do kieszeni, tylko postanowił postawić barbarzynce alkohol.
A że kobieta lubiła mieszać, to padło na piwo z gorzało, oczywiście w odpowiednich proporcjach. Jeden kufel, drugi, trzeci. Huldra miała głowę do picia i niejednego mężczyznę by przepiła, ale dzisiejszego wieczoru nie zamierzała przeginać. Posiedziała jeszcze trochę w głównej sali z Tirianem, tym razem nieco bardziej rozwiązując język (a precyzując: alkohol go jej rozwiązał) i godzinę przed północą poszła do pokoju, starając się nie obudzić Laugi. Całkiem nieźle jej to wyszło, jak na wielką, podpitą i niezgrabną Ulfenkę. * * *
Następny dzień powitała straszliwą suchością w ustach i przeklęła siarczyście, nie odnajdując przy łóżku dzbanka z wodą. No tak, przecież zapomniała go wziąć z dołu. Głowa trochę pobolewała, ale do jakiegokolwiek kaca była jeszcze daleka droga. Zebrała się z łóżka, zrobiła kilka pompek, brzuszków i innych ćwiczeń, które ją rozruszały i wybudziły, po czym ubrała się i zeszła na dół. Tam zjadła pyszne śniadanie w towarzystwie kompanów i krótko później wyruszyli na poszukiwanie środka transportu do Trollheim.
Podróż barką nie dłużyła się jej. Podziwiała widoki, przypominając sobie różne wydarzenia z przeszłości i lata spędzone na ziemiach Linnormów. Kto wie, może jak to wszystko się skończy, będzie miała trochę czasu, by odwiedzić rodzinę i przyjaciół z klanu? Na razie jednak nie było co sobie zaprzątać tym głowy. Do Trollheim dotarli bez przeszkód i z dotarciem do domu Skagniego też nie mieli większych problemów. Tyle, że z domu niewiele zostało, a sam Skagni zniknął. Krwawy napis na ścianie jasno mówił, że ktokolwiek odwiedził historyka, wiedział o jego przynależności do Pathfinderów.
- Całkiem możliwe też, że Skagni się komuś tutaj naraził - odpowiedziała Huldra, gdy Tirian skończył. - Nie przypominam sobie, bym spotkała się na tych ziemiach z jawną nienawiścią do Organizacji. Kto wie, może to coś osobistego...
Przeszła się po całej chałupie i dokładnie rozejrzała. Nie znalazła zwłok historyka, więc była szansa, że jeszcze żył. Gdziekolwiek mógł być.
- Nie ma trupa, więc Skagni być może został uprowadzony. Albo zabili go wcześniej gdzieś indziej, chatę splądrowali a resztę spalili, żeby zatrzeć ślady - powiedziała. - Trzeba by w straży miejskiej rozpytać - skoro się chałupa jarała, to może mają jakieś informacje na ten temat. Pójdę z tobą do sąsiadów. - Spojrzała na Tiriana. - Z obcymi rzadko gadają, do swojej są bardziej otwarci, może coś z nich wyciągniemy. Poza tym nie każdy umie gadać we wspólnym. Pilnujcie skrzyni. - Kopnęła ją lekko nogą, zerkając na Laugę i Eladamriego, po czym ruszyła z zaklinaczem do drzwi. |