Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-08-2007, 16:49   #2
Khemi
 
Khemi's Avatar
 
Reputacja: 1 Khemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znanyKhemi wkrótce będzie znany
Nirel czuł się potwornie zmęczony. Nie chodziło o wysiłek fizyczny, lecz o monotonnie. Kochał lasy, a wysiłek fizyczny nie był dla niego niczym nowym. Podróżował po lasach wiele dni ale nie planował żyć jak pustelnik przez cały czas. Ostatnie dni były żmudną wędrówką po ostępach leśnych. Z reguły trzymał się traktów leśnych, tych najmniejszych i mało uczęszczanych. Często zapuszczał się też w głąb borów, poznając okolice, polując lub zwyczajnie dla znalezienia dobrego miejsca na nocleg. Ciągle jednak trzymał się w pobliżu mniejszych dróżek i ścieżynek, jako, że dopiero poznawał te okolice a wolałby nie zakończyć swej wyprawy po kilku dniach zagubiony gdzieś w chaszczach.

Teraz stał na skraju lasu i patrzył na karczmę w dolinie. Widział już takie karczmy, widział też wielkie karczmy miejskie, gdzie zawsze tłoczno było od podróżnych, wojowników, tudzież od drobnych lub większych pijaczków. Na szczęście ta karczma była inna – mała, niezbyt zaludniona, jak mógł wnioskować z niedługiej obserwacji. Niejednokrotnie podczas swoich podróży przystawał tak przed nieznanym sobie miejscem, przed miasteczkiem, wsią, karczmą czy chociażby znalazłszy stare, porzucone obozowisko i zastanawiał się. Często zadawał sobie w duchu pytanie ~~ Czy moja siostra też tu się zatrzymała? Czy stała w tym miejscu, gdy po raz pierwszy wyruszyła w świat?? Może zwyczajnie przechodziła tędy, nie zwracając na to miejsce uwagi?? ~~ Często rozmyślał o swej starszej siostrze. ~~ Czy nadal podróżuje, czy może znalazła sobie jakiś cichy zakątek tylko dla siebie? A może poszła w ślady za wujem, tak jak ja poszedłem za nią? Może naprawdę chciała go znaleźć? Ona przynajmniej znała wuja, trapera, podróżnika, miłośnika lasów. Ja mogę podążać tylko jej śladami, które zatarł już niejeden śnieg ~~

Czas ruszać – powiedział sam do siebie. Zszedł kilka kroków w stronę dolinki i się zatrzymał. Wyciągnął ramię, w geście wyćwiczonym przez ostatnie lata i czekał chwilkę. Niedługo potem znad skraju lasu sfrunął z gracją w dół dorosły sokół barwy ciemnego popiołu i z wdziękiem usiadł na grubej, skórzanej rękawicy, okrywającej przedramię sokolnika. Sokół odwrócił głowę w stronę swego pana i spojrzał rozumnym wzrokiem w twarz Nirela, a otwierając dziób wydał krótki, przeszywający spokój okolicy pisk. Nirel patrzył w dal, na niewielką karczmę i przyglądając się jej w zamyśleniu powiedział cicho – Tam cię nie wpuszczą, moja droga. Musisz poczekać na mnie poza tym miejscem. – Sokół zwrócił głowę w kierunku wsi i ponownie wydał piskliwy dźwięk, jednakże teraz cichszy, lecz dłuższy. – Tak, przyjaciółko – rzekł po chwili sokolnik – Leć w stronę gór. Wypatruj mnie jutro. – zdecydowanym gestem uniósł ramię, a Sokół poszybował w górę z prędkością, jakiej można byłoby się spodziewać po atakującym wężu. Ptak zatoczył jeszcze koło nad głową Nirela i poszybował na południe.

Bez chwili namysłu wędrowiec zszedł w dół doliny, pewnym krokiem podążając do karczmy. W jednej chwili znikło brzemię kilkudniowej wędrówki, a myśli chłopaka skupiły się na ciepłym łóżku i porządnie przygotowanej strawie.
Pewnym krokiem wszedł do karczmy, rozejrzał się po pomieszczeniu, zauważając jedynie kilka osób, ~~ pewnie miejscowi ~~ pomyślał. Za barem dostrzegł karczmarza i jeszcze kogoś, krzątającego się za drzwiami. Nie zauważył jeszcze syna karczmarza a domyślał się, że jego żona to osoba, którą dostrzegł za drzwiami na zaplecze. Niewiele czasu zajęło mu znalezienie wolnego stołu w pobliżu okna. Usiadł, ułożył swój plecak z lewej strony, pod oknem i przyglądał się karczmie, szukając wzrokiem kogoś, kto go obsłuży. Zamierzał zjeść coś gorącego. Nie spodziewał się najlepszego mięsiwa i dobrych trunków, wystarczyłaby nawet ciepła kasza z kromką chleba i kufelek piwa.

Gdy tylko dostrzegł młodego chłopaka, syna karczmarza, zawołał na niego i jak tylko młodzik podszedł, Nirel rzucił szybko Podaj mi no talerz ciepłej strawy. Będzie mięso to dobrze, dołóż porządną porcję. A i piwo nie zaszkodzi. Wezmę jedną pointę.

Po niedługiej chwili już zajadał się strawą, co jakiś czas wyglądając za okno, nie spuszczając jednakże z oka drzwi do karczmy oraz innych klientów karczmarza.
 
__________________
Projektant wie, że osiągnął doskonałość nie wtedy, gdy nie ma już nic więcej do dodania, lecz wówczas, gdy nie ma już nic więcej do odjęcia...

Ostatnio edytowane przez Khemi : 19-08-2007 o 22:21. Powód: poprawa stylu...
Khemi jest offline