Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2020, 21:49   #10
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Noc minęła Agnieszce zadziwiająco spokojnie, jak na okoliczności. Może pomogły leki od psychiatry? Oczywiście nie wzięła ich, ale wykupiła i schowała do torebki. Sama świadomość, że je ma, czekają na nią i może je zażyć w każdej chwili, działała jak balsam. Lubiła wiedzieć, że ma wyjście. Że dostępne są różne opcje. To ją uspokajało.

Stan ojca był stabilny, na ten moment musiało jej to wystarczyć. Powinna skupić się na jego wypadku, ale nie mogła się skoncentrować. Chyba nawet kochała ojca, z jego całą stanowczością graniczącą z fanatyzmem, na pewno kochała matkę i dla niej chciała się dowiedzieć, o wszystkich okolicznościach. Ale nie mogła się skoncentrować. Jean-Luc zajmował pierwsze miejsce w jej sercu, Dawno nie była tak blisko niego, jak teraz, kiedy gówniarz zaprosił ja na swój wernisaż. Oczywiście zrobił to we własny, lepko – obleśny sposób, ale to Agnieszki nie poruszało. Przywykła do takich słów, spojrzeń, propozycji.

Odgradzała się od nich niewidoczną, przeźroczystą osłonką, która otulała jej ciało jak druga skóra. Przez tą osłonkę nie przenikały ani spojrzenia, ani uwagi, ani propozycje, czy gesty, których nie chciała, które jej nie pasowały. Kiedyś na terapii ćwiczyła świadome zakradnie tej osłonki, teraz potrafiła to zrobić mimochodem, niemal automatycznie – dlatego skrzywiła się, kiedy przeczytała maila od Krausego, ale w środku on jej nie poruszył. Nie przedostał się przez jej barierę. Oczywiście, bariera się brudziła – spojrzenia przyklejały się do niej, jak martwe owady do szyby pędzącego samochodu. Ale wycieraczki, czy w przypadku większe zabrudzenia – myjnia, załatwiały sprawę. Ona na terapii uczyła się świadomie oczyszczać swoją barierę, dzięki aktywnemu oddychaniu, medytacji, czy wizualizacji. Pomagał też prysznic, a najbardziej długa kąpiel w wannie, czy innym dowolnym zbiorniku. Świetnie pływała i kochała każdy akwen - od stawu, do otwartego oceanu.

„Wow, super odpisała na FB, wchodząc w role słodkiej idiotki, w której Krause najwidoczniej ją obsadził. Ciekawość , pomieszana z ekscytacją i tęsknotą przepełniała jej ciało. Dawno nie czuła, że Jean- Luc jest tak blisko niej.


Więc szczególnie starannie przygotowywała się na wernisaż. Kosmetyczka, fryzjer… oczywiście, nie zabrała żadnych eleganckich rzeczy, więc spędziła trochę czasu w Victorii, przechadzając się po sklepach. Zapomniała już, jakie to uczucie. Od dawna zakupy robiła w necie, ewentualnie w studiach znanych projektantów. Teraz… to było całkiem nowe doświadczenie. Wszystkie rzeczy były podobne, wykonane w większości z różnych mieszanek poliestru. Poza tym – były paskudne, powtarzalne i nijakie. W końcu znalazła jakiś mniejszy sklepki, reklamujący się krótkimi seriami, niepowtarzalnymi wzorami i wspieraniem miejscowych projektantów. Wybrała tam czarne, jedwabne spodnium na cieniutkich ramiączkach z dekoltem . Do tego w dobrała cienką, połyskująca marynarkę bez podszewki. W pobliskim sklepie dokupiła srebrzyste szpilki i skórzana kopertówkę w podobnym kolorze. Całkiem nieźle, stwierdziła, przeglądając się w lustrze. Zamotała na szyi szal, dodając kreacji elegancji. Kiedy zdejmie marynarkę, strój wyeksponuje biust i ramiona, czyniąc całość bardziej seksowną. Seksowną, ale nie wyzywającą. Pierwsza stylizacja będzie na samą wystawę, druga – na afer party.
Planowała wejść trochę po oficjalnym rozpoczęciu, (już zamówiła taksówkę na wieczór, lubiła wcześniej załatwiać takie rzeczy) aby nie zwracać na siebie specjalnej uwagi. Trochę pokadzi Oskarowi na temat jego zdjęć, a potem dopyta o Jean-Luca. Jak się dobrze uwinie, to całe after party ją ominie.

Plan wydawał się niezły.

Weszła do restauracji na późny lunch. Kuchnia matki była świetna, ale tradycyjna. Abstrahując od kaloryczności, Agnieszka po prostu tęskniła do innego jedzenia – sałatek, krewetek, awokado i owocowych smoothie.

Grzebiąc w swojej sałatce – zadziwiająco dobrej i świeżej jak na standardy galerii handlowych – Agnieszka wróciła myślami do wczorajszego dnia.
Informacje o Kostrzewskim, które przekazał jej Bruno, brzmiały jak opis bohatera z jakiegoś filmu. Scenarzysta bardzo musiał się nasilić, żeby wymyślić tyle dziwacznych informacji. UOP, ABW, córka cadyka (? aż musiała sprawdzić w Internecie, choć nie lubiła używać do tego komórki - znowu cuda, panie, pasowało to wszystko do dziwacznej książki z zapisków ojca, ale to oczywiście musiała być przypadkowa zbieżność). Która oczywiście znika – w domyśle: Kostrzewski ją zabija, Ten wątek ja zainteresował, miała nawet ochotę dalej pogrzebać, ale przypomniała sobie, ze ma się trzymać od podkomisarza z daleka. No tak. Nie może się nakręcać, bo znów będzie musiała odwiedzać tego pokątnego psychiatrę. Na pewno nie.

I w końcu kluczyk… nie pasował do niczego w domu, sprawdziła. Sporo ząbków i wycięć, jakby otwierał coś bardziej skomplikowanego niż zwykła kłódka. Może rzeczywiście istniała ta skrytka? Pamiętała słowa matki „Ten z banku, Więcek”. Jak wróci do domu to poszuka gościa, zawsze wolała korzystać jak człowiek z laptopa, zamiast dłubać w komórce. Powinna zdążyć bez problemu przed wystawą.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline