Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-09-2020, 21:53   #10
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
„Mitreum” super pomyślał Spoon na odpowiedź hmn współtowarzysza? Tak... to chyba dobre określenie. Jak jeszcze skojarzy co to jest to będzie w ogóle „cudownie”.

Głupie, porąbane wampirze rytuały! Co go podkusiło żeby brać udział w takim syfie?

Siłował się z pamięciom ale miał w niej dziury… Właściwie to nie pamiętał prawie nic. Może jak coś zje… Wspomnienia wrócą.

Okey… po chwili usłyszał nowe informacje. Szpital, kostnica. To rozumiał, normalne słowa. Wybudzanie więc spał… Tylko czemu ten gość pytał o rok, to było idiotyczne pytanie był rok… Bloody Hell… Jaki był rok? Nie pamiętał.

I misja jaka misja? Mitra. Tylko to jedno słowo. Musiał mieć jakiś cholernie dobry powód że tu był. Szkoda tylko że nie wie jaki.

I… Wyczuł niepewność kapłana kiedy do niego podszedł. To znaczyło że było to "coś" co potencjalnie mógł zjeść.

-Szybciej. – ponaglił czarnego obnażając przy tym kły. Czuł się potwornie źle ale taka mała rzecz jak jego śmieszny mały strach… cieszyła.

W końcu powoli usiadł i osłonił oczy ręką. Światło raziło go dalej ale jak usłyszał, że to jakiś „rytuał”. Jakaś tam magia to postanowił się zamknąć, bo trudno powiedzieć czy wszyscy nie padną znowu trupem jak ten czarny coś przekręci.

W wolnej chwili mrużąc oczy przyjrzał się będącej z nimi nagiej kobiecie. Znał ją… Była piękna… Jej ciało było jak ucieleśnienie sztuki. A on… lubił sztukę. Naprawdę.

Ale te cholerne zawroty głowy były przykre i zdecydował się na zamknięcie oczu i przeczekanie.

W końcu usłyszał że kapłan otworzył drzwi kolejnego pomieszczenia. Wstał bez wahania.

-To światło to ci zapamiętam. – warknął do czarnego gdy go minął i… Stanął jak wryty patrząc na sale wypełnioną zwianymi ludźmi.

No trafił do wampirzego delikatesu! Uśmiechnął się szeroko! Szybko szukając ofiary. Głód szarpał mu trzewia widząc tyle możliwości. Ale powstrzymał się… jeszcze chwilę. Ofiara musiała być wyjątkowo, bo… miał naprawdę parszywe przebudzenia… Szybko przeszukiwał ludzi i… Bingo. Dostrzegł jasne włosy. Blondyneczka. Pobiegł w jej stronę zapominając o całym bożym, czy raczej nie bożym świecie.


-Możesz krzyczeć, bo będzie bolało. – powiedział do dziewczyny pokazując jej w uśmiechu długie wampirze kły na sekundę zanim wgryzł się w jej szyje. Chciał poczuć czysty silny ludzki strach, silną emocję, a ona… ONA przecież już nic nikomu nie powie.

I krew popłynęła szerokim strumieniem przez jego gardło. To było takie cudowne. Pił, pił… Nogi się pod nim prawie ugięły. Ta adrenalina. To… To było takie piękne… Jego ciało przechodziły dreszcze czystego, płynnego szczęścia. Był teraz jak pustynia a ona była życiodajną rzeka. Kobieta szarpała się czuł jej strach, jej walkę. Ale słabła. Czuł jak więdnie jak jej serce bije coraz słabiej. Kiedy stanęło. Skończył. Wyciągnął kły i przesunął językiem po ranie by ją zapieczętować. W końcu odchylił głowę do tyłu. Czując jak nowa krew krąży w jego ciele, jak spływa jak go wzmacnia. To była cudowna magiczna chwila która była tylko jego.

-Dobra skończyłem. – poinformował resztę nie zaszczycając trupa kolejnym spojrzeniem. Ruszył do następnego pomieszczenia. Był spokojny, szczęśliwy, pełny, ba prawie pijany ze szczęścia.

Teraz był gotów doprowadzić się do porządku jak na cywilizowanego człowieka przystało.
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 29-09-2020 o 22:00.
Rot jest offline