Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-09-2020, 23:04   #5
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Oblizała wargi, delikatnie, zmysłowo, czubkiem języka. Nie chciała utracić ani kropli z krwi, która wpływała do niej, napełniając ciało życiem. I rozkoszą. Bo przecież krew i rozkosz to dwie strony tej samej monety, prawda? Złączone ze sobą, splątane, jak ciała w miłosnym uścisku. Na zawsze.

Dotknęła czubkiem języka kącika swoich ust, które powoli, bardzo powoli, nabierały zwykłej miękkości i jedwabistości. Była zachłanna, była głodna, ale potrafiła też rozkoszować się każdą chwilą. I tak było w tej sekundzie – krew smakowała wybornie, lepka, aksamitna, samym czubkiem języka można było najdokładniej wyczuć jej metaliczno-słodkawy smak. Nie wiedziała, czemu tak było, ale było – im głębiej krew spływała jej do gardła, tym mniej wyczuwała jej smak. Doznanie słabło.

Catherine lubiła smakować. Ale była też pragmatyczna – w kąciku ust zwykle zbierało się nieco krwi, szkoda by było ją zmarnować. Bo dostała mało, dużo za mało jak na jej potrzeby. Głód bolał.

W pomieszczeniu byli inni, poczuła teraz ich zapach. Pięciu .. i był ktoś jeszcze. Ten, który zabrał teraz od niej naczynie. Powinna go zatrzymać…

Chciała wyciągnąć dłoń, ale mięśnie nie zareagowały. Była zbyt słaba, nie .. po prostu unieruchomiona. I naga. Cóż, zdarzało się to wcześniej, nie raz , nie dwa razy, zwykle jednak okoliczności były bardziej sprzyjające, a węzy... bardziej umowne. Tutaj ktoś przyłożył się do roboty. Nie szarpała się więc, szkoda było marnować siły na darmo. Poczeka… cierpliwość było jej mocną stroną.

Do jej uszu dotarła intonacja. Przyjemny, męski głos. Słowa tworzyły melodię, śpiewną melodię. Koiły.

Otworzyła oczy, żeby poszukać wzrokiem tego, który ja ożywił. On był teraz najważniejszy, Dawca, pan życia i śmierci, z nim warto było się liczyć, negocjować, na sobie skupiać jego uwagę. Jasne światło oślepiło ja, napełniając znów ciało bólem, nie dała rady powstrzymać krzyku. Zamknęła na powrót oczy, wyostrzając jednocześnie pozostałe zmysły.

Czekała.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline