Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2020, 19:57   #9
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Yusuf zbył przeprosiny czarnoskórego kierownika rytuału delikatnym wzruszeniem ramion, jakby mówił "nic się nie stało, bywałem w gorszych miejscach" i ruszył za nim spokojnym krokiem. Już przed otworzeniem drzwi wyczuwał kryjące się za nimi ciała i słodki, słodki zapach życia, który wołał wręcz "bierz mnie". Z trudem powstrzymał się przed zaspokojeniem swojej żądzy. Wiedział że jeśli teraz ulegnie będzie pił i pił, póki jego martwe ciało nie pęknie.

Skupił się na słowach gospodarza

-... nalegam jednak, żebyście nie zabijali tych ludzi. Będzie to… - chwilę szukał odpowiedniego słowa - niepotrzebny kłopot.

- Po wszystkim w kolejnym pomieszczeniu możecie się obmyć. Tam będę na was czekać. Smacznego.

Yusuf powolnym krokiem obszedł pomieszczenie, jakby mierzył wszystkie znajdujące się tam istoty. Ci którzy byli związani ewidentnie nie byli tutaj z własnej woli, natomiast ci w brązowych płaszczach... Śmiertelni członkowie kultu Mitry? W każdym razie zdawali się być tutaj z własnej nieprzymuszonej woli. Nie żeby czuł duży opór przed piciem z niechętnych. Tak jak roślina potrzebowała wody, jak pszczoła nektaru, jak ptak powietrza, tak on potrzebował krwi. Nie było jednak powodu by być przy tym źle wychowanym. Jeśli ktoś przyszedł tutaj z własnej woli, gestem strasznej nieuprzejmości byłoby nie skorzystanie z dobrowolnie ofiarowanych darów.

Liczył tylko na to że jego... Współbratymcy wykażą wstrzemięźliwość. Nie chciałby nikogo sądzić tuż po przebudzeniu, źle działało to na apetyt.

- Nie obawiajcie się. - powiedział tonem z jakim ojciec mógłby zwracać się do swoich dzieci - Żadnemu z was nie stanie się krzywda. - i w zasadzie natychmiast zadając kłam własnym słowom, wessał się w tętnicę okutanej w brązowy płaszcz postaci.

Kochał ten moment. Nienawidził go. Słodki smak życia rozlewający się w jego gardle brzmiał jak opera, jak harmonia niebiańskich dźwięków, obiecujących szczęście. Ale wiedział że był to fałsz, fałsz gotowy strącić go w czeluście grzechu, bo narkotyk jakim była Vitae uzależniał, wykrzywiał, demonizował.

Musiał być czysty, bo tylko tak mógł służyć jako przykład dla innych. Wyrzekanie się potrzeb ciała było najdoskonalszą metodą temperowania swej duszy. O ile wciąż ją miał. A to oznaczało wstrzemięźliwość i ciągłą walkę z Bestią. Ciągłe negocjacje między tym za kogo się uważał, tym kim był naprawdę i tym kim stać się mógł gdyby zatracił się w Głodzie.
 
Zaalaos jest offline