Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-10-2020, 20:57   #10
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Po krótkich przygotowaniach ruszyli na spotkanie z Asvigiem w towarzystwie sióstr Kaijitsu. Podróż zajęła około dwóch godzin i przebiegła bez nieprzyjemności. Okolica zrobiła się dziksza, coraz więcej drzew i podmokłych wzgórz. W końcu na horyzoncie zamajaczył cel podróży- kamienny dom który również robił za pewną fortyfikację. Tu i tam stały inne drewniane budynki, zapewne stajnie i szopy. Całość była otoczona w odstępach co kilka metrów pierścieniem drewnianych pali . Tak jak mówiła Ushanka dwa z nich były przyozdobione wizerunkiem lwów robiły za swoistą bramę.
- To jaki mamy plan ? Czekamy na zmierzch czy próbujemy już teraz się skonfrontować? - zapytała Amaya obserwując zabudowę.
- Chętnie bym się dowiedziała jak najszybciej co kierowało tym całym Asvigiem lub na czyje zlecenie zorganizował taką napaść. Choć jeśli tak jak mówicie ma obstawę to może lepiej poczekać trochę by był mniej pewny siebie jak jego woje nie będą w szczytowej formie. - Ameiko zaczęła rozważać opcje. Do zmierzchu zostało jeszcze kilka godzin a w ich obecnym położeniu mogli spokojnie przeczekać do tego czasu za jednym wzgórz bez rzucania się w oczy domownikom.

- Proponowałbym zaczekać, aż się upiją - powiedział Kenji - To chyba dosyć dobry plan, chyba, że ktoś ma lepszy? - spytał zaklinacz.
- Popieram, by poczekać do zmierzchu. Byłam szkolona w poruszaniu się w nocy. Pójdę na zwiad, by otworzyć co trzeba lub znaleźć bezpieczniejszą trasę. - Hotarubi nie miała chęci przy Amayi przyznawać się do swoich cech rakashy. Jak to, że widzi w ciemności i ma ogon, który zawija wokół pasa i chowa pod szerokimi spodniami.
- To Ulfeni, ponoć potrafią pić od rana do wiosny. Więc poczekamy. - rzekła paladyni.
- Pić sobie mogą ważne by nie trzymali się równo na nogach jak już wpadniemy z wizytą. - odparła Ameiko.

W międzyczasie Hotarubi przeprowadzała rekonesans. Dom wykonany z kamienia w konstrukcji przypominał bardziej twierdzę niż standardową zabudowę, bez zbędnych okien lub wejść, choć zważając na okolicę był to zapewne celowy zabieg. W pewnych odstępach od głównego budynku znajdowały się szopy i inne drewniane zabudowania. Wszystko otaczał pierścień z pali w pewnych odstępach od niebie. Taka konstrukcja zapewniała dość przestrzeni użytkowej oraz pozwalała na obserwowanie okolicy.
Hotarubi nie zauważyła żadnych strażników. Widać wszyscy przygotowywali się do stypy. Zresztą farma otoczona była podmokłymi wzgórzami, teren był zdradliwy poza główną ścieżką. Potencjalni napastnicy mieli by nie tylko problem z podejściem na tym gruncie, a im bliżej pali tym byliby łatwiejsi do wypatrzenia. Na ich szczęście Asvig chyba nie specjalnie spodziewał się nieproszonych gości. Właściwie po zmroku mogli by maszerować “główną bramą” i chyba nikt by ich nie powstrzymywał.

Powoli zapadał zmrok. Dla zabicia czasu siostry Kaijitsu pogrywały cichą melodię na swoich instrumentach., Ameiko powoli grała na swoim shamisenie, a Amaya na flecie. Melodia nawet była ze sobą zgrana choć wszyscy mogli odnieść, że siostry nie mogą do końca znaleźć wspólnego rytmu. W międzyczasie na farmie dało się dostrzec coraz mniej sylwetek stopniowo znikających we wnętrzu głównego domostwa...

- Komu w drogę temu czas… - powiedziała Ameiko zbierając swoje rzeczy.
- Obawiam się że mamy mniej czasu niż zakładaliśmy, wygląda na to że jednak zaprosił gości… - Amaya wskazała na drogę gdzie w oddali dało się dostrzec łunę pochodni i sporą grupę zmierzającą w stronę domostwa. Na ich szczęście nie wyglądało by specjalnie się spieszyli więc mieli prawdopodobnie godzinę nim grupa gości dotrze na stypę.
- Wciąż mi się nie podoba że nikt nie stoi na straży ani nie zostawił żadnego ze swych służących by przywitać gości. Miejcie się na baczności na wypadek gdyby to była jakaś pułapka… - powiedziała Amaya gdy zbliżali się do słupów będących bramą do farmy.

Słupy były przyozdobione wizerunkami lwów choć oczywiste było, że rzeźbiarz nigdy nie widział zwierzęcia na oczy i bazował tylko na ustnym opisie. Nie znaczył to że była to robota partacza. Był to kawał dobrej artystycznej roboty czerwona i złota farba podkreślała walory drewna i rzeźby. Dodatkowo słupy były na całej długości przyozdobione runami, te jednak nie ograniczały się do bycia tylko ozdobą. Kenji szybko zorientował się, że Amaya mogła mieć rację. Runy na słupach miały swojej zastosowanie w magii przywołań, siostry Kaijitsu także zwróciły na to uwagę. Amaya skupiła swoja uwagę na ścieżce między słupami, zainteresowanie w jej oczach zdradzało, że coś dostrzegła.
- Co widzicie, pani Amayo? - spytała Hotarubi z dłonią na broni.
- Hm… - Kenji zastanowił się na chwilę - te runy wykorzystuje się w magicznych przywołaniach, plus nie ma tu żadnych straży… Czyżby jakaś pułapka na nieproszonych gości? - spytał bardziej sam siebie niż swoich towarzyszy.
Badanie aury pozwoliło kitsune potwierdzić przypuszczenia - runy emanowały magią przywołań. Nawet nie musiał się zakładać że mogło mieć to coś wspólnego z doborem ozdób na słupach.
“Na pewno przebluźniczne są” pomyślała paladynka.
- Ziemia jest obruszona, ale nie przez wydeptanie… - Amaya przykucnęła wskazując na ziemię. Faktycznie piach w tym miejscu był obruszony -... wygląda trochę jakby ktoś tutaj regularnie rysował coś w ziemi. Zgaduję, że ma to związek z runami na słupach.

Kenji spróbował odtworzyć ciąg run niezbędny do dezaktywacji magicznej pułapki. Niestety nie zastosował odpowiedniej symboliki i wkrótce runy na słupach zaświeciły się. Usłyszeli ryk lwów. Wkrótce na podobiznę rzeźb przed nimi pojawiła się para… kotów ?
- Cicici - palnęła Arabell.
- Kenji, co to do cholery jest?! -warknęła Hotarubi trzymając swoje miecze.- Spokojnie Bello, ochronię cię
Zwierzęta były zdecydowanie podobne do ozdób z których się wyłoniły. Jednak zbyt małe by być lwami zaś jaskrawe barwy jak gdyby były pomalowane farbą sprawiały, że wydawały się nierzeczywiste…
- Kto farbuje lwy…?
- Jakaś marna imitacja... - mruknęła kunoichi.
Kenji cisnął kwasowym pociskiem w stronę jednego z kotów. Kwas trafił zwierzę w pysk i spłynął po nim jak po kaczce nie czyniąc żadnej szkody. Czarownik nie miał czasu pożałować tego, ponieważ wkrótce zwierzę z rykiem rzuciło sie w jego stronę zatapiając zęby i pazury głęboko w jego ramieniu i boku.
Stojąca obok Amaya zaklęła pod nosem po czym wypowiadając inkantację chwyciła go za ramię, poczuł przez chwilę kojący chłód, a część z jego ran zasklepiła się. W tym samym czasie Ameiko dobyła swojego rapiera i ruszyła na pomoc czarownikowi.
Drugi malowany lew rzucił się w kierunku Arabell udało mu się zatopić zęby w jednej ze szczelin pancerza ale jego pazury bezskutecznie ślizgały się po płytowym pancerzu nie czyniąc żadnej krzywdy...
- Ja lubię koty! Ma ktoś ogórka? - zawołała Arabell.
Kenji zaklął szpetnie. Wycofując się ostrożnie, rzucił magicznym pociskiem w tego przywołańca, który go zaatakował.
- Cho no tu, maszkaro! - poleciła Hotarubi zmieniając swoje miecze na łuk. Wycelowała w stwora znajdującego się najbliżej Kenjiego. Przywołańce słynęły z raczej słabej kondycji. Przy odrobinie szczęścia jedna strzała wystarczy, żeby zniknął.
Salwa magicznych pocisków trafiła w kota czyniąc znaczne szkody a po chwili w jego pysku znalazła się strzała wystrzelona przez kunoichi, przywołaniec tak szybko jak się pojawił tak też rozpłynął się w powietrzu.
Amaya skierowała kuszę w kierunku drugiego “lwa” lecz bełt tylko przeleciał obok celu i utknął w ziemi między nogami Arabel, Ameiko ruszyła na pomoc swej przyjaciółce zachodząc kota z flanki zadała mu głęboką ranę. Ten ponownie ugryzł paladyn po czym próbował odpędzić obie napastniczki desperacko wymachując łapami bez większego sukcesu.
Arabel z bólem serca wzięła zamach i uderzyła lwa, który przeszyty straszliwym ostrzem znikł w bezdennym mroku.
- Czemu koty giną, gdy ptaki skrywają niebo? - rzekłs Blla ze smutkiem.
- W sumie to przywołaniec magia w słupach się odnowi i będą jak nowe. - skomentowała Ameiko próbując ją pocieszyć. Spojrzała w stronę domostwa z którego wciąż dobiegały odgłosy biesiady, wyglądało na to że nikt nie usłyszał tej potyczki.
-Trochę nie poszło po myśli, opatrzymy rany zanim spróbujemy popsuć im przyjęcie.
- Yhym - było wszystkim, co wydał z siebie zaklinacz. Czuł się jak skończony idiota - nie dość, że cała sytuacja miała miejsce z jego winy, to w dodatku był najbardziej ranny.
- Zaraz powinno być ci lepiej Kenji... Mi nic nie jest, ale jak z tobą Bello? - kunoichi ujęła za rękę paladynki.
- Dobrze Rubi, nic mi nie jest, choć tylko trochę lwów szkoda. Lubię koty, miałam kiedyś kota, nazywał się Sir Leon. Miły były, quadirski.

Ostrożnie zbliżyli się do domostwa. Ich ruchy pozostawały maskowane przez odgłosy biesiadowania. Nasłuchując pod drzwiami prowadzącymi do głównej hali mogli stwierdzić, że w środku było kilkanaście osób. Słychać było śmiechy i rozmowy, kilka głosów mniej wyraźnych należących zapewne do zmożonych trunkami wojów, a także charakterystyczne dla snu alkoholowego chrapanie przerywane postękiwaniem. Odgłosy chodzenia w tę i wewtę, a także brzęk talerzy i kuflów sugerował, że poza biesiadnikami w środku mogło być też kilkoro służących.
Hotarubi oraz Amaya zdecydowały się na szybki obchód wokół domostwa, by chociaż trochę zorientować się w układzie pomieszczeń. Przybudówka od frontu nie miała żadnych drzwi więc mogli tylko zgadywać, że była jakimś magazynem lub sypialnią. Na tyłach znajdowała się spora przybudówka, gdzie ujrzały zwały wełny ułożone pod ścianami i narzędzia niezbędne przy strzyżeniu owiec i obróbce wełny. W głębi pomieszczenia znajdowały się drzwi, prawdopodobnie prowadzące do głównej sali. Kolejna odnoga domu miała drzwi, a jej położenie w pobliżu komina sugerowało, że mogła to być przykuchenna spiżarka. Z jej wnętrza dało się słyszeć odgłos szamotaniny i słumiony kobiecy głos.
Hotarubi podeszła do drzwi, aby podsłuchać co się działo za nimi.
Kunoichi nasłuchując mogła stwierdzić że w środku znajdowały się trzy osoby dwa głosy należały do zapitych wojaków zalecających się do jakiejś kobiety, prawdopodobnie jednej ze służących.
Amaya spojrzała się na Hotarubi i szepnęła.
- Mogę spróbować ich uśpić choć nie gwarantuję że podziała na obydwóch.
- Wystarczy, że na jednego, żeby dla dziewczyny nie było za późno. Po prostu zajmę się drugim. I potem dziewczyną, żeby nie narobiła hałasu. - odszepnęła kunoichi.
Przez chwilę przygotowywały się do wejścia gdy otworzyły drzwi Amaya rozpoczęła inkantację w ciemnym wnętrzu była para podpitych wojaków obłapiających jedną ze służek.
- No chodź tutaj. Myślisz że poskarżysz się Asvigowi i se przejmie ? Możemy po dobroci. Hej co too… - przerwał zwracając się w stronę drzwi po czym zaczął się słaniać na nogach.
Wkrótce obaj wojacy zapadli w sen na podłodze lub beczkach zaś zdezorientowana służka w końcu dosięgła tego czego szukała między skrzynkami, trzymając w ręku jeden z haków do mięs spojrzała się na nie niepewnie.

Amaya Uśpienie ST 15
Wojak 1 3-3=0
Wojak 2 9-3=6


Hotarubi Atak bez broni 2+8=10 Stłuczenia: 3+5+3= 11 Służka nieprzytomna
- “Nie mogła i dziewuchy uśpić?” - pmyślała z wyrzutem kunoichi. Hotarubi przywołała swoją cienistą kopię, by zajęła dziewkę, gdy będzie próbowała ogłuszyć służkę. - Jesteśmy po twojej stronie. Nie spodobało nam się zachowanie tych obwiesi. -poleciła powiedzieć swojej kopii
Dziewczyna była jeszcze bardziej zdezorientowana pojawieniem się drugiej Hotarubi na tyle by ta zdołała ją ogłuszyć szybkim ciosem w kark.
- Ja wiem, że w twojej profesji ceni się dyskrecję ale czy to było konieczne ? - spytała szeptem Amaya szukając sznura by zakneblować i związać śpiących wojów. - Mamy kilka minut nim się obudzą lepiej też wrócić do reszty.
- A co chcesz walczyć z wszystkimi z budynku? Ja wolę, żeby nie zaczęli niepotrzebnie hałasować. Dziewczynę lepiej też związać. Na wszelki wypadek.- skwitowała kunoichi. Zabrała się do wiązania i kneblowania służki.
- Najlepiej wynieść na zewnątrz bo jak się obudzą to wciąż mogą zwrócić na siebie uwagę a na zewnątrz ich nikt nie usłyszy. - skomentowała, po czym wzięła się do wiązania i zaciągania nieprzytomnego w stronę drzwi.

- I jak ? - spytała Ameiko.
- Powiedzmy że trochę posprzątaliśmy na tyłach. - odpowiedziała jej Amaya, jej siostra spojrzała się na nią pytającym wzrokiem.
Hotarubi zdała raport polowy.
- Trafiłyśmy na dwóch takich co próbowało zbałamucić jedną służkę. Zostali ogłuszeni i związani. Służka też. Na wszelki wypadek. Z tej strony wejście powinno pójść najspokojniej. Skoro niedoszli gwałciciele uznali, że nikt im nie będzie przeszkadzać.
- Czyli wchodzimy tylnymi drzwiami? - Kenji wolał się upewnić, że wszyscy są zgodni co do planu Hotarubi.
- Myślę, że to byłoby rozsądniejsze wyjście. - przytaknęła.
- Ja sugeruję obstawienie lub zabarykadowanie pozostałych drzwi. Biorąc pod uwagę, że ten cały Asvig nasłał na nas swoich wojaków, ale samemu nie brał w tym udziału to nie wykluczone, że zechce uciec. Zamiast stawić nam czoła i odpowiedzieć na kilka pytań. - Amaya podzieliła się swoim pomysłem na zabezpieczenie dróg ucieczki.
Zastawienie frontowych drzwi nie było trudne zważając, że w pobliżu wejścia było kilka skrzyń i beczek. Każdy kto będzie chciał się tędy wydostać będzie musiał zmarnować cenny czas na udrożnienie tego wyjścia.
Postanowili podzielić się na dwie mniejsze grupy, Arabel i Kenji mieli wejść przez magazyn, a reszta przez spiżarnię. Trójka kobiet wpadła do kuchni. Ku zaskoczeniu znajdujących się tam thalli przygotowujących kolejne potrawy. Jeden z nich złapał za patelnię, ale wyglądało że bardziej chciał się za nią schować niż wykorzystać jako broń.
- No na gości to wy raczej nie wyglądacie. Więc to w końcu ten dzień gdy ten drań się doigrał? Znajdziecie go w sypialni zaraz na prawo za tymi drzwiami. - powiedziała ze stoickim spokojem jedna kucharka wskazując na drzwi prowadzące do głównej sali. Wyglądało na to że Asvig o ile miał wojów gotowych za niego zginąć to nie można było tego samego powiedzieć o jego służących.
- Dziękuję. Postaramy się nie nabałaganić bardziej niż to konieczne, ale lepiej wstrzymajcie się z podaniem kolacji. powiedziała z uprzejmym uśmiechem na twarzy. Przywołała swoje Cieniste Kopie. Skoro mają wejść do sali pełnej ludzi potrzeba będzie zrobić jak najwięcej zamieszania. - Drogie panie, ruszajmy.
- Uważajcie na jego żonę, to parszywa wiedźma ! - usłyszały jeszcze za sobą gdy thrallowie Asviga postanowili opuścić budynek.
 
__________________
You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh
Guren jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem