Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-09-2020, 22:44   #1
shewa92
Kowal-Rebeliant
 
shewa92's Avatar
 
Reputacja: 1 shewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputacjęshewa92 ma wspaniałą reputację
[Pathfinder] Wygnanie




Preludium


Szykowałem się do rozpoczęcia opowieści. Trójka wnucząt, siedziała już przed kominkiem na rozłożonych skórach rothów, niecierpliwie czekając aż zacznę. Ogień przyjemnie nagrzewał komnatę, pozwalając nieco odpocząć moim starym kościom. Życie w takim miejscu jak nasze nie daje zbyt wiele możliwości do odpoczynku i z utęsknieniem zawsze wyczekiwałem tych chwil, kiedy Figh, Stora i Rashne wpadną w odwiedziny. Nie wiedziałem tylko, o czym właściwie chcę im opowiedzieć. O srebrnowłosej Sylvie, podjadającej w legowisku trzech Niedźwiedziożuków? Może o Bazyliszku, co terroryzował okolicę, a później zjadł coś nieświeżego i tyle go widzieli? Nie… Wszystkie pospolite bajki i opowieści, moje wnuki już znały. Oczywiście sam im je opowiedziałem, bo nie ma lepszego gawędziarza ode mnie w całym podmroku. Przynajmniej w ich oczach, a nic innego w tym wieku, dla faceta z moimi osiągnięciami się nie liczy. Nie znacie ich co prawda, ale będziecie musieli uwierzyć mi na słowo. No a teraz pozwólcie staremu prykowi kontynuować. Na czym to ja? No tak!

- O czym dziś będzie Dziadziu Dio? - Stora, najmłodsza i najgrzeczniejsza z dziewczynek wyrwała mnie z zamyślenia.
-Ja to bym chciała o jakichś walka w ciemnych korytarzach z obrzydliwymi goblinami! - Średnia Figh, zawsze najbardziej “żywa” z całej grupy próbowała przeforsować swoją opcję. Mimo nowej zielonej sukienki, widać było, że niezła z niej łobuziara. Włosy w nieładzie, siniak pod okiem. Rodzice mają z nią pod górkę. Jak zawsze szybko uciszyła ją starsza i dużo rozsądniejsza siostra.
- Przestań bo dziadzio niczego nam nie opowie. Co tam o jakimś zabijaniu. Ty zawsze byś się tylko biła. Na pewno usłyszymy dziś coś z morałem, żeby się czegoś nauczyć. - Trzeba jej było przyznać, że z tą pewnością siebie w głosie i wielką czerwoną kokardą na małej główce, robiła przezabawne wrażenie. Młodsze siostry już zamierzały odpowiedzieć co myślą o takim wyborze, ale zauważyły, że podniosłem rękę w uspokajającym geście. Normalnie podnosi się obie, ale jedną zeżarło mi kiedyś coś na patrolu. Pewnie będzie okazja, żeby opowiedzieć, ale no… Do rzeczy!

- Wcale nie tak dawno, wcale niedaleko… - spokojnie zacząłem, a dziewczynki zajęły swoje miejsca. Wiedziały, że czas na dyskusje już minął. “Bajka” została wybrana i teraz będą musiały grzecznie doczekać do jej końca. -... za najwyżej położoną jaskinią w świecie powierzchni, Ciemne Elfy okrutnie pokłóciły się ze swoimi Jasnymi kuzynami. Oj jakże się oni bili, jak się kłócili. Po długim czasie nie pamiętali już nawet o co się kłócili, ale wyszło tak, że Ciemne Elfy postanowiły zamieszkać pod ziemią…

***

Obóz nie należał do dużych. Kilkanaście namiotów, rozstawionych wokół siedmiu ognisk. Nie było już sensu się ukrywać a i okolica sprzyjała. Byli już u stóp gór, gdzie według informacji od zwiadowców, były jedyne dwa znane im w okolicy wejścia do Podmroku. Decyzja o ucieczce do podziemi zapadła kilka tygodni temu i większość wojennych niedobitków przyjęła ją z pewną ulgą. Każdy miał już dość tej wojny. Przegrywali i musieli sięgać po desperackie kroki, lub zgodzić się na niewolę. To drugie jednak nie wchodziło grę.

Przy najdalej wysuniętym na południe namiocie, siedziała piątka obcych. Dowódca, niedobitków Drowiej armi, Terrth Vuothreil sfoemował tę komórkę tuż przed kolacją i kazał im zaczekać tutaj na dalsze rozkazy. Wszyscy dołączyli do oddziału w przeciągu ostatnich dwóch księżyców, a to przekazując wieści z innych podobnych grup, a to próbując wrócić z meldunkiem do głównych sił, które poszły w rozsypkę. Po wykonaniu swoich zadań, byli pierwszymi Ciemnymi, którzy w tym momencie byli bez przydziału i chyba właśnie znalazła się dla nich robota.

Na razie jednak musieli zaczekać na jej szczegóły. Do namiotu Vouthreila wbiegł jakiś zaaferowny Drow, który wyglądał jakby od dwóch dni nie schodził z konia i nie miał międzyczasie czasu na jakikolwiek odpoczynek. Wyglądało na to, że trochę tam zabawi. Niedługo przypuszczenia te potwierdził Heariel, jasnoskóry, ale ciemny z charakteru elf, dobry przyjaciel tutejszego dowódcy, który wyszedł z namiotu Terrtha, niosąc ze sobą niewielką beczułkę. Skierował się prosto w stronę ogniska na uboczu.

-Nie wstawajcie! - powstrzymał jakiekolwiek próby zachowania służbowej hierarchii, zanim komukolwiek przyszło do głowy, żeby się ruszyć - Staremu jeszcze chwilę zejdzie, więc przysyła to na osłodę oczekiwań. - wskazał na beczkę - Niewiele nam tego zostało, ale po tym, co czeka Was jutro… No powiedzmy, że to nagroda za przyszłe przysługi. Wiem, że się nie znacie, ale my znamy Was. Będziecie musieli zrobić dla nas coś bardzo ważnego więc warto byłoby się trochę poznać nie? To powinno ułatwić rozmowę.
Ostrożnie odłożył trunek, po czym machnął ręką na pożegnanie i ruszył znowu do namiotu. Widać było, że nie chce stracić niczego, co tam się działo. Zgromadzonym przy ognisku pozostało czekać.

 

Ostatnio edytowane przez shewa92 : 23-09-2020 o 13:31.
shewa92 jest offline