Wątek: Mortal Kombat 2
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2020, 22:50   #5
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Potężne kamienne bloki dawały oparcie dla rąk i nóg. Trzy sylwetki pięły się po ścianie, zamierając co kilka metrów, gdy nieopatrznie stracony kamyk grzechotał u podnóża wieży. W końcu po kilkunastu minutach znaleźli się pod tarasem. Nad sobą słyszeli kroki strażników. Fowler puścił się jedną ręką i drugą zwiesił luźno wzdłuż boku. Ogniwo za ogniwem wypuszczał łańcuch zakończony ostrzem. John także wisząc na jednej ręce wyjął pistolet z tłumnikiem. Setsoru ostrożnie przesunął się po belce do krawędzi tarasu otaczającego wieżę. Kroki zatrzymały się nad nimi, strażnicy zamienili kilka słów w ich chrapliwym języku.

Fowler machnął ręką, łańcuch zatoczył łuk wzleciał ponad taras, a ostrze zagłębiło się w czaszce tarkatanina z cichym mlaśnięciem. John pociągnął kilka razy za spust. Pociski wyrywając drzazgi, przeszły przez deski trafiając w krocze i podbrzusze drugiego strażnika.
Setsoru błyskawicznie złapawszy się dłońmi za krawędź, wymykiem wskoczył na górę uderzając postrzelonego tarkatanina nogami w pierś.

Kilka sekund później cała trójka była na górze. Zajrzeli ostrożnie za drzwi, z których wionęło zaduchem i starą krwią. Korytarz prowadził do centrum wieży, gdzie w górę i w dół prowadziły kręcone schody. Około schodów ciągnął się korytarz, na którego ścianach znajdowały się drzwi do cel. Co parę metrów w uchwycie płonęła pochodnia. Nagle usłyszeli głosy i kroki z góry. Zdążyli ukryć się w korytarzu.
Szło sześciu tarkatan, jeden z nich wyglądał znajomo. Baraka.
- Pilnujcie jej, ja idę zameldować Shao Khanowi, że wszystko jest gotowe na przybycie tych śmieci z królestwa Ziemi.
- Możemy się z nią pobawić?

- Tak… jeśli chcesz doświadczyć gniewu Shao Khana. - odparł Baraka. - Ma być zabezpieczeniem, na wypadek jakby plan czarownika nie wypalił. Jeśli coś jej się stanie, odpowiadasz za to swoim życiem i duszą. A teraz wracaj na posterunek, sam trafię do wyjścia.
Baraka i czterech tarkatan ruszyło na dół, jeden pozostał i patrzył za nimi. Po dłuższej chwili ruszył na schody.
 
Mike jest offline