Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-08-2020, 12:42   #4
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Kiedy już leżała w hotelowym łóżku znów wróciło wspomnienie Jego oczu.

Pamiętała je dokładnie – zimne, przeszywające ją na wylot. Czy naprawdę jedno spotkanie na szpitalnym korytarzu mogła tak na nią wpłynąć? Uruchomić cały łańcuch skojarzeń? Obaw? Wytłumaczyła sobie, że ten facet na światłach nie był Nim – miał przecież pilnować ojca, prawda? Dostał takie polecenie. W policji panowała hierarchia, podobnie jak w wojsku… Czy „młody” było określeniem wieku, czy stażu w policji? Czy prostym przywołaniem do porządku, skarceniem? Zasypiała i choć nie chciała o tym myśleć, miała wrażenie że ciągle widzi Jego świdrujące oczy.

Obudziła się w środku nocy, nagle. Przez kilka sekund serce kołatało jej jak oszalałe, a potem przyszła złość. Nakręciła się i teraz ma durne sny! Powinna była iść wieczorem na basen, a nie rozmyślać o tym gościu. No tak, nie mogła zostawić matki samej, usprawiedliwiła siebie.

Po cichu, żeby nie obudzić mamy, sięgnęła po swojego Iphone’a.
Bruno, jestem w Wałbrzychu, ojciec miał wypadek. Stan stabilny, ale nic nie wiadomo. Mam wrażenie, że policja nie traktuje sprawy poważnie.. możesz mi sprawdzić jednego gościa? Podkomisarz Marcin Kostrzewski. Dzięki, pa
Posłała.

Mimo rozwodu pozostawali z Brunem w dobrych układach. Ich związek był fajny, ale pragnęli czegoś innego: Bruno dzieci, których nie mogła mu dać, kobiety do prowadzenia domu. Ona wolności i samostanowienia.
Po rozstaniu każde z nich znalazło to, czego szukało. On Oksanę, ona swoją karierę fotografki. Dlatego mogli dalej się spotykać, Agnieszka towarzyszyła Brunowi w jego spotkaniach biznesowych, on ją wspierał, czasem lądowali w łóżku. Lubili się. Bruno miał rozległe znajomości, mogła liczyć na jego pomoc.
Zasnęła, już spokojna.

Kiedy rano matka zaczęła płakać, Agnieszka objęła ją przytuliła. Spodziewała się żalu rozpaczy, ale słowa mamy zadziwiły ją.
- Już dobrze… - uspokajała ją jak dziecko. Spojrzała uważnie na kobietę.
- Znasz łacinę? – zapytała. - Nigdy mi nie mówiłaś….
- Uczę się
- odparła matka ocierając łzy - Ojciec Jacek mnie uczy. On mówi, że dobrze jest wrócić do korzeni, że to ważne.
Agnieszka nie znała łaciny, za to włoski całkiem nieźle. Miała talent do języków. Dlatego rozpoznała cytat.
- Ojciec Jacek jest księdzem? Nic nie mówiłaś… Dawno się znacie? Powiedziałaś, ze oni wszystko wiedzą. I że ostrzegałaś ojca. Kto wie? O czym? Co was pogrzebie? – usiadła obok matki.

W odpowiedzi na pierwsze pytanie matka kiwnęła tylko głową. Po chwili namysłu powiedział bardzo cicho:
- Kilka miesięcy, choć znałam go wcześniej. To było wiele lat temu. On teraz służy w naszej parafii. Jak będziesz chciała, to poznam was ze sobą. To wspaniały człowiek i wielki kapłan.
Widząc zdziwione spojrzenie córki, Wanda dodała:
- Wiara daje mi siłę. Bez Boga już dawno… - zawiesiła głos i na powrót skryła twarz w dłoniach.
Agnieszka ponownie objęła plecy matki. Poczuła, jak krucha i drobna jest jej sylwetka.
- Bez Boga dawno co. mamo? Rozstalibyście się z ojcem, tak? - dokończyła za kobietę. - Możesz to zrobić Ja ci pomogę, wiesz przecież… Pieniądze nie są problemem. Ja dużo widzę, mamo. Tata jest przemocowy. Nie chodzi o bicie, ale przemoc inną. Emocjonalną. Ale ja ci pomogę.
- To nie tak. Ja kocham Jurka. Zawsze go będę kochać. Tylko on zbyt często błądzi. Mówiłam mu, że kontakty z tymi ludźmi to proszenie się o kłopoty. On mnie jednak nie słuchał. “To nie twoja sprawa.”- mówił. A ja widziałam, co to za ludzie. Niby eleganckie garnitury, piękne samochody, ale to się czuje. To źli ludzie. Ale on wiedział lepiej. I co teraz mam zrobić? Co ja zrobię jak go zabraknie?


Angieszka tylko kiwała głową. Nie dodała, że miłość do oprawcy, uwikłanie ofiary jest naturalną sprawą w przemocy. Sporo o tym czytała. Jej koleżanka z mediolańskiej agencji wplątała się w taki przemocowy związek. Jakie to szczęście, że ją omijały takie rzeczy…
- Ktoś was nachodził? - zapytała. - Ojciec się z kimś spotykał?
- Wiele osób ostatnio bywało u nas. Wszyscy eleganccy, na stanowiskach, z grubymi portfelami, ale ja.. ja zło wyczuję od razu. Jurek mówił, że on to robi dla Polski, że obecna sytuacja wymaga, aby tacy jak on się w końcu zaangażowali, że nie może stać z boku. Tylko to mówił, jak już sobie popił. Tak na co dzień, to nic. Milczał, jak grób. Ale nawet, jak już się chwiał na nogach, nie dał się przekonać. Mówił, że panikuje, że gadam głupoty. Ale Aga, to naprawdę było widać. Ci ludzi.. to na pewno oni. Ja nie wiem o co chodzi, ale ja to czuję. Rozumiesz?

Pokiwała głową, choć nie rozumiała.
- Myślisz, że to ci ludzie.. są odpowiedzialni za wypadek?

Wanda nie odpowiedziała. Położyła głowę na stole i zaczęła szlochać, zanosząc się co kilka chwil. Mimo prób i słów pociechy ze strony córki, nie była w stanie się opanować przez najbliższy kwadrans.
Myślała o lekach, które dostała w szpitalu dla matki, ale te nie okazały się konieczne.
- Zbiorę rzeczy, córuś i jedziemy – Wanda wystała, znów wydawałoby się spokojna i zaczęła krzątać się po pokoju hotelowym, składała ich nieliczne bagaże, ścieliła łóżka, przecierała łazienkę. Agnieszka nawet słowem nie odezwała się, nie skomentowała, że wszystkie te czynności nie są konieczne – wiedziała, że sprzątanie uspokaja matkę.

Sama, rzucając badawcze spojrzenia na kobitę, sięgnęła po telefon.
Bruno jeszcze nie odpowiedział.

Zadzwoniła do szpitala „Stan pani ojca pozostaje bez zmian”. Czy to dobrze, czy źle? Nie wiedziała.
- Chodź mamo. Już wszystko lśni. Jestem umówiona z Komisarzem, o 10..00. Musimy jechać. Potem pojedziemy znów do taty.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline