Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-08-2020, 12:18   #4
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Gerhardt Richter, najmłodszy syn zarządcy Hrabiego, od powrotu z wsi Krote zrobił się bardziej pewny siebie, ale nadal większość czasu spędzał w kancelarii. Nie licząc corocznego objazdu baronii jako asystent poborcy podatkowego rzadko kiedy spędzał czas na zewnątrz. A i podczas zbierania danin głównie siedział na rzyci, a to na zydlu we wioskach, a to na wozie w drodze pomiędzy. Hrabia mógł czasem wydawać się niedbały, ale akurat o zbieranie pieniędzy dbał i zawsze wysyłał w drogę poborcę z obstawą, nic ciekawszego niż dyskusja czy krowa co zdechła w dzień przyjazdu poborcy liczy się do podstawy podatku czy nie się nie zdarzyło (skoro z mięsa nadal mogą mieć korzyść, liczy się).

Także i teraz pióro ślizgało się po powierzchni papieru - "zgodnie z w/w zmianami opodatkowania...", a umysł zajmował się rachunkami
"... plus dwadzieścia od sta podatku, podzielić na dwanaście miesięcy..."

- Gerhardzie, musimy porozmawiać - głos ojca rozległ się w kancelarii, zajmowanej chwilowo przez najmłodszego z Richterów, nie odrywając jednak Gera od pracy.

- Tak, Ojcze - odpadł machinalnie, nie przerywając tworzenia pisma. Doskonale wiedział co będzie dalej. To samo co słyszał od roku niemalże raz dziennie. "Gerhardzie, masz już dwadzieścia dwa lata, pora się ustatkować, rozejrzeć za..." - głos ojca odzywał się niemal automatycznie w jego głowie, nawet gdy ojciec tylko patrzył. Ręka tymczasem pisała dalej "...siedem koron i dwanaście szylingów płatne do 10 każdego miesiąca...".

- Pojedziesz do Krassenburga... - "gdzie jakiś obrotny kupiec ma córkę na wydaniu i nadzieję na ulgę podatkową" dopowiedział sobie Ger tracąc zainteresowanie. I tak nie miał czasu. Odkąd ojcu zaczął się pogarszać wzrok młodsza część zespołu (czyli Ger) miała mnóstwo pracy, zwłaszcza że bojąc się utraty stanowiska ojciec udawał, że wszystko jest w porządku. Tak jakby stary Hrabia chciał widzieć przy sobie kogoś, kto przypominałby mu o upływie czasu. Obaj mieli jeszcze przed sobą co najmniej kilkanaście lat, a ojciec pamięć nadal miał świetną. Właściwie, to mógłby pojechać. Podobno u jubilerów można dostać okulary, czy jak się to tam zwało...

- Jego Wielmożność, Jaśnie Pan Hrabia raczył pamiętać Twoją osobę jako... - mówiła głowa rodu Richterów - "tak, jeszcze Pfaffenberga w to wciągnij" - pomyślał Ger, nie słuchając szczególnie uważnie, kiwając tylko głową gdy ojciec robił przerwy, zaś jego ręka niestrudzenie kontynuowała "pod rygorem unieważnienia zezwolenia i konfiskaty towarów..."

- ...dostaniesz papiery śledczego - słowa ojca wzbudziły zainteresowanie młodego. Wyglądało, że ich codzienna rutyna nieco się zmieniła dziś. Ręka pisała dalej "...na poczet zobowiązań, odsetek i kar administracyjnych.", ale wolniej, ponieważ Ger zaczął dzielić uwagę między pismo, a ojca.

- Masz odkryć co kryje się za zaginięciami dzieci... - perspektywa wyrwania się z kancelarii zaprzątnęła umysł "detektywa z Krote", ale na szczęście końcówka papierów zawsze wyglądała tak samo - "Podpisano, w imieniu JWM Radegunda Olivera Thijmana von Pfaffenbergera, Pana na Pfaffenbergu, w/z"

- Razem z Tobą pojadą ten krasnolud, Garil... - ojciec zrobił przerwę dla dodania dramatyzmu i wagi temu co zaraz powie, choć równie dobrze mogła być na nabranie tchu. Gerhadt szczerze się ucieszył. Nie ojcowymi problemami z oddychaniem oczywiście. Ale krasnolud dowiódł swojej użyteczności, dobrze jest mieć kogoś kto wie co zrobić, kiedy zostanie poproszony, by potraktował kogoś z takim samym szacunkiem jak sołtysa. A przede wszystkim Gerhardt Garila zwyczajnie lubił.
- ... oraz podopieczna Hrabiego, Panna Pergunda.
Dźwięk łamanego pióra nie był głośny, za to kleks nieładnie plamił dokument.
"Kurwa" - pomyślał młody zarządca. "Muszę przestać kląć w myślach" - pomyślał zaraz później. "Ale to i tak lepiej, niż na głos przy ojcu" - dodał i
puścił sobie w myślach wiąchę, której wypowiedzenie byłoby nie tylko niewłaściwe, ale też nielegalne z uwagi na wątek polityczny. Od gnuśnej szlachty gorsza była tylko szlachta aktywna. Hrabia, dając pokaz swojej przenikliwości i mądrości, nie wtrącał się nadmiernie w życie swoich poddanych i oczekiwał, że odpłacą mu się oni tym samym (i, oczywiście, podatkami), a zarządzanie tym, co musiało być zarządzane, pozostawił na barkach, jak sama nazwa wskazuje, zarządców. Dzięki czemu wszyscy żyli długo i szczęśliwie (o ile nie liczyć okazjonalnego marudzenia ojca, ale na to nawet Hrabia niewiele mógł poradzić, a co dopiero syn "starego" zarządcy).
A taki dla przykładu baron von B..., sąsiad Hrabiego, ledwo pół pokolenia temu zajął się rządzeniem aktywnie, dzięki czemu jego poddani nie tylko dokładnie wiedzieli, ile mają mieć w domu świec, albo czy gra na okarynie jest dozwolona w święta i co za to grozi, ale i to, co się stanie, jeśli "dla nawodnienia pól" wykopie się sieć kanałów na terenach bezodpływowych. W Słonych Bagniskach, mających kiedyś inną nazwę nikt już co prawda nie mieszkał, ale plaga komarów dawała się we znaki wszystkim w okolicach.
Tak, jeśli szlachcic nic nie robi to zdecydowanie nie jest najgorzej.

- Pamiętaj, że oprócz głównego zadania musisz także, a nawet przede wszystkim zapewnić pannie de Beauchene-Otzlowe bezpieczeństwo, a także... - "Bogu dzięki za podzielną uwagę, gdyby nie ona, skupiony na samoanalizie lingwinistycznej przegapiłbym możliwość uczestnictwa w rozmowie, dokądkolwiek ona zmierza" - pomyślał Gerhardt, domyślający się niestety dokąd.
-... a także przypilnował by... - ojciec kontynuował dokładnie tak, jak Ger się spodziewał. Młody ucieszył się, że nie powiedział na głos "kurwa", by po chwili dodać cztery "kurwa" pod rząd. Ale w myślach. "Bezsensowne przekleństwa niczemu nie służą" - stwierdził, głośno odpowiadając:
- Oczywiście ojcze.

Służba od dawna wiedziała, a Ger nawet policzył, że przeciętnie ma się siedem procent szans rocznie na dostanie batów za rzeczy, którym zawinił szlachcic. Piętnaście, w przypadku pilnowania dziecka i dwadzieścia pięć, w przypadku szlacheckiej młodzieży.
Służący pannie Peregrinie, jak nazywała Pergundę służba, mówili, że lepiej się od razu powiesić na lejcach.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 01-08-2020 o 12:24.
hen_cerbin jest offline