Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-08-2020, 07:01   #51
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację

Gospodyni osunęła się nieco niżej ułatwiając jej zadanie, pochyliła się do tyłu i oparła dłońmi na krągłościach Basi, zaciskając palce na krągłościach szlachcianki. Jej biodra wiły się leniwie… rozkosz była wyraźna w każdym oddechu.
- Jesteś pewien Miłosz?- usłyszały głos męski i młody.
- Oczywiście Krzesimirze. Ten zamek słynie z piwniczki pełnej win. Olbrzymiej winniczki pełnej drogich trunków. Nie zauważą jak jedna lub dwie butelki im zginą.- odpowiedział mu podobny głos. Bliźniacy debatowali przy wejściu do piwniczki. Nie zamkniętym wejściu.
- Co robimy? - Szepnęła Barbara całując kobiecość gospodyni. - Przegonisz ich.
- Jjak?- jęknęła rozpalonym głosem Magdalena nachylając się ku latarni i gasząc ją… Mrok zapanował w pomieszczeniu. Acz Basia i tak niewiele widziała z twarzą otuloną ciepłymi i wilgotnymi udami gospodyni. Obie słyszały cichy spór bliźniaków, którzy jeszcze nie zdecydowali czy chcą zejść na dół, by poznać smak wina. Którego, jak się okazało, nigdy nie pili. Jedynie nalewki oraz piwo.
- Łapmy stroje i ukryjmy się. - Mruknęła Basia uwalniając kochankę.
Magdalena drżąc zeszła z kochanki i obie na oślep pochwyciły gorsety, pantalony i suknie… nie wiadomo czy swoje akurat. Ale to teraz nie miało znaczenia. Dobrze że kryjówek było wiele w tym miejscu. I szybko ukryły się razem za beczkami widząc światło pochodni i słysząc rozgadanych młodzieńców rozprawiających o urodzie służek Basi… i samej Basi… takoż jakby chętnie przylgnęli ustami do jej ciała. Bo przecież z tego co o niej mówią… musi być niezwykle namiętną kochanicą.
Barbara ugryzła się w język nie chcąc zdradzić ich kryjówki. Miała nadzieję, że młodzieńcy jedynie wezmą butelki i opuszczą piwniczkę. Magdalena wydawała się równie przestraszona, ale też pijana i pobudzona. I naga… co podkreślał blask pochodni przechodzący przez szczeliny między beczkami. Młodzieńcy zaś zaczęli przeszukiwać piwniczkę w poszukiwaniu jakichś butelek. Bo antałka wynieść nie mogli.
- Wywiedziałem się, że w tym zamku jest stara kamienna niecka w której się myje służba i czasem nawet pani zamku. Skoro nasza dobrodziejka jest taką miłośniczką częstych kąpieli, z pewnością z niej skorzysta… są sposoby by podejrzeć ją podczas niej.- zdradził jeden z nich podrzucając pomysł bratu.
- A nie domyśli się?- zapytał drugi.
- Nawet nie będzie nas widziała.- odparł pierwszy.
Magnatka powstrzymała parsknięcie. Jej dłonie powędrowały w mroku do ciała kochanki szukając w ciemnościach jej piersi.
Wkrótce ujęła je delikatnie, gdy natrafiła na nie. Magdalena zerknęła za siebie przygryzając wargę, ale nie stawiła żadnego oporu poddając się dotykowi Basi.
- Cała golutka… te piersi jak dwoje melonów… ta kibić… ta burza jasnych włosów.- opowiadał jeden młodzian, a drugi odparł z uśmiechem.- Te usteczka… ciekawe jak brzmią, gdy jest w alkowie pochwycona i przyciśnięta do łoża. Gdy jej duma strzaskana… jaką jest niewiastą.
Barbara czuła jak mimowoli słowa bliźniaków ją podniecają. Jak często o niej fantazjują? Jedna z jej dłoni puściła pochwyconą pierś i zsunęła się po brzuchu gospodyni w dół sięgając do jej kwiatu.
Magdalena odpowiedziała cichym piskiem na to i odchyliła się do tyłu napierając pupą na napastującą ją kochankę. A młodziankowie dywagowali w jakiej to pozycji lubi być brana magnatka o tak lubieżnej i skandalicznej renomie. Przypuszczali że pewnikiem od tyłu i na czworaka. Byli też ciekawi czy usteczkami potrafi sprawdzić przyjemność mężczyźnie. Ba… łaskawie byli gotowi ją tego nauczyć.
Słuchając tych ciekawostek Barbara coraz intensywniej pieściła pochwyconą kobietę. Och nawet nie wyobrażali sobie jak bardzo wyuzdana była.
Niewątpliwie uważali się za bardzo doświadczonych, przechwalając się nawzajem jakże by to Basia wiła się pod ich dotykiem. I wspominali swoje podboje przy okazji… potwierdzając przy tym, że chętnie dzielili się kochanką w alkowie biorąc ją często naraz.
A Magdalena poddawana pieszczotom zagryzała zęby na swoim przedramieniu, starając się zapanować nad głosem, gdy zbliżała się ku spełnieniu… coraz bardziej ciepła i coraz bardziej mokra.
W końcu młodzieńcy znaleźli wreszcie jakieś butelki i z poczuciem triumfu ruszyli do wyjścia z piwniczki.
Wyobraźnia Barbary w tychże ciemnościach wędrowała coraz dalej, wyobrażając sobie jak to ściśnięta jest między dwojgiem kochanków. Gorąc sprawiał, że jej palce coraz to śmielej atakowały kobiecość Magdaleny. i w końcu ciało gospodyni się poddało, drżąc wtuliła się plecami w Basię gdy docierała do szczytu z głośnym jękiem.
Magnatka nie zważała teraz na bliźniaków, skupiona była całkowicie na ciele drżącym w jej ramionach. Delikatnie całowała szyję i ramię gospodyni. Zresztą ci już opuścili piwniczkę i słychać było jeszcze jedynie urywki rozmów na schodach… jak to planowali podglądać swoją panią w kąpieli
Basia posadziła delikatnie Magdalene na ich strojach, dając jej odpocząć.
- Myślę że… tyle wystarczy… że alkohol wyparował mi z głowy.- zachichotała nerwowo Magdalena odpoczywając po niedawnych figlach.
- Tak.. powinnyśmy wracać. - Barbara pocałowała gospodynię. - Choć przyznam, że bliźniaki nieco… rozpaliły moje zmysły.
- Łajdaki.- odparła żartobliwie Magdalena ruszają ku schodom i światłu które wpadało przez niedomknięte drzwi do piwniczki. I spojrzała przez ramię na Basię.- To jakie masz kaprysy pani?
- Kusi mnie by przyłapać pewnych dwóch młodzieńców, z ukradzionym winem, na podglądaniu służby. - Barbara narzuciła spodnią koszulę i pantalony, po czym zabrała się za ich sznurowanie.
- Ach… a czy przypadkiem to nie ciebie mieli podglądać?- zapytała ze śmiechem gospodyni ubierając się także.
- Mogę zrobić za przynętę. - Basia zaśmiała się. - Czy mogę liczyć na twe wsparcie?
- Jesteś moim gościem.- odparła z uśmiechem Magdalena.- Jeśli tego sobie życzysz?
- Są zbyt pewni siebie. - Magnatka zabrała się za sznurowanie swej sukni. - Czy pomóc ci ze strojem?
- Oczywiście… acz jeśli chcesz zastawić zasadzkę winnyśmy omówić jej szczegóły.- odparła Magdalena nastawiając się na zwinne palce Basi, co by otrzymać pomoc ze strojem.
- Wiesz o jakiej niecce mówią? - Barbara sznurowała pewnymi ruchami, strój swojej kochanki.
- Była tu taka kamienna niecka w ogrodzie… cóż… w niedużym ogródku warzywnym, który kazałam przerobić na porządny ogródek cieszący oko. Wedle słów miejscowych… służyła ona do przygotowywania zaprawy murarskiej przy budowie zamku i potem przy jego naprawach. Dlatego ją zostawiono w spokoju. Ja… przerobiłam ją na płytki basenik jakie to widywałam w podróży po Włoszech. Używany jest do prania i do kąpieli na świeżym powietrzu. I uroczo wygląda przy ogrodzie. Choć oczywiście, gdy ja się tam kąpie jest on zasłaniany tymczasowo wbijanym płotkiem z palików.- wyjaśniła Magdalena z uśmiechem.
- Mi zalezy by zatrzymać ich na tyle długo by można było ich złapać. - Barbara zamyśliła się. - Jak myślisz skąd mogą patrzeć na owy basenik?
- Nie wiem… ale się dowiem. - odparła władczo, ale i złowieszczo Magdalena.
- To dowiedzmy się, ja pozwolę by plotka wypłynęła, że planuję kąpiel wieczorem. - Barbara skończyła porządkować strój gospodyni i zabrała się za swoje włosy.
- A co dalej? Ilu ci ludzi potrzeba by ująć tych łobuzów na gorącym uczynku? Co z nimi zrobić jak już zostaną ujęci? - stwierdziła Magdalena poprawiając swoją fryzurę. Na tyle na ile się dało. Ciemna piwniczka nie była do tego idealnym miejscem.
- Kilku… i to dobrze znających teren. Jak widać młodzieńca radzą sobie nawet na twoim terenie. Gdy byliśmy w ich domostwie, wszyscy moi ludzie nie mogli ich pochwycić. - Barbara zamyśliła się. - A karę możesz wymyślić srogą… z przyjemnością poproszę o ich ułaskawienie. Niech będą mymi dłużnikami.
- Nie mogłabym… to twoi podwładni. Mogę ich pochwycić i rzucić ci ich przed stopy, ale karę sama musiałabyś. Zwłaszcza jeśli ciebie by podglądali.- odparła z uśmiechem Magdalena biorąc Basię pod ramię.
- A ty jak byś ich ukarała? - Barbara przyjrzała się z zaciekawieniem gospodyni, dając się prowadzić na piętro.
- Przegoniła gołych przez dziedziniec zamkowy na oczach służby. Dobra lekcja pokory. - zastanowiła się Magdalena.
Basia zaśmiała się.
- Obawiam się, że tym kogucikom mogłoby się to nawet spodobać.
- Zawsze pozostaje obicie kijami gołych zadków.- zaśmiała się głośno Magdalena.
- Podoba mi się twoje podejście. - Barbara przytuliła pierś do ramienia drugiej kobiety. - Będziemy potrzebowały ludzi, którzy znają teren twego zamku i złapią tych dwóch huncwotów.
- O to się nie martw.- odparła z uśmiechem gospodyni, gdy wędrowały w kierunku kolejnej komnaty… z karafką z winem.
Barbara zaśmiała się ponownie dając się zaprowadzić gospodyni.


Na miejscu czekały wygodne kanapy, mały stoliczek, karafka z winem oraz orzechowe ciasteczka. I zapierające dech w piersiach widoki z okien. Komnata bowiem usytuowana była nad przepaścią.
- Jak pięknie. - Barbara aż westchnęła z zachwytu podchodząc do okna. - Mój zamek także jest na wzgórzu jednak próżno szukać tam takich widoków.
- Ten jest na dość wysokiej górze.- odparła Magdalena podchodząc za Basią i poufale chwytając ją za pośladek by ścisnąć delikatnie. - By móc obserwować z niego trakt handlowy poniżej.
Barbara zamruczała czując tą pieszczotę.
- Cudownie. - Po głosie magnatki ciężko było poznać, czy mówi o widokach czy też o pieszczotach gospodyni.
- Trzeba czerpać jakąś przyjemność z przebywania w samotni.- odparła ciepło Magdalena nie zaprzestając masażu krągłości tyłeczka Basi.
- Zdajesz się mieć doświadczenie w czerpaniu przyjemności. - Magnatka spojrzała ponad ramieniem na gospodynię i uśmiechnęła się doń zadziornie.
- Zdarzało mi się zaszaleć po pijaku w Paryżu i na karnawale w Wenecji.- przyznała wstydliwie Magdalena i dała klapsa w pośladek magnatki. - Acz potrzebowałam i potrzebuję wiele wypić dla kurażu.
- Niesłusznie. - Barbara zaśmiała się. - Wiele kobiet ucieszyłabyś takim towarzystwem.
- Nie tak wiele… nie na tym zaścianku. Nie w moim wieku. - zaśmiała się Magdalena odsuwając się od Basi.- Mało tu kobiet światowych.
- Też nie jestem w twoim wieku. - Magnatka pozwoliła na żartobliwy ton. - Urodziłam się na tych ziemiach, a było mi… bardzo przyjemnie.
- Jesteś wyjątkowa… - odparła Magdalena odsuwając się od Basi i zerkając przez okna na panoramę poniżej zamku. Po czym podeszła do karafki i nalała wina do kielichów.- Wieczorem odbędzie się wieczerza z okazji twojego przybycia. Raczej w niedużym gronie, bo miejscowym nie będzie chciało się wspinać na górę, tylko z twojego powodu.
- Hm… Czy wobec tego kąpiel może zaplanować na poranek? - Barbara zamyśliła się powracając do rozważań na temat planu przyłapania bliźniaków.
- Jeśli tak chcesz… możesz też wykąpać się przed wieczerzą.- odparła z uśmiechem Magdalena.
- A zdążymy to zorganizować? - Barbara przyjęła jeden z kielichów z winem i upiła nieco.
- Żaden problem. To tylko kilka poleceń. Trzeba wszystko zaplanować jeno. Wykonanie zajmie ledwie kilka chwil.- zaśmiała się Magdalena popijając wina.
- Wezwałabym moją pokojówkę, Ewę… jej ufam we wszystkim. Zuzanna zbyt wielka słabość ma do bliźniąt. - Basi także humor dopisywał.
- Zaraz wydam polecenia Wernerowi. Kiedy chcesz ich capnąć?- zapytała gospodyni.- W jakiej chwili?
- By nie zobaczyli zbyt dużo. - Basia zaśmiała się. - Nie chcę im dawać satysfakcji.
- Trzeba… obmyślić jakieś hasło. Słowa które wypowiesz głośno i nie będą brzmiały podejrzliwie. - zadumała się Magdalena.- A które będą znakiem dla moich ludzi co by twoich huncwotów pochwycili.
- Może zapytam głośno gdzie jest moja gąbka? Hm.. choć mogłabym też zawołać drugą służącą. - Barbara zamyśliła się.
- Obie wypowiedzi brzmią prawdopodobnie.- zamyśliła gospodyni.
- Ale na pokojówkę będę mogła rzeczywiście krzyknąć. - Basia zastanowiła się jeszcze chwilę. - Tak.. to będzie dużo wygodniejsze.
- Dobrze.- odparła z uśmiechem Magdalena i dodała.- Ale zważ, że coś musisz im pokazać, co by nie mogli się wyłgać łatwo ze swojego niecnego postępku.
- Myślę, że dam radę pokazać tyle by pobudzić ich apetyt, ale go nie zaspokoić. - Basia upiła kolejny łyk posyłając gospodyni tajemniczy uśmieszek.
- Z pewnością.- odparła z uśmiechem gospodyni.- Acz tu nie chodzi o pobudzenie ich apetytów, a przyłapanie na gorącym uczynku.
- Tak.. choć ja lubię pobudzać apetyt. - Basia przesunęła palcami po krawędzi swojego dekoltu.
- Nie zauważyłam byś tylko to lubiła.- zachichotała Magdalena wodząc spojrzeniem za palcami Basi.
- Nie.. nie tylko. - Basia zaśmiała się wtórując gospodyni i ponownie napiła się wina. Magdalena również upiła trunku i usiadła na stoliku.
- Mam wrażenie, że długo ciebie trzymam przy sobie. Jeśli chcesz, możesz sama rozejrzeć się po moim zamku. Unikaj jednak południowo-wschodniego skrzydła. Wszystkie drzwi są do niego zabite i to nie bez powodu.- dodała przyglądając się szlachciance.
- Czemu? - Magnatka przyjrzała się gospodyni. - Czemu uważasz, że trzymasz mnie przy sobie zbyt długo i czemu drzwi są zabite?
- Z pewnością taka ciekawa sikoreczka jak ty, chce pozwiedzać okolicę… a ja w takiej sytuacji jestem ciężarem.- zaśmiała się Magdalena unosząc swoje nogi i spoglądając na stopy w trzewiczkach.- Już mnie nieco bolą. Natomiast co do drzwi… nie stać mnie na utrzymanie całego zamku w dobrym stanie. Mury w tej części zamku nie były odnawiane od lat i zaczęły się kruszyć. Zdarzyło się tam kilka tragicznych wypadków, więc kazałam zapieczętować tamto skrzydło.
- Ach.. to to skrzydło, które widać było z okien? - Basia dopiła wino i odstawiła kielich.
- Tak.- potwierdziła Magdalena z uśmiechem.
- Nie będę się tam zapuszczać. - Magnatka wstała z fotela. - Czy przekażesz instrukcje swoim ludziom? Wykąpię się przed wieczerzą.
- Możesz na mnie liczyć w tej materii.- potwierdziła gospodyni z uśmiechem.
- Pozwól więc, że się oddalę. - Barbara dygnęła delikatnie i opuściła pokój, ruszając na poszukiwanie Ewy i przydzielonych jej pokoi.
- Oczywiście…- usłyszała wychodzą i od razu napotkała Wernera czekającego na korytarzu. Skłonił się on jej i zapytał jak może pomóc. A dowiedziawszy się poszukiwaniach Basi, odprowadził ją w pobliże komnaty przeznaczonej jej do snu. Komnaty już strzeżonej przez dwóch wojaków pana Michała. Ewka i Zuzanna były już w środku czekając na swoją panią.
Barbara weszła i odetchnęła.
- Zuzanno czy przyniosłabyś mi jakiś niewielki posiłek? - Magnatka zajęła miejsce w jednym z foteli i rozprostowałą nogi.
- Tak pani.- Zuzanna dygnęła i natychmiast udała się do drzwi, podczas gdy Ewka uklękła przy Basi, by rozmasować jej łydki.
Magnatka zaczekała aż druga służąca wyjdzie.
- Mam do zrealizowania niewielkiego figla naszym huncwotom, lecz nie chcę mieszać w to Zuzanny. - Barbara przyjęła masaż z wyraźną ulgą.
- Rozumiem pani.- służka zachęciła ją do dalszych wyznań.
- Dowiedziałam się, że chcą mnie obejrzeć przy kąpieli w znajdującym się w ogrodach baseniku. Poprosiłam już gospodynię by przydzieliła swych ludzi dobrze znających teren do pochwycenia bliźniaków i sprawdzenia skąd będą mnie obserwować. - Barbara opowiadała powoli poddając się masażowi.- Chcę byście z Zuzanną rozpowiedziały gdzieniegdzie, iż planuję kąpiel przed wieczerzą.
- Dobrze… tak uczynię. - odparła cicho służka. - Zaraz się udam, by wywiedzieć moja pani.
- Poproszę Zuzannę o przygotowanie mi strojów na wieczór, a do basenu udamy się we dwie. - Magnatka odchyliła się w fotelu spoglądając w sufit.
- Tak pani. - mruknęła cicho Ewka zawstydzona. Jej palce zaczęły wodzić zmysłowo po łydkach swojej pani.
- Czy zaniepokoiłam cię? - Barbara przyjrzała się swojej służącej poddając się jej dotykowi.
- Nie ty… huncwoty i cała ta intryga.- wyjaśniła cicho i wstydliwie rudowłosa.
- Czemuż cię to niepokoi? - Magnatka spoglądała na Ewkę.
- To że… będziesz waćpani podglądana podczas kąpieli… wiesz pani dobrze, że co się zdarza gdy… waćpani asystuję przy kąpieli.- nachyliła się i ustami musnęła pończoszkę na lewej łydce Basi.
- Obiecuję, że po tym jak się skryjemy znajdę chwilę dla ciebie. - Basia nachyliła się i ucałowała czoło Ewy. - Tym bardziej, że skończy się zapewne kąpielą w balii chwilę później.
- Waćpani… nie musi…- speszyła się dwórka słysząc te słowa. Spojrzała się na podłogę mrucząc.- Obawiam się że mogłabym zapomnieć się w takiej sytuacji i przynieść wstyd…
- Ewo ufam ci. - Basia uśmiechnęła się ciepło i pogładziła włosy służącej.
- Ja nie ufam sobie… za dużo mi waćpani pozwala.- szepnęła cichutko służka.
- Więc na chwilę pomyśl, że obok jest Cosette. - Basia zaśmiała się. - No już załóż mi buty. Obejrzymy ten basenik po tym jak zjem.
- Tak pani.- odparła z uśmiechem Ewka.
Barbara przytaknęła jedynie ruchem głowy oczekując na przybycie Zuzanny.
Wkrótce wróciła Zuzanna z mięsiwem na tacy w ramach posiłku dla swojej pani. Nieświadoma intryg pozostałych postawiła go na stoliku czekając na dalsze polecenia. Magnatka poinformowała ją o planowanej kąpieli, na którą uda się z Ewką i poprosiła by druga służka naszykowała jej strój na wieczerzę. Poprosiła rudą służkę by ta przygotowała rzeczy niezbędne do obmycia się, podczas gdy sama spokojnie zjadła posiłek. Potem posłała Ewę po wino by ta mogła roznieść plotki przy okazji i oczekiwała z narastającym podekscytowaniem pory kąpieli.


Ten czas nadchodził szybko, na szczęście dla szlachcianki bo czekanie na to ją roznosiło. Ewka zaś wróciła z informacjami, że… żaden parawan nie osłoni ich przed spojrzeniami, bo pewnikiem bliźniaki będą ją podglądać przez szczeliny w murach i ścianach.
- Ciekawa jestem jak sobie z tym poradzi Magdalena. - Barbara naszykowała się na kąpiel zakładając lżejszą suknię. By zachować pozory upewniła się też, że ludzie Michała pilnować będą wejść do ogrodów. - Ruszajmy.
- Z pewnością nie dopuszcza do służby pyszałkowatych młodzików, którzy myślą że wszystko im wolno.- mruknęła cierpko Ewka podążając za Basią.
- Tak… albo ona albo jej syn. - Barbara odpowiedziała szeptem kierując się w stronę ogrodów zamkowych.
- Myślę że ona…- odparła Ewka cicho i rozglądała się po ogrodzie. Strasznie małym, ale widać było że poświęcono mu wiele miłości. Obie niewiasty dojrzały drewniany parawan mający zapewnić nieco prywatności. Nad nim unosiły się pasemka pary. Najwyraźniej Magdalena była miłośniczką gorących kąpieli.
- Możliwe… bardzo troszczy się o swego syna. - Barbara podeszła do parawanu i z zaciekawieniem zajrzała w jakim miejscu przyjdzie się jej kąpać.
Niecka była wąska i wyraźnie została jedynie pogłębiona. Nie była to najwygodniejsza balia, acz miała swój urok, związany z gorącą kąpielą na dworze.
- To do dzieła moja droga. - Barbara stanęła za parawanem, skrywając się przed potencjalnymi podglądaczami kryjącymi się w ogrodzie. Z zaciekawieniem przyjrzała się murom, przez które mogliby ją podejrzeć bliźniacy. - Musimy zdążyć przed wieczerzą.
- Tak pani.- Ewka drżącymi dłońmi zaczęła rozpinać zapięcia sukni swojej pani.
Barbara nachyliła się do ucha służącej i odezwała szeptem.
- Nie musisz się spieszyć. - Odsunęła się nieco ułatwiając służącej zadanie.
- Mhmm…- odparła cicho służka, podczas gdy Basia zawiodła się nie mogąc dojrzeć żadnej potencjalnej szczeliny. Była za daleko od murów. Niemniej… miała wrażenie, że już nie są same.
Magnatka poczuła narastające podniecenie. Jej piersi zesztywniały gdy Ewka uwolniła je z gorsetu, a ich twarde szczyty wyraźnie zarysowały się na znajdującej się pod suknią delikatnej koszuli. Barbara pozwoliła jednak zdjąć z siebie cieżki materiał wierzchnie odzienia, trzewiki. Zadrżała czując pod stopami chłodny kamień.
- Zapowiada się przyjemna kąpiel. - Wyszeptała coraz bardziej rozpalonym głosem, spoglądając na Ewkę.
- Tak pani…- wymruczała rozpalonym głosem Ewka wodząc łakomie spojrzenie po ciele szlachcianki okrytym jedynie koszuliną. Nietrudno było sobie wyobrazić te pożądliwe spojrzenia u bliźniaków.
Barbara pozwoliła rozwiązać troczki swej koszuli, uchylić ją na tyle by oczom służącej i ewentualnych podglądaczy ukazała się znaczącą część jej piersi nim krzyknęła.
- Zuzanno! - Spoglądając dla niepoznaki, w kierunku, z którego przyszły.
Musiały czekać krótką chwilę, nim rozległy się krzyki odgłosy szarpaniny dochodzące gdzieś nieopodal. Zapewne po drugiej stronie muru. Barbara udając przestrach osłoniła swe kobiece kształty dłońmi.
- Co tam się dzieje ?!
W tej chwili jednak nie było komu odpowiedzieć na krzyki magnatki, bowiem słychać było odgłosy szamotaniny, biegania, krzyków…
- Po łbie go! Mocniej!
- Chyba przyjdzie mi się z powrotem ubrać. - Odezwała się szeptem do Ewki. - Może jednak dokończymy moja kąpiel w komnacie?
- Jeśli tak sobie życzysz moja pani.- odparła cicho rudowłosa.
- Narzuć na mnie jedynie suknię i daruj sznurowanie gorsetu. - Barbara przesunęła dłonią po swych napiętych piersiach, kusząc swoja służącą.
- Tak pani.- szepnęła Ewka pospiesznie wykonując polecenie i zapominając o krzykach dochodzących gdzieś blisko.
Ubrana częściowo Barbara skierowała się w stronę swych komnat prosząc po drodze swe straże by dowiedziały się co dzieje się w zamku i dając im znać o niepokojących odgłosach.


W pokoju poinformowała zaskoczoną jej szybkim powrotem Zuzannę o zajściu i posłała ją z prośbą by naszykowano jej kąpiel w komnacie. Do Ewki zwróciła się dopiero gdy zostały same.
- A teraz.. zajmij się mną skoro mamy chwilę dla siebie.
- Tak…. pani…- oddech Ewki był gorący, tak jak jej spojrzenie i policzki. Od razu pośpiesznie zdarła niemal suknię ze swojej pani, a potem równie brutalnie pozbawiła jej koszuliny. Klęknęła przed nagą szlachcianką, zacisnęłą dłonie na pośladkach… skórę znacząc paznokciami. I całować poczęła, i smakować podbrzusze Basi muśnięciami języka. Barbara zamruczała z rozkoszy i rozchyliła na zachętę nogi. I ją ten cały spisek bardzo podniecił i pragnęła zaspokojenia nim przyjdzie się jej zmierzyć z konsekwencjami tego co się wydarzyło.
Ewka sięgała językiem zachłannie, ściskała drapieżnie pośladki… rozpalona pożądaniem i wierna w spełnianiu kaprysów swojej pani.Jej pieszczota była przyjemna, jej język docierał tam gdzie powinien wywołując ciche jęki z ust Basi… przerwane mocnym i głośnym łomotaniem do drzwi Basi.
- Pani?- usłyszały obie głośny męski głos za nimi… zanim rudowłosa mogła zadowolić swoją panią.
- Tak?! - Basia pogładziła włosy służącej. Nie chciała przerywać.. pragnęła spełnienia.
- Przyłapaliśmy dwie łajzy na nieobyczajnym zachowaniu. Jako że to waćpani słudzy przyszlim tu z nimi, co by waćpani… wyrok wydała.- a więc udało się, za szybko… bo przecie nie może wydawać wyroków przez drzwi. Niemniej mimo wysiłków Ewki… do spełnienia trzeba było chwili jeszcze.
- Przerwano mi kąpiel.. odziać się muszę. Zabierzcie ich do saloniku niebieskiego. - Barbara z trudem powstrzymywała pomruki chcące wyrwać się z jej ust. Jej wzrok wędrował po główce Ewki gdy to dzielnie pieściła jej ciało.
- Tak pani.- usłyszała zza drzwi, a Ewka z większym zapałem zabrała się za smakowanie pożądania swojej pani.
Gdy kroki się oddaliły Barbara pozwoliła sobie na ciche jęknięcie gdy jej ciało dotarło na szczyt. Oparła się o ramiona służącej nie chcąc stracić równowagi.
- Bardzo… intensywny to dzień. - Wyszeptała łapiąc oddech.
- Tak pani…- wymruczała cicho Ewka całując teraz uda i muskając je leniwie językiem. Trudno powiedzieć, czy dotarły do niej słowa szlachcianki.
- A ja będę musiała cię opuścić i udać się do tych dwóch Huncwotów. - Basia pogładziła włosy rudej służki uśmiechając się lekko. Jakże wdzięczna była Cosette za taką towarzyszkę, szczególnie teraz gdy Francuzka tak rozbudziła jej apetyt.
- Tak pani. - odparła służka cicho, bowiem z pewnością nie śmiałaby się sprzeciwić. Niemniej, coraz bardziej Basia zauważała, że Ewka nie jest taka cicha i spolegliwa jak jej się wydawało. Wobec innych potrafiła pokazać pazurki.
- Ubierz mnie proszę i popraw fryzurę, nie wypada tak karać swych podwładnych. - Magnatka uśmiechnęła się do służki ciepło.
- Tak pani.- odparła Ewka wstając z kolan i zabrała się za wykonywanie polecenia, na nieco drżących nogach.
Widząc to Barbara pochwyciła służącą gdy ta tylko obróciła się by sięgnąć po naszykowaną przez Zuzannę suknię i śmiało sięgnęła pod jej spódnicę.
Jej palce dotknęły ud i bielizny, przesuwając się po nich wywołały drżenie całegociała, jak i cichy pisk zaskoczenia Ewki. Ta jednak “ignorowała” dotyk Basi starając się wykonać polecenie, jednocześnie wypinając mocniej zadek ku palcom swojej pani.
Barbara rozchyliła rozcięcie bielizny i sięgnęła bez słowa do kobiecości służącej zanurzając je w wilgotnym i chętnym ciele.
Pozostając nadal pochyloną Ewka oparła się jedną dłonią o ścianę, a drugą ujęła swoją pierś przez materiał stroju. Jęknęła cichutko poddając się pełnym lubieżnych mlaśnięć ruchom palców swojej pani.
- Niestety nie mamy dużo czasu kochana. - Barbara śmiało sobie poczynała z kobiecością służącej chcąc ją doprowadzić do spełnienia.
- Tak pani… - ni to łkała ni to pojękiwała służka zerkając za siebie. Jej ciało zaczęło się lekko kołysać wychodząc naprzeciw palcom Basi, aż w końcu Ewka doszła głośno szczytując. Basia pocałowała ramię rozpalonej kobiety wsuwając palce z jej wnętrza.
- Odpocznij, rozbiorę się sama, ale z ubraniem się będziesz musiała mi pomóc.
- Tak pani…- szepnęła służka powoli osuwając się na podłogę.
Barbara rozebrała się niepewnie zerkając na Ewkę. Czyżby to było za dużo? Może jednak powinna bardziej uważać.

Przed wejściem do niebieskiego saloniku, stały straże. Rośli wojacy w liczbie dwóch. Wyglądali na miejscowych, bo Basia nie rozpoznawała ich twarzy nawet z widzenia. Skłonili się na jej widok.
- Czy dużo narobili kłopotu? - Spytała szeptem nim weszła do środka.
- Nikogo nie usiekli, ale parę oczu podbili.- wyjaśnił jeden z nich, starszy i wąsaty.
Barbara przytaknęła ruchem głowy i wkroczyła do środka.
W środku bliźniacy klęczeli, ich ręce były skrępowane, ich oblicza poobijane, ich szaty poszarpane lekko. Byli tu też kolejni strażnicy, oraz Magdalena. Gospodyni siedziała zakładając nogę na nogę i powoli kiwają. A dwa urwipołcie zamiast okazywać jakikolwiek strach… wodzili wzrokiem za tą nogą z drapieżnym uśmieszkiem na obliczach. Wierzyli w swoją szczęśliwą gwiazdę zapewne.
Barbara usiadła na fotelu obok gospodyni spoglądając na swoje drogie huncwoty.
- Co ja mam z wami zrobić, co? - Spytała przyglądając się kogucikom.
- Waćpani… winna nas uwolnić… bo nas napadnięto bez powodu!- odezwał się jeden z nich.
- Jakże to tak herbowych traktować… - oburzył się drugi.
- Inne doszły mnie słuchy. - Barbara spoważniała. - A za podglądanie mej osoby przy kąpieli przyznam iż kusi mnie, by was boso do domu odesłać.
- Toć to potwarz!- krzyknął jeden z nich.- Oszczerstwo… myśmy niewinni.
- Owce rzucone na pożarcie.- dodał drugi.
- Tak twierdzą.- westchnęła Magdalena oddychając ciężko… i wzrok młodzików od razu przyciągnął dekolt gospodyni.
- Czy mam się udać tam gdzie was złapano i zobaczyć co też prz mury dojrzeć mogliście, czy też darujecie mi swe gierki? - Barbara mówiła spokojnie zachowując powagę. - Robicie mi wstyd na gościnnym zamku, obiliście służbę waćpani choć dachu nam swego użyczyła.
- W samoobronie.- odparł jeden z nich.- Nikogo nie napadlim. Ani do szabel nie sięgneliśmy.
- To nie ma sensu. Nie przyznają… nie bez tortur.- dodała Magdalena wprost do ucha magnatki, tak by nie posłyszeli.
- Cóż… wobec tego przyjdzie mi polecić Michałowi, by was wychłostał byście prawdę wyjawili. - Barbara westchnęła ciężko spoglądając na młodzików.
- Nie boimy się… - odparli zgodnie i butnie zarazem.
- Zawołajcie Michała. - Barbara zwróciła się do jednego ze strażników i zerkając na Magdalenę by poprosić o jej przyzwolenie. - Pokażcie mu jednak wcześniej miejsce gdzie ich złapano.
Magdalena skinęła w milczeniu, więc jeden ze strażników skinął głową i wyszedł. Bliźniacy spojrzeli po sobie, ten po lewej wydawał się bardziej zalękniony. Jednak ich usta były zamknięte i pokornie pochylili głowę.
- Przyznajcie się, a ukarzę was lekko. - Barbara oparła się ramieniem o podłokietnik, pozwalając głowie spocząć na swej dłoni.
Znowu wymiana spojrzeń, a potem wzrok ich wodził po stopie Magdaleny i części łydki wyłaniającej się spod sukni.
- Niech ci będzie… przyznajemy się.- odpowiedział ten odważniejszy z nich.
Basia zaśmiała się, a jej biust zakołysał się przy tym.
- Rozebrać ich i przegonić po dziedzińcu. - Powiedziała spoglądając teraz już rozbawionym wzrokiem na dwa koguciki. Jej wzrok skupił się na mniej odważnym z braci.
Młodzian odetchnął z ulgą, choć nadal wizja kary nie należała do przyjemnych. Słudzy Magdaleny wzięli ich za ręce i wywlekli.
- Przypadłaś im do gustu. - Basia uśmiechnęła się do gospodyni.
- Nie tylko ja… to młodziki, polecą za każdą kiecką.- zaśmiała się Magdalena.
- Och...jestem pewna, że uważają iż zasługują na najlepsze. - Barbara zaśmiała się. - Skąd będziemy miały dobry widok?
- Chodźmy - odparła kobieta wstając powoli i ruszając.- Z pewnością z wielu miejsc dookoła dziedzińca.
- Czy jednak powinnyśmy się pokazać? - Barbara wstała z fotela. - Czemu czuję, że mogłoby im to przynieść satysfakcję?
- Na pewno ekscytujący widok. Nie martw się… są miejsca z których nas nie zobaczą.- rzekła z uśmiechem Magdalena podążając korytarzami do jednej z komnat.
- Dziękuję za pomoc. - Barbara odezwała się szeptem podążając za gospodynią.
Komnata w której się znalazły była mała, okienka miała wąskie i za kotarami. Była komnatą przeznaczoną do tkania… bo stały w niej dwa krosna. Magdalena podeszła do jednego z okien i odchyliła kotarę by spojrzeć przez okienne szybki.
Barbara podeszła do gospodyni i także wyjrzała przez okno z zaciekawieniem.
Tam już się zebrali ludzie, zarówno Magdaleny jak i Michała. Był i sam Michał, byli i bliźniacy i… ojej. Jednak młode męskie ciało ma swój urok. Dwa gibkie ciała, muskularne i przystojne… jak ożywione rzeźby greckich herosów…. tyle że listek figowy nie ukrył by tego co oni mieli między udami.
Barbara zaśmiała się mimo narastającego podniecenia. O ile trudniej będzie się jej teraz oprzeć tym dwóm huncwotom.
- Przynajmniej już wiem skąd ta ich pewność siebie. - Oparła się o chłodny mur przy oknie wyglądając przez szybki.
- Są przystojni. Która by się oparła ich uśmiechowi.- zgodziła się Magdalena z cierpkim uśmiechem, gdy patrzyła jak obaj są przeganiani przez dziedziniec przy wtórze drwin i śmiechów.
- Wątpię by coś to ich nauczyło. Może… by nie dać się znów przyłapać?- dodała po chwili.
- To młodziki… kiedyś życie ich nauczy. - Barbara oddaliła się od okien i przysiadła przy jednym z krosien spoglądając na urządzenie, którego tak często używała w zakonie. - Ja potrzebuję od nich odrobiny uczciwości. Niepotrzebni mi w orszaku kłamcy.
- Och… nie przesadzaj.- zaśmiała się Magdalena. -To żarciki były. Niewiele z kłamstwem ma wspólnego.
- Więc mam im zaufać? - Barbara uśmiechnęła się do gospodyni. - Są wspaniale zgrani… naprawdę widzę w nich potencjał, ale… - Magnatka spojrzała w stronę okien. Nie wiedziała co uczynić z tą dwójką by mogła im zaufać. Gdy tylko znajdą się na zamku szybko, odnajdą się wśród wyszkolonej przez Cosette służby… to w kobiecych komnatach będą spędzać swój czas, a ona na głowie miała sprawę z Janem.
- Nie powierzyłabym im każdego mojego sekretu, ale swoje ciało oddałabym w ich ręce.. to znaczy pod opiekę. Z pewnością broniliby mnie wiernie.- dodała Magdalena zerkając na przyjaciółkę.- Nie obciążaj sług ponad to co uniosą, to cię nie zawiodą.
- Tak też czynię. - Magnatka przytaknęła ruchem głowy. - I nie ukrywam naprawdę kusi mnie by znaleźć się w ich ramionach. Ale może nazbyt butna jestem… może nazbyt zachłanna, bo nie lubię być jedną z wielu.- Barbara zaśmiała się.
- Próżna…- przyznała Magdalena z uśmiechem.
- Czy ja wiem. - Barbara spojrzała po swym ciele. - Od nazbyt krótka ktokolwiek interesuje się mym ciałem bym próżność zdążyła w sobie wyrobić. A i wiem, że zdolniejsze ode mnie kobiety chodzą po tych ziemiach.
- Z pewnością. Niemniej ci dwaj, są młodzi i niezbyt doświadczeni. Co innego chłopka, co innego dama. Prawdziwa wziąć ich by zdołała za uzdy i ku sobie przywlec.- dodała ironicznie Magdalena i spojrzała na Basię.- Pomyśl o nich jak o salonowych pieskach. Kiedy chcesz to cię zabawią, a kiedy nie są potrzebni to cóż… niech robią co chcą. Warto być zazdrosną tylko o najważniejszych mężczyzn w twoim życiu.
- To dobra rada. - Barbara dygnęła delikatnie. - Dziękuję.
- Nie ma za co. - odparła ciepło Magdalena zerkając przez okno. - Nie wybiłaś im kolejnych żartów z głów, to narowiste źrebaki.
- Gdybym tylko miała doświadczenie Lanoire. - Barbara westchnęła. Wstała i podeszła do okna, by wyjrzeć przez nie ponownie.
Kończyli już bieg, więc przyszło jej podziwiać kształtne tyłki obu chłopaków… byli na głowę Michała w tej materii.
- Gdy będziesz miała doświadczenie, młodości już nie… więc nie narzekaj. - odparła gospodyni dając mocnego klapsa w pupę pochylonej ku oknu magnatki.
Basia zamruczała i obejrzała się ponad ramieniem na gospodynię.
- Cóż… nauczą się czy nie… dla takich widoków było warto.
- Tak zdecydowanie.- zgodziła się z nią Magdalena masując pośladek magnatki przez suknię.- Może nadarzy się kolejna okazja do takich widoków.
- Może. - Barbara oparła się o ścianę poddając pieszczocie i spoglądając na nagie męskie ciała na dziedzińcu. Pieski salonowe…
- Cóż… są młodzi. Nie myślą o tym że może im się udać. I… nie tylko oni cię podglądali Basiu. Też zajrzałam, ciekawa ile im pokażesz.- zachichotała Magdalena nie przerywając masażu.
- Yhym… podobało ci się to co widziałaś? - Głos magnatki stawał się coraz bardziej rozpalony.
- Wiesz dobrze że tak. Im pewnie też. Nie zrezygnują z szansy zobaczenia więcej. Ja bym nie zrezygnowała.- potwierdziła gospodyni.
- Ty widziałaś więcej. - Barbara posłała Magdalenie lubieżny uśmiech napierając pupą na dłoń drugiej kobiety.
- Nie przeczę…- odparła Magdalena ściskając dłonią pośladek Basi mocno i drapieżne. -Ale to co oni widzieli, podsyci ich apetyt na więcej.
- Yhym… - Barbara zadrżała. Widoki za oknem i pieszczoty gospodyni sprawiły, że nabrała ochoty na więcej.
- Noc się niestety zbliża… czas nam spocząć. - westchnęła cicho starsza kobieta i spojrzała na młodą kochankę.- Chyba że masz jakiś kaprys ?
 
Aiko jest offline