Wątek: Mortal Kombat 2
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-08-2020, 21:47   #1
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Mortal Kombat 2


John strzelał. Każdy pocisk docierał do celu, rozrywając głowę lub twarz trafionego. Odruchowo liczył pociski. Ostatni. John wbił lufę pistoletu w pysk tarkatana jednocześnie wyrzucajac magazynek. Wycisnął pełny i ściągnął spust. Tył głowy wroga eksplodował sieczką kości, mózgu i krwi.

Fowler uchylił się przepuszczając szarżującego wroga. Postrza tarkatana świstneły koło jego głowy. Shirai Ryu nie przejmował się już nim. Wiedział, że jeszcze trzy, góra cztery kroki i trucizna z wbitego w pierś wroga sztyletu zrobi swoje. I zrobiła. Tocząc szkarłatną pianę z zębatego pyska tarkatan padł na kolana, ale Fowler miał już co innego na głowie. Owinąwszy przedramię łańcuchem parował nim ataki ostrzami. Cofnął się krok, jeszcze jeden. Już. Zawinął w krótkim młynku drugim końcem łańcucha i przerzucił go nad belką bramy. Łańcuch zawinął się na belce i po łuku wbił w kark tarkatana. Fowler tylko szarpnął łańcuch odrywając szkaradny łeb od ciała.

Raf rozmył się w powietrzu unikając ataku trzech tarkatan. Ostrza przecięły powietrze. Siłą rozpędu wrogowie zrobili jeszcze parę kroków, by zatrzymać się przed wielkim ogniskiem rozpalonym na placu. Podmuch telekinetyczny rzucił ich w tył, wprost w płomienie, które wgryzły się w ciała. Szarpali się by uciec, ale niewidzialna siła wciąż spychała ich ku bolesnej śmierci. W końcu bariera zniknęła, upali na murawę, ślepi, ze zwęglonym ciałem odchodzącym od kości.


Rayden chodził po pobojowisku sprawdzając czy komuś nie może pomóc. Niestety większość mnichów była martwa.
- Sonya! Gdzie jest Sonya? - zawołał Jax.
- Zabrał ją Shang Tsung, podobnie jak wielu mnichów. - odparł Rayden - Chce nas w ten sposób zmusić do przyjęcia jego warunków i postawienia wszystkiego na jedną kartę. Jeden ostateczny turniej. Jeśli wygramy to Shao Khan porzuca plany wobec Królestwa Ziemi na zawsze. Jeśli przegramy, wkroczy tu ze swoją armią.
- Nie możemy ich tak zostawić.
- Nie zostawimy.
- Odparł Rayden - Przygotujcie się zaraz wyruszamy.
- Dokąd?
- Na turniej. My odwrócimy uwagę Shao Khana, a wy uwolnicie Sonię i mnichów..
- A potem?
- A potem wygramy ten pieprzony turniej.





Rozpoczyna się kolejny turniej, ale gracze będą zajęci około turniejowymi sprawami. Będą poznawać uroki przyrody i zwiedzać zabytkowe katakumby oraz poznawać lokalnych mieszkańców pałacu Shao Khana. Być może wezmą udział w warsztatach prowadzonych przez Shang Tsunga w tamtejszej Mięsorodni.

Akcja dzieje się podczas "2" części MK. czyli wciąż jesteśmy fabularnie w MK 9 :P

Czy musicie być tymi dobrymi?

Nie musicie, ale musicie być po stronie ziemi. Czy to nie to samo? Ano nie, dwie obecne postacie to niezbyt mili kolesie, jeden to zabójca z Shirai Ryu, a drugi agent tajnej agencji, czyli też zabójca tyle, że za rządową kasę. Trzeci… trzeci to prawdziwa szuja, jest reporterem. W dodatku nie ma poszanowania dla mody i wyglądu. Przez całą sesję pomykał w lakierkach ze zjechanymi noskami! On oczywiście będzie zwalał to na brutalność policji.

Gracze z poprzedniej części mają miejsce automatycznie, jeśli chcą kontynuować karierę kombatantów. Dajcie znać.

Nie jest obowiązkowa znajomość poprzednich sesji.

Tu macie skrót zasad których używamy:
https://docs.google.com/document/d/1...3hs-7oUqA/edit jest tu też przykład walki testowej.
A tu link do pełnych zasad:
Wushu | The Ancient Art of Action Roleplaying

A tu doc z walkami, akurat nie skasowana walka z finału. To nie jest obowiązkowe, ale pokazuje jak w praktyce wygląda walka.
https://docs.google.com/document/d/1...jRl9sI_v0/edit


Czas trwania rekrutacji to tydzień. Potem ci co się załapią siądą okrakiem na piorunie Raydena i pomknął do Zaświatu.


Pytania i zażalenia mile widziane.
 
Mike jest offline